| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-05-31 04:32:32
Temat: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszłoWitajcie :)
Debiutuję, więc się przedstawię:
Mam na imię Dominika, urozmaicony topograficznie związek (raz z górki
raz pod górkę ;) ), dwie cudne córy w wieku 3 i 1,5 lat. Parę osób
skojarzy mnie zapewne z innych grup :) (tiiaa, wiem, zaległości w
poczcie, niedługo nadrobię ;) )
Problem mam stary jak świat, mam nadzieję, że jeszcze zań nie
linczujecie :))).
Świekra, czyli potocznie moja teściowa. I to świekra "chodzący wyrzut
sumienia".
To jak ją przez ostatnie pięć lat urabiałam mozolnie do stanu jakiejś
znośności, podaruję sobie, wystarczy, że wytaczałam cały arsenał
sposobów, który przyniósł mi w efekcie jako-taką egzystencję jako
członka rodziny nie mieszkającego na szczęście pod tym samym dachem,
czasem wpadającego z wnuczkami.
Problemem jednak który zaczyna ostatnio znowu narastać jest jej
profesjonalne "o ja nieszczęśliwa, a wy tacy be".
Zwykle puszczam takie teksty mimo uszu, ale widzę, ze zaczyna to
narastać do złego poziomu.
Do standartowej listy dolegliwości, marudzenia na swoją teściową co
mieszka na dole i tekstów "oj synuś, schudłeś (maż sie odchudza, o czym
rodzina wie) może ty jakąś chorobę masz?, a nie byłeś u mnie od trzech
dni, ja po nocach nie śpię bo się o ciebie martwię, a te twoje dzieci to
takie niedobre wykończą cię tym swoim bieganiem"... itd.itd. doszło "nie
kochasz chyba już starej matki, ja tak się martwię o ciebie a ty zamiast
przyjechać posiedzieć to ciągle tylko do domu i tej swojej Dominiki sie
spieszysz..." . Zaznaczam, że tekst puszczony w mojej obecności, podczas
dnia matki na który to ja kupiłam prezent, kwiatki i przekonałam męża,
że nie można poczekać do następnego weekendu, zwłaszcza, ze nie byliśmy
tam od tygodnia z powodu choroby dzieci.
Na oświadczenie Olka, ze jedzie po pracy do domu, bo ma małe (i chore
aktualnie) dzieci, chce wypocząć a Dominika w końcu jest przecież jego
żoną, usłyszeliśmy standartowe "matkę ma sie jedną, a żon i dzieci można
mieć pełno". No dobra. Racja. Nawet święta racja. Ale jak jej
uświadomić, że swoim zachowaniem, tekstami i wywoływaniem w nim poczucia
winy tylko utrudnia mu życie??
Mąż mój jest do matki bardzo przywiązany, aczkolwiek ostatnio ma tyle na
głowie, że nie ma czasu ani możliwości spędzać tam po kilka godzin
dziennie. Zresztą kto by chciał siedzieć i gapić sie w ściany kiedy
kobieta zamiast usiąść biega i szuka sobie zajęcia (np. podawanie obiadu
którego jedzenia odmówiliśmy) a po trzech godzinach takiego siedzenia na
wyjście słyszy się "a wy tacy niedobrzy, nawet z matką starą nie
posiedzicie", do tego wystarczy że dziecko kichnie i już słyszymy "ja po
nocach nie będę przez was spać, ta znowu chora" czy "a ta twoja żona to
wogule gotuje? pewnie kanapek do pracy nie masz" i znowu "a mnie tak
serce boli jak o was myślę, i znowu nie spałam, bo ty synuś masz tyle
problemów" (większosc ona sama sobie wymyśla)
Wiecie, mam dosyć tego, ze mój mąż oprócz kłopotów w pracy ma jeszcze co
dzień taki młynek na uszy. O tym jakie teksty latają przez telefon wolę
nie wiedzieć. No i to ciągłe zaszczepianie winy w synach (dwóch). Da sie
cos zrobić? Choćby uodpornić cel (mojego TZ) na to ględzenie? Przecież
on juz na skraju wykończenia psychicznego już jest.
Dodam, że próbowałam rozmawiać, ale o efektach lepiej nie pisać.
Pozdrawiam tych co wytrwali do końca ;)
Przepraszam pozostałych (przekażcie im ;) )
Kianit co to znowu szykuje jej się dołująca wizyta...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2003-05-31 10:40:10
Temat: Re: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszłoWitaj !
Przerobiłam juz ten temat i moim zdaniem są 2 lekarstwa
1. dac zajecie tesciowej, nie ma wtedy czasu na wieczne matrwienie sie i
jest tak zmeczona, ze przesypia cale noce
2. zamiast denerwowac sie jej gadaniem typu - ale schudłes synku, dodac cos
od siebie typu - mam Mama rację, tez sie martwie o Niego. Na moją tesciową
działa... Jak tylko mówi, ze dzieci znowu chore, ble, ble, to ja na to - no
własnie, masz rację, tez sie martwimy.
"matkę ma sie jedną, a żon i dzieci można
> mieć pełno". No dobra. Racja. Nawet święta racja. Ale jak jej
> uświadomić, że swoim zachowaniem, tekstami i wywoływaniem w nim poczucia
> winy tylko utrudnia mu życie??
wiesz, Twoja tesciowa chce czuc sie kochana. Twoj TZ moze Ja przeciez
przytulic i powiedziec, ze ja bardzo kocha i cieszy sie, ze jest. Moj mąz
tak robi, a mam tesciową, ktora sie zawsze i ciagle i bez przerwy czymś sie
martwi. Kiedys, jak Ty nie mogłam zniesc tych pytan o jedzienie sniadan,
zdrowiu itp. A teraz Ją rozumiem i wiem, ze zazdrosc o mnie juz minęła,
zostala troska.
Zresztą kto by chciał siedzieć i gapić sie w ściany kiedy
> kobieta zamiast usiąść biega i szuka sobie zajęcia (np. podawanie obiadu
> którego jedzenia odmówiliśmy) a po trzech godzinach takiego siedzenia na
> wyjście słyszy się "a wy tacy niedobrzy, nawet z matką starą nie
> posiedzicie"
Wiesz, teraz jestem bardzo zadowolona jak nas zaprasza na obiad w niedziele.
Ja po całym tygodniu pracy, przygotowywania wieczorem posiłków na dzien
nastepny, w niedziele mam wolne, jaka ulga, ze Ona wszystko zrobi. Moze nie
odmawiajcie zjedzenia obiadu, jezeli Was zaprasza idzcie głodni, Ona bedzie
szczesliwa, ze jecie i Wam smakuje, Wy jedząc nie musicie za duzo mówic i
czas przeleci.
> nie wiedzieć. No i to ciągłe zaszczepianie winy w synach (dwóch).
ktos mądry powiedział : prawda lezy po środku, dlatego tak wszystkim
przeszkadza...
Da sie
> cos zrobić? Choćby uodpornić cel (mojego TZ) na to ględzenie? Przecież
> on juz na skraju wykończenia psychicznego już jest.
> Dodam, że próbowałam rozmawiać, ale o efektach lepiej nie pisać.
nie tłumacz Jej, tylko staraj sie zrozumiec, wyrazaj swoje obawy razem z Nią
(przeciez tez sie martwisz ), no i troche musisz (przynajmniej moim zdaniem)
spokorniec. Wyluzuj sie, Ona Was kocha, ale zupełnie nie umie przerobic Tego
w działania, tylko w pretensje. Daj Jej szanse poopiekowac sie wnukami, moze
pogadaj o Jej zdrowiu (znam wszystkie najnowsze wyniki badania krwi mojej
Teściowej :)) i chyba bedzie dobrze.
> Kianit co to znowu szykuje jej się dołująca wizyta...
z takim nastwieniem, to wiele nie zwojujesz, okaż troche serca
Agata (ktora z tesciową "darla koty", a teraz jest najlepsza synowa)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2003-05-31 12:35:20
Temat: Re: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszło
"oj synuś, schudłeś (maż sie odchudza, o czym
> rodzina wie) może ty jakąś chorobę masz?, a nie byłeś u mnie od trzech
> dni, ja po nocach nie śpię bo się o ciebie martwię, a te twoje dzieci to
> takie niedobre wykończą cię tym swoim bieganiem"...
Jakbym swoją T słyszała...
> Choćby uodpornić cel (mojego TZ) na to ględzenie?
Mój w końcu powiedział, żeby dała już spokój, bo przytył w sumie 20 kg, jest
dorosły i ma WłasnĄ RodzinĘ, wobec której też ma obowiązki itd.
Niestety, moja ględząca jest niereformowalna. Wszystko , co robię, robię
źle, przyszedł taki moment, że przestałam się totalnie przejmować, stosunki
są poprawne, acz bardzo chlodne, a o odpowiedzi na pytania T proszę TZ.
Synusia nigdy przecież nie skrytykuje, więc się trochę rozwiazało. A i TZ
się sam nieco uodpornił, jak porównał sytuację swoją i szwagra ;-))).
Obawiam się, że sam musi dojść do tego, czym się przejmować, a co puszczać
mimo ..
Dorota
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2003-05-31 14:26:35
Temat: Re: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszłoOn Sat, 31 May 2003 06:32:32 +0200 I had a dream that Kianit / D.C. <r...@w...pl>
wrote:
>którego jedzenia odmówiliśmy) a po trzech godzinach takiego siedzenia na
>wyjście słyszy się "a wy tacy niedobrzy, nawet z matką starą nie
>posiedzicie",
A nie można jej wtedy powiedzieć wprost, że jak ta stara matka tak marudzi,
to żaden człowiek z nią długo nie wytrzyma?
>cos zrobić? Choćby uodpornić cel (mojego TZ) na to ględzenie? Przecież
>on juz na skraju wykończenia psychicznego już jest.
Odizolować przyczynę problemów.
--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres
UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2003-05-31 15:50:24
Temat: Re: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszłoG...@p...onet.pl-----USUN-TO (Grzegorz Janoszka) napisał(a):
> A nie można jej wtedy powiedzieć wprost, że jak ta stara matka tak marudzi,
> to żaden człowiek z nią długo nie wytrzyma?
Nie działa. Powoduje eskalację żalów. Przerobiliśmy to samo w wersji turbo i
nic nie pomagało.
> Odizolować przyczynę problemów.
Wyjechać do Tajlandii i zostać poganiaczem bawołów wodnych? Niestety, telefon
to wynalazek szatana.
JoP
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2003-05-31 16:01:40
Temat: Re: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszłoOn Sat, 31 May 2003 15:50:24 +0000 (UTC) I had a dream that Jolanta Pers
<j...@N...gazeta.pl> wrote:
>> Odizolować przyczynę problemów.
>Wyjechać do Tajlandii i zostać poganiaczem bawołów wodnych? Niestety, telefon
>to wynalazek szatana.
Zostaje trucizna i płatni mordercy? Albo samobójstwo? :)
--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres
UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2003-05-31 18:13:28
Temat: Re: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszło>Nie działa. Powoduje eskalację żalów. Przerobiliśmy to samo w wersji turbo i
>nic nie pomagało.
>
>> Odizolować przyczynę problemów.
>
>Wyjechać do Tajlandii i zostać poganiaczem bawołów wodnych?
A nie lepiej na Karaiby i otworzyc bar z drinkami na plazy ;)
> Niestety, telefon to wynalazek szatana.
To trzeba znalezc plaze bez telefonu ;)
Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2003-06-01 08:57:57
Temat: Odp: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszło
Użytkownik Dorota*** <d...@o...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:bba7l6$muo$...@n...onet.pl...
>
> Jakbym swoją T słyszała...
Mam nadzieje, że za dwadzieścia lat nie napisze tak o mnie żaden ze
szwagrów ;)
> Mój w końcu powiedział, żeby dała już spokój, bo przytył w sumie 20
kg, jest
> dorosły i ma Własną RodzinĘ, wobec której też ma obowiązki itd.
Mój też odpierał tak kilkakrotnie te ataki, potem z radoscią w głosie
pytał "naprawdę? widać? cudownie! nareszcie dieta działa" ;))
Niestety skutkowało albo wywodem, że po co się odchudza (hmm... 126 kilo
+ brzuch piwosza, to faktycznie żaden powód), albo stawianiem na stół
coraz wiekszej liczby talerzy i wmuszaniem jedzenia róznymi szantażami
"jedz, niedobre ugotowałam?" "to ja przy garach stoję cały dzień a ty
nawet nie spróbujesz" i tak dalej, i tak dalej...
Potem ja dostałam etykietkę lenia co nie gotuje w domu posiłków :)))))
> Niestety, moja ględząca jest niereformowalna. Wszystko , co robię,
robię
> źle, przyszedł taki moment, że przestałam się totalnie przejmować,
:)) ja sie tez nie przejmuję, ale wolałabym pogadać o ogródku czy
pogodzie niż słuchać ględzenia. Zmiany tematu nie pomagają albo wywołują
kolejne ględzenie.
> Synusia nigdy przecież nie skrytykuje, więc się trochę rozwiazało. A i
TZ
:) no to macie super :) Moja się nie cacka, i zawsze odpowiada krytyką
na mnie, choćby to było "ale ta Dominika cię mi popsuła" :D
Dobrze, ze mam dwójkę dzieci to udaję zazwyczaj, że nie słyszę bo taka
dziećmi zajeta jestem :D
Pozdrawiam, i życzę spokoju ;) Kianit
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2003-06-01 09:01:56
Temat: Re: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszłoJolanta Pers napisał(a):
>> Odizolować przyczynę problemów.
>
> Wyjechać do Tajlandii i zostać poganiaczem bawołów wodnych? Niestety,
> telefon to wynalazek szatana.
W brew pozorom, jak się chce - to się da. Nawet niekoniecznie fizycznie.
Mój przypadek nie był aż taki. Ale było: niańczenie męża, wypytywanie o
rozwiązania wszelkich domniemanych problemów, jakie mogą stanąć na
naszej drodze (dodam, że wyszukanych problemów i właściwie każna
aktywność w jakiejkolwiek sferze wiązała się z nieziemskimi zagrożeniami).
Dziadziuś zawsze wiedział co powinniśmy zrobić, a czego nie. A
mieszkaliśmy (i mieszkamy) razem. Było: rok mojego nieodzywania się z
teściem. Były kłótnie. Ale zawsze była żelazna konsekwencja: to my teraz
decydujemy o tym co, kiedy i w jaki sposób robimy. Jesteśmy dorośli i
nie pozwalamy się niańczyć. O tym co robimy dziadziuś wcale nie wie.
Nawet w sprawie dzieci udało się wypracować stosowne układy. Co prawda
dziadziuś mówi: nie dam Wam czekoladki, bo mamusia nie pozwala (choć
mógłby zwyczajnie: dlatego, że jest niezdrowa), ale ja się na to
uodporniłam.
Tak więc Kianit moja kochana. Odizolować się zupełnie nie da, bo to
jednak babcia dziewczynek. Ale spróbujcie nauczyć się wypuszczać jednym
uchem to co wpadło drugim. Jak babcia mówi: ja się zamartwię o Ciebie
syneczku, zapytać bardzo serio, czy może neospasminkę jej przywieźć, że
bardzo dobra jest, że sami wypróbowaliście. Jak płacze, że Olo schudł i
pewnikiem niedługo umrze, to powiedzieć jej, że już ma miejsce w
szpitalu dla umierających z powodu odchudzania zarezerwowane. Babcia
będzie się wściekać, ale zobaczy, że nie działają na Was jej gierki (bo
tylko gireki, które niby to mają Was (Olka) przy niej zatrzymać. Trochę
żartem, trochę uporem.
U nas teraz jest tak, że nawet gdybyśmy się przeprowadzali, to
dziadziusiowi zaproponowałabym przeprowadzkę z nami. Mogę śmiało
powiedzieć, że to jeden z moich większych sukcesów społecznych. Kontakty
są ... raczej obojętne, ale dziadziś kocha dzieci, dzieci kochają
dziadziusia. Oczywiście, żeby nie było tak słodko, to nierzadko zgrzytam
zębami na jakiś tekst dziadziusia, nierzadko też walnę coś ... zza
zaciśniętych szczęk, ale to pozwala nam zachować granice: gdzie jego,
gdzie nasza działka.
A w ogóle, to bardzo miło widzieć Cię wśród żywych :)
Pozdrawiam,
Nela
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2003-06-01 09:04:59
Temat: Re: I znowu świekrrra ;-) - wiem, wielkie to to wyszłoAgati\(Aga\) napisał(a):
> 2. zamiast denerwowac sie jej gadaniem typu - ale schudłes synku,
> dodac cos od siebie typu - mam Mama rację, tez sie martwie o Niego. Na
> moją tesciową działa... Jak tylko mówi, ze dzieci znowu chore, ble,
> ble, to ja na to - no własnie, masz rację, tez sie martwimy.
Ooo... ooo .. do mojego poprzedniego wywodu nie dodałam, że tak też
robiłam.
A jak każdego razu, kiedy wyjedżaliśmy zimą - mówił, że ślisko,
odpowiadałam: wiem, że ślisko - zima. Zresztą najczęstszą odpowiedzią
było chyba: Tak, wiem dziadziusiu.
Pozdrawiam,
Nela
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |