| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-08-17 05:03:40
Temat: Re: Guz, nowotwor mózguo...@o...pl wrote:
> dzięki Malgosia vel Magdalena ;) mogłybyśmy pogadać bardziej szcególowo i
> mailowo jesli znajdziesz chwile, niekoniecznie w tym tygodniu bo tez za bardzo
> nie dysponuję czasem ale kiedy Ci bedzie odpowiadac.
ok. to jak będziesz chciała to napisz, ja mam teraz duuuuuuuuużo czasu
;)
--
Pozdrawiam, Magdalena S. (dzidzia ~IX,X 2004)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2004-08-17 06:25:54
Temat: Re: Guz, nowotwor mózguvonBraun wrote:
> Pierwsza to psychologiczne 'czary mary'.
> Jedna ze znanych
> mi ze słyszenia osób, po poronieniu wróciła do domu ze szpitala
> w szoku a po kilku dniach, gdy szok jej przeszedł uświadomiła sobie
> że nie pochowała dziecka i te jak podejrzewam w miedzyczasie
> 'zniknęło' w szpitalu (nie wiem co szpitale robią z poronionym płodem
> ale zapewne nic przyjemnego). Miała z tego powodu głębokie poczucie winy.
> Psychoterapeuta zasugerował
> aby zebrała te wszystkie koszulki, śpioszki, pieluszki
> jakie czekały na dziecko, włożyła do pudła i osobiście
> zakopała w lesie. Podobno pomogło. Zatem można podejrzewać,
> że tobie zasugerowałby przeżycie jakieś ostatniej rozmowy
> lub pożegnania z osobą - nie w można 'realu' - więc w wyobraźni.
Te "czary mary" to bardzo dobra metoda :). Szczególnie u osób, które
doświadcząją tak zwanego syndromu pustego grobu (gdy na przykład z
powodu pewnych okoliczności śmierci nie ma możliwości pochowania
utraconej osoby - np. w przypadku poronienia, śmierci w wysokich górach
etc...). Wtedy taki symboliczny pogrzeb staje się bardzo pomocny. Takie
rozmowy w wyobraźni też bardzo pomagają. Można spróbować napisać list,
aby wszystko sobie uporządkować i spisać. Można ten list potem zakopać,
spalić, schować - zrobić to co serce podpowiada.
--
Pozdrawiam, Magdalena S. (dzidzia ~IX,X 2004)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-19 07:09:01
Temat: Re: Guz, nowotwor mózguCześć vonBraun,
Troche to trwało,w przerwach łudze się ze to własnie czas za mnie wszystko
załatwi a ja po prostu zapomnę i moj problem sie sam rozwiąze.No ale jednak.
> Posiadanie sumienia staje się ostatnio niemodne*
> lub co najmniej staromodne, stąd moja ostrożność
> bo nie siedzisz u mnie w gabinecie, i nie wiem na ile jesteś
> 'staromodna' a na ile 'nowomodna'.
> ;-)
Być staromodnym czy też nowomodnym to chyba kwestia tego wobec czego to sie
odnosi.Być nowomodna moge "zewnętrznie" a takze w całości wobec rzeczy i osob
z którymi nie wiazało sie wiekszosć mojego zycia.Ze smiercia pierwszy raz sie
spotkałam i to w taki sposob ze to ona "zamknęla mi gębę" nie mogac juz niczego
wyjasnic.Miec "kogoś na sumieniu" a dokladniej przykladając sie do czyjegoś
stanu psychicznego co w rezultacie i przy okazji po jakimś czasie owocuje
chorobą a zaraz potem śmiercia to juz inna waga problemu niz powiedzmy
niesplacone kary za jazdę bez biletu ;).Takze bedąc nowomodnym w pewnych
sytuacjach mozna sie stać staromodnym czego chyba własnie doświadczam
pozostając zewnetrznie nadal nowomodna dla "dobra własnego wizerunku";)
Raz korzystałam z usług psychologa i bylo to baaaardzo dawno temu ale ponieważ
psycholog nie wydawal mi sie na tyle inteligentnym partnerem do rozmowy zebym
mogła mu sprawe wyjasnic do konca wiec zachowywalam sie tak jak zwykle czyli
normalnie naswietlając problem ale "na chłodno".W kontekscie "wydarzeń"
zinterpretował to sobie jako byc moze "depresję maskowaną" bo "innej
depresjii" ;)ani problemu nie zauwazył takze kamuflowac się nie jest trudno :)i
najwyrażniej "mam to we krwi" ;)
Znajac swoją łatwosć w przyklejaniu sobie pewnych zachowań do twarzy nie bardzo
wierzę w mozliwość szybkiego okreslenia kogokolwiek w jakikolwiek sposob w
gabinecie psychologa/ psychiatry "na żywo".
Dużo wiekszą wartość i prawdziwość (o)sądów przypisywałabym raczej rozmowom
własnie na takim np. forum bo zawsze wydaje mi sie ze jest to jednak bardziej
szczery sposob wymiany mysli gdyż siedzi sie w jakiejś zamkniętej przestrzeni
sam na sam co daje mozliwośc też rozmowy "samemu z sobą" i przekazywanie tego
dalej.
Wydaje mi sie natomiast ze sytuacją idealną bylaby mozliwość polączenia jednego
z drugim -rozmowy "on line "z rozmowa "na zywo".Stąd tez von Braun niezmiernie
żałuję ;), ze zapewne nie jestes z okolic Gdanska :)
Odnośnie Twoich metod ("czary mary" i "dług wdzieczności")to intuicyjnie sobie
je juz wczesniej podobne jakoś starałam nakreślić ale poniewaz w miedzyczasie
nadazyła sie sutuacja od ktorej nasz erozmowy sie zaczeły wiec zaczęlam sie
bawić w "pokutnicę" Ale istotnie niezbyt dobrze sie z tym
czuje.Najchętniej "wirtualnie"dałabym w mordę tej osobie a z drugiej strony...
no w kazdym bądz razie :)następuje duza robieżność i niespojność moich odczuć w
stosunku do tej sytuacji i osoby.Dlatego pomyśle bo raczej mi to przeszkadza
niz pomaga normalnie funkcjonować a nie o to mi chodzilo.Zamiast sie uwalnić ja
dalej brne w "niekonczacą sie histo(E)rię".
Pozdrawiam,
olala
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-21 10:38:48
Temat: Re: Guz, nowotwor mózguWitam, mam trochę czasu wreszcie więc
odpisuję.
o...@o...pl
w news:79a7.0000002f.4124520c@newsgate.onet.pl
> Cześć vonBraun,
> Troche to trwało,w przerwach łudze się ze to własnie czas za mnie wszystko
> załatwi a ja po prostu zapomnę i moj problem sie sam rozwiąze.No ale jednak.
>
> > Posiadanie sumienia staje się ostatnio niemodne*
> > lub co najmniej staromodne, stąd moja ostrożność
> > bo nie siedzisz u mnie w gabinecie, i nie wiem na ile jesteś
> > 'staromodna' a na ile 'nowomodna'.
> > ;-)
> Być staromodnym czy też nowomodnym to chyba kwestia tego wobec czego to sie
> odnosi.Być nowomodna moge "zewnętrznie" a takze w całości wobec rzeczy i
osob
> z którymi nie wiazało sie wiekszosć mojego zycia.Ze smiercia pierwszy raz
sie
> spotkałam i to w taki sposob ze to ona "zamknęla mi gębę" nie mogac juz
niczego
> wyjasnic.Miec "kogoś na sumieniu" a dokladniej przykladając sie do czyjegoś
> stanu psychicznego co w rezultacie i przy okazji po jakimś czasie owocuje
> chorobą a zaraz potem śmiercia to juz inna waga problemu niz powiedzmy
> niesplacone kary za jazdę bez biletu ;).Takze bedąc nowomodnym w pewnych
> sytuacjach mozna sie stać staromodnym czego chyba własnie doświadczam
> pozostając zewnetrznie nadal nowomodna dla "dobra własnego wizerunku";)
> Raz korzystałam z usług psychologa i bylo to baaaardzo dawno temu ale
ponieważ
> psycholog nie wydawal mi sie na tyle inteligentnym partnerem do rozmowy zebym
> mogła mu sprawe wyjasnic do konca wiec zachowywalam sie tak jak zwykle czyli
> normalnie naswietlając problem ale "na chłodno".W kontekscie "wydarzeń"
> zinterpretował to sobie jako byc moze "depresję maskowaną" bo "innej
> depresjii" ;)ani problemu nie zauwazył takze kamuflowac się nie jest trudno :)
i
> najwyrażniej "mam to we krwi" ;)
> Znajac swoją łatwosć w przyklejaniu sobie pewnych zachowań do twarzy nie
bardzo
> wierzę w mozliwość szybkiego okreslenia kogokolwiek w jakikolwiek sposob w
> gabinecie psychologa/ psychiatry "na żywo".
> Dużo wiekszą wartość i prawdziwość (o)sądów przypisywałabym raczej rozmowom
> własnie na takim np. forum bo zawsze wydaje mi sie ze jest to jednak bardziej
> szczery sposob wymiany mysli gdyż siedzi sie w jakiejś zamkniętej przestrzeni
> sam na sam co daje mozliwośc też rozmowy "samemu z sobą" i przekazywanie tego
> dalej.
> Wydaje mi sie natomiast ze sytuacją idealną bylaby mozliwość polączenia
jednego
> z drugim -rozmowy "on line "z rozmowa "na zywo".Stąd tez von Braun
niezmiernie
> żałuję ;), ze zapewne nie jestes z okolic Gdanska :)
>[ciach]
Nie ma czego żałować, bo nie zajmuję się psychoterapią
ale neuropsychologią, co oznacza, że więcej wiem o następstwach
guzów mózgu na funkcje poznawcze, niż np. o psychologicznych
problemach osób w stanach terminalnych i ich bliskich.
Procent inteligentnych partnerów do
rozmowy wśród psychologów-psychoterapeutów
jest taki sam jak odpowiedni procent
pacjentów. Zatem sugerowana strategia jest
taka aby się nie zrażać, poszukać psychoterapeuty
bardziej kumatego, czy też na 'swoim poziomie'.
Przypomę dla zasady,
że nie każdy psycholog ma kwalifikacje
wymagane dla psychoterapeuty i od sprawdzenia
tego trzeba zacząć.
Czy to jest Ci potrzebne?
Nie wiem, ale mogę zasugerować odpowiedź.
Po pierwsze należy zastanowić się
czy problem dotyczy osoby z 'pierwszego garnituru'
osób znaczących (ojciec, matka lub jej/jego zastępca
czyli ważny opiekun, wieloletni mąż itp.)
Po drugie warto zastanowić się nad tym
czy masz powtarzające się skłonności do
wchodzenia w relacje (jak wspomniałaś nie do
końca satysfakcjonujące) z osobami podobnymi
do tej która zmarła - gdyby tak było
sugerowało by to
jakieś wcześniejsze 'uwarunkowanie'
z którym trzeba się uporać.
Jeśli sytuacja była incydentalna, marginalna
i różna od reszty twojego społecznego doświadczenia
to raczej nie ma sprawy.
Po trzecie warto zastanowić się,
czy opisana historia wiąże się z jakimś
ogólniejszym kłopotem z wybaczaniem (sobie+innym)
to także może sugerować jakieś zaszłości
które warto przepracować
z terapeutą.
Po czwarte, czy wszystko co opisujesz, rzutuje
w istotny sposób na Twoje dzisiejsze życie
np.: poprzez obniżenie nastroju, trudności
w relacjach interpersonalnych.
Jeśli 1,2,3,4 lub coś podobnego
w istocie Ci doskwiera warto
trochę 'pochodzić' za psychoterapeutą
który będzie Ci odpowiadał.
Jak się zdecydujesz daj znać na priv.
pozdrawiam
vonBraun
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-22 08:38:17
Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu> Jak się zdecydujesz daj znać na priv.
>
> pozdrawiam
> vonBraun
vonBraun poleciał wczoraj do Ciebie mail a nawet dwa ale po głebszym namyśle ;)
stwierdzilam ze chyba źle wyłuszczyłam mail - wysłalm na i...@s...pl
ale chyba powinno być v...@s...pl - te znaczki <> mnie zmyliły.Potwierdz
moze który albo wyslij krótkiego maila na moj adres - jest bez wstawki
antyspamowej.Dzieki
pozdr.
olala
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-22 09:20:28
Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
> vonBraun poleciał wczoraj do Ciebie mail
Ok. Wszystko doszło. Odpowiem dzis lub jutro
(ostatnio bywam zajety tez w niedziele - to jest chyba chore)
pozdrawiam
vonBraun
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-22 11:47:37
Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
> Ok. Wszystko doszło. Odpowiem dzis lub jutro
> (ostatnio bywam zajety tez w niedziele - to jest chyba chore)
ok.nie musisz odpowiadac:).Chcialam tylko wiedziec czy dotarł.
(chore, chore;)ale samo w sobie często tez bywa uzdrawiające :)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-22 11:56:51
Temat: Re: Guz, nowotwor mózguvonBraun w news:7d2e.00000067.4128655c@newsgate.onet.pl:
> [...]
> (ostatnio bywam zajety tez w niedziele - to jest chyba chore)
>
> pozdrawiam
> vonBraun
Myślę że powinieneś się z tym zgłosić do psychologa :)
Natek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-22 13:13:08
Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu"Natek" w news:xn0dmbm7fcveo2002@news.onet.pl
> Myślę że powinieneś się z tym zgłosić do psychologa :)
>
> Natek
Nie, nie chcę się zgłaszać do psychologa.
Co bym o sobie pomyślał, gdyby okazało się
że poszedłem do psychologa. Poza tym ja
nad wszystkim doskonale panuję - nawet
udaje mi się co drugi dzień przespać 2 godziny na dobę.
Co w ogóle może komuś pomóc psycholog -
ja mam na swój temat informacje z pierwszej
ręki. Nie lubie - nikt przeciez nie lubi
jak mu się mówi co ma robić - nie będzie
mi tam jakaś pani z POZ tłumaczyła że za dużo pracuję.
Ja w każdej chwili mogę przestać...
pozdrawiam
vonBraun
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2004-08-22 14:27:08
Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu> "Natek" w news:xn0dmbm7fcveo2002@news.onet.pl
>
> > Myślę że powinieneś się z tym zgłosić do psychologa :)
> >
> > Natek
> Nie, nie chcę się zgłaszać do psychologa.
> Co bym o sobie pomyślał, gdyby okazało się
> że poszedłem do psychologa. Poza tym ja
> nad wszystkim doskonale panuję - nawet
> udaje mi się co drugi dzień przespać 2 godziny na dobę.
> Co w ogóle może komuś pomóc psycholog -
> ja mam na swój temat informacje z pierwszej
> ręki. Nie lubie - nikt przeciez nie lubi
> jak mu się mówi co ma robić - nie będzie
> mi tam jakaś pani z POZ tłumaczyła że za dużo pracuję.
> Ja w każdej chwili mogę przestać...
>
> pozdrawiam
> vonBraun
aluzję zrozumiałam,
pozdr.
olala
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |