| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-01-15 20:47:57
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławka
"EvaTM" w news:bu6f3o$a50$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../
> > > >planetarium w_pewnym_sensie socjogramem
>
> Alleż to tylko "Fotografia" ! ;)
> Miesiąca.
/.../
> Chętnie się przyjrzę ;).
>
> E.
Liczę też na to, że i tutaj Piotr odpowie Evie.
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-01-15 22:35:30
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam SławkaDnia 15 stycznia 2004, Paweł w <bu6mfl$2qo0$1@mamut.aster.pl>
napisał(a):
> tycztom
> <t...@i...pw.edu.pl>
> news:bu6me6$dvl$1@gromojar.itpp.pl:
>> All zapowaidał jakieś 'odsłony' :).
>> Imo na korzyść /założyłem - w ciemno, że jeteś Piotrze tego przejawem
>> :)/.
> I co, i co? Jesteś Piotrze przejawem?
nie,
działam niezależnie od Alla,
dyplomatycznie mówiąc
> P.
--
PiotrB.
http://www.psphome.htc.net.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-15 22:59:00
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławka
"Paweł Niezbecki" w news:bu6mfl$2qo0$1@mamut.aster.pl...
/.../
> I co, i co? Jesteś Piotrze przejawem?
>
> P.
Liczyłem na to, że Piotr odpowie, choć Tren 'zaczepił' All'a.
Z przedstawioną koncepcją nie mam nic wspólnego.
Byłem przeciwny korzystaniu z usług "Gemiusa", ale czasy
się zmieniają - tęsknota za "demokracją" okazała się mocniejsza.
Dobroczynność HTC była i jest efektem moich zabiegów.
I oby trwała nadal; nie sądzę by coś groziło serwerowi, przynajmniej
tak długo, jak długo inni nie zaczną eksponować w psphome własnych
reklam.
Teraz jest "demokracja" Piotra.
pozdrawiam
All
ps. może jednak założysz Piotrze konto i poprosisz UGD o złotówkę
na rzecz? Skoro już nie ma sił "za darmo"?
;). Zrób ankietę :).
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-16 00:31:45
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławka
"tren R" w news:bu68hb$2549$1@news2.ipartners.pl...
/.../
> po prostu mi chodzi li i jedynie o formę komunikacji.
> wywołujesz w mojej głowie niekiedy przeciążenie.
> a ja unikam przeciążeń.
> oczywiście, jest to przede wszystkim kwestia
> mojego amperażu. ale fachowy elektryk
> nie podłączy siły pod marniutkie druciki.
Tak to widzisz? Ty? Doświadczony fachman od HR?
Coś kręcisz... ;)
Poza tym nie wiem, co może zrobić "fachowy elektryk".
Nie mam pozytywnych skojarzeń. Elektrowstrząsy?
> > Pytanie teraz, w jaki sposób stałe popychanie nauki do przodu, Twoim
> > zdaniem Tren, prowadzi do wiary. Odpowiesz? Pogadamy?
>
> z miłą chęcią.
Świetnie.
> może sprecyzuję tylko co nieco:
> nie 'popychanoe' ale 'doskonalenie' się.
> byc może rozumiesz to w taki sam sposób ale ja inaczej.
Nie popełniłeś czasem błędu w ostatnim wierszu?
Rzeczywiście, użyty przeze mnie, zwrot "popychanie nauki", miał
znaczenie ogólne. Wysiłki ludzi z pasją, poszukiwaczy, odkrywców,
nazwałem lekko "popychaniem nauki do przodu".
> doskonalenie sie w czymś - w sensie rozumienia mechanizmów.
> nie tylko nabywania - przyrostu - wiedzy_o_faktach, ale przede wszystkim
> o procesach przyczynowo-skutkowych, te fakty napędzających.
Dokładnie tak. Pytanie może dotyczyć tylko tego, czy i gdzie należy
szukać fundamentów absolutnych.
> więc doskonalenie dla mnie jest procesem nieskończonym.
> z różnych przyczyn.
> wstępnie podzieliłbym je na zewnętrzne i wewnętrzne.
>
> przy czym wewnętrzne warunkują zewnętrzne.
> tzn - doskonalenie jest mozliwe tylko wtedy
> kiedy sie na to pozwoli.
