Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jak szkodzi antysemityzm

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jak szkodzi antysemityzm

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 6


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2013-06-29 16:06:11

Temat: Jak szkodzi antysemityzm
Od: LaL <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Tym, co uderza historyka zajmującego się antysemityzmem w skali globalnej, na
przestrzeni ponad dwóch tysiącleci, jest jego fundamentalna irracjonalność. W Japonii
postawy antysemickie występowały i występują powszechnie, mimo iż nigdy nie było tam
żadnych liczących się pod względem liczby ludności społeczności żydowskich.

Antysemici, pytani, czemu właściwie nienawidzą Żydów, przeczą sami sobie. Oto nacja
ta zawsze ma wychwalać pod niebiosa swoje zalety, ale jest hermetyczna i niechybnie
skrywa jakieś tajemnice. Nie potrafi się zasymilować albo - co gorsza - asymiluje się
zbyt dobrze. Jest zbyt religijna albo zbyt materialistyczna. A w ogóle stanowi
zagrożenie dla wszelkiej religii. Brakuje jej tradycji kulturowej albo, przeciwnie,
tradycja ta sięga zbyt głęboko. Żydzi unikają pracy fizycznej, nie, odwrotnie -
pracują zbyt ciężko. To skąpcy. Nieprawda - szastają bogactwem na prawo i lewo.
Zatwardziali kapitaliści. Skąd w takim razie zarzut przeciwny - urodzeni komuniści. I
tak dalej. Język antysemityzmu, w swoich niezliczonych przejawach na przestrzeni
wieków, mieści się w słowniku uwag pozbawionych logiki i antonimów, w tezaurusie
pojęć nielogicznych i niespójnych.

Jak wiele chorób somatycznych, antysemityzm jest w wysokim stopniu zaraźliwy, a w
niektórych wspólnotach lokalnych i społeczeństwach może przybrać postać epidemii.
Jako choroba umysłu natomiast w żadnej mierze nie ogranicza się do intelektów
słabych, przeciętnych czy pośledniejszej natury. Historia poucza bowiem, iż cierpieli
na nią kobiety i mężczyźni znani skądinąd z umysłowości subtelnej, o potężnej sile
oddziaływania.

Antysemityzm to cios, który zadajemy sami sobie. Na cios jednak zawsze można
odpowiedzieć. Rzecz jednak nie jest łatwa, szczególnie w społeczeństwach, gdzie
antysemityzm stał się zjawiskiem powszechnym lub normą. Jego działanie jest bowiem
także autodestrukcyjne. Nie tylko, gdy chodzi o społeczeństwa i rządy, ale i
poszczególne jednostki.

Znakomitym przykładem owego historycznego prawa jest wypędzenie ludności żydowskiej z
Hiszpanii w ostatniej dekadzie XV wieku i będące jego następstwem polowanie przez
inkwizycję na "nowych" chrześcijan, czyli nawróconych Żydów.

Proces ten rozpoczął się dokładnie w chwili, gdy sukces hiszpańskich wypraw mających
na celu podbicie Nowego Świata otworzył nieznane dotąd możliwości ekspansji
gospodarczej. Skutkiem oficjalnego (państwowego) antysemityzmu było zlikwidowanie w
samej Hiszpanii, a także w jej koloniach, klasy już znanej z umiejętności zręcznego
zajmowania się handlem i finansami. W wyniku tego projekty rozbudowania na nowo
odkrytych ziemiach kopalni srebra, a co za tym idzie sprowadzania potężnych ilości
tego surowca do Hiszpanii nie tylko nie doprowadziły do racjonalnych inwestycji w
pierwszą rewolucję przemysłową czy stworzenia nowoczesnego systemu usług finansowych.
Przeciwnie. Wywarły wpływ głęboko szkodliwy, wpychając prężnie rozwijającą się dotąd
gospodarkę kraju w otchłań inflacji i trwającego wiele lat upadku, a rząd - w
powtarzające się raz po raz bankructwo finansów państwa.

Na hiszpańskim antysemityzmie natychmiast skorzystały północne, protestanckie,
obszary Holandii. Napływ uchodźców żydowskich do Amsterdamu i Rotterdamu spowodował
bowiem przyśpieszenie rozwoju sektora handlowego i finansowego. W perspektywie
długofalowej zaś skorzystały Anglia i Stany Zjednoczone Ameryki. W pierwszym z tych
krajów zaprzestano praktyk instytucjonalnego antysemityzmu w połowie XVII stulecia,
gdy zezwolono Żydom - bez żadnych dodatkowych formalności - na ponowne osiedlanie się
i swobodne praktykowanie religii. A przecież pierwszych przedstawicieli tego narodu
wygnano stąd już w 1290 roku. Podobny model postępowania zastosowano w koloniach
angielskich w Ameryce, dzięki czemu w nowej republice prawo, od samego początku,
nigdy nie sankcjonowało postaw antysemickich.

Pod koniec XVIII wieku dokonała się w Wielkiej Brytanii pierwsza nowożytna rewolucja
przemysłowa. U kresu XIX stulecia Stany Zjednoczone objawiły się jako główna
przemysłowa i finansowa potęga świata, którą zresztą pozostają do dzisiaj. Teoretycy
tzw. porównawczej wydajności gospodarczej, jak Max Weber czy R.H. Tawney, zwykli
podkreślać rolę protestantyzmu (szczególnie zaś kalwińskiego z natury "lęku przed
tym, iż nie osiągnie się zbawienia") w rozwoju "anglosaskiej" dominacji w przemyśle
światowym. Dziś trend jest nieco inny. Podkreśla się wagę imigracji, gdzie Żydzi
odgrywają istotną rolę.

W ewolucji nowożytnej Europy w XIX i XX wieku antysemityzm raz jeszcze okazał się
siłą autodestrukcyjną. Okupacja przez Niemcy Alzacji-Lotaryngii, po wojnie
francusko-pruskiej w 1870 roku, doprowadziła do potężnej fali exodusu miejscowych
Żydów do Paryża i gwałtownego wzrostu postaw antysemickich w kraju, który już
przedtem od dawna cierpiał na tę chorobę. Jedną z konsekwencji była sprawa Alfreda
Dreyfusa - Dreyfusowie pochodzili z Alzacji - której konsekwencje wstrząsały Francją
przez niemal dwie kolejne dekady.

Będąca jej wynikiem swoista kulturowa wojna domowa osłabiła Francję pod wieloma
względami. Zwłaszcza, gdy chodzi o zaniedbanie kwestii militarnych. A we wczesnych
latach XX wieku pomogła przekonać Niemców, iż kraj ten jest łatwym celem, jakim w
istocie okazał się w 1914 roku. Długofalowe skutki sprawy Dreyfusa dało się dostrzec
w upadku i kapitulacji Francji w 1940 roku, a także w tym, co przeszło do historii
pod mianem reżimu Vichy.

Inne wyróżniające się zdarzenie miało miejsce w carskiej Rosji. Za rządów Katarzyny
II pod koniec XVIII wieku - po rozbiorze Polski, po którym Rosja po raz pierwszy
musiała stanąć przed problem dużej mniejszości żydowskiej - już wprowadzono elementy
tego, co później miało stać się złożonym systemem przepisów prawnych skierowanych
przeciw Żydom. Od tego momentu nieustannie wprowadzano kolejne zakazy i ograniczenia,
coraz bardziej rygorystyczne i surowe, wzmacniane dodatkowo zachętą ze strony
czynników oficjalnych do "powszechnych" pogromów. W obliczu takich działań wielu
Żydów udało się na emigrację na Zachód - głównie do Wielkiej Brytanii lub USA. I
znowu oba te mocarstwa skorzystały na tym zarówno z gospodarczego, jak i kulturowego
punktu widzenia. Potęga Rosji zaś uległa osłabieniu. Nie tylko z powodu utraty wielu
utalentowanych obywateli, ale i potężnego wzrostu korupcji w administracji,
spowodowanego wprowadzeniem systemu ograniczeń.

Kraj poniósł szkodę także pod innym względem. Prawne usankcjonowanie (i wprowadzanie
w życie) antysemityzmu stało się modelem do naśladowania dla sowieckiego systemu
kontroli wewnętrznej, który możemy uznać za rozciągnięcie na całą populację praw
przedtem służących jedynie prześladowaniom ludności żydowskiej. Skutki owych działań
- w tym także szalejąca korupcja - do dziś widoczne są na wszystkich szczeblach
współczesnego społeczeństwa rosyjskiego.

Jednak najbardziej znaną "ofiarą" postaw antysemickich pozostają Niemcy za rządów
Hitlera. Historycy do dziś uznają za absolutnie zasadnicze z moralnego punktu
widzenia demonizowanie jego osoby i potępianie w czambuł wszystkiego, co uczynił on
sam albo naziści. Istnieją jednak przekonywające powody - poza samym obiektywizmem
warsztatu naukowego - dla których czas skończyć z takim podejściem. Hitler nie był
demonem, lecz człowiekiem. Ludźmi byli też Attyla, wódz Hunów z V wieku n.e. i
Fryderyk Barbarossa, Hans Luther, prezes Banku Rzeszy, ambasador w USA, i Albrecht
von Wallenstein, Fryderyk Wielki i Bismarck.

Hitler, choć słabo wykształcony i pochodzący z ubogiej rodziny, posiadał wnikliwą
inteligencję, sporą wyobraźnię artystyczną i potężną siłę przekonywania. Przebieg
jego kariery jako żołnierza I wojny światowej potwierdza też, iż cechowała go odwaga.
A wszystko, czego dokonał czy też do czego się przyczynił potwierdza siłę woli rzadko
w historii spotykaną. Dodajmy do tego godne podziwu zdolności organizacyjne,
umiejętność zjednywania sobie lojalności, a także klarowną strategię działania
równoważoną elastycznym podejściem do taktyki. Duże zdolności oratorskie, okraszone
talentem do wywoływania śmiechu. Sposób, w jaki praktycznie od zera - w ciągu
zaledwie dekady - stworzył masową partię polityczną i poprowadził ją do wyborczego
zwycięstwa w kraju, którego naród uznawano w owym czasie za najlepiej wykształcony,
znajduje w historii polityki niewiele porównań.

Wszystko to potwierdza zdolności Hitlera. Wszyscy oczywiście znamy wady i
patologiczną, zbrodniczą stronę jego charakteru, brutalność w działaniu, wąski
szowinizm oraz nienasyconą żądzę podboju i dominacji. A przede wszystkim
antysemityzm, w wyniku którego zginąć musiały miliony niewinnych ludzkich istnień, a
który koniec końców okazał się zgubny dla jego własnych ambicji ujarzmienia świata.

Do dziś nie wiemy dokładnie, jak i kiedy Hitler stał się tak zagorzałym i
bezwzględnym antysemitą. Wiemy natomiast z całą pewnością, iż już na początku lat 20.
ubiegłego stulecia pałał potężną nienawiścią do Żydów. Z upływem czasu jego
antysemityzm pogłębiał się jeszcze bardziej - do tego stopnia, że całkowicie opanował
intelekt Führera, stając się czynnikiem dominującym, gdy chodzi o wszelkie strategie
działania i podejmowane decyzje.

Często przyjmuje się, iż antysemityzm Hitlera utorował mu drogę do władzy. Nigdy
jednak nie spotkałem się z przekonywającymi dowodami potwierdzającymi tego typu
opinię. Antysemityzm rzeczywiście szerzył się w Austrii i w niektórych regionach
południowych Niemiec. Ale w Niemczech centralnych i na północy kraju Żydzi byli
zasymilowani, pracowali w różnych sektorach usługowych. Tutaj antysemityzm musiano
dopiero pobudzić. Osobiście sądzę, że gdy chodzi o Niemcy jako całość, antysemityzm
Hitlera - łącznie z awanturami ulicznymi, do których taka postawa nieuchronnie
musiała prowadzić - stanowił raczej przeszkodę na drodze do zwycięstwa wyborczego.
Zraził do niego więcej wyborców niż przyciągnął i odwrócił uwagę od czterech głównych
założeń strategicznych, które bez wątpienia mogły zjednać mu więcej głosów. Chodzi o
zdecydowany sprzeciw wobec postanowień i warunków traktatu wersalskiego, radykalne
wezwanie do zerwania z gospodarczym systemem epoki weimarskiej (przyczynił się on do
hiperinflacji i dosłownie okradł klasę średnią ze zgromadzonych przez nią
oszczędności), równie radykalne propozycje dotyczące rozwiązania problemu masowego
bezrobocia oraz deklarowanie gwałtownej wrogości wobec komunizmu (większość Niemców
obawiała się go i nie cierpiała).

Jeśli Hitler zdobył władzę nie z powodu, lecz mimo swojego antysemityzmu, to już po
jej objęciu jego niesłabnąca obsesja wobec Żydów na każdym kroku utrudniała mu ocenę
sytuacji. Ponadto coraz gwałtowniejsze prześladowania ludności żydowskiej
doprowadziły do zdystansowania się wobec Niemców innych narodów, których opinie
publiczną można było sobie w innym wypadku zjednać: przynajmniej gdy chodzi o
niektóre agresywne żądania w dziedzinie polityki zagranicznej. W poglądach Hitlera na
świat antysemityzm zajmował miejsce aż tak istotne i centralne, że wyrażana wobec
wodza odraza ze strony innych stanowiła jedynie dowód na istnienie spisku
żydowskiego, przed którym sam przez lata ostrzegał. Dokładnie ten sam spisek, którego
tak bardzo się obawiał, czynił odpowiedzialnym za ewentualną wojnę. Ta zaś z kolei
stanowiłaby znakomitą okazję - jak i usprawiedliwienie - dla wprowadzenia w życie
"ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej".

Antysemityzm zatem zaprowadził Hitlera do niepotrzebnej wojny z Anglią i Francją, a
następnie do prowadzenia jej na tak wielu obszarach, iż zwycięstwo stawało się rzeczą
niemożliwą. Zaatakował Związek Sowiecki - uprzednio uległego i cichego sojusznika -
stawiając w ten sposób Niemcy wobec konieczności wojny na dwóch frontach. A
konfigurację taką sam uważał za zgubną dla swojego kraju w przypadku I wojny
światowej. Gdy w grudniu 1941 Japonia zaatakowała Stany Zjednoczone, podjął
kompletnie nieracjonalną decyzję wypowiedzenia wojny Ameryce. Oba te akty szaleństwa
świadczą o utracie zdolności właściwej oceny sytuacji, spowodowanej zainfekowaniem
intelektu przez antysemityzm. Pierwszy błąd strategiczny popełnił w celu rozszerzenia
zasięgu "ostatecznego rozwiązania" na Wschód. Drugi - w imię obłąkanego przekonania,
iż rządzący Ameryką sami stanowią główny składnik żydowskiego spisku o światowym
zasięgu. W początkach 1941 był na dobrej drodze do zdobycia nieprawdopodobnej wręcz i
długotrwałej władzy w skali globalnej. Przy końcu owego roku ostateczna klęska
Niemiec i jego samego stała się już rzeczą pewną.

Autodestrukcyjną siłę antysemityzmu, jak w przypadku Hitlera i nazistowskich Niemiec,
można porównać jedynie z tym, co na przestrzeni ostatniego stulecia zdarzyło się w
świecie arabskim. W roku 1917 ogłoszono deklarację ówczesnego ministra spraw
zagranicznych Wielkiej Brytanii Arthura Balfoura o utworzeniu w Palestynie żydowskiej
"siedziby narodowej". W tym samym roku zaczęła się brytyjska wojenna okupacja
Jerozolimy. W 1920 r. na konferencji w San Remo Palestynę przydzielono Wielkiej
Brytanii jako obszar mandatowy. We wspomnianej deklaracji Anglicy zobowiązali się
dołożyć "wszelkich starań" w celu wsparcia i rozwoju projektu dotyczącego Żydów, ale
"z poszanowaniem praw miejscowej ludności". Na tym etapie nawet wielu syjonistów nie
przewidywało jeszcze budowy na tych terenach suwerennego państwa żydowskiego, jako
czegoś koniecznego. Dlatego na przykład polityk i rzecznik syjonizmu, główny
architekt samej deklaracji, Chaim Weizmann wyobrażał sobie, iż imigranci żydowscy - w
tym coraz większa liczba naukowców, ekspertów z dziedziny rolnictwa i przedsiębiorców
- odegrają kluczową rolę w kwestii pomocy Arabom z Bliskiego Wschodu w jak
najbardziej efektywnym spożytkowaniu nowego bogactwa: złóż ropy naftowej.

Gdyby współpraca między Żydami a Arabami udała się od samego początku, a pieniądze ze
sprzedaży ropy inwestowano w sposób twórczy - w edukację, rozwój nowych technologii,
przemysł i usługi - Bliski Wschód byłby dzisiaj najbogatszym regionem na ziemi. To
jedna z największych zmarnowanych szans w całej historii. Porównywalna, ale na
znacznie większą skalę, do możliwości, przed jakimi stanęła (i nie umiała właściwie
wykorzystać) Hiszpania, gdy w XVI wieku zaczęła eksploatować położone w koloniach
kopalnie srebra. W przypadku Bliskiego Wschodu antysemityzm, wsparty zręczną
fałszywką, stał się kluczem do katastrofy.

W ostatniej dekadzie XIX wieku tajna policja carska obawiająca się, iż Rosji grozi
niebezpieczeństwo ze strony Żydów, zwróciła się do swojego agenta w Paryżu (a później
także w Wiedniu, ówczesnym centrum antysemityzmu) o dostarczenie dowodów
"potwierdzających" te obawy. Ten wybrał broszurę-pamflet napisaną w 1864 roku przez
paryskiego adwokata i literata satyryka Maurice'a Joly'ego, w której autor oskarżał
Napoleona III o ambicje władania całym światem. Agent ów przepisał ją - w roli
Napoleona umieścił Żydów i dodał trochę tradycyjnych antysemickich smaczków. Rzecz
zatytułował "Protokoły mędrców Syjonu". W tej formie książka ponownie pojawiła się w
Rosji po przewrocie bolszewickim w 1917 roku. Tutaj biali uważali, iż bolszewikami
kierują właśnie Żydzi. Stąd "Protokoły" dostały się na Bliski Wschód. Gdy Weizmann
przybył w 1918 do Jerozolimy, brytyjski dowódca gen. sir Wyndham Deedes wręczył mu
maszynopis, mówiąc: "Lepiej niech Pan przeczyta ten tekst uważnie. Przysporzy Panu w
przyszłości wiele kłopotów".

W 1921 roku po szczegółowym śledztwie dziennikarskim "London Times" opublikował serię
artykułów o genezie owego dziełka, wykazując bez cienia wątpliwości, iż jest ono
czczym wymysłem. W tym czasie jednak szkoda, przed jaką przestrzegał Deedes, już się
dokonała. Wśród tych, którym fałszywka wpadła w ręce i którzy uwierzyli w głoszone
przez nią rewelacje, znalazł się także Adolf Hitler, a w zupełnie innej części świata
- Muhammad Amin al-Husajni, głowa największego rodu ziemskiego w Palestynie. Człowiek
ten już przedtem żywił nienawiść do Żydów, ale po lekturze "Protokołów" odnalazł cel
i misję swojego życia: na zawsze wygnać wszystkich Żydów z terytorium Palestyny.
Al-Husajniego natura obdarzyła oczyma o łagodnym wyrazie i kolorze błękitu nieba oraz
niemal uniżonym sposobem bycia. Pozory. W istocie był całkowicie oddany swojemu
posłannictwu zabójcy, który całe życie poświęca zbrodniom rasowym. W 1920 Brytyjczycy
skazali go na 10 lat ciężkich robót za sprowokowanie krwawych zamieszek
antyżydowskich. Ale już w następnym roku, po przedziwnym zwrocie w polityce
brytyjskiej, którego natury nie jestem w stanie wyjaśnić, władze brytyjskie wybrały
najwyższą islamską radę religijną w Palestynie, a al-Husajniego mianowali... jej
przewodniczącym.

Nazywano go muftim (znawca islamu wydający orzeczenia w sprawach religijnych i
prawniczych). Ten właśnie "orzekający" stał się twórcą arabskiego antysemityzmu w
formie, w jakiej znamy go dzisiaj. Z jego rozkazu przywódca terrorystów Emile Ghori
mordował żydowskich osadników wszędzie, gdzie tylko ich napotkał. A także Arabów,
którzy z Żydami współpracowali. Jednak to ci drudzy stanowili przeważającą część
ofiar muftiego. Ta metoda zabijania Arabów o umiarkowanych poglądach znajduje swoich
zwolenników do dnia dzisiejszego. Nie tylko na terenie obecnej Autonomii
Palestyńskiej, ale i w Iraku.

