| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-07-21 10:30:11
Temat: Hannibal......witam
j/w temacie...kto juz widzial?
zaraz po filmie pewna A. zadala mi pytanie, czy pod wplywem tego com widzial
przejde, na wegetarianizm...jasne, ze nie, chociaz przy schabowym czuc bede
wewnetrzne rozedrganie czas jakis...
ale, ale - przypomnial mi sie tymczasem inny problem.
Czy macie czasami "psychiczna" blokade w odniesieniu do jedzenia konkretnych
produktow?Nie chodzi mi o to czy wam cos smakuje czy nie - tylko o
wewnetrzne przekonanie, ze tego nie tkniecie - i juz!!!Ja mam i nie wiem,
skad to sie bierze u licha?-----
Nikt mnie nie zmusi do zjedzenia ryby i to pod jakakolwiek postacia.Zamyka
mi sie w mozgu jaks zapadka, stop i koniec...
Zanaczam, iz nie czuje sie jakos szczegolnie uposledzony z powodu tej
"przypadlosci", chociaz niektorzy wmawiaja mi, ze duzo
trace...pozdrawiam.pepe
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-07-21 10:49:05
Temat: Re: Hannibal...
Użytkownik "PEPE"
<cut>
> Czy macie czasami "psychiczna" blokade w odniesieniu do jedzenia konkretnych
> produktow?Nie chodzi mi o to czy wam cos smakuje czy nie - tylko o
> wewnetrzne przekonanie, ze tego nie tkniecie - i juz!!!Ja mam i nie wiem,
> skad to sie bierze u licha?-----
miałem coś takiego. FLAKI- syf!!!
przez grubo ponad 20 lat nie miałem ich w ... nawet nie mogłem o tym myśleć,
odracałem głowę nawet od napisu "flaki"
zbierało mnie na wymioty..........
i co? w końcu się przemogłem, - spróbowałem (cos w rodzaju honorowego zakładu)
Flaki są zajebiste - z pownością są teraz jedną z moich ulubionych potraw (a
każdąa potrawę mozna zepsuć niestety)
skąd sie to bierze (ten wstręt)
w moim przypadku chyba z tąd że dużą wagę przywiązuje do zapachu i mam dużą
wyobraźnię ;)
to też związane jest z rybami - zapach czasem jest podejrzany - straram sie
takich unikać, ale samk wart jest poświęcenia
mógłbym podać więcej przykładów, np sery - też uwielbiam, najbardziej te
najbardziej cuchnące, choć inaczej bywało w przeszłości!
> Nikt mnie nie zmusi do zjedzenia ryby i to pod jakakolwiek postacia.Zamyka
> mi sie w mozgu jaks zapadka, stop i koniec...
taką zapadkę mam niestety w przypadku niekrórych potraw chińskich, i wcale nie
chodzi tam o psy czy koty.
zdarzało mi się że po pierwszym kęsie czy nawet juz po powąchaniu biegłem do
toalety przewracając krzesła.......
to chyba wina jakichś ichniejszych przypraw których mój org. nie toleruje
ale raczej nie jakiejś zapadki w mojej główce...
uff, pora na lancz
smacznego,
psychoLamer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-21 11:16:14
Temat: Re: Hannibal...On Sat, 21 Jul 2001, PEPE wrote:
> Czy macie czasami "psychiczna" blokade w odniesieniu do jedzenia konkretnych
> produktow?Nie chodzi mi o to czy wam cos smakuje czy nie - tylko o
> wewnetrzne przekonanie, ze tego nie tkniecie - i juz!!!Ja mam i nie wiem,
> skad to sie bierze u licha?-----
Ze zmuszania w dzieciństwie? Np. szpinak, bueee, to jest ohydne, i żaden
Popeye mnie nie przekona (inna sprawa że w dzieciństwie nie miałem okazji
go oglądać).
> Nikt mnie nie zmusi do zjedzenia ryby i to pod jakakolwiek postacia.Zamyka
> mi sie w mozgu jaks zapadka, stop i koniec...
Mnie też, chyba że to filet. Wigilia jest dla mnie koszmarem.
--
GSN
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-21 11:31:30
Temat: Re: Hannibal....
> Nikt mnie nie zmusi do zjedzenia ryby i to pod jakakolwiek postacia.Zamyka
> mi sie w mozgu jaks zapadka, stop i koniec...
Mnie też, chyba że to filet. Wigilia jest dla mnie koszmarem.
......no to witaj w klubie, chociaz i tak jestes do przodu, bo mnie juz
slowo "filet" ponosi poziom adrenaliny...pepe
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-21 11:33:30
Temat: Re: Hannibal...Guido Poważny napisał:
> Ze zmuszania w dzieciństwie? Np. szpinak, bueee, to jest ohydne, i żaden
> Popeye mnie nie przekona (inna sprawa że w dzieciństwie nie miałem okazji
> go oglądać).
>
> > Nikt mnie nie zmusi do zjedzenia ryby i to pod jakakolwiek postacia.Zamyka
> > mi sie w mozgu jaks zapadka, stop i koniec...
>
> Mnie też, chyba że to filet. Wigilia jest dla mnie koszmarem.
Bo w Polsce szpinak wmusza sie dzieciom nie przyprawiony!!!! Tez nie
cierpialem. Poza tym, smak sie chyba zmienia z wiekiem (takie mam podejrzenia
:-)
Idz do jakiegos San Marzano czy innej włoskiej jadłodajni i zamów cannelloni ze
szpinakiem i ricotta. Zrób to w ramach eksperymentu. Jezeli nie bedzie Ci
smakowac, wyslij mi rachunek, a zwróce Ci pieniadze. Serio.
Tylko nie oszukuj :-)
BTW ryby moge jesc codziennie. Gotowane na parze, posypane ziolami, z bialym
winkiem. :-)
Do tej pory nie lubie natomiast laczenia warzyw i owoców. Surówka z marchwi i
jablek. Ohyzda nad ohyzdami. Buraczki z jablkami. Seler z jablkiem. Wynalazki.
S.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-21 11:47:46
Temat: Re: Hannibal...in article Pine.LNX.4.33.0107211305010.1435-100000@pldmachine, Gwidon S.
Naskrent at n...@s...pl wrote on 07-21-01 13:16:
> On Sat, 21 Jul 2001, PEPE wrote:
>
>> Czy macie czasami "psychiczna" blokade w odniesieniu do jedzenia konkretnych
>> produktow?Nie chodzi mi o to czy wam cos smakuje czy nie - tylko o
>> wewnetrzne przekonanie, ze tego nie tkniecie - i juz!!!Ja mam i nie wiem,
>> skad to sie bierze u licha?-----
>
> Ze zmuszania w dzieciństwie? Np. szpinak, bueee, to jest ohydne, i żaden
> Popeye mnie nie przekona (inna sprawa że w dzieciństwie nie miałem okazji
> go oglądać).
Moze do szpinaku trzeba dorosnac? W moim przypadku dal sie polubic
podstepnie - wcale nie wiedzialam, ze jem szpinak, ktorego przez 20 lat nie
cierpialam, a byl wysmienity.
Juz wiem, co dzisiaj zjem na obiad:)
>
>> Nikt mnie nie zmusi do zjedzenia ryby i to pod jakakolwiek postacia.Zamyka
>> mi sie w mozgu jaks zapadka, stop i koniec...
>
> Mnie też, chyba że to filet. Wigilia jest dla mnie koszmarem.
No tak, ale ja w filecie zawsze i tak znajde osci. Podonbno dlatego, ze
wlasnie ich szukam. Dodam, ze naprawde uwielbiam ryby, tylko ze po dwoch
kesach od razu sie dlawie (oscia, ktorych wg innych nie ma).
Pozdr.
Joanna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-21 12:38:15
Temat: Re: Hannibal...>Mnie też, chyba że to filet. Wigilia jest dla mnie koszmarem.
He, he... Tez nie cierpie ryb... A najgorzej to jest jak sie przemieszczam
obok stoiska gdzie leza ryby (np. Geant - poukladane na lodzie i rozchodzacy
sie na 50 m "aromat" ;).
Natomiast oprocz filetow polecam jeszcze wedzone ryby (sielawa, pstrag).
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-21 12:50:09
Temat: Re: Hannibal...On Sat, 21 Jul 2001, Joanna wrote:
> Moze do szpinaku trzeba dorosnac? W moim przypadku dal sie polubic
> podstepnie - wcale nie wiedzialam, ze jem szpinak, ktorego przez 20 lat nie
> cierpialam, a byl wysmienity.
Na szczęście rodzina już się przyzwyczaiła do moich wybrzydzeń i nie
próbuje uskuteczniać szpinaku podstępem, wmawiając mi że to np. królik w
potrawce.
> No tak, ale ja w filecie zawsze i tak znajde osci. Podonbno dlatego, ze
> wlasnie ich szukam. Dodam, ze naprawde uwielbiam ryby, tylko ze po dwoch
> kesach od razu sie dlawie (oscia, ktorych wg innych nie ma).
Eee tam, ja się naprawdę zadławiłem ością jak byłem mały. Nie polecam.
Pozdrawiam frakcję antyichtystyczną.
--
GSN
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-21 13:44:50
Temat: Re: Hannibal...
Użytkownik "Gwidon S. Naskrent" <n...@s...pl> napisał w wiadomości
news:Pine.LNX.4.33.0107211305010.1435-100000@pldmach
ine...
On Sat, 21 Jul 2001, PEPE wrote:
> Nikt mnie nie zmusi do zjedzenia ryby i to pod jakakolwiek postacia.Zamyka
> mi sie w mozgu jaks zapadka, stop i koniec...
Mnie też, chyba że to filet. Wigilia jest dla mnie koszmarem.
Nie wiesz co tracisz:))).
Panierowany, smażony , aż przypieczony karp - cudo;)
mniam, mniam....
A najlepszy jest odsmazony na drugi dzien na maselku....
Eva:)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-07-21 13:48:25
Temat: RE: Hannibal...
-----Original Message-----
From: o...@n...pl
[mailto:o...@n...pl]On Behalf Of Joanna
Sent: Saturday, July 21, 2001 1:48 PM
To: p...@n...pl
Subject: Re: Hannibal...
in article Pine.LNX.4.33.0107211305010.1435-100000@pldmachine, Gwidon S.
Naskrent at n...@s...pl wrote on 07-21-01 13:16:
> On Sat, 21 Jul 2001, PEPE wrote:
>
>> Czy macie czasami "psychiczna" blokade w odniesieniu do jedzenia
konkretnych
>> produktow?Nie chodzi mi o to czy wam cos smakuje czy nie - tylko o
>> wewnetrzne przekonanie, ze tego nie tkniecie - i juz!!!Ja mam i nie wiem,
>> skad to sie bierze u licha?-----
>
nie wiem skąd sie to bierze, ale ja praktycznie jestem wszystkozerna-
oczywiscie pewnych rzeczy nie jem - ale tylko dlatego ze mi nie smakuja ale
nie łączy sie to z chęcia wymiotów czy obrzydzeniem...
chociaz nie- jest taka jedna rzecz - batonik bounty
kiedys zjadłam go i zwymiotowałam- nie dlatego ze był niedobry lecz dlatego
że byłam wtedy chora. Nie mniej tak mi sie to głeboko zakodowało i
skojarzyło ze od tego czasu na sam zapach bounyu robi mi sie niedobrze!
dodam jeszcze ze słyszałam iż nawyki żywieniowe zmieniaja sie u człowieka co
15 lat
pozdrawiam wszystkich niejadków i nie tylko
agnieszka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |