| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2000-07-22 20:41:36
Temat: FilmWitam wszystkich!
Jestem tu pierwszy raz, ale wczesniej obserwowalem ta grupe. W koncu
postanowilem napisac.
Dzisiaj obejrzalem, moim zdaniem, jeden z lepszych ostatnio filmow. Chodzi
mi o "Malzenska rapsodie". Film poruszyl temat instytucji jaka jest
malzenstwo - czy warto w nia wstepowac czy nie. Bohaterzy filmu zrobili to
co uwazali za slusne, a nam widzom pozostawiono swobode wyboru (kazdy musi
sobie sam na to odpowiedziec). Zastanawialem sie juz nad tym problemem
wczesniej: najpierw mowilem sobie, ze nie bede chcial sie zenic, ale teraz
doszedlem do wniosku (jeszcze przed obejrzeniem filmu), ze jednak chcialbym
sie ozenic gdyz wtedy ma sie te druga osobe, ktora bedzie przy mnie w
roznych momentach zyciowych. Jednak dzisiaj - tzn. po obejrzeniu filmu nie
jestem znow do tego przekonany, przeciez faktycznie mozna zyc bez slubu,
ale.....
Moj plan na moje dalsze losy jest taki: slub najwczesniej w wieku 26, 27 lat
(po ukonczeniu studiow), z drugiej jednak strony czy da sie to wszystko
poustawiac - nie wiemy co nas w zyciu spotka. Jestem juz troche zamotany, a
co wy o tym sadzicie?
Pozdrawiam
Harry
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2000-07-22 22:49:04
Temat: Re: FilmHarry wrote:
> Moj plan na moje dalsze losy jest taki: slub najwczesniej w wieku 26, 27 lat
> (po ukonczeniu studiow), z drugiej jednak strony czy da sie to wszystko
> poustawiac - nie wiemy co nas w zyciu spotka. Jestem juz troche zamotany, a
> co wy o tym sadzicie?
> Pozdrawiam
> Harry
Mysle,ze to dobry wiek, te 26-27 lat, jesli juz koniecznie chcesz sie
zenic:)
Ja nie mam zamiaru. W 100% znanych mi przypadkow zaobserwowalem,ze to
nic dobrego:)
Wlasciwie nie samo malzenstwo,a fakt mieszkania ze soba. Wszystko sie
wtedy psuje..moznaby temu zapobiec,ale zdecydowanie
wymaga zbyt duzej energii i poswiecenia, przez co cierpia inne aspekty
zycia(hobby,praca,wlasny rozwoj).
Mysle,ze w okolicach 30-stki mozna bardziej konkretnie o tym myslec,ale
wczesniej malzenstwo to tylko dobry sposob
na spieprzenie sobie zycia.
To tez zalezy od systemu wartosci oczywiscie. Poza tym nie ma chyba
recepty na udane malzenstwo:)
Niekoniecznie osoby,dla ktorych priorytetem jest udane zycie rodzinne
beda mialy bardziej udane(czyt.mniej burzliwe) malzenstwo niz zwiazek,w
ktorym oboje robia kariere,poswiecajac duzo czasu na prace.
Moje zdanie jest takie,ze nawet wieksze szanse ma ten drugi przypadek o
ile nie zatraca sie w pogoni za kariera, olewajac zupelnie siebie
nawzajem.... Jest szansa,ze gdy wykorzystaja wlasciwie dany im czas
takie malzenstwo moze trwac i trwac,gdyz trudno o znudzenie
partnerem,rutyne w lozku,itp. w takim ukladzie.
To tyle.
Pozdrawiam,
Pawel
http://pawellipka.npl.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-23 07:57:39
Temat: Odp: FilmHarry, mysle, ze czas rozmota Twoja niepewnosc. przeciez nie podejmujesz
dzisiaj tej decyzji. Zyj i obserwuj zycie a takze wsluchuj sie w siebie. Mam
duzo lat malzenskich doswiadczen i obserwuje tez wielu ludzi samotnych.
Wierz mi, ze zarowno jeden jak i drugi stan ma swoje plusy i minusy, a
ktorych jest wiecej, trudno powiedziec i trudno powiedziec, co jest lepsze
konkretnie dla Ciebie. Pewnie zycie samo Ci to podpowie a narazie zyj i
ciesz sie zyciem, poznawaj ludzi i kochaj ich, na ich i swoje slabosci patrz
z przymruzeniem oka ;))
Użytkownik Harry <h...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:4Gne5.33941$p...@n...tpnet.pl...
> Witam wszystkich!
> Jestem tu pierwszy raz, ale wczesniej obserwowalem ta grupe. W koncu
> postanowilem napisac.
> Dzisiaj obejrzalem, moim zdaniem, jeden z lepszych ostatnio filmow.
Chodzi
> mi o "Malzenska rapsodie". Film poruszyl temat instytucji jaka jest
> malzenstwo - czy warto w nia wstepowac czy nie. Bohaterzy filmu zrobili to
> co uwazali za slusne, a nam widzom pozostawiono swobode wyboru (kazdy musi
> sobie sam na to odpowiedziec). Zastanawialem sie juz nad tym problemem
> wczesniej: najpierw mowilem sobie, ze nie bede chcial sie zenic, ale teraz
> doszedlem do wniosku (jeszcze przed obejrzeniem filmu), ze jednak
chcialbym
> sie ozenic gdyz wtedy ma sie te druga osobe, ktora bedzie przy mnie w
> roznych momentach zyciowych. Jednak dzisiaj - tzn. po obejrzeniu filmu nie
> jestem znow do tego przekonany, przeciez faktycznie mozna zyc bez slubu,
> ale.....
> Moj plan na moje dalsze losy jest taki: slub najwczesniej w wieku 26, 27
lat
> (po ukonczeniu studiow), z drugiej jednak strony czy da sie to wszystko
> poustawiac - nie wiemy co nas w zyciu spotka. Jestem juz troche zamotany,
a
> co wy o tym sadzicie?
> Pozdrawiam
> Harry
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-23 17:30:00
Temat: Odp: Film
Użytkownik Grażyna Bartosik <b...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:Tzxe5.34605$p...@n...tpnet.pl...
> Harry, mysle, ze czas rozmota Twoja niepewnosc. przeciez nie podejmujesz
> dzisiaj tej decyzji. Zyj i obserwuj zycie a takze wsluchuj sie w siebie.
Mam
> duzo lat malzenskich doswiadczen i obserwuje tez wielu ludzi samotnych.
> Wierz mi, ze zarowno jeden jak i drugi stan ma swoje plusy i minusy, a
> ktorych jest wiecej, trudno powiedziec i trudno powiedziec, co jest lepsze
> konkretnie dla Ciebie. Pewnie zycie samo Ci to podpowie a narazie zyj i
> ciesz sie zyciem, poznawaj ludzi i kochaj ich, na ich i swoje slabosci
patrz
> z przymruzeniem oka ;))
Masz chyba racje, dzieki za wypowiedz, zyczylbym sobie takiego podejscia do
zycia jakie opisalas.
Harry
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-07-28 00:59:29
Temat: Re: FilmOn Sat, 22 Jul 2000 20:41:36 GMT, "Harry" <h...@p...onet.pl>
wrote:
>malzenstwo - czy warto w nia wstepowac czy nie. Bohaterzy filmu zrobili to
>co uwazali za slusne, a nam widzom pozostawiono swobode wyboru (kazdy musi
>sobie sam na to odpowiedziec). Zastanawialem sie juz nad tym problemem
>wczesniej: najpierw mowilem sobie, ze nie bede chcial sie zenic, ale teraz
>doszedlem do wniosku (jeszcze przed obejrzeniem filmu), ze jednak chcialbym
>sie ozenic gdyz wtedy ma sie te druga osobe, ktora bedzie przy mnie w
tez do niedawna nie wyobrazalem siebie w malzenstwie, nie przyjmowalem
do wiadomosci istnienia czegos takiego, jak slub glownie z powodu
zlych skojarzen jakie we mnie budzi. Zbyt wielu moich znajomych zenilo
sie z powodu "wpadki", zbyt wiele znam rodzin, ktore po kilku latach
malzenstwa nie sprawiaja wrazenia szczesliwych, a wrecz przeciwnie
(choc moja rodzina nalezy do tych w ktorych jeszcze nigdy nie zdarzyl
sie ani jeden rozwod, a wiekszosc par malzenskich zyje szczesliwa
dziesiatki lat). Ostatnio jednak pod wplywem kilku zwiazkow w ktorych
bylo mi dane byc, a ktore wygasly, oraz pod wplywem mojej obecnej
milosci do pewnej kobiety moje podejscie sie nieco zmienia. To nie
jest chwilowe zauroczenie, to swiadomy wybor osoby, ktora znam dluzej,
niz trwa typowy okres "zakochania". Nie lacze jednak slubu z miloscia.
Dla mnie to przede wszystkim okazja do udowodnienia mojego zaufania do
drugiej osoby (cos w stylu "zobacz, jestem gotow byc z Toba na dobre i
na zle, to znaczy, ze ufam Tobie"), udowodnienia zaufania do samego
siebie ("gdybym nie byl pewien tego, co robie, gdybym watpil w to, czy
sie nadaje, nie zrobilbym tego"), oraz zapewnienia drugiej osoby o
tym, ze moze ufac, podobnie, jak moga mi ufac jej najblizsi ("gdybys
nie mogla mi ufac, nie fatygowalbym sie az tutaj z przysiegami i nie
narazal na pozniejszy gniew Twojej rodziny, ktora stoi wokol i slucha
moich slow"). Nie bede sie zenil tylko z powodu "wpadki", nie bede sie
zenil tylko dlatego, ze chce mieszkac z kobieta, dla mnie slub to
sprawa jedynie zaufania, jesli nadejdzie chwila, ze owo zaufanie bede
musial udowodnic, wowczas o tym pomysle...
--
[cookie]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |