Chodziłam koło tego tematu parę lat i nie mogłam załapać jak to się robi.
Jedno czółenko miałam po Babci, a drugie dokupiłam sześć lat temu! I tak parę
razy próbowałam, najpierw z jednego kursu, potem z drugiego, zawzięłam się w
sobotę, siadłam wygodnie z pomocami dookoła, rodzinkę przegoniłam.... i....
wyszło! Mam na razie jeden kwiatek :) Zrobię sobie pomału suknię ślubną :) Za
mąż się co prawda na razie nie wybieram, ale suknię można robić?
Jak skombinuję aparat cyfrowy, to sfotografuję i pochwalę się! Tym jednym
kwiatkiem oczywiście, a nie suknią.
Pozdrawiam innych frywolitkowych fanatyków, Koko


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/