Gdy w 1933 Hitler doszedł do władzy, al-Husajni natychmiast nawiązał stosunki z
nazistowskim reżimem, a następnie pod jego auspicjami odbył podróż po okupowanej
Europie. W sposób naturalny niejako musiał zbliżyć się do Heinricha Himmlera,
bezpośrednio kierującego nazistowskimi zbrodniami ludobójstwa, który podzielał
skrajny i odwołujący się do przemocy antysemityzm muftiego. Na jednej ze starych
fotografii widać jak obaj mężczyźni z pełną życzliwością uśmiechają się do siebie. Od
nazistów Palestyńczyk nauczył się wiele na temat organizowania masowych zbrodni i
terroryzmu. Ale inspiracji szukał też w historii ekstremizmu islamskiego. To
al-Husajni właśnie jako pierwszy werbował w Arabii Saudyjskiej fanatycznych wyznawców
fundamentalistycznej odmiany islamu - wahabizmu. Szkolił ich, a następnie formował w
szwadrony śmierci mordujące Żydów. Tradycja ta zresztą trwa do dziś.

Na przestrzeni ostatniego półwiecza antysemityzm stanowi podstawową ideologię świata
arabskiego. Jej celem praktycznym jest zniszczenie Izraela i zagłada jego ludności. I
oto ta potężna, zgubna siła, patologia umysłu raz jeszcze kończy się zwyczajowym
fiaskiem. Hitler zakończył życie samobójstwem, nie spełniwszy misji wytępienia do cna
narodu żydowskiego. Podobnie 100 mln, a może więcej, Arabów maszerujących pod
sztandarami antysemityzmu poniosło całkowitą klęskę, gdy chodzi o zmiecenie z
powierzchni ziemi niewielkiego Izraela. Mimo czterech prowadzonych na szeroką skalę
wojen, kolejnych fal terroryzmu i niezliczonych intifad!

Jednocześnie na realizację owej chorej obsesji - której pozwolili dominować we
wszelkich swoich działaniach - Arabowie zmarnowali biliony dolarów pochodzące ze
sprzedaży ropy. Pieniądze poszły na zbrojenia i propagandę, a na marginesie niejako -
na ostentacyjny luksus garstki wybranych. To ucieczka od rozumu. Nie udało się im
zmodernizować i ucywilizować własnych społeczeństw, wprowadzić demokracji czy
utrwalić rządów prawa. Mimo takiego bogactwa naturalnego dziś wyprzedzają ich Hindusi
i Chińczycy. Ci nie mają może zbyt wielu zasobów naturalnych, ale kierują się
rozsądkiem zamiast nienawiścią.

Arabowie wciąż jednak karmią się tą pustoszącą umysł chorobą. We wszystkich głównych
stolicach arabskich drukuje się "Protokoły". Nakład sięga już dziesiątek milionów
egzemplarzy. Ostatnio na podstawie "Protokołów" nakręcono w Kairze 41-odcinkowy
serial telewizyjny i rozpowszechnia się go w całym świecie arabskim. Turcja, kraj o
kwitnącej gospodarce, kiedyś ostoja umiarkowanego podejścia, dziś stała się sceną
antysemityzmu. Nienawiść do Izraela rodzi tu wiele przeróżnych odmian islamskiego
ekstremizmu. W momencie, gdy po tak długim oczekiwaniu, pojawiły się wreszcie realne
nadzieje na zakorzenienie się demokracji w świecie arabskim i islamskim, paraliż trwa
nadal.

Antysemityzm po długiej nieobecności pojawia się znowu również w Europie, mimo iż
miał rzekomo odejść na zawsze do lamusa historii już w końcu lat 40. ubiegłego wieku.
Żeruje na dużych i coraz liczniejszych mniejszościach muzułmańskich. Prowadzone przez
nie meczety i strony internetowe propagują nienawiść do Żydów. Ale karmi się też
rodzimymi elementami intelektualnymi i politycznymi. Przeniknął nawet do partii
głównego nurtu życia politycznego obawiających się o utratę głosów swoich obywateli
muzułmańskiego pochodzenia.

Nie mniejsze obawy musi budzić też inne pokrewne, zauważalne w Europie zjawisko -
antyamerykanizm. Używam słowa "pokrewne", bowiem antysemityzm i antyamerykanizm idą w
dzisiejszej Europie ręka w rękę. Tak jak kiedyś działo się to w umyśle Hitlera, co
dobitnie pokazuje druga nieopublikowana część "Mein Kampf". Nienawiść do Amerykanów,
jak nienawiść do Żydów, można uznać za formę rasizmu czy ksenofobii - szczególnie w
ich bardziej prostackich przejawach.

Nienawiść do Ameryki kłóci się przede wszystkim ze zdrowym rozsądkiem. Przez wieki -
a nigdy bardziej niż dzisiaj - Stany Zjednoczone przyjmowały biednych i
prześladowanych z całego świata, którzy na ich ziemi znajdowali wolność i dobrobyt. I
wciąż napływa tam więcej imigrantów niż do jakiegokolwiek innego kraju na świecie.
Wielu z tych, którzy przybyli ostatnio - w tym także Kubańczycy, Koreańczycy,
Wietnamczycy i Libańczycy - stworzyło jedne z najbardziej bogatych społeczności w tym
państwie. Są entuzjastycznymi zwolennikami amerykańskich instytucji. W istocie od
czasu, kiedy Ameryka stała się wibrującym mikrokosmosem ludzkiej rasy, nienawiść do
Amerykanów równa się nienawiści do całej ludzkości.

Antyamerykanizm ma wiele wspólnych cech strukturalnych z antysemityzmem.
Intelektualiści francuscy, według najnowszych badań, potrafią wykrzesać z siebie
równie wiele wzajemnie sprzecznych powodów do ataków na USA, jak te, o których
pisaliśmy w przypadku ataków na Żydów. Oto one. Amerykanie są nadmiernie religijni i
nadmiernie oddani rozpasanej konsumpcji. Są prostakami. W gruncie rzeczy nienawidzą
wszelkiej kultury, lecz wydają krocie na promocję własnej. Są agresywni i
lekkomyślni, niepozbawieni brawury, ale spójrzcie tylko - wszak to zwykli tchórze. To
głupcy, ale jacy sprytni i zręczni. To zwykłe nieuki, a jednak potrafią poświęcić
całe życie, by ich dzieci zdobyły możliwie najlepsze wykształcenie. Budują bezbarwne,
pozbawione wyrazu megalopolis, ale co innego może wymyślić zwykły wiejski ćwok?

Tak jak i w przypadku antysemityzmu tę litanię wzajemnie sprzecznych opinii i
oskarżeń można ciągnąć w nieskończoność. Znajdują one odbicie w demonicznych
karykaturach konkretnych Amerykanów, choćby Busha. Podobnie jak XIV-wieczni
chrześcijanie obwiniali Żydów za epidemię czarnej śmierci, tak dzisiaj Amerykanów
obwinia się o całe zło tego świata. Poczynając od (rzeczywistego czy tylko
wyimaginowanego) globalnego ocieplenia. Wśród francuskich szafarzy intelektu tego
typu demonizowanie Ameryki stało się niemal rodzajem (pod)kultury, samym stylem
życia. (...)

Obserwując Europę jako całość i stale pogłębiającą się niemoc Bliskiego Wschodu,
skłonny jestem przypuszczać, iż oto czeka nas nowy kryzys związany z patologicznymi
zachowaniami państw i narodów. Powtarzam - Ameryka jest jedynym lekarzem obdarzonym
siłą i umiejętnościami wyleczenia choroby. Można tylko wznosić modły, by nie okazało
się, że pacjent jest już w stanie agonalnym.

Paul Johnson

Commentary 2005

przeł. Zbigniew Mach

*Paul Johnson, ur. 1928, historyk brytyjski, felietonista, kiedyś redaktor lewicowego
"New Statesman", od wielu lat stały współpracownik konserwatywnego "Spectatora".
Autor niezwykle popularnych książek historycznych, w tym dostępnych na rynku polskim:
"Narodziny nowoczesności", "Historia chrześcijaństwa", "Historia Anglików", "Historia
Żydów", "Intelektualiści". W "Europie" nr 9 z 2 marca br. Johnson odpowiadał na
pytanie, "Czy da się uprawiać ideową politykę w bezideowym świecie".

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2013-06-29 16:46:12

Temat: Re: Jak szkodzi antysemityzm
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

LaL wrote:

> Tym, co uderza historyka zajmującego się antysemityzmem w skali globalnej,
> na przestrzeni ponad dwóch tysiącleci, jest jego fundamentalna
> irracjonalność. W Japonii postawy antysemickie występowały i występują
> powszechnie, mimo iż nigdy nie było tam żadnych liczących się pod względem
> liczby ludności społeczności żydowskich.
>
> Antysemici, pytani, czemu właściwie nienawidzą Żydów, przeczą sami sobie.
> Oto nacja ta zawsze ma wychwalać pod niebiosa swoje zalety, ale jest
> hermetyczna i niechybnie skrywa jakieś tajemnice. Nie potrafi się
> zasymilować albo - co gorsza - asymiluje się zbyt dobrze. Jest zbyt
> religijna albo zbyt materialistyczna. A w ogóle stanowi zagrożenie dla
> wszelkiej religii. Brakuje jej tradycji kulturowej albo, przeciwnie,
> tradycja ta sięga zbyt głęboko. Żydzi unikają pracy fizycznej, nie,
> odwrotnie - pracują zbyt ciężko. To skąpcy. Nieprawda - szastają bogactwem
> na prawo i lewo. Zatwardziali kapitaliści. Skąd w takim razie zarzut
> przeciwny - urodzeni komuniści. I tak dalej. Język antysemityzmu, w swoich
> niezliczonych przejawach na przestrzeni wieków, mieści się w słowniku uwag
> pozbawionych logiki i antonimów, w tezaurusie pojęć nielogicznych i
> niespójnych.

Ja mam konkretny żal do żydów, a jeszcze większy do chrześcijan i muzułmanów
o niszczenie religii i kultury staro-indoeuropejskiej.

--
????
???
??????

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2013-06-29 17:13:17

Temat: Re: Jak szkodzi antysemityzm
Od: LaL <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Kurwa, jak masz bredzić to nie na moich wątkach. Żydzi nie zamieniali innych w żydów
baranie, jest to kultura na tyle hermetyczna że mająca swoją odrębność, kolorystykę,
nawet jak przebywa u obcych, czyli odwracasz kota ogonem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2013-06-29 19:45:14

Temat: Re: Jak szkodzi antysemityzm
Od: Trybun <i...@y...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2013-06-29 16:46, Jakub A. Krzewicki pisze:
>
> Ja mam konkretny żal do żydów, a jeszcze większy do chrześcijan i muzułmanów
> o niszczenie religii i kultury staro-indoeuropejskiej.
>

Ale chyba lepiej czcić bóstwo którego przesłaniem jest miłość a nie śmierć?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2013-06-29 20:43:30

Temat: Re: Jak szkodzi antysemityzm
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Trybun wrote:

> W dniu 2013-06-29 16:46, Jakub A. Krzewicki pisze:
>>
>> Ja mam konkretny żal do żydów, a jeszcze większy do chrześcijan i
>> muzułmanów o niszczenie religii i kultury staro-indoeuropejskiej.
>>
>
> Ale chyba lepiej czcić bóstwo którego przesłaniem jest miłość a nie
> śmierć?

Lepiej czcić bogów natury i boskość w człowieku.

--
????
???
??????

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2013-06-29 20:59:03

Temat: Re: Jak szkodzi antysemityzm
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Trybun wrote:

> W dniu 2013-06-29 16:46, Jakub A. Krzewicki pisze:
>>
>> Ja mam konkretny żal do żydów, a jeszcze większy do chrześcijan i
>> muzułmanów o niszczenie religii i kultury staro-indoeuropejskiej.
>>
>
> Ale chyba lepiej czcić bóstwo którego przesłaniem jest miłość a nie
> śmierć?

Lepiej czcić bogów natury i boskość w człowieku.

PS.
?????? - ???????, ????!
http://www.youtube.com/watch?v=y5b05ljR7Uw

Percival - Dziewczyna Swarożyca
http://www.youtube.com/watch?v=uraVELXy_Go

Donatan - Noc Kupały
http://www.youtube.com/watch?v=cuHpYLxvwKY



--
????
???
??????

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Fantazje wpływają na percepcję rzeczywistości
To moze podejdzmy ontopicznie do antysemityzmu
Stwierdzam autorytatywnie, ze najsilniejsza pasja...
Chirek...
Polska a świat - 2

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »