Data: 2010-04-20 09:24:27
Temat: Re: Indoktrynacja religijna dzieci i dysfunkcje emocjonalne (dla endera i medei)
Od: medea <X...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
cbnet pisze:
> Wpojenie dziecku cechy nienaganności takich postaw i zachowań, które
> wywołują w nim silne wzburzenie emocjonalne, skutkuje tym, że w relacjach
> miłosnych staje się wysoce nieatrakcyjnym partnerem zarówno potencjalnie
> jak i w praktyce.
>
> W wyniku tego często zdarza się, iż taka w pewnym sensie osoba niegodna
> miłości, pomimo że zdolna do niej, doświadczy goryczy niepowodzenia w tego
> rodzaju relacjach, zwłaszcza poważniejszych, w konsekwencji stając się
> ofiarą urazu emocjonalnego (lub szeregu), który będzie skutecznie blokował
> zdolność do doświadczania _intensywnych_ doznań emocjonalnych [zarówno
> pozytywnych jak i negatywnych].
>
> Innymi słowy: w sercu takiej osoby pojawi się niejako cierń, który będzie
> powodował ból w sercu zawsze pod wpływem jakiejkolwiek silniejszej
> emocji, uniemożliwiając ich przeżywanie nawet w średnim stopniu,
> a tym bardziej "pełną piersią".
OK. Za mało jednak widzę powiązań takiego dysfunkcyjnego stanu ze
sposobem akurat katolickiego wychowania. Taki dysonans można (chyba?)
dziecku zafundować zarówno wychowując po katolicku, jak i nie po
katolicku, ponieważ sprzeczności są nie tylko w religijności, ale też w
codziennym życiu. I odwrotnie - w rodzinie katolickiej także można
ukształtować człowieka bez tej dysfunkcji. Potwierdzeniem na to może być
prosty fakt, że jednak nie wszyscy w społeczeństwie katolickim są pod
tym względem "zaburzeni". Z drugiej strony takie zaburzenie spotkać
można i u tych niewychowywanych po katolicku.
Ewa
|