Zgoda, ale samo przyzwolenie chyba nie wystarczy. Trzeba miec do tego
warunki, i ja bym je podzielił na zewnętrzne i wewnętrzne.
Ale wróćmy do meritum.
> /.../ wracając do meritum.
> dochodząc w doskonaleniu się do poziomów kilkakrotnie
> przewyższających stan wiedzy przeciętnego człowieka,
> pole niezagospodarowane powieksza się. czyli - im więcej wiesz,
> tym mniej wiesz. kolejne odpowiedzi generują kolejne pytania.
Zgadza się. Nie widzę w tym niczego niepokojącego. O ile tylko
doskonalący się ma tego pełną świadomość i, co najważniejsze,
akceptuje stan swej niewiedzy - również na własnym łożu śmierci.
> dociera się do zależności, które *muszą* zadziwiać.
> muszą, albowiem na zrodzone dopiero co pytania, nie ma chwilowo odpowiedzi.
> co więc pozostaje?
> poszukiwanie.
> poszukiwanie będzie rodziło kolejne poszukiwanie.
> da capo al fine.
> ten niekończący sie proces musi rodzić pytania
> o początek i koniec.
To jest naturalne. Nie widzę w tym niczego niepokojącego.
Zdolność ciągłego *dziwienia się* jest jedną z najcenniejszych, nie tylko
u naukowca. Naturalną jednak u ludzi świadomych swej znikomości.
Gorzej z tymi, którzy nie chcą umrzeć godząc się z własną (nauki)
niewiedzą, która jak słusznie mówisz, faktycznie będzie nam towarzyszyć
_zawsze_, a jedyne co się zmienia, to granice _umownego_ rozpoznania
rzeczywistości wokół nas.
> początek i koniec wszystkiego.
> i tu wkraczamy na drogę wiary.
> wiary w coś/kogoś - twórcę - lub administratora systemu...
Wkraczamy, ale nie "na drogę", a jedynie w obszar zdominowany przez
wiarę. A to dwie różne rzeczy. Mówiąc, że wkraczamy _na drogę_, już
dajesz wskazówkę co do własnej lokalizacji. A przecież jest to sprawa
Twego wyboru, ewentualnej akcepracji wiary, jako czegoś zastępującego
wszystkie obszary niedostępne wiedzy.
Dlaczego sądzisz, że jest to jedyne rozwiązanie?
Skąd przekonanie, ze każdy człowiek musi zasłonić niewidzialne / niezbadane
makatą przedstawiającą wyobrażenie "początku i końca wszystkiego"?
I to jeszcze na dodatek powołując "administratora"?
> matrix?
> obojętnie.
>
> może byc wiara w matrix.
> wiara w coś *ponad*
>
> ***
> najkrócej jak mogłem.
No i świetnie. Tak podejrzewałem. Nie wnikam na ile może to interesować
'psycholubnych', i czy jakiś "ordynator" nam nie powie fut na religie ;).
Pewne jest, że temat może podzielić tak, jak wojny krzyżowe...
[np. Czarujący już wie, że ma do czynienia z debilem ;|.
On rozmawiał ... i koniec - masz inne zdanie - "plonk debilu"].
Powiem tak.
Przede wszystkim, człowiek nie zdaje sobie zazwyczaj sprawy z tego,
jak nikłą drobiną jest sam, w skali większej niż zakres fizyki Newtona.
Sposób rozwoju jednostki, proces socjalizacji, nauczania, ukierunkowywanie
jego zainteresowań już od niemowlęctwa, zwykle równoważne jest
nieodwracalnym uformowaniom BCPU (biologiczny CPU, czyli OUN).
Z drugiej strony, w ogromnej większości potrzeb praktycznych, jak też
na skutek rozległości ciągle poszerzanych obszarów wiedzy różnorakiej,
istnieje cała masa wyodrębnionych dziedzin nauki, które same w sobie
wystarczają do "zapełnienia BCPU". Skutkiem tego jest pojęcie specjalizacji,
a w najogólniejszym wydaniu podział na nauki humanistyczne i ścisłe.
Jednak nikt nie powinien mieć wątpliwości (a niestety ma), ze u podstaw
wszystkiego co nas otacza i co jest W NAS, leży fizyka, i to własnie jej
znajomość, bądz nie, jest decydująca w określeniu światopoglądu,
a w szczególności potrzeby zastępowania braku wiedzy wiarą.
Jeśli więc ktoś "od zawsze" zajmował się katalogowaniem zbiorów
bibliotecznych, malowaniem obrazów, komponowaniem muzyki,
księgowością, nauczaniem języków, marketingiem, leczeniem zaburzeń
psychicznych, budowaniem hospicjów czy jakimkolwiek innym pożytecznym
zajęciem, np. matematyką - bez zainteresowania fizyką, jest skazany
na całkiem poważny obszar niewiedzy decydującej o jego racjonalnym
bądź mistycznym pojmowaniu rzeczywistości.
Pominięcie fundamentów fizyki, w procesie który sam opisałeś jako:
> doskonalenie sie w czymś - w sensie rozumienia mechanizmów.
> nie tylko nabywania - przyrostu - wiedzy_o_faktach, ale przede wszystkim
> o procesach przyczynowo-skutkowych, te fakty napędzających
jest brzemienne w skutki. Zapytaj typowego humanistę o to, jak daleko
_aktualnie_ zagląda "wgłąb" wrzechświata fizyka cząstek elementarnych -
wzruszy ramionami. Zapytaj go, jak głęboko w "mrok" wrzechświata
zagląda _aktualnie_ astronomia czy kosmologia - powie, że ma
"ważniejsze sprawy na głowie". A przecież nauka wykonuje właśnie
na naszych oczach niesamowity skok ku wiedzy, przede wszystkim dzięki
dodatniemu sprzężeniu z rozwojem technologii. To wszystko wpływa
bezpośrednio na oba wskazane obszary fizyki, "z każdym (k)rokiem
przesuwając dalej granice administratora nadprzyrodzonego".
Jeśli więc człowiek jest przekonany o swej wyjątkowej pozycji we
Wszechświecie, odbiera swe ~70 lat życia jako coś, co MUSI mu przynieść
odpowiedzi na wszystkie pytania. Mimo oczywistych dowodów, iż każde
poprzednie pokolenie faktycznie umierało w ogromnej niewiedzy
o otaczającej je rzeczywistości, uspokajające przekonanie "wiem wszystko",
jest tak silną potrzebą psychologiczną, że zanika różnicowanie między
wiedzą a wiarą. Potrzeba "obecności administratora" poza obszarem
aktualnej wiedzy jest potężna. Tym bardziej, że sama wiedza jest stale
weryfikowana, a więc umowna.
... ... ...
Ciężkie. Mdłe.
Spraw więc, żebym podzielił resztę na dwie ciekawsze części. Jeszcze
krótko o skalach w jedną i drugą stronę względem naszej codzienności.
/.../
> wpisałbym cię do socjogramu w jakimś poczytnym miejscu :))
>
> pamiętaj, ze sztuka trafiania do ludzi jest trudna.
> zwłaszcza kiedy mówia, że jawisz się jako amor
> ale rozsiewasz zatrute pociski.
Byłbym Ci niewymownie wdzięczny za pomoc w wyjaśnieniu
tych nieporozumień.
> --
> Wszystko, co nieznane, uchodzi za wielkie.
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-16 08:16:27
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławkaw liter haszczach<news:bu6f3o$a50$1@atlantis.news.tpi.pl> rzekła paszcza
<EvaTM>:
> > > a gdzie sam siebie widzisz w tej hierarchi, trenerze?
> > jesli powiem, że nisko, to uwierzysz?
> Ja nie ;))
twój problem :)
> > > >planetarium w_pewnym_sensie socjogramem
>
> Alleż to tylko "Fotografia" ! ;)
> Miesiąca.
socjogram dokładnie też. tylko odnoszący się do czegos innego.
> Porównania dopiero uwidaczniają coś więcej.
> Porównaj miesiące, gdy Cię nie było na forum z tymi
> kiedy byłeś. Albo gdy byłeś chory. Albo w depresji.
> (tak, tak, wiem, że Ty nie miewasz depresji ;))
depresji - może nie (choc wszystkiego tezba spróbowac, ponoć)
ale zastanawia mnie dlaczego jago argument 'anty'
wyciagasz publicznie mój brak depresji. może chciałem
to zachować w tajemnicy? :)
> O czym świadczy, gdy ktoś ma popularność "1"
> i gdzieś na obrzeżu tkwi?
> Równie dobrze ten ktoś może być bardzo mądry,
> trudny w odbiorze (lub do zniesienia ;), jak i niewiele wnoszący.
>
> A gdy ma "popularność" 20?
> Czy dlatego zawsze, że "dobrze gada, dać mu wódki",
> albo że tak ciekawie? No różnie z tym bywa ;).
oczywiście.
powiem tak - kazdy patrzy na to co go interesuje.
ty wybrałas popularność, ja patrzyłem na bliskość i podobieństwo obiektów
i ich ogólna konstelację.
> Podobnie zresztą jest ze miesięcznymi statystykami
> - ktoś pisze stale więcej niż inni, ktoś odzywa się rzadko
> za to celnie i mądrze.
no tak, a jak to się ma do socjogramu?
s o c j o
> Natomiast porównywanie użytkowników między soba?
> Po co? No chyba że ktoś pisze pracę, książkę czy dochtorat ;) no to pewnie
> ma materiał do badań. Ale cóż on mówi o grupie?
ustalmy fakty :)
to statystyki i planetarium porównują - nie socjogram!
> No i dlaczego miałabym mówić komuś, że nie chciałabym go spotkać lub mnie
> mierzi gdy gada ;) albo wyznawać publicznie, że tak, tego go uwielbiam
> czytać?
alez nie musisz. kwesti formy pytania.
> Tak więc, osobiście nie widzę przeszkód by ci,
> którzy chcą wziąć udział w ankiecie, wzięli.
> Chętnie się przyjrzę ;).
a niestety, nie przyjrzysz się
:)))
--
Ludzie współcześni stworzeni są do narzekania.
Z całego Achillesa widzą tylko piętę.
M.von Ebner-Eschenbach
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-16 08:35:21
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławkaw liter haszczach<news:731158587.20040115182755@home.PiotrB.
pl> rzekła
paszcza <PiotrB.>:
> Miejmy nadzieję, że tak będzie mogło być dalej.
> Bo jeśli nie, to... albo kończy się działalność, płaci z własnej
> kieszeni, albo przezwycięża obrzydzenie do pieniędzy;) i robi tak by
> serwis zarobił na własne utrzymanie.
> Czy to ostatnie jest komercją?:)
oczywiście nie.
dziękuję za odpowiedź.
--
*Ciężkie czasy!*
Jak powiedział ruski sołdat, ściągając zegar z wieży ratuszowej
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-16 08:35:59
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławkaw liter haszczach<news:049616197.20040115233530@home.PiotrB.
pl> rzekła
paszcza <PiotrB.>:
> działam niezależnie od Alla,
> dyplomatycznie mówiąc
:))
a nie dyplomatycznie??
--
tren R
wypijmy za błendy
http://trener.blog.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-16 09:44:07
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławkaw liter haszczach<news:bu7eve.3vs7oln.1@ghost.h3e14c2e8.inva
lid> rzekła
paszcza <... z Gormenghast>:
> > po prostu mi chodzi li i jedynie o formę komunikacji.
> > wywołujesz w mojej głowie niekiedy przeciążenie.
> > a ja unikam przeciążeń.
> > oczywiście, jest to przede wszystkim kwestia
> > mojego amperażu. ale fachowy elektryk
> > nie podłączy siły pod marniutkie druciki.
>
> Tak to widzisz? Ty? Doświadczony fachman od HR?
> Coś kręcisz... ;)
> Poza tym nie wiem, co może zrobić "fachowy elektryk".
> Nie mam pozytywnych skojarzeń. Elektrowstrząsy?
nie wiem dlaczego tak uważasz.
co ma HR w tym momencie do tego?
[zakładając na wyros moje doświadczenie]
fachowy elektryk wie, że [komus] mogą przepalić się bezpieczniki
jak zbyt duży prund przez nie przepuści.
> > może sprecyzuję tylko co nieco:
> > nie 'popychanoe' ale 'doskonalenie' się.
> > byc może rozumiesz to w taki sam sposób ale ja inaczej.
>
> Nie popełniłeś czasem błędu w ostatnim wierszu?
czyli?
napisałem popychanoe zamiast popychanie, ale moja
przenikliwa i nieomylna intuicja mówi mi, że nie oto ci chodzi.
i to w przedostatnim wierszu na dodatek.
;)
> > doskonalenie sie w czymś - w sensie rozumienia mechanizmów.
> > nie tylko nabywania - przyrostu - wiedzy_o_faktach, ale przede wszystkim
> > o procesach przyczynowo-skutkowych, te fakty napędzających.
>
> Dokładnie tak. Pytanie może dotyczyć tylko tego, czy i gdzie należy
> szukać fundamentów absolutnych.
cos jak teoria wszystkiego?
> > ... wracając do meritum.
> > dochodząc w doskonaleniu się do poziomów kilkakrotnie
> > przewyższających stan wiedzy przeciętnego człowieka,
> > pole niezagospodarowane powieksza się. czyli - im więcej wiesz,
> > tym mniej wiesz. kolejne odpowiedzi generują kolejne pytania.
>
> Zgadza się. Nie widzę w tym niczego niepokojącego. O ile tylko
> doskonalący się ma tego pełną świadomość i, co najważniejsze,
> akceptuje stan swej niewiedzy - również na własnym łożu śmierci.
czemu akurat łoże śmierci jest tym momentem, który przytaczasz?
> > ten niekończący sie proces musi rodzić pytania
> > o początek i koniec.
>
> To jest naturalne. Nie widzę w tym niczego niepokojącego.
a czy ja twierdzę, że to niepokojące?
> > początek i koniec wszystkiego.
> > i tu wkraczamy na drogę wiary.
> > wiary w coś/kogoś - twórcę - lub administratora systemu...
>
> Wkraczamy, ale nie "na drogę", a jedynie w obszar zdominowany przez
> wiarę. A to dwie różne rzeczy. Mówiąc, że wkraczamy _na drogę_, już
> dajesz wskazówkę co do własnej lokalizacji. A przecież jest to sprawa
> Twego wyboru, ewentualnej akcepracji wiary, jako czegoś zastępującego
> wszystkie obszary niedostępne wiedzy.
droga, obszar - nazwałem tylko moment w którym
czuje się, że tak naprawdę, pomimo ogromu wiedzy, nie można określić ani jej
podstaw, ani jej końcowych wniosków z niej wypływających - czyli żadnych
*pewników*
masz rację, można drogę było zrozumiec jako już wybraną opcję.
ale tez zgadza się - nie widze innej. tu upatruję clou moich wyjasnien.
> Dlaczego sądzisz, że jest to jedyne rozwiązanie?
> Skąd przekonanie, ze każdy człowiek musi zasłonić niewidzialne /
> niezbadane makatą przedstawiającą wyobrażenie "początku i końca
> wszystkiego"? I to jeszcze na dodatek powołując "administratora"?
no właśnie.
a widzisz jakies inne?
i dlaczego mówisz 'zasłonić'? - to wszak jasno pokazuje mi twoja
lokalizację.
> [np. Czarujący już wie, że ma do czynienia z debilem ;|.
> On rozmawiał ... i koniec - masz inne zdanie - "plonk debilu"].
czarujący jest jedyna osobą ściśle przylegającą do mojego KFu :)))
> Powiem tak.
> Przede wszystkim, człowiek nie zdaje sobie zazwyczaj sprawy z tego,
> jak nikłą drobiną jest sam, w skali większej niż zakres fizyki Newtona.
> Sposób rozwoju jednostki, proces socjalizacji, nauczania, ukierunkowywanie
> jego zainteresowań już od niemowlęctwa, zwykle równoważne jest
> nieodwracalnym uformowaniom BCPU (biologiczny CPU, czyli OUN).
nie jestem pewien tej nieodwracalności, ale mów dalej.
> Jednak nikt nie powinien mieć wątpliwości (a niestety ma), ze u
> podstaw wszystkiego co nas otacza i co jest W NAS, leży fizyka, i to
> własnie jej znajomość, bądz nie, jest decydująca w określeniu
> światopoglądu, a w szczególności potrzeby zastępowania braku wiedzy wiarą.
znowu się zlokalizowałś, fizyku zatracony.
wszystko jest w nas. wiec już wyżej ustawiłbym psychiatrię.
weźmy dwuwiersz:
na balkonie siedzi glizda
bo ja bardzo boli...
wiemy, co sie rymuje.
i też wiemy, że mówi sie 'głowa'.
i teraz - część powie to co się rymuje
a część zostanie przy głowie.
dlaczego?
ano.
ale może to zły przykład.
na dworcu podchodzi do ciebie żebrak. wyciąga rękę po pieniądz.
opcje [najczęstsze]
osoba a. mysli - menel, złodziej, narkoman [nie dam kasy]
osoba b. mysli - menel, biedny człowiek [dam coś]
dlaczego różnie myślą?
osoba a została kiedys okradziona przez żebraka
osoba b nie została okradziona
ergo
nasze doświadczenie potrafi zmienić podstawy wszystkiego.
fizyka jest wycinkiem. nie odpowiada za wiele rzeczy.
zwłaszcza za to co jes W NAS jak napisałeś.
> Jeśli więc ktoś "od zawsze" zajmował się katalogowaniem zbiorów
> bibliotecznych, malowaniem obrazów, komponowaniem muzyki,
> księgowością, nauczaniem języków, marketingiem, leczeniem zaburzeń
> psychicznych, budowaniem hospicjów czy jakimkolwiek innym pożytecznym
> zajęciem, np. matematyką - bez zainteresowania fizyką, jest skazany
> na całkiem poważny obszar niewiedzy decydującej o jego racjonalnym
> bądź mistycznym pojmowaniu rzeczywistości.
i odwrotnie mistrzu.
każdy któremu fizyka przesłoniła świat, jest ślepcem.
ekumenizmu w nauce!!!
:)
> To wszystko wpływa
> bezpośrednio na oba wskazane obszary fizyki, "z każdym (k)rokiem
> przesuwając dalej granice administratora nadprzyrodzonego".
o to właśnie dla mnie jest bardzo ciekawe.
przesuwamy granice. ale one sie nie kończą.
a jest też szansa na małą wojnę, jak wkroczymy zbrojnie.
> Potrzeba "obecności administratora" poza obszarem
> aktualnej wiedzy jest potężna. Tym bardziej, że sama wiedza jest stale
> weryfikowana, a więc umowna.
czyli reasumując - utożsamiasz admina z potrzebą.
no to ja ci powiem, że cienko to widzę.
potrzeby nie istnieją bez obiektów/celów je zaspokajających.
> > pamiętaj, ze sztuka trafiania do ludzi jest trudna.
> > zwłaszcza kiedy mówia, że jawisz się jako amor
> > ale rozsiewasz zatrute pociski.
>
> Byłbym Ci niewymownie wdzięczny za pomoc w wyjaśnieniu
> tych nieporozumień.
wszystko zalezy od ciebie, wszakże.
no może w sferze usenetu, głównie od jakiegos administratora
:)
--
http://trener.blog.pl
ja tu tylko nabijam statystyki
(i w butelki)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-16 10:14:18
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławka.. z Gormenghast <p...@p...onet.pl> napisał(a):
<b...@g...h287de846.invalid>
[...]
> > Bardzo mi się podoba to Twoje '_tu_ trzeba czytać'
>
> Nooo, jak to szybko można trafić na ziarna piasku w kołach, jeśli tylko
> przyjrzeć się im z bliska ;). Nawiasem mówiąc
> _STOIMY już NA MARSIE sześcioma kołami_,
> a właśnie marsjański pył stanowi podobno jedną z większych przeszkód
> do pokonania, w tej misji człowieka gnanego w kosmos głodem wiedzy.
>
Mam inny pogląd w tej sprawie. Ten pył i piasek są najbardziej groźne
gdy działają niezauważone. Ja jednak specjalnie i świadomie zwracam Tobie i
sobie uwagę na to co mnie irytuje.
>
> Dear Puciek. Zupełnie opacznie odczytałeś przekaz :).
Jest pewne dla mnie, że tak (nieomylny tatuś) kojarzę Twoją obecność na
grupie. Wynika to z mojego doświadczenia. Wiem że jest wielce prawdopodobne
że to moje wykrzywienie, ale zechciej zauważyć że może być też odwrotnie.
> A więc poproszę Cię o przysługę. Napisz mi kilka wersji
> tej informacji, w których nie byłoby tego, czego się w niej
> samodzielnie i bez związku z moją intencją dopatrzyłeś,
> a mianowicie "diabła". Bo przeciez ujrzałeś "diabła" prawda?
> "_tu_ trzeba czytać" zostało przez Ciebie odebrane jako "polecenie",
> podczas gdy faktycznie jest to wyłącznie wskazanie
> techniki czytania pozwalającej odczytać to, co tam jest...
>
Autor zaleca ....
Jak sprawdziłem lepiej było dla mnie gdy ...
Dla czytelności warto ...
Można spróbować .... jeśli jest nieczytelne ...
I pewnie 100 innych.
> Prośba jest poważna. Sam (jak wczoraj Amnesiak)
> mógłbym trzy razy zmieniać ten tekst aby wyczyścić go z
> wszelkich "diabelskich śladów", ale jakoś nie przy szło
> mi to do głowy, by cokolwiek robić w tym, faktycznie
> zamulającym kierunku.
Nie o to chodzi. Ja po prostu śledzę to co mnie
w Tobie irytuje.
> I to tylko dlatego, by wielbiciele "diabłów"
> czuli się lepiej. Lokalizuję "diabły"
> w cudzych głowach, ale nie robię niczego
> na kształt "wyciągania ich stamtąd łyżeczką"!
> Nie moja to sprawa.
O właśnie, np. to też mnie irytuje. Wprawdzie moja
irytacja jest wynikiem moich diabłów przyznaje w pełni,
ale chciałbym Ci zwrócić uwagę na pewien mój Ciebie odbiór.
Takie kategoryczne twierdzenia/polecenia nie są w Twoich
wypowiedziach żadkością (przynajmniej ja tak to czuje).
Czy aby nie jest to wyrazem jakiś Twoich diabłów ?
Jestem ciekaw czy zdarza Ci się słyszeć takie opinie o sobie ?
>
> A więc - co proponujesz zamiast spontanicznego "_tu_ trzeba czytać" ?
> Ma być tak samo krótkie i nieść ten sam komunikat...
> Na pewno się da...
> :).
>
Jak powyżej da się na 100 conajmniej sposobów.
Ale mi nie o to chodzi. Tak samo nie jest moją
sprawą zmieniać Ciebie (choć taki tęsknoty są we mnie).
Ja piszę/zwracam na to uwagę głównie dla siebie.
[...]
> Czy wiesz Puciek [...]
Nie do końca wiedziałem.
>
> Odpowiedź Veronice sobie chyba daruję...
> Jest z nią tak, jak ...
> Można by powiedzieć że armata Veroniki [...]
To też jest tym co mnie irytuje. Czuje się
wmanipulowany w Twoje rozgrywki z Veroniką.
Ja w tym nie chcę uczestniczyć. Masz coś do napisania
Veronice to napisz to jej nie masz to nie. Tu natomiast z
jednej strony ściemniasz że sobie darujesz a z drugiej
prowadzisz całą kampanię z samolotami i rakietami.
Niestety mam takie wrażenie, że to także w Twojej
obecności na grupie nie jest żadkością.
>
>
>
> > > ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
> > > Nie oczekuj przyszłości. Twórz ją.
> > > ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
> > >
>
> > Oczekując przyszłości także ją tworzysz. ;)
>
>
> Wreszcie jakaś sensowna uwaga na ten temat ;).
> Oczywiście. Oczekując też ją tworzysz. Tak jak tworzą ją miliony
> biernych ludzi, którzy czekają na gotowe rozwiązania przetrawione
> przez innych. Oczekując z własna decyzją, czy zawrzeć, czy tez nie zawrzeć
> jakieś transakcji (a załóżmy, własnie namawia Cię do niej obrotny
> przedstawiciel handlowy którego wpusciłeś do domu, lub hostessa
> w domu towarowym), podejmiesz tę decyzję z minimum informacji o niej.
> Zgodnie z wolą namawiającego.
To tylko jedna strona medalu a jest też druga. Bierność jednych tworzy
kreatywnych liderów i umożliwia ukierunkowaną zorganizowaną pracę.
[...]
>
>
> Preferujesz oczekiwanie?
Raczej jestem maniakalno-depresyjny. :)
Czyli jest czas oczekiwania i działania.
Choć im jestem starszy tym okresy oczekiwania przeważają.
>
> All
>
puciek.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-01-16 10:28:13
Temat: Re: Dlaczego z przyjemnością czytam Sławkaw liter haszczach<news:04011518071358@polnews.pl> rzekła paszcza <Veronika>:
> >Odpowiedź Veronice sobie chyba daruję...
> Taki jesteś mądry a tak głupio się zdemaskowałeś.
veroniko możesz mnie wreszcie oświecić?
--
Chwalimy dawne lata, lecz żyjemy w naszych.
Owidiusz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |