Strona główna Grupy pl.soc.rodzina I jak tu kochać teściową ;-)

Grupy

Szukaj w grupach

 

I jak tu kochać teściową ;-)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 76


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-03-07 06:55:27

Temat: I jak tu kochać teściową ;-)
Od: Maja Krężel <o...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Problem raczej mało istotny, jakoś go dotąd cierpliwie znosiłam, ale wczoraj
już mnie normalnie trafiło.

Jak zareagować (tzn. jak nie użyć zbyt wielu słów niecenzuralnych), gdy
teściowa pilnująca 13 miesięcznego wnuczka, po moim powrocie do domu, pokazuje
mi potłuczony w drobny mak szklany dzbanuszek do kawy (może niezbyt cenny, ale
mój ulubiony) i twierdzi, że "Jasio tak pięknie się nim bawił, wrzucał do
środka cukiereczki, ale jeden wrzucił za mocno i dzbanuszek trrrrach - rozbił
się". I koniec tematu, nie pada żadna propozycja odkupienia czy innej
rekompensaty.
[Pomijam tu aspekt niebezpieczeństwa podczas zabawy tym dzbanuszkiem, bo to
temat na osobną debatę ;-)]
Nadmienię, że w ciągu krótkiego okresu, to już trzecia rzecz zniszczona przez
teściową albo przez dzieci z powodu głupoty teściowej (inne to: nowe dresy
córki wymalowane czarnym markerem - "A bo ja myślałam, że to się wypierze i
dałam jej ten pisaczek" oraz pourywane troczki od pokrowca na wózek "Bo nie
mogłam odwiązać, a jakoś trzeba było zdjąć ten pokrowiec" - oczywiście ani
dresy, ani pokrowiec nie nadają się już do użytku). Że nie wspomnę o
"niewiadomogdzie" pogubionych już na amen skarpetkach czy majteczkach, gdy
córa zostaje na noc u dziadków i zniszczonych ubraniach z plamami od soku, bo
babcia nie wpadła na pomysł, by od razu je zaprać, tylko po całej dobie
zwracała mi upchane w plastikowym woreczku wilgotne ubranko.
Czy ja się czepiam, jeśli uważam, że takie rzeczy powinno się odkupić, albo
zwrócić pieniądze? Bo przecież nie zniszczyły się przez przypadek albo same z
siebie (np. przepalona grzałka w długoletnim czajniku itp.), tylko na skutek
czyjejś ewidentnej bezmyślności. Do tej pory mełłam w ustach przekleństwa i
cierpliwie znosiłam babcine wybryki, ale moja cierpliwość się kończy. Wczoraj
wydukałam tylko, że "Trudno, trzeba będzie kupić nowy dzbanuszek", ale w sumie
może powinnam była zasugerować, by to babcia ten dzbanuszek zafundowała.
Czepiam się, czy nie? Odpuścić, czy postawić na swoim?

--
Pozdrawiam
Maja



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-03-07 07:21:15

Temat: Re: I jak tu kochać teściową ;-)
Od: "tweety" <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam;
Nie zazdroszczę chociaz uwazam, ze troche zbyt duzo emocji. Ja ze swoja
rodzina mieszkałam przez 2 lata z moimi rodzicami. Moja córka natłukła wtedy
babci wazonów równo, ale w "dziwnych" sytuacjach. Tzn nie robiła tego
specjalnie czyli wzieła rzuciła o podłogę, ale duzo było w tym jej winy i
osoby pilnującej czyli mojej albo meza. Dziecko siedzi przy stole i
gestykuluje i w pewnym momencie trach...nie ma czegos tam. Moi rodzice nigdy
nie robili z tego problemu. Owszem pytałam czy odkupic i co jakis czas
kupowałam nowe wazony :-)))))
Uwazam, ze tesciowa powinna sie zapytac, ale ty tez nie powinnas nalegac na
odkupienie bo przeciez naprawde tesciowa mogła nie wiedziec czym jest
marker............Troche wiecej tolerancji. A moze by spróbowac, jak
zostawiasz dzieci w tesciową, pochowac cenne wazony gdzies wysoko na półce,
nie sądze zeby tesciowa je sciagała i specjalnie dawała dziecku. A z drugiej
strony to gdyby to była twoja mama a nie tesciowa to tak samo bys
reagowała?

--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 472276


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-03-07 07:51:07

Temat: Re: I jak tu kochać teściową ;-)
Od: Oleńka <o...@b...wroc.pl> szukaj wiadomości tego autora


> Nadmienię, że w ciągu krótkiego okresu, to już trzecia rzecz zniszczona
przez
> teściową albo przez dzieci z powodu głupoty teściowej (inne to: nowe dresy
> córki wymalowane czarnym markerem - "A bo ja myślałam, że to się wypierze
i
> dałam jej ten pisaczek" oraz pourywane troczki od pokrowca na wózek "Bo
nie
> mogłam odwiązać, a jakoś trzeba było zdjąć ten pokrowiec.
> Czepiam się, czy nie? Odpuścić, czy postawić na swoim?

Nie czepiasz się, ale ja bym odpuściła...i starała się nie podrzucać na
dłużej dziecięcia teściowej.
Albo potraktować zniszczone rzeczy jako cenę za tę opiekę :)
Ola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-03-07 08:10:33

Temat: Re: I jak tu kochać teściową ;-)
Od: Jonasz <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Maja Krężel napisał(a):
>
<ciach>
> Jak zareagować (tzn. jak nie użyć zbyt wielu słów niecenzuralnych), gdy
> teściowa pilnująca 13 miesięcznego wnuczka, po moim powrocie do domu, pokazuje
> mi potłuczony w drobny mak szklany dzbanuszek do kawy (może niezbyt cenny, ale
> mój ulubiony) i twierdzi, że "Jasio tak pięknie się nim bawił, wrzucał do
> środka cukiereczki, ale jeden wrzucił za mocno i dzbanuszek trrrrach - rozbił
> się". I koniec tematu, nie pada żadna propozycja odkupienia czy innej
> rekompensaty.

Widać, że babcia nie bardzo przejmuje się sprawami materialnymi.
Ja bym tak postępował, gdybym chciał pozbyć się niewygodnych obowiązków.

Takie zabawy są dla dzieci najlepsze i przy tym rozwojowe.
Drobne wypadki są nieuniknione, weź pod uwagę że to Twoje dziecko
jest sprawcą, a babcia _dba_ o bezpieczeństwo dziecka.
Poza tym straty są drobne, a pilnowanie to babci przysługa...

Przypomina mi się sytuacja:
Ja do starszej "Daj jej ten ołówek, przecież ci nie zepsuje"
"Ostatnio nic nie zepsuła"
Starsza córa "Zepsuje mi!" ale ja daję
- Tato, wczoraj zepsuła lampkę!
Mijają dwie minuty
- Aaaaa! Tato, zepsuła mi ołówek!

> Czepiam się, czy nie? Odpuścić, czy postawić na swoim?
>
> --
> Pozdrawiam
> Maja

Odpuścić
--
----
Jonasz

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-03-07 08:29:08

Temat: Re: I jak tu kochać teściową ;-)
Od: "Sławek" <f...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Maja Krężel" <o...@f...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a6732o$nti$3@news.tpi.pl...
> Problem raczej mało istotny, jakoś go dotąd cierpliwie znosiłam, ale
wczoraj
> już mnie normalnie trafiło.
>
> Jak zareagować (tzn. jak nie użyć zbyt wielu słów niecenzuralnych), gdy
> teściowa pilnująca 13 miesięcznego wnuczka, po moim powrocie do domu,
pokazuje
> mi potłuczony w drobny mak szklany dzbanuszek do kawy (może niezbyt cenny,
ale
> mój ulubiony) i twierdzi, że "Jasio tak pięknie się nim bawił, wrzucał do
> środka cukiereczki, ale jeden wrzucił za mocno i dzbanuszek trrrrach -
rozbił
> się". I koniec tematu, nie pada żadna propozycja odkupienia czy innej
> rekompensaty.
> [Pomijam tu aspekt niebezpieczeństwa podczas zabawy tym dzbanuszkiem, bo
to
> temat na osobną debatę ;-)]
> Nadmienię, że w ciągu krótkiego okresu, to już trzecia rzecz zniszczona
przez
> teściową albo przez dzieci z powodu głupoty teściowej (inne to: nowe dresy
> córki wymalowane czarnym markerem - "A bo ja myślałam, że to się wypierze
i
> dałam jej ten pisaczek" oraz pourywane troczki od pokrowca na wózek "Bo
nie
> mogłam odwiązać, a jakoś trzeba było zdjąć ten pokrowiec" - oczywiście ani
> dresy, ani pokrowiec nie nadają się już do użytku). Że nie wspomnę o
> "niewiadomogdzie" pogubionych już na amen skarpetkach czy majteczkach, gdy
> córa zostaje na noc u dziadków i zniszczonych ubraniach z plamami od soku,
bo
> babcia nie wpadła na pomysł, by od razu je zaprać, tylko po całej dobie
> zwracała mi upchane w plastikowym woreczku wilgotne ubranko.
> Czy ja się czepiam, jeśli uważam, że takie rzeczy powinno się odkupić,
albo
> zwrócić pieniądze? Bo przecież nie zniszczyły się przez przypadek albo
same z
> siebie (np. przepalona grzałka w długoletnim czajniku itp.), tylko na
skutek
> czyjejś ewidentnej bezmyślności. Do tej pory mełłam w ustach przekleństwa
i
> cierpliwie znosiłam babcine wybryki, ale moja cierpliwość się kończy.
Wczoraj
> wydukałam tylko, że "Trudno, trzeba będzie kupić nowy dzbanuszek", ale w
sumie
> może powinnam była zasugerować, by to babcia ten dzbanuszek zafundowała.
> Czepiam się, czy nie? Odpuścić, czy postawić na swoim?
>
> --
> Pozdrawiam
> Maja
>

Odpuścić. Wlicz to w koszt opieki nad dzieckiem. Głupota ludzka nie zna
granic (ceramiczny dzbanuszek w charakterze zabawaki!) ale pamiętaj, że nikt
nie jest na nią ( głupotę) całkowicie odporny. Ty też będziesz pod
"pręgieżem" oceny włanej córki za 25 lat jako niezbyt rozgarnięta Babcia.
Jeśli nie potrafisz się z tym pogodzić zmień opiekunkę do dziecka.
Żeby nie było wątpliwości zapewne krew by mnie zalała gdyby ktoś zniczył
wózek "bo nie dało się rozwiązać", i zapewne byłaby awantura na 24 fajerki.
Ale ponieważ siedzę daleko i spokojnie przed komputerem, a problem mnie nie
dotyczy mogę sobie pozwolić na spojrzenie z dystansu - i dlatego radzę jak
na wstępie: opanować "rozszalałe nerwy", zwrócićuwagę (w skrajnych
wypadkach) , odpuścić.

Pozdrawiam

Sławek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-03-07 08:32:38

Temat: Re: I jak tu kochać teściową ;-)
Od: "Ania Björk" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Maju, przeczytalam i zaczelam rozmyslac nad tym, gdzie naprawde tkwi
problem. Bo przeciez nie chodzi o dzbanek czy dresy, prawda? Tylko o twoje
nastawienie do tesciowej. Wyczuwam mnostwo zalu, wrogosci, jakichs
nierozwiazanych konfliktow, ktore w koncu eksplodowaly poprzez ten
dzbanuszek.....
Nie wiem, bo nigdy nie mialam tyego szczescia, aby ktoras z babc pilnowala
synka (jedna mieszka w innym kraju, druga o 130 km od nas), ale sadze, ze
sam fakt, iz dziecko mialoby opieke, liczylby sie dla mnie tak wysoko, ze
nawet nie przyszloby mi do glowy drzec szat o jakies rozbite skorupy. A juz
zadanie zwrotu kosztow uwazam za deklaracje wypowiedzenia wojny. Nie,
absolutnie nie, IMHO. Chyba sie czepiasz ;-)


Ania



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-03-07 09:01:41

Temat: Re: I jak tu kochać teściową ;-)
Od: <u...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Problem raczej mało istotny, jakoś go dotąd cierpliwie znosiłam, ale wczoraj
> już mnie normalnie trafiło.

Maju chyba miałas jeden z tych dni, że kazdy szczegól urasta do rangi problemu:-
))
>
> Jak zareagować (tzn. jak nie użyć zbyt wielu słów niecenzuralnych), gdy
> teściowa pilnująca 13 miesięcznego wnuczka, po moim powrocie do domu, pokazuje
> mi potłuczony w drobny mak szklany dzbanuszek do kawy (może niezbyt cenny, ale
> mój ulubiony) i twierdzi, że "Jasio tak pięknie się nim bawił, wrzucał do
> środka cukiereczki, ale jeden wrzucił za mocno i dzbanuszek trrrrach - rozbił
> się". I koniec tematu, nie pada żadna propozycja odkupienia czy innej
> rekompensaty.

Dla mnie to nie problem, bo ja nie przywiazuje sie do rzeczy materialnych...
Kiedys moja tesciowa przy mnie zbila filizanke a zaraz potem z pomoca Ani :-))
spodek do tej filizanki, ja to przyjełam ze śmiechem, za to maz był szczerze
obrazony na... nas trzy:-)))) Bo tarzałysmy sie ze smiechu, gdy on załował
starej paskudnej filizanki (zreszta Tesciowa mówiła ze odkupi, na co ja żeby
sie nie wygłupiała:-))) ale my mamy takie relacje, troche dziwne, bo ja bardzo
lubie moja Tesciowa:-)))))

> Nadmienię, że w ciągu krótkiego okresu, to już trzecia rzecz zniszczona przez
> teściową albo przez dzieci z powodu głupoty teściowej (inne to: nowe dresy
> córki wymalowane czarnym markerem - "A bo ja myślałam, że to się wypierze i
> dałam jej ten pisaczek" oraz pourywane troczki od pokrowca na wózek "Bo nie
> mogłam odwiązać, a jakoś trzeba było zdjąć ten pokrowiec" - oczywiście ani
> dresy, ani pokrowiec nie nadają się już do użytku).

Wiesz, moja Tesciowa mimo ze jest szanowna Pania Doktor to jedna z najbardziej
roztrzepanych osób jakie znam:-))) Lista rzeczy, które "sie zgubiły lub spadły
i same potłukły" jest o wiele dłuższa niz u Ciebie, nie przejmuj sie:-))
Najwiecej problemu było, gdy zgubiły na spacerze "jedynego w swoim rodzaju"
Kubusia Puchatka, cały Szczecin przejechalismy w poszukiwaniu takiego samego....


> Czy ja się czepiam, jeśli uważam, że takie rzeczy powinno się odkupić, albo
> zwrócić pieniądze? Bo przecież nie zniszczyły się przez przypadek albo same z
> siebie (np. przepalona grzałka w długoletnim czajniku itp.), tylko na skutek
> czyjejś ewidentnej bezmyślności.

nie, mozesz chyba jedynie spokojnie zwrócic uwage, ze to jest juz
nie_do_naprawienia, ale nie mysle, ze Twsciowa zrozumie aluzje:-))) Tak juz
jest ze niektore kobiety sa jakoś....bezmyslne, sama łapie sie na tym :-)))


Do tej pory mełłam w ustach przekleństwa i
> cierpliwie znosiłam babcine wybryki, ale moja cierpliwość się kończy. Wczoraj
> wydukałam tylko, że "Trudno, trzeba będzie kupić nowy dzbanuszek", ale w sumie
> może powinnam była zasugerować, by to babcia ten dzbanuszek zafundowała.
> Czepiam się, czy nie? Odpuścić, czy postawić na swoim?


a mnie sie wydaje, że ten dzbanuszek to taki wierzchołek góry lodowej....masz
wiecej pretensji do Tesciowej, i to sie gromadzi, gromadzi, wcale Ci sie nie
dziwie, że szlag Cię trafia ;-))) ale cierpliwości musi Ci starczyc na lata:-
))))

Mam kolezanke, której Tesciowa w tej chwili denerwuje nawet gdy mówi "Dzień
Dobry"...... ale to wynik 8 lat delikatnie mówiac dziwnego traktowania.....


Pozdrawiam
UlaZ




--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-03-07 10:25:35

Temat: Re: I jak tu kochać teściową ;-)
Od: "moooni" <m...@k...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Maja Krężel" <o...@f...onet.pl> napisał w wiadomości:

[ciach wszystko]

> Czepiam się, czy nie? Odpuścić, czy postawić na swoim?

Heh, jaki to bliski mi temat. Ja jestem nieszczęsnym (dla otoczenia)
chomikiem, który
magazynuje wszystko, zna historię wszystkiego i nie pozwoli, żeby coś się
czemuś stało. No ale Tomek i teściówka.... Totalnie anty ;-)
Ja byłam cicho do czasu, gdy babcia z Olusiem zaczęli grać w pilkę w duzym
pokoju. Któreś z nich (zadne się nie przyznaje!!!) wybiło mocniej, piłka
wpadła na szafę, puknęła w moją ukochaną lampę naftową, lampa zleciała z
szafy i roztrzaskała się w drobny mak. Tomek powiedzial, ze to tylko skorupy
a Teściowa, że odkupi. No ok, ale gdzie ona mi odkupi TAKĄ SAMĄ lampę?
Lampę, którą moj fatygant sprzed 10 lat wygrzebał na strychu u swojej ciotki
narażając swoje życie? Lampę, która pamięta pierwszą wojnę swiatową a moze i
jeszcze więcej? Za złośliwa baba jestem, za okrutna, za bardzo krzykliwa (a
jednak! pozory mylą! ;-) ). Nie popusciłam, zrobilam zadymę. Efekt jest
taki, ze Olek nadal gra w pilkę z babcią, ale w Jej domu. U nas nie wolno.
Poza tym babcia nie dotyka nic, co moznaby jakoś popsuć. Teoretycznie,
oczywiscie ;-)
Jako że na weekendy wyjeżdżam do szkoły, to moja Teściowka mnie "wyręcza" -
gotuje moim chlopakom obiady. Na szczescie nic jeszcze nie potłukła, ale ma
jakąś obsesję robienia mi prania ;-( Dwie brudne rzeczy, a Ona nastawia
pralkę. I denerwuje się, gdy ja tłumaczę, że AUTOMAT to nie to samo co
automatyczne wkładanie białego z czerwonym, czarnym i pasiastym. Zepsuła mi
już całe stado ubrań, ale tego jakoś wyplenić nie potrafię ;-(((((((
No ale poza tym, to moja Teściówka jest kochaniutka i na inną nie
zamieniłabym nigdy. Każdy ma jakieś dziwne upodobania, ja też. Nie każdy
musi wszystko akceptować :-) Gdyby tak było, to byłoby nudnooooooooo :-)

Pozdrawiam,
Monika




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2002-03-07 10:58:20

Temat: Re: I jak tu kochać teściową ;-)
Od: "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Ania Björk napisał(a) w wiadomości: ...
>Maju, przeczytalam i zaczelam rozmyslac nad tym, gdzie naprawde tkwi
>problem. Bo przeciez nie chodzi o dzbanek czy dresy, prawda? Tylko o twoje
>nastawienie do tesciowej. Wyczuwam mnostwo zalu, wrogosci, jakichs
>nierozwiazanych konfliktow, ktore w koncu eksplodowaly poprzez ten
>dzbanuszek.....

No wlasnie. Tez odnioslam takie wrazenie. Albo jestes osoba, ktora olbrzymie
znaczenie przywiazuje do rzeczy materialnych... w co watpie. Problem jest
zatem z pewnoscia szerszy i zasadza sie na Waszych wzajemnych stosunkach z
Ttesciowa. I strasznie trudno mi sie wypowiedziec, bo ja mam takie szczescie
do Tesciowych, ze je rozbrajam od pierwszego spotkania, no, najdalej od
drugiego. Traktuje je serdecznie, szczerze i bez zadnego dystansu i
najbardziej na swiecie w moim grzesznym konkubinackim zwiazku brakuje mi
mowienia "Mamo" do Mamy mojego TZ. I bylam na tyle bezczelna, ze poddalam
Jej to pod rozwage ;)))

Mysle, Maju, ze malymi kroczkami trzeba sie z Tesciowa zaprzyjaznic. Male
kroczki to zamiana okularow na mniej ostre, takie ktore pomoga Ci widziec,
jak wnuki lubia sie z nia bawic, jak smacznie gotuje, jak poswieca im
uwage.... Widzenie stron dobrych w miejsce zlych jest jeszcze trudniejsze,
niz kompletne zerwanie kontaktow z osoba, ktora sie
mimo_wszystko_co_mi_zrobila_jeszcze_kocha... ;)


Zycze wytrwalosci. Aha, jesli idzie o odkupywanie - odpuscic. Taki koszt ;)

Margola



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2002-03-07 11:34:08

Temat: Re: I jak tu kochać teściową ;-)
Od: j...@e...pw.edu.pl (JMisiurewicz) szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 7 Mar 2002 08:51:07 +0100, Oleńka <o...@b...wroc.pl> wrote:
>
>> Nadmienię, że w ciągu krótkiego okresu, to już trzecia rzecz zniszczona
>przez
>> teściową albo przez dzieci z powodu głupoty teściowej (inne to: nowe dresy
>> córki wymalowane czarnym markerem - "A bo ja myślałam, że to się wypierze
>i
>> dałam jej ten pisaczek" oraz pourywane troczki od pokrowca na wózek "Bo
>nie
>> mogłam odwiązać, a jakoś trzeba było zdjąć ten pokrowiec.
>> Czepiam się, czy nie? Odpuścić, czy postawić na swoim?
>
>Nie czepiasz się, ale ja bym odpuściła...i starała się nie podrzucać na
>dłużej dziecięcia teściowej.
>Albo potraktować zniszczone rzeczy jako cenę za tę opiekę :)

Dokładnie -- nie wymagam, bo nie płacę ;-).

1. Uśmiechnij się.
2. Policz, czy koszt dziewczyny do dziecka (+ ryzyko wpuszczania OBCEJ
osoby, dopuszczania jej do dziecka itp) nie byłby wyższy niż te
straty.
3. Zastosuj proste środki techniczne: chowanie rzeczy bardzo cennych i
bardzo niebezpiecznych dla życia i mienia (+ ew. tekst: schowałam to i
to, bo bardzo byłoby mi żal gdyby ....), zamykanie pokoju (+
wyjaśnienie j.w !)

4. Powiedz sobie o ograniczeniach umysłu i ciała ludzi starszych w dzisiejszym
świecie - to i owo zapomnieli, to i owo nie dają rady, tamtego nie są
w stanie pojąć (albo raz widzieli spieralny flamaster w reklamie i nie
kojarzą że są i niespieralne ...), znacznie gorzej od nas dzielą uwagę
na wnusia, telewizor i kuchnię naraz -- ale potraktuj to ZUPEŁNIE bez
urazy i złości. Tak już jest.

5. (dzbanuszek) Nie rozpaczaj, ale powiedz że Ci go bardzo
szkoda. Pokaż gdzie są takie, których nie szkoda ;-).

--
Jacek Misiurewicz [j...@e...pw.edu.pl] [j...@i...org]
Politechnika Warszawska Warsaw University of Technology
Wydział Elektroniki Electronics Engineering
Instytut Systemow Elektronicznych --- Inst. of Electronic Systems

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
Przemyslenia
Nowa
samotny ojciec równie dobry jak s-a matka?
Moja zona odchodzi, jak walczyc

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »