No to zagadka...
Od jakiegoś czasu (miesiąc można nawet coś więcej) "boli" mnie w
okolicach prawej pachwiny. Piszę "boli" bo tak tylko delikatnie to
czuję, jak przycisnę rękę w tym miejscu - zaboli mocniej. Miałem
robione USG bebechów i wyszło wszystko ok, poza tym wszystkie wyniki
krwi wychodzą idealnie (morfologia bardzo dobrze), stolce w miarę
regularne, nie zaobserwowałem żadnych zmian typu zmiana konsystencji
czy kształtu. Test na krew utajoną zrobiłem dzisiaj: wynik negatywny.
Ki cholera? Byłem dzisiaj z tym u nowego lekarza: zalecił ponowne USG
bebechów, ale zasugerował że "to pewno jelita, bo w tym miejscu w
którym pan wskazuje nic innego nie ma". Trochę się przycykałem, że
może być nowotwór i dlatego zrobiłem test na krew utajoną. Dodam, że
jestem młody (28 lat) i nikt u mnie na nowotwory nie chorował, a więc
statycznie nie jestem w tej największej grupie ryzyka.

Co to może być? Dodam, że to nie jest jakiś ostry, uporczywy ból
przeszkadzający w normalnym życiu. Po prostu "czuje" to. Może jeszcze
zrobić jakieś badania?