Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: "Zbigniew Andrzej Gintowt" <z...@w...pl>
Newsgroups: pl.soc.inwalidzi
Subject: Drugie życie - Second Life
Date: Fri, 9 Mar 2007 09:29:54 +0100
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 84
Message-ID: <esr5u4$iim$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: 088156234099.swn.vectranet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1173428996 19030 88.156.234.99 (9 Mar 2007 08:29:56 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 9 Mar 2007 08:29:56 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2180
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.2180
X-User: zbigandrew
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.inwalidzi:50282
Ukryj nagłówki
Miałem zamiar napisać obszerniej na temat wirtualnego świata "Drugie życie"
(Second Life), ale na szczęście ukazał się felieton dziennikarza "Przekroju"
i link do tego felietonu to:
http://wiadomosci.onet.pl/1396871,720,1,kioskart.htm
l , każdy więc może
sobie o tym zjawisku poczytać i wyrobić własny osąd.
Komentarz zawarty w felietonie chciałbym jednak uzupełnić. Wydaje mi się, że
wirtualny świat Linden Lab to szansa przynajmniej dla niektórych ON.
Spróbuję to uzasadnić.
Większość niepełnosprawności to różnego rodzaju deficyty cielesno -
zmysłowe. W Second Life (SL) można to zrekompensować poprzez praktycznie
nieograniczoną możliwość wyboru avatara (wirtualnej sylwetki w która
wcielamy się do kontaktów w wirtualnym świecie SL). Zalet tej możliwości nie
muszę chyba nadmiernie dowodzić. Ludzie świata SL jeśli nie są
oprogramowanymi robotami (jeśli tak, to przypadki niezmiernie rzadkie), to w
przytłaczającej większości żywi ludzie którzy je animują, użyczają im
własnych realnych osobowości. Dlatego w SL znikają wszelkie różnice
wynikające z niepełnosprawności (na przykład), które można obserwować w
realnym życiu.
Wirtualny świat SL jest w stanie permanentnej rozbudowy i przebudowy. Jako
że jest to świat wirtualny, tworzenie w nim, budowanie, rozbudowywanie,
produkowanie - to umiejętność programowania. Przed kolejną szansą stają więc
programiści posiadający ponadto wyobraźnię, bo trzeba wiedzieć co chce się
tworzyć. Mamy więc kolejny atut: wiele ON zdobywa umiejętności nie tylko w
obsłudze komputera, czy posługiwaniu się programami gotowymi, ale również
umiejętność programowania.
Działanie w świecie SL może być dobrą zabawą, ale może także przynieść
całkiem wymierne profity. Dzięki swoim umiejętnościom możemy zarabiać
wirtualne linden dolary, ale dolary te można wymienić na realne dolary
amerykańskie.
Jest jednak jeszcze jeden istotny warunek: znajomość języków. W świecie SL
obracamy się w kręgu ludzi z całego świata ożywiających swoje avatary.
Musimy się z nimi komunikować. Musimy także umieć przeczytać i zrozumieć
komunikaty które pojawiają się na ekranie, dlatego dobrze jest znać
przynajmniej język angielski. Najlepiej jest być poliglotą, bo mamy spore
społeczności z Francji, Niemiec, Hiszpanii.
Warunki o których napisałem i które mogą być traktowane jako utrudnienia,
paradoksalnie stają się atutami dla tych, którzy potrafią je pokonać.
Wynikają z tego wnioski:
a) nie potrzeba (choć w wirtualnym świecie jest to możliwe) szukać
pracodawcy, by sprzedać swoje umiejętności programowania, a każdą tego
rodzaju pracę można wykonywać w dogodnych dla siebie warunkach, miejscu i
czasie, bez konieczności pokonywania barier komunikacyjnych realnego życia,
b) nie potrzeba wyjeżdżać za granicę, by realnie wykorzystywać coraz lepszą
znajomość języków, których postanowiliśmy się nauczyć.
Z czasem , jak w realnym życiu, w SL tworzyć się będą getta językowe różnych
narodowości zapewniające egzystencję w wirtualnym świecie tym, którzy nie
uczą się języków i komunikują się wyłącznie w swoim. (Przykład: W Chicago
jest wielu Polaków przebywających w Stanach od lat i którzy zupełnie nie
znają angielskiego, a mimo to radzą sobie, bo ograniczyli swoją aktywność do
obszaru chicagowskiego "Jackowa" będącego enklawą zamieszkiwaną głównie
przez Polaków).
To, co może stać się dla wielu sposobem na życie niesie ze sobą również
zagrożenia. Podstawowym zagrożeniem jest choroba komputerowa polegająca na
chorobliwym uzależnieniu się od komputera. Egzystowanie w wirtualnym świecie
imitującym świat prawdziwy może szansę popadnięcia w taką chorobę zwiększyć.
Czy jest na to sposób? Nie wiem. Trzeba chyba jednak pamiętać o tym, że
istnieje świat rzeczywisty i trzeba korzystać ze świeżego powietrza, a
komputer traktować bardziej jako narzędzie pracy, niż ucieczkę od świata
realnego.
Spróbować można. Próba nic nie kosztuje nie licząc czasu spędzonego przed
komputerem. Jeśli się nie uda, można wycofać się bez konsekwencji. Pamiętać
wszakże należy, że fortun nie robi się masowo. Także o tym, że niezależnie
od kraju pochodzenia, większość ludzi nie jest programistami komputerowymi i
większość ludzi mówi tylko swoim ojczystym językiem. Na koniec: większość
ludzi woli leniuchować, albo nie potrafi, dlatego jeśli tylko dysponuje
pieniędzmi chętnie kupi programy, które uzna za przydatne. Spróbujcie to
wykorzystać. Powodzenia.
Zdrówko!
--
Zbig A Gintowt
|