Data: 2013-09-25 18:09:09
Temat: Gdzie jest święta inkwizycja?
Od: Adrenalinka <7...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Uprzemie donosze że to się nie godzi, panie proboszczu i ludu inkwizycjyny, bo to
powszenie kościół rozgłosił, że buddyzm i jego medytacja i też karate, to otwieranie
się na szatana/ czytaj nienawiść do innych bo prezentują inne wartości niż jedyna
prawda/. Mnóstwo na ten temat publikacji autorytetów , egzorcystów kościoła.
A tu demon otwartymi dźwiami do klasztoru wchodzi i chce się porozumiewać szubrawiec
jeden, natychmiast proszę z tym porozumieniem i odwieraniem się na szatana porządek
zrobić.
Jest w Polsce taki klasztor, w którym obecność buddysty nie budzi zakłopotania, a
regularne spotkania z buddystami są czymś normalnym. To zasługa ojca Jana Berezy, w
którego życie wpisany był dialog.
Na dialog międzyreligijny można spojrzeć z różnych perspektyw. Znawcy mówią o wielu
modelach dialogu. Jego uczestnicy angażują się na różnych płaszczyznach, a on sam
przybiera rozmaite formy, od kurtuazyjnego spotkania po głęboką przyjaźń. Nie
zamierzam tutaj oceniać tych modeli i postaw w celu wskazania najlepszej formy
dialogu na dziś. Chciałbym raczej podzielić się pewnym doświadczeniem dialogu,
realizowanego nie tyle poprzez słowa i debatę, co przez wspólne przebywanie i
osobiste więzi. Chcę opowiedzieć o przyjaźni, która od 25 lat wydarza się pomiędzy
wspólnotą benedyktynów w Lubiniu a wyznawcami buddyzmu, przede wszystkim warszawską
sanghą zen Kannon oraz roshim Jakusho Kwongiem, mistrzem zen w tradycji soto.Nie mogę
przy tym nie wspomnieć o wartości i wyjątkowości spotkań z Lamą Rinczenem i
społecznością Bencien Karma Kamtsang, roshim Hoitsu Suzukim i mnichami klasztoru
Eihei-ji w Japonii oraz innymi. Ćwierć wieku to sporo czasu - wiele się wydarzyło,
chociaż nie wydarzyło się właściwie nic szczególnego.
"Nie jesteśmy budowniczymi. Nie jesteśmy fundamentami. Nie robimy nic wielkiego.
Jesteśmy tylko kamieniami, które leżą w ogrodzie, żeby ktoś mógł po nich przejść",
powiedział roshi Kwong. Aspiracje w dialogu międzyreligijnym są skromne, nie chodzi
bowiem o realizację wzniosłych celów, budowanie pomostów, kładzenie
fundamentów. Chodzi raczej o bycie razem i doświadczanie. Prawda bowiem nie wypływa z
przemyśleń i argumentacji, lecz z doświadczenia "ducha mieszkającego w człowieku".
To doświadczenie poprzez praktykę modlitwy i medytacji rodzi otwartość i wolność od
uprzedzeń i lęków. W tym doświadczeniu zrodzona z prawdziwej przyjaźni równowaga
między mówieniem a słuchaniem wprowadza w dialog, który otwiera na Obecność. Jan
Paweł II mówił w lutym 1986 roku do przedstawicieli religii niechrześcijańskich:
"Przez dialog sprawiamy, że Bóg staje się obecny między nami, ponieważ gdy otwieramy
się na drugich, otwieramy się także na Boga. Znaczy to także, iż przez dialog
otwieramy się na miłość, bo Bóg jest miłością" (1J 4,16). Nie jest to jednak proste i
wymaga dużego zaangażowania wewnętrznego oraz czasu.
|