Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: "lista" <g...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Jak sobie radzić?
Date: Sun, 14 Nov 2004 11:21:44 +0100
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 36
Message-ID: <cn7bl9$d4s$1@inews.gazeta.pl>
References: <cn5vq5$cm8$1@mamut1.aster.pl>
NNTP-Posting-Host: tornado.hstl6.put.poznan.pl
X-Trace: inews.gazeta.pl 1100427753 13468 150.254.144.177 (14 Nov 2004 10:22:33 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 14 Nov 2004 10:22:33 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-User: george214
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:294177
Ukryj nagłówki
Witam wszystkich grupowiczów!
Nie sądzę, żeby ten post, ani odpowiedzi na niego cokolwiek zmieniły...
Piszę raczej dla spokoju własnego sumienia, że jednak spróbowałem, i nie
zostawiłem niewykorzystanej szansy na normalne życie, a nuż się uda?
Normalne życie, jak to ładnie brzmi... Mam mnóstwo marzeń... I konsekentnie
je realizuję. Jeżeli w jakiejś dziedzinie mogę osiągnąć sukces, zwykle go
osiągam bez, albo z niewielkimi trudnościami. W zasadzie byłbym
najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, gdyby nie jeden aspekt mojego życia.
Chodzi mi mianowicie o to, że nie jestem w stanie zdobyć żadnej kobiety, na
której mi zależy... Bo te, do których nic nie czuję garną się do mnie
strasznie, może nie na każdym kroku, ale zdecydowanie częściej niż bym
chciał. Nie powiem, mile łechce to moją próżność, ale co z tego?
Natomiast te panie, na których mi zależy, kończą znajomość bardzo szybko.
Bardzo bardzo szybko. I zawsze, ale to zawsze słyszę jedną wymówkę - nie
jestem Ciebie warta. To znowu mnie dowartościowuje, ale ja wiem, że tak
naprawdę przyczyna tkwi głeboko we mnie, bo to ja wpędzam je w takie
poczucie niższości.
I odchodzą. Ze łzami w oczach, ale tak będzie dla Ciebie najlepiej.
Zawsze wpadam w, jak to ładnie dzisiaj się mówi, doła. Nic mi się nie chce,
a mój optymizm robi sobie wakacje.
Ludzie mówią, nie przejmuj się. Więc się nie przejmuję, układam sobie życie
od nowa, podejmuje jakieś wyzwanie, sam nie wiem dlaczego... Chyba, żeby
zapomnieć... A kiedy przychodzi moment triumfu, albo tuż przed nim, pojawia
się kobieta. Ona się cieszy moim zwycięstwem, choćby to było tylko
znalezienie pracy, a ja cieszę się, że jest ze mną. A potem...
jak już opisałem...
Wiem, że powinienem prosić o pomoc.
Wiem, że są też tutaj osoby na tyle doświadczone przez życie, że pokażą mi,
nie tyle rozwiązania, co ścieżkę, którą powinienem iść.
Z poważaniem
Sykstyrius
PS. Z niecierpliwością oczekuję na odpowiedzi.
|