| « poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2004-03-12 08:46:02
Temat: Re: Dylemat ... ?jacek wrote:
>
> Tak jest, nie da się tego przewidzieć.
>
> Próbować jednak zawsze trzeba, nie wolno się poddawać.
A po ilu pobiciach wg. Ciebie kobieta moze sie 'poddac' ?
Czy podbite oko juz wystarczy, a moze dopiero po polamaniu zeber ?
> Takie jest moje zdanie i mam nadzieję ze go nie zmienie.
Bo jestes facetem.
Dunia
--
All science is either physics or stamp collecting.
Ernest Rutherford
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2004-03-12 08:49:45
Temat: Re: Dylemat ... ?idiom wrote:
> Jakie "dobro" masz na myśli? Zapewnienie spraw bytowych ?
Na przyklad. Dla mnie to istotny argument.
Nie jest tez zle, jesli dziecko ma dwoje rodzicow, prawda ?
I mowie o sytuacjach, gdzie namietnosc wygasla, a nadal jest szacunek,
przywiazanie, a moze nawet przyjazn.
Nie sadze, zeby taka rodzina miala zly wplyw na dziecko.
Oczywiscie jest inaczej w sytuacji, kiedy rodzice sie nienawidza i
walcza ze soba, wtedy rzeczywiscie bym sie zastanowila nad rozstaniem.
Dunia
--
All science is either physics or stamp collecting.
Ernest Rutherford
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2004-03-12 11:28:33
Temat: Re: Dylemat ... ?>
> I tu jest właśnie problem - mówisz z doświadczenia czy
> "myślę że ..."?
>
>
>>>
>>>>>>Naszym obowiązkiem jest pielęgnowanie związku i
>>>>>>niedopuszczenie do takiej sytuacji.
>>>>>
>>>>>j.w.
>>>>
>>>>J.w.
>>>
>>>
>>>Znowu ?! - Obowiązki obowiązkami a życie życiem ;-)))
>>
>>Każdy inaczej rozumie obowiązki i każdy ma swoje własne
>
> życie. Jednym
>
>>się udaje innym nie. Jedni wpływają na swoje życie, inni
>
> nie.
>
> I w każdym momencie tego życia człowiek wybiera drogę na
> bazie analizy zysków i strat - i czasami brak miłości
> pozostaje po stronie strat przy całościowy bilansie
> dodatnim.
> (niestety! )
>
> Pozdrawiam
> Qwax
>
Wydaje mi się, że wszystko zależy od konkretnego przypadku. Bo na czym
tak naprawdę polega brak miłości i jak to odbieramy? Czy jak tej miłości
nie ma to czy jest przywiązanie i przyjaźń? Czy może jest niechęć i
wrogość? Czy odpowiada nam taki układ czy czujemy się bardzo nieszczęśliwi?
A jeśli chodzi o doświadczenie... Kilka lat temu moje małżeństwo
przechodziło kryzys. W moim odczucie był on ogromny, czułam, że nasz
związek wygląda nie tak jak powinien, że oddaliliśmy się od siebie, nie
umiemy rozmawiać, czułam się niekochana, nierozumiana i byłam bardzo
nieszczęśliwa. Zaproponowałam rozstanie. Mąż był zdziwiony, w jego
odczuciu był to tylko malutki kryzys. Do tej pory nie rozumie dlaczego
aż tak to wszystko odbierałam. Mąż przypomniał mi wtedy, że kiedyś
obiecaliśmy sobie, że w razie trudności będziemy walczyć o nasz związek,
naszą miłość. Spróbowaliśmy i udało się.
Gosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2004-03-12 11:35:21
Temat: Re: Dylemat ... ?>
>
> Z tym się nie zgadzam.
> Przysięgli przed Bogiem, to jest obowiązek.
Przysięgali miłość, jak tej miłości nie ma to nie wywiązali się z obowiązku.
> Mają dzieci - to drugi
> obowiązek.
> Dziecko ma prawo mieć dwoje rodziców i ma obowiazek i sznować i czcić.
> Rodzice zaś mają obowiązek w tym przypadku pzred dziećmi zapewnić im
> rodzinę.
>
Rodzinę tak, ale kochającą się, szanującą się, dającą poczucie
bezpieczeństwa. Jeśli tego w tej rodzinie nie ma, to według mnie i tak
rodzice nie wywiązali się z obowiązków.
Gosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2004-03-12 11:57:49
Temat: Re: Dylemat ... ?
"jacek" napisał
> No tak, tylko że teraz mama nie żyje a ojciec od dawna nie pije i jest
> wzorowym obywatelem.
Pytanie, czy gdyby mama kolegi nie rozeszła się z jego ojcem, to czy ten
ojciec przestałby pić? Może właśnie to rozstanie było dla niego impulsem,
aby coś ze sobą zrobić.
Małgośka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2004-03-12 12:00:37
Temat: Re: Dylemat ... ?
"Specyjal" napisał
> Owszem rozwód bywa lepszym rozwiązaniem tyle, że sam rozwód tylko usuwa
> jakiś niechciany wzór mężczyzny, nie dając nic w zamian.
Dlaczego: nie dając? Przecież daje. Dzieci dostają przekaz, że nie wolno
bić, nie wolno krzywdzić. Oraz że można i należy się przed tym bronić.
Szczęśliwa matka mówi swoim dzieciom: macie prawo dbać o swoje szczęście,
nie musicie się poświęcać.
Małgośka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2004-03-12 12:14:22
Temat: Re: Dylemat ... ?
Użytkownik "Dunia" <d...@n...o2.pl> napisał w wiadomości
news:405179A9.7050905@nielubiespamu.o2.pl...
> Na przyklad. Dla mnie to istotny argument.
Czyli sprzedanie własnego szczęścia za zapewnienie sprawy bytowych? A jak
dodamy do tego "obowiązek małżeński" to będziemy mieć specyficzny rodzaj
prostytucji - prostytucję małżeńską.
> Nie jest tez zle, jesli dziecko ma dwoje rodzicow, prawda ?
Nie jest źle, ale nie za wszelka cene chyba, czyż nie?
> I mowie o sytuacjach, gdzie namietnosc wygasla, a nadal jest szacunek,
> przywiazanie, a moze nawet przyjazn.
> Nie sadze, zeby taka rodzina miala zly wplyw na dziecko.
Nawet jeżeli co najmniej jedno z rodziców jest nieszczęśliwe (bo o takim
przypadku od początku mowa)? Sądzisz, że można być nieszczęśliwym w związku,
a mimo tego okazywać parterowi/partnerce szacunek i przyjaźń? IMHO to
niemożliwe. Bo bycie nieszczęśliwym wywołuje tylko negatywne emocje.
pozdrawiam
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2004-03-12 12:23:48
Temat: Re: Dylemat ... ?
Użytkownik "kolorowa" <v...@a...pl> napisał w wiadomości
news:c2s8lm$eis$1@news.onet.pl...
>
> Dlaczego: nie dając? Przecież daje. Dzieci dostają przekaz, że nie wolno
> bić, nie wolno krzywdzić. Oraz że można i należy się przed tym bronić.
A to IMHO bardzo ważne, bo pozwala uniknąć powielania takich schematów (on
leje ją i dzieci, ona go kocha, bo jest od niego uzależniona bytowo) we
własnym dorosłym życiu.
> Szczęśliwa matka mówi swoim dzieciom: macie prawo dbać o swoje szczęście,
> nie musicie się poświęcać.
A przy odrobinie szczęścia mogą dostać jeszcze przekaz "Nie tylko geny się
liczą; więź między dziećmi a rodzicami (nawet "przyszywanymi") może tworzyć
się w miarę poznawania się i spędzania razem czasu"
Ja ciągle wierzę, że po rozstaniu z ojcem swoich dzieci można jeszcze
stworzyć udany związek z kimś innym...
pozdrawiam
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2004-03-12 12:37:03
Temat: Re: Dylemat ... ?
idiom wrote:
> Czyli sprzedanie własnego szczęścia za zapewnienie sprawy bytowych? A jak
> dodamy do tego "obowiązek małżeński" to będziemy mieć specyficzny rodzaj
> prostytucji - prostytucję małżeńską.
Szczescie jest pojeciem wzglednym. Czy jesli kobieta odejdzie od nudnego
meza, zeby sie bzyknac z innym, to bedzie szczesliwsza ? Niekoniecznie.
Poza tym nic nie mowilam o obowiazkach malzenskich, za to byla mowa o
szacunku.
Moge sobie wyobrazic, ze para pozostaje w formalnym zwiazku malzenskim,
a swoje potrzeby seksualne spelnia poza nim za obopolna wiedza i zgoda.
Powiem wiecej - ja bym umiala sie w takim zwiazku z latwoscia odnalezc,
gdyby bilans wypadal mi na plus.
> Nie jest źle, ale nie za wszelka cene chyba, czyż nie?
>
A powiedzialam gdzies, ze za wszelka cene ? Napisalam tylko, ze czasem
trzeba dokonac bilansu, i ze komus moze wyjsc tak, ze lepiej jest zostac
z niekochanym partnerem, bo...
> Nawet jeżeli co najmniej jedno z rodziców jest nieszczęśliwe (bo o takim
> przypadku od początku mowa)?
Myslalam, ze rozmawiamy bardzoej ogolnie....
Bycie nieszczesliwym... Hmmm... nasze warunki bytowe nas rozpieszczaja,
ludzie czuja sie nieszczesliwi, bo ich nie stac na porsche i wakacje na
Seszelach... powiedzmy, ze traktuje takie cos malo powaznie.
Sama czuje sie czasem nieszczesliwa, bo jest brzydka pogoda, bo bym
chciala buty od D&G, a mnie nie stac, bo... ale ja potrafie sobie pewne
rzeczy wyperswadowac i staram sie widziec plusy, a nie minusy.
Jesli, dajmy na to, jestem z mezczyzna, ktory juz mnie nie pociaga, do
ktorego wygasla namietnosc, ale ktory jest uczciwym i przyzwoitym
czlowiekiem, dobrym ojcem etc. - to tak, nadal bilans wypada mi na plus,
mimo dopadajacego pewnie czasem poczucia bycia nieszczesliwa,
niezrealizowana uczuciowo...
> Sądzisz, że można być nieszczęśliwym w związku,
> a mimo tego okazywać parterowi/partnerce szacunek i przyjaźń?
Tak. Jesli jedyna przyczyna bycia 'nieszczesliwa' jest wygasniecie
milosci i nieudane zycie seksualne, to mysle ze da sie to uczucie
pokonac. Ale oczywiscie pisze o sobie, a inni niech decyduja, co jest
dla nich wazniejsze.
Nikogo bym nie przekonywala ani w te, ani w tamta strone.
Dunia
--
All science is either physics or stamp collecting.
Ernest Rutherford
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2004-03-12 12:57:15
Temat: Re: Dylemat ... ?
Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:c2s9g1$itv$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Dunia" <d...@n...o2.pl> napisał w
wiadomości
> news:405179A9.7050905@nielubiespamu.o2.pl...
> Sądzisz, że można być nieszczęśliwym w związku,
> a mimo tego okazywać parterowi/partnerce szacunek i
przyjaźń?
Można!
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |