| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2000-02-19 19:10:29
Temat: Juz wiem! Juz wiem!
To jest moja odpowiedz na watek Wymiana handlowa...
W kwestii bezinteresownej milosci..
Jak juz pisalem, w wartosc bezinteresownej milosci nie wierze. Trudno
mowic o milosci jako jedynie cos oparte na CHECI dawania... Bo tu
chodzi o BRANIE.... Wlasnie BRANIE...
Czym jest milosc? Czy milosc jest dawaniem? IMHO nie. Milosc jest,
jak mowil Rimbaud pragnieniem samozadowolenia.Co sie dzieje, z
czlowiekiem, gdy sie zakocha? Oczywiscie, pragnie byc z druga osoba.
Jako pan czy podnozek, jako parnter czy wafel, tak czy inaczej pragnie
byc w bliskosci z kochana osoba. Obawiam sie, ze w milosci nie ma nic
duchowego. Chemia. Glod zwalczenia samotnosci, niczym glod
narkotykowy. Moze w szacunku, przywiazaniu jest cos duchowego, ale w
milosci jako takiej, takiej swiezej, nowej... - IMHO nie, nic
duchowego, nawet tej PRAWDZIWEJ. Dlaczego? Bo w koncu czlowiek
zakochany zachowuje sie jak "JUNKIE" - narkoman na glodzie. Zrobilby
wszystko by dostac choc mala dzialke. Tak samo jest z zakochanym, nie
mysli racjohnalnie i pragnie spotkac sie z ukochana osoba, cierpi z
powodu kazdego rozstania. A wiec czysta chemia. No coz. Szkoda. Upadl
we mnie kolejny mit. Gdy bede zakochany, bede zadowolony niczym junkie
po dzialce. I pewnie nie bede myslal, jakie jest dzialanie tego drugu,
no ale z drugiej strony, milosc przypomina LSD - nie uzaleznia, ale
poprzez eskalacje wszelkich problemow psychologicznych moze
doprowadzic do indukcji choroby psychologicznej (czytaj: moze
prowadzic do zlamania serca i skoku z 10 pietra :))) ).
--
Paweł Radecki r...@p...onet.pl
http://www.gole.soccer.com.pl/gole/event.htm
...but all the drugs in this world...
...won't save her from HERSELF...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2000-02-19 21:52:07
Temat: Odp: Juz wiem! Juz wiem!Paul Radetzky:
> Czym jest milosc? Czy milosc jest dawaniem? IMHO nie. Milosc jest,
> jak mowil Rimbaud pragnieniem samozadowolenia.Co sie dzieje, z
> czlowiekiem, gdy sie zakocha? Oczywiscie, pragnie byc z druga osoba.
> ........
Uszy bola od Twoich teorii, faldy na mozgu sie prostuja...itp... Serio. :(
Teraz napisales jak 'nawiedzony' 12-latek, no max 14...
Potrafisz wyobrazic Sobie sytuacje w ktorej ktos kto kocha opuszcza osobe
kochana poniewaz wie ze tak bedzie lepiej dla niej (tzn tej osoby ktora jest
pozostawiona) ????
Istnienie takich sytuacji jest faktem ktory niestety, jak wiele innych,
burzy watpliwa 'stabilnosc' Twojej 'przedziwnej wizji' uczucia jakim jest
milosc.
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-02-19 23:45:03
Temat: Odp: Juz wiem! Juz wiem!Użytkownik Czarek <c...@i...com> w wiadomości do grup dyskusyjnych ..
> Potrafisz wyobrazic Sobie sytuacje w ktorej ktos kto kocha opuszcza osobe
> kochana poniewaz wie ze tak bedzie lepiej dla niej (tzn tej osoby ktora
jest
> pozostawiona) ????
Bardzo mądry wniosek, swoja drogą niewielu mężczyzn jest do tego zdolnych
...
moje gratulacje :-)
To tak jakby ktos bedac np. fanatycznym wielbicielem ptaków nie zaglądał do
gniazda, by nie burzyc ich spokoju...
Pozdrawiam
Dorota
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-02-20 02:22:12
Temat: Odp: Juz wiem! Juz wiem!Dorota:
> Bardzo mądry wniosek, swoja drogą niewielu mężczyzn jest do tego zdolnych
To nie wniosek, tylko fakt - znam pojedyncze przypadki.
Nie tak niewielu mezczyzn potrafi dzialac niekiedy w ten sposob IMO.
Sa to jednak wyjatkowe sytuacje.
> moje gratulacje :-)
Fajnie. :)
> To tak jakby ktos bedac np. fanatycznym wielbicielem ptaków nie zaglądał
do
> gniazda, by nie burzyc ich spokoju...
No nie wiem czy to dobry przyklad, byc moze tak. :)
Pozdrawiam.
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-02-20 08:45:29
Temat: Re: Juz wiem! Juz wiem!On Sat, 19 Feb 2000 21:52:07 GMT, "Czarek" <c...@i...com> wrote:
>Potrafisz wyobrazic Sobie sytuacje w ktorej ktos kto kocha opuszcza osobe
>kochana poniewaz wie ze tak bedzie lepiej dla niej (tzn tej osoby ktora jest
>pozostawiona) ????
>Istnienie takich sytuacji jest faktem ktory niestety, jak wiele innych,
>burzy watpliwa 'stabilnosc' Twojej 'przedziwnej wizji' uczucia jakim jest
>milosc.
Nie burzy, bo taki opisany przez Ciebie przyklad wynika z SZACUNKU,
PRZYWIAZANIA, czy wreszcie DOBREGO SERCA, a nie z milosci. To tak
jakbys zostawil w spokoju kogos z rodziny, albo przyjaciela
(przyjaciolke). IMHO ta sytuacja nie ma nic do milosci.
--
Paweł Radecki r...@p...onet.pl
http://www.gole.soccer.com.pl/gole/event.htm
...but all the drugs in this world...
...won't save her from HERSELF...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-02-20 09:49:40
Temat: Odp: Juz wiem! Juz wiem!
Użytkownik Czarek <c...@i...com> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:bgEr4.15410$G...@n...tpnet.pl...
> Paul Radetzky:
> > Czym jest milosc? Czy milosc jest dawaniem? IMHO nie. Milosc jest,
> > jak mowil Rimbaud pragnieniem samozadowolenia.Co sie dzieje, z
> > czlowiekiem, gdy sie zakocha? Oczywiscie, pragnie byc z druga osoba.
> > ........
>
> Uszy bola od Twoich teorii, faldy na mozgu sie prostuja...itp... Serio. :(
> Teraz napisales jak 'nawiedzony' 12-latek, no max 14...
>
> Potrafisz wyobrazic Sobie sytuacje w ktorej ktos kto kocha opuszcza osobe
> kochana poniewaz wie ze tak bedzie lepiej dla niej (tzn tej osoby ktora
jest
> pozostawiona) ????
Jezeli decyduje zostawic to dlatego, ze jest lepiej dla zostawiajacego niz
zostawianego.
> Istnienie takich sytuacji jest faktem ktory niestety, jak wiele innych,
> burzy watpliwa 'stabilnosc' Twojej 'przedziwnej wizji' uczucia jakim jest
> milosc.
Jezeli rzeczywiscie istnieja to sa wyjatkami potwierdzajacymi regule.
zlowiek dziala przede wszystkim dla siebie a nie dla innych. Nazywa to
roznie ale prawda jest brutalna.
Pozdrawiam Val.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-02-20 18:06:53
Temat: Re: Juz wiem! Juz wiem!> Potrafisz wyobrazic Sobie sytuacje w ktorej ktos kto kocha opuszcza osobe
> kochana poniewaz wie ze tak bedzie lepiej dla niej (tzn tej osoby ktora
jest
> pozostawiona) ????
Tak zrobiłem. Przez jakis czas klientka adorowała mnie. Było bardzo fajnie.
Zakochałem się. Nie pytalem sie znajomych/przyjaciol o nia. Nie obchodzilo
mnie ich zdanie. Nie chodzi mi o to, ze zle o niej mowiono albo cos
podobnego. Tylko, ze nie obchodzila mnie ich opinia na jej temat. Nikt nie
wiedzial, ze sie spotykamy. W pewnym momencie powiedziala mi, ze od samego
poczatku miala chlopaka. Mowila, ze nie wiedziala, ze tak sie sprawy
potocza. Nawet sie na nia nie wkurzylem (nie potrafie sie gniewac na osobe,
ktora kocham). Powiedzialem aby do niego wrocila. Tak tez zrobila. "Tak bylo
lepiej".
_czarny_
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-02-20 21:06:01
Temat: Re: Juz wiem! Juz wiem!Dorota <d...@p...fm> wrote in message
news:3WFr4.15655$G3.421556@news.tpnet.pl...
> Użytkownik Czarek <c...@i...com> w wiadomości do grup dyskusyjnych ..
>
> > Potrafisz wyobrazic Sobie sytuacje w ktorej ktos kto kocha opuszcza
osobe
> > kochana poniewaz wie ze tak bedzie lepiej dla niej (tzn tej osoby ktora
> jest
> > pozostawiona) ????
>
> Bardzo mądry wniosek, swoja drogą niewielu mężczyzn jest do tego zdolnych
> ...
> moje gratulacje :-)
> To tak jakby ktos bedac np. fanatycznym wielbicielem ptaków nie zaglądał
do
> gniazda, by nie burzyc ich spokoju...
>
> Pozdrawiam
> Dorota
>
Przepraszam ale nie bylem w tej dyskusji (wymiana handlowa)
od poczatku... Ale wydaje mi sie, ze mowicie o dwoch roznych
rodzajach milosci. Czy to, co okrelsamy miloscia, jest tylko jednym
uczuciem? Moze byc 'milosc dla blizniego'
(Jezusowa- tzn. bez warunku 'posiadania' obiektu milosci), o ktorej
pisal Czarek albo wlasnie 'milosc- pragnienie' (dzialajaca wlasnie jak
narkotyk?), o ktorej pisal Paul Radetzki?
Ale moze duby smalone bredze :)
==============
Bartosz Kaminski
r...@k...net.pl
--
Szukasz pracy ? Znasz rynek IT (Internet) ? - http://webcorp.pl/praca/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2000-02-21 02:06:06
Temat: Odp: Juz wiem! Juz wiem!_czarny_:
> Tak zrobiłem. Przez jakis czas klientka adorowała mnie. Było bardzo
fajnie.
> Zakochałem się. Nie pytalem sie znajomych/przyjaciol o nia. Nie obchodzilo
> mnie ich zdanie. Nie chodzi mi o to, ze zle o niej mowiono albo cos
> podobnego. Tylko, ze nie obchodzila mnie ich opinia na jej temat. Nikt nie
> wiedzial, ze sie spotykamy. W pewnym momencie powiedziala mi, ze od samego
> poczatku miala chlopaka. Mowila, ze nie wiedziala, ze tak sie sprawy
> potocza. Nawet sie na nia nie wkurzylem (nie potrafie sie gniewac na
osobe,
> ktora kocham). Powiedzialem aby do niego wrocila. Tak tez zrobila. "Tak
bylo
> lepiej".
Zbyt czesto IMO okazuje sie ze kobiety same nie wiedza czego tak naprawde
chca.
Najsmieszniejsze jest tu to ze jak wszystko nakomplikuja do granic absurdu
(tak jak tylko kobiety potrafia ;)), to kto jest winny....? Wiadomo hiehie..
i te sprawy... ;)
Pozdrawiam.
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |