Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Guz, nowotwor mózgu

Grupy

Szukaj w grupach

 

Guz, nowotwor mózgu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-08-13 07:51:59

Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: "Darmond" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Myślę że możesz porozmawiać na liście dyskusyjnej serwisu www.onkolink.pl
(albo poprzeglądać archiwum). Są tam lekarze i pacjenci oraz ich rodziny
więc uzyskasz dużo informacji z pierwszej ręki.
Poza tym serwis www.poradnikmedyczny.pl (trzeba się zalogować żeby
poczytać artykuły). Czytałam tam kilka ciekawych artykułów na temat guzów
mózgu w dziale neurologia.
W razie problemów wyobrażeniem sobie co jest gdzie w mózgu polecam
http://www.med.harvard.edu/AANLIB/home.html - chyba najlepszy atlas mózgu
jaki widziałam.
W razie potrzeby zrozumienia co za co odpowiada w mózgu polecam lekturę
skryptu Komturka (w sieci nie widziałam).
To tak na początek. Do bardziej zaawansowanych tekstów dotrzesz sama w
miarę zdobywania informacji.
Pozdrawiam
Patrycja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-08-13 20:31:12

Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: "vonBraun" <i...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

o...@o...pl
w news:0c9d.00001706.411bd108@newsgate.onet.pl
>[...]

Twój post przleżał trochę odłogiem jak wyrzut sumienia
ale wreszcie mam dziś trochę czasu więc odpowiadam:

To kto jest przy naszej śmierci lub chorobie i czy w ogóle ktoś jest
związane jest w jakiś sposób z tym kim jesteśmy wcześniej,
/pomijam tu oczywiście rozmaite sytuacje czysto "losowe"
które naruszają ten porządek/. Taki byłby mój komentarz
do śmierci pierwszej z osób z którymi byłaś związana.

W chorobach mózgu problem jest
poważniejszy i nieco szczególnej natury.
Guz /niekiedy/, choroby
zwyrodnieniowe/częściej/ (zwłaszcza modelowa
pod względnem możliwości niszczenia relacji
rodzinnych choroba Huntingtona)
rozwijać się mogą w sposób niezauważony
przez wiele lat.
Inaczej mówiąc choroba już trwa,
a jej pierwszym przejawem
są przez lata (czasem dziesiątki
lat) jedynie zmiany osobowości i funkcji poznawczych
niszczące więzi z bliższymi i dalszymi osobami.
A kiedy już pojawią się czytelne dla lekarza/neuropsychologa
objawy jednoznacznie sugerujące uszkodzenia mózgu
sprawy zachodzą zbyt daleko
rozpoznanie i końcowy, teminalny
okres chooby przebiega
już w samotności lub przy bardzo
ograniczonym kontakcie z najbliższymi
(ostatnia moja pacjentka- wiosna tego
roku- po 3 krotnej reoperacji niezłośliwego
oponiaka - przez całe trzy
tygodnie pobytu na neurochirurgii
nie zobaczyłem ani męża ani córki).

Trudno jak widzisz odróżnić następstwa
choroby od przedchorobowej osobowości
co więcej, choroba nasilić może niektóre
patologiczne i dysfunkcjonalne cechy
nad którymi chory ma przez całe swoje
życie ograniczoną kontrolę i w miarę
sutecznie z nimi walczy, lecz gdy
uszkodzenie mózgu dotyczy np.
struktur związanych
z kontrolą i krytycyzmem ukazuje
nam się obraz człowieka niczym w krzywym zwierciadle
jak swego rodzaju karykatura.

Warto jest mieć to na uwadze, gdy
emocjonalny ton kontaktu staje się
z takim człowiekiem
na tyle intensywny, że zaczyna
przejmować nad nami kontrolę.

Zwykle gdy działamy, kontaktujemy
się z ludźmi, reagujemy niejako
"całym sobą", angażując w kontakt - także
w jego stronę emocjonalną całość naszych zasobów
- tak jest najlepiej - wykorzystujemy
maksymalnie nasze zdolności,
większość rzeczy czynimy automatycznie
pozostawiając świadomej kotroli to
co najistotniejsze.


Jednak gdy w grę wchodzą relacje
które odbieramy jako trudne
warto dokonać swoistego podziału zasobów, na
tego który prowadzi dialog i tego,
który obserwuje nasze działanie i emocje, nasze
automatyczne - często w 'trudnych' kontaktach
nieefektywne sposoby reagowania.
Na tym poziomie obserwatora, stale pytamy
co się ze mną teraz dzieje,
jakie będą następstwa tego co chcę zrobić za chwilę
w jakie gram/on gra/ gry, jak zawęża się
mój osąd sytuacji pod wpływem silnych emocji.
Zwłaszcza przeszłe silne i modelujące w jakiś sposób
osobowość związki z osobą dominującą i apodyktyczną
szczególnie łatwo pozbawiają nas dystansu do
włąsnego i cudzego zachowania - szczególnie
gdy spotykamy się z osobą w jakiś sposób podobną
trzeba więc o ten dystans nieco powalczyć
aby nie ulegać hipnotycznemu wpływowi silnych
negatywnych emocji które taki kontakt może generować.

I jeszcze jedno:

> dlatego tez odpowiedz wiele by mi dala :)

Podejrzewam, że długo jeszcze nikt
nie udzieli na zadanie pytanie odpowiedzi choćby
w przybliżeniu trafnej.
Warunki uzyskania takiej odpowiedzi podałem.

pozdrawiam
vonBraun

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-13 21:58:14

Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: o...@o...pl szukaj wiadomości tego autora


> Twój post przleżał trochę odłogiem jak wyrzut sumienia
> ale wreszcie mam dziś trochę czasu więc odpowiadam:
[...]
Dzięki za zaangazowanie i nie "ola-nie" ;) -czekałam na ten post :)

Moja próba zrozumienia i pytanie o powiązania stanu psychicznego z aktualnym
stanem zdrowia osoby z którą mam obecnie kontakt zawęzila sie czy też
przeobraziła w pytanie o to czy mam prawo nie mieć wyrzutów sumienia za brak
reakcji po wieści o diagnozie w zetknięciu z moimi obecnymi probami tłumaczenia
zachowań osoby zmarłej
To a propos "leżących odłogiem".
Nie wiem czy typową reakcją po śmierci osoby bliskiej jest próba jej
idealizacji.
Również trudno jest mi dzisiaj uwierzyc z perspektywy "wczorajszej"ze mozna
miec "pretensje" do kogoś za to ,ze umarł pozostawiając kogoś z
bagazem "niewiadomego" rodzacego wiele sprzecznych emocji;
Gdy sie nie wie jaki procent tego "kim jesteśmy wczesniej"-a co ma wpływ na
to "kto jest przy naszej śmierci lub chorobie i czy w ogóle ktoś jest"-
to 'bycie sobą'a jaki 'bycie osobą chorą' potrzebujacą leczenia na co powinno
mieć wpływ najbliższe otoczenie do którego nalezałam.

Dzięki za wszystkie wyjaśnienia, które mi nieco poukladały i nazwały to co już
wiem i porozjasnialy niektóre "ciemniejsze obszary".
Wiem ze najwiekszą wartościa jest to co"tu i teraz" stąd tez obrastanie w
negatywne rzeczy z przeszłości nie jest najlepszym wyjsciem.Gorzej jesli te
rzeczy tak mocno zakorzenily sie w osobie ze kazda proba pozbycia sie zbędnych
bagazy odczuwana jest jako niemalże " amputacja".Stąd tez moja próba zamiany i
wstawienia protezy poprzez zderzenie podobnych sytuacji w tym jednej z
przeszłosci-w "tu i teraz".Tak mi sie wydaje.
pozdrawiam, ola-la

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-13 22:18:51

Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: o...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

aha,a własciwie jeszcze jedno- mam pełną dokumentację (oprócz epikryzy) choroby
osoby zmarłej " z przeszłości".Wiem ze jakies zaburzenia, zachwiania psychiczne
na pewno występują przy nowotworze i wskazana jest psychoterapia jak i pomoc
osob bliskich (nie bede tego znowu rozwijac).Jednakze czy na podstawie takeij
dokumentacji mozna troche "odczytać" stan psychiczny w fazie gdy choroba sie
rozwijała wczesniej i czy w ogole faktycznie, nie przy nowotworze akurat mozgu
moze mieć rak tak istotne znaczenie i oddziaływanie na psychikę czy tez dopiero
jakieś sczególne połaczenie róznych chorób oprócz nowotworu mogłoby mieć
dopiero taki skutek.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-15 16:11:58

Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: "vonBraun" <i...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

> aha,a własciwie jeszcze jedno- mam pełną dokumentację (oprócz epikryzy)
choroby
> osoby zmarłej " z przeszłości".Wiem ze jakies zaburzenia, zachwiania
psychiczne
> na pewno występują przy  nowotworze i wskazana jest psychoterapia jak i pomoc
> osob bliskich (nie bede tego znowu rozwijac).Jednakze czy na podstawie takeij
> dokumentacji mozna troche "odczytać" stan psychiczny w fazie gdy choroba sie
> rozwijała wczesniej i czy w ogole faktycznie, nie przy nowotworze akurat
mozgu
> moze mieć rak tak istotne znaczenie i oddziaływanie na psychikę czy tez
dopiero
> jakieś sczególne połaczenie róznych chorób oprócz nowotworu mogłoby mieć
> dopiero taki skutek.

Na mój gust, nie powinno się to różnić od typowych
sytuacji choroby terminalnej (niekoniecznie nowotworu)
więcej o tym wie chyba Małgosia "Nonnocere" - jeśli czyta grupę
może się odezwie.

pozdrawiam
vonBraun

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-15 16:19:52

Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: "vonBraun" <i...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Małgosia "Nonnocere" - jeśli czyta grupę
Ops... w zasadzie Madzia jeśli już chcieć być tak do końca dokładnym...
;-)

> pozdrawiam
> vonBraun


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-16 07:22:33

Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: nonnocere <madziach1@_bezspamu_gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

vonBraun wrote:

> > aha,a własciwie jeszcze jedno- mam pełną dokumentację (oprócz epikryzy)
> choroby
> > osoby zmarłej " z przeszłości".Wiem ze jakies zaburzenia, zachwiania
> psychiczne
> > na pewno występują przy nowotworze i wskazana jest psychoterapia jak i pomoc
> > osob bliskich (nie bede tego znowu rozwijac).Jednakze czy na podstawie takeij
> > dokumentacji mozna troche "odczytać" stan psychiczny w fazie gdy choroba sie
> > rozwijała wczesniej i czy w ogole faktycznie, nie przy nowotworze akurat
> mozgu
> > moze mieć rak tak istotne znaczenie i oddziaływanie na psychikę czy tez
> dopiero
> > jakieś sczególne połaczenie róznych chorób oprócz nowotworu mogłoby mieć
> > dopiero taki skutek.
>
> Na mój gust, nie powinno się to różnić od typowych
> sytuacji choroby terminalnej (niekoniecznie nowotworu)
> więcej o tym wie chyba Małgosia "Nonnocere" - jeśli czyta grupę
> może się odezwie.

Małogosi vel Magdalenie ;) nie było przez parę dni, ale już wróciła.

Coś mój czytnik zastrajkował i powyższy wątek w części się pogubił. I
nie mam jak odpisać pod postami "olala18", więc pozwolę sobie tutaj.

W przypadku choroby nowotworowej zmiany w sferze psychicznej występują
praktycznie zawsze. Z różnymi czynnikami jest to związane. Zarówno z
bezpośrednim ulokowaniem nowotworu i jego przerzutów, jak i sposobów
jego leczenia. Choroba nowotworowa wpływa na cały organizm, nie musi być
umiejscowiony nowotwór w obrębie OUN (ośrodkowego układu nerwowego) by
wpływać na zmiany zachowania. Może to się odbywać pośrodnio, poprzez
wpływ zaburzonego funkcjonowania innych narządów na mózg osoby chorej
(np. wątroby, ukł. oddechowego etc...). Często zachowanie się zmienia
pod wpływem podawanych leków.
Sama sytuacja ciężkiej i źle rokującej choroby bardzo zmienia
zachowanie. Zarówno doświadczenie samej choroby, jak i sytuacja chorego
w systemie rodzinnym, znajomych i przyjaciół. Choroba wpływa na
wszystkie sfery życia człowieka. To zwrotnie powoduje dużą mieszankę
emocji. Bardzo często trudno ustalić co jest przyczyną a co skutkiem
zmian zachowania.
Z samej dokumantecja można się wiele dowiedzieć, ale najważniejsze
informacje uzyskuje sie od rodziny i samego chorego. Tak naprawdę
chorobę w rodzinie u kogoś bliskiego, każda z osób z tego grona, odbiera
i postrzega w inny sposób. Tym bardziej gdy stosowane są różne
mechanizmy obronne, takie jak na przykład zaprzeczanie. Dopiero ze
zlepku tych wszystkich informacji można coś bardziej konkretnego
poskładać.
--
Pozdrawiam, Magdalena S. (dzidzia ~IX,X 2004)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-16 20:03:48

Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: o...@o...pl szukaj wiadomości tego autora


> Na mój gust, nie powinno się to różnić od typowych
> sytuacji choroby terminalnej (niekoniecznie nowotworu)
> więcej o tym wie chyba Małgosia "Nonnocere" - jeśli czyta grupę
> może się odezwie.
coś ostrożny jesteś w podsuwaniu rozwiązan czy też sugerowaniu czegoś czy
wydawaniu opinii von Braun ;).Suche fakty jedynie :)To a propos mojego
poprzedniego maila i wyrzutow sumienia. No ale Cię rozumiem-nie jesteś
wyrocznią no i czasem to zbyt duze ryzyko.Ale dzieki
Pozdr.olala

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-16 20:08:47

Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: o...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

Małogosi vel Magdalenie ;) nie było przez parę dni, ale już wróciła.
>
> Coś mój czytnik zastrajkował i powyższy wątek w części się pogubił. I
> nie mam jak odpisać pod postami "olala18", więc pozwolę sobie tutaj.
>
> W przypadku choroby nowotworowej zmiany w sferze psychicznej występują
> praktycznie zawsze. Z różnymi czynnikami jest to związane. Zarówno z
> bezpośrednim ulokowaniem nowotworu i jego przerzutów, jak i sposobów
> jego leczenia. Choroba nowotworowa wpływa na cały organizm, nie musi być
> umiejscowiony nowotwór w obrębie OUN (ośrodkowego układu nerwowego) by
> wpływać na zmiany zachowania. Może to się odbywać pośrodnio, poprzez
> wpływ zaburzonego funkcjonowania innych narządów na mózg osoby chorej
> (np. wątroby, ukł. oddechowego etc...). Często zachowanie się zmienia
> pod wpływem podawanych leków.
> Sama sytuacja ciężkiej i źle rokującej choroby bardzo zmienia
> zachowanie. Zarówno doświadczenie samej choroby, jak i sytuacja chorego
> w systemie rodzinnym, znajomych i przyjaciół. Choroba wpływa na
> wszystkie sfery życia człowieka. To zwrotnie powoduje dużą mieszankę
> emocji. Bardzo często trudno ustalić co jest przyczyną a co skutkiem
> zmian zachowania.
> Z samej dokumantecja można się wiele dowiedzieć, ale najważniejsze
> informacje uzyskuje sie od rodziny i samego chorego. Tak naprawdę
> chorobę w rodzinie u kogoś bliskiego, każda z osób z tego grona, odbiera
> i postrzega w inny sposób. Tym bardziej gdy stosowane są różne
> mechanizmy obronne, takie jak na przykład zaprzeczanie. Dopiero ze
> zlepku tych wszystkich informacji można coś bardziej konkretnego
> poskładać.
dzięki Malgosia vel Magdalena ;) mogłybyśmy pogadać bardziej szcególowo i
mailowo jesli znajdziesz chwile, niekoniecznie w tym tygodniu bo tez za bardzo
nie dysponuję czasem ale kiedy Ci bedzie odpowiadac.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-08-16 20:48:50

Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: "vonBraun" <i...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

o...@o...pl
w news:109e.0000035b.41211324@newsgate.onet.pl

> coś ostrożny jesteś w podsuwaniu rozwiązan czy też sugerowaniu czegoś czy
> wydawaniu opinii von Braun ;).Suche fakty jedynie :)To a propos mojego
> poprzedniego maila i
> wyrzutow sumienia.
Posiadanie sumienia staje się ostatnio niemodne*
lub co najmniej staromodne, stąd moja ostrożność
bo nie siedzisz u mnie w gabinecie, i nie wiem na ile jesteś
'staromodna' a na ile 'nowomodna'.
;-)

Właściwie można zrobić dwie rzeczy.

Pierwsza to psychologiczne 'czary mary'.
Jedna ze znanych
mi ze słyszenia osób, po poronieniu wróciła do domu ze szpitala
w szoku a po kilku dniach, gdy szok jej przeszedł uświadomiła sobie
że nie pochowała dziecka i te jak podejrzewam w miedzyczasie
'zniknęło' w szpitalu (nie wiem co szpitale robią z poronionym płodem
ale zapewne nic przyjemnego). Miała z tego powodu głębokie poczucie winy.
Psychoterapeuta zasugerował
aby zebrała te wszystkie koszulki, śpioszki, pieluszki
jakie czekały na dziecko, włożyła do pudła i osobiście
zakopała w lesie. Podobno pomogło. Zatem można podejrzewać,
że tobie zasugerowałby przeżycie jakieś ostatniej rozmowy
lub pożegnania z osobą - nie w można 'realu' - więc w wyobraźni.

Drugi sposób wymyśliłem sam jako 'niepsychoterapeuta'.
Pytano mnie kiedyś jak spłacić dług wdzięczności, który
był tego typu, że nie był do spłacenia poprzez pieniądze,
czy inne 'ziemskie sprawy'.
Odpowiedziałem - oddaj to komuś innemu, na pewno będzie
okazja. Tak się stało i osoba ta jest wolna.

Cóż, próbujesz zrobić coś podobnego ale w formie 'pokuty'.
IMHO, pokuta to też rozwiązane, ale taka jak piszesz będzie
cię eksploatować emocjonalnie. Więc może znajdź jakąś
inną, w którą będziesz mogła włożyć więcej pozytywnych
uczuć. Ale jeśli się podejmiesz - wykonaj ją do końca.

> No ale Cię rozumiem-nie jesteś
> wyrocznią no i czasem to zbyt duze ryzyko.Ale dzieki
> Pozdr.olala

Ano właśnie, nie jestem.


pozdrawiam
vonBraun

----------------
* Widziałem nawet książkę pt.:
"Toje sumienie, jak z nim nie oszaleć"
Czyli jak widać psychologowie
znajdą sposób na wszystko, nawet
na ludzkie sumienie jeśli uwiera ;-)))

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 . 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Bezsprzecznie za ciasne
Kilka Moich dziwnych przypadkow (przewidywanie faktow)
Trzy prawdy.
szkoła trenerska
szkoła trenerska

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »