Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.atman.pl!not-for-mail
From: "cbnet" <c...@n...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Indoktrynacja religijna dzieci i dysfunkcje emocjonalne (dla endera i medei)
Date: Tue, 20 Apr 2010 00:58:23 +0200
Organization: ATMAN
Lines: 175
Message-ID: <hqimmn$358$1@node1.news.atman.pl>
NNTP-Posting-Host: host-80-238-120-207.jmdi.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: node1.news.atman.pl 1271717399 3240 80.238.120.207 (19 Apr 2010 22:49:59
GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 19 Apr 2010 22:49:59 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5843
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5579
X-Antivirus: avast! (VPS 100419-1, 2010-04-19), Outbound message
X-Antivirus-Status: Clean
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:534132
Ukryj nagłówki
W jaki sposób w dzieciach mentalnie ukształtowanych pod wpływem
m.in. indoktrynacji religijnej krk pojawia się w późniejszym okresie
emocjonalność dysfunkcyjna?
W cytatach poniżej zamieściłem wiadomości odnoszące się do Endera
i medei (oraz również do mnie dawniejszymi czasami), które silnie
wiążą się z odpowiedzią na to pytanie.
Wpojenie dziecku cechy nienaganności takich postaw i zachowań, które
wywołują w nim silne wzburzenie emocjonalne, skutkuje tym, że w relacjach
miłosnych staje się wysoce nieatrakcyjnym partnerem zarówno potencjalnie
jak i w praktyce.
W wyniku tego często zdarza się, iż taka w pewnym sensie osoba niegodna
miłości, pomimo że zdolna do niej, doświadczy goryczy niepowodzenia w tego
rodzaju relacjach, zwłaszcza poważniejszych, w konsekwencji stając się
ofiarą urazu emocjonalnego (lub szeregu), który będzie skutecznie blokował
zdolność do doświadczania _intensywnych_ doznań emocjonalnych [zarówno
pozytywnych jak i negatywnych].
Innymi słowy: w sercu takiej osoby pojawi się niejako cierń, który będzie
powodował ból w sercu zawsze pod wpływem jakiejkolwiek silniejszej
emocji, uniemożliwiając ich przeżywanie nawet w średnim stopniu,
a tym bardziej "pełną piersią".
W ten właśnie sposób dojrzała już osoba będzie zmuszona funkcjonować
emocjonalnie unikając bólu wywoływanego jakimkolwiek wzburzeniem
lub niepokojem w sercu, czyli właśnie tak jak robi to obecnie m.in. Ender
oraz medea (oraz tak jak i ja kiedyś miałem), ale "przy okazji" uniemożliwia
to budownie relacji opartych na głebokiej więzi emocjonalnej, która
będzie wywoływać traumatyczny ból.
Chcę tu podkreślić, że osoby takie nie tyle nie są zdolne do miłosci, co
nie są zdolne do jej przeżywania bez zahamowań i _konieczności_
skrupulatnego ograniczania się w sferze emocji.
Czyli inaczej: osoba pozbawiona możliwości nauczenia się, że niepokój
w sercu jest synonimem postaw i działań, których nalezy unikać, sięgając
po miłość otrzymuje zamiast nie cierń w serce...
====================================================
=
który ma ją nauczyć unikania postaw i działań wywołujących niepokój
w sercu na codzień oraz przygotować przez to do tworzenia konstruktywnych,
pozbawionych patologii relacji emocjonalnych z partnerem i otoczeniem
w potencjalnej przyszłości poprzez uwarunkowanie (wręcz zasmakowanie)
w umiarze i braku dzikości oraz hardości na gruncie emocjonalnym.
====================================================
=
A zatem opisana powyżej dysfunkcja posiada także swoje walory
przygotowawcze do spełnienia w miłości oraz relacjach opartych na
głębokiej więzi emocjonalnej, ale(!!!)...
jeśli osoba taka nauczy się funkcjonować ze swoimi dysfunkcjami
rezygnując po drodze z pierwotnego (czyli tego, które doprowadziło
do dysfunkcji w wyniku traumy) pragnienia spełnienia w miłości,
to przekształci swoją emocjonalność w powiedzmy zombioidalną...
czego oczywiście w zasadzie nie życzę nikomu kto sobie tego nie zyczy.
Jak zatem wyjść z takiego [notabene: bardzo niewygodnego] stanu?
Oczywiście dzięki determinacji w otwartości na miłość, oraz rzetelne
nauczenie się, że postawy i działania wywołujące niepokój w sercu
to wynik złego podejścia [którego należy się wystrzegać jak ognia]
do partnera i relacji z partnerem, oraz w ogóle.
--
CB
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:hqhnou$tk6$1@node1.news.atman.pl...
Do szkodliwości indoktrynacji religijnej na dziecko można podejść
na n-sposobów, szczególnie, lub ogólnie.
Proponuję bardziej ogólny.
Mahomet powiedział bardzo interesującą, WIELCE wartą uwagi rzecz,
którą bez trudu da się odnaleźć również w wielu miejscach w Biblii,
choć nie tak aż dosłownie i dosadnie wyrażoną, mianowicie:
"... Pytasz, czym jest cnota? Zapytaj swego serca. Cnota jest tym, co daje
spokój duszy i co daje spokój sercu. Grzechem jest to, co napełnia duszę
niepokojem i dręczy serce. Połóż swą rękę na piersi i zapytaj swego serca.
Tego, co powoduje niepokój w twym sercu, staraj się nie czynić! ..."
I teraz pytanie: co trzebaby zrobić, aby wychować dziecko w taki sposób,
aby niepokoju w swoim sercu NIE odczytywało jako grzech?
Trzeba je nauczyć, że niepokój w jego sercu jest czymś "normalnym"
i pozytywnym!
W jaki konkretnie sposób?
Np napierd*ając je klapsami, czy krzykiem jako narzędziami wychowawczymi.
Ale również można oddać je w ręce "nauczycieli" krk, którzy przekazując
mu przerażające i niezrozumiałe treści uwarunkują jego niepokój w sercu
z pojęciami: Bóg, wiara, religia... i co tam jeszcze sobie fantazyjnie
dołożą.
A zatem przysposobienie religijne już w małym dziecku niezwykle skutecznie
i niezawodnie wykształci pewną łatwość i przeświadczenie o "normalności"
w sytuacjach zamiaru popełnienia grzechu.
Dzieci indoktrynowane religijnie będą miały m.in. większe problemy
w odróznianiu dobra od zła, w powstrzymywaniu się od uczynków złych
i niemoralnych... itd... itp...
Reasumując: IMHO osiągnięcie i nauczenie dziecka tego, że spokój
w jego sercu jest synonimem właściwej jego postawy lub działania,
zaś niepokój oznaką tego czego powinno unikać, jest nieporównanie
większą wartością wychowawczą, niż choćby narażanie dziecka na
wpojenie mu mentalności sprzyjającej otwartości wobec zła za cenę
rzekomego umoralniania czy wiedzy religijnej, z których i tak mało
co efektywnie zdoła zrozumieć.
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:hq5sps$101$1@node2.news.atman.pl...
Pisałem już kiedyś, że to kiedyś, dawno temu, funkcjonowałem w bardzo
podobny sposób jak medea (na jakieś 50%), oraz podobnie jak Ender
(na jakieś 25-30%).
Dlatego potrafię identyfikować jakościowo ten sposób [dys-] funkcjonowania
emocji z całym jego dobrodziejstwem niejako, który znam _doskonale_
z autopsji.
Co oznaczają te procenty?
Oznaczają, że _realnie_ nigdy nie doprowadziłem się do poziomu
tej jakości jaki zauważam u medei oraz u Endera.
W moim odbiorze absolutnym mistrzostwem kompletnej, sądzę że
całkowicie nieodwracalnej, ruiny emocjonalnej, jaką osiąga się
podążając tą drogą jest to wszystko co reprezentuje sobą XLa.
Nie znam i nigdy nie widziałem ani w realu, ani w necie, lepszego
przykładu jakiegoś niewyobrażalnie [w moim odbiorze] zaawansowanego
rozkładu (dosłownie: zgnilizny) w _rozbudowanej_ warstwie emocjonalnej,
niż XLa.
Właściwie w jej przypadku mówienie o emocjonalności imho nie
oddaje kompletnie sensu, ani jakości jej właściwości emocjonalnych.
IMHO XLa emocjonalnie stanowi po prostu pewną jakość sama w sobie
i dla mnie jest wielką ikoną pewnego skończonego, bardzo określonego
~rozwoju w tym zakresie jaki reprezentuje.
Krótko mówiąc: IMHO medea i Ender _gniją_ emocjonalnie, zaś kresem
takiego procesu jest to co widać u XLi.
Ciekawe?
No! To miłej jazdy... z twarzą blisko ziemi.
PS: "zawsze" chciałem to wam powiedzieć.
Lepszej okazji pewnie już nie będzie. ;)
Użytkownik medea odpowiada:
> Nie wstrzeliłeś się w kontekst, CB.
> Poza tym - nie strasz. ;)
Użytkownik cbnet napisał:
IMHO Ender i medea podążają w swoim ~rozwoju tą samą drogą,
którą przebyła XLa.
Oboje są [jak dla mnie] XLą sprzed 15-20 lat, którzy dążą do tego,
aby stać się takimi jak ona (choć niekoniecznie mają tego świadomość).
Tyle jeśli chodzi o moje 3-grosze. ;)
|