Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Kobiece tabu.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kobiece tabu.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 15


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2011-01-01 12:52:52

Temat: Kobiece tabu.
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora



http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,8
642830,Nie_jestem_z_waszego_plemienia.html?as=4&star
tsz=x

"Brytyjskie matki nie lubią Rachel Cusk, bo w swoich książkach
konsekwentnie odczarowuje macierzyństwo. Z brutalną szczerością pisze o
frustracji, złości, osamotnieniu i o tym, że w byciu matką nie ma niczego
kreatywnego. Nie boi się powiedzieć wprost, że 'kiedy rodzisz pierwsze
dziecko, po prostu umierasz'. To brzmi jak bluźnierstwo(...)"

XL:
To prawda, nie bluźnierstwo. Umiera DZIEWCZYNA, rodzi się MATKA. I to jest
bardzo bolesne przejscie dla DZIEWCZYNY. Ponieważ mały przybysz zajmuje jej
miejsce w jej dotychczasowym świecie. Ale... dokończenie w ostatnich
wersach.



"Kiedy kobiety zostają matkami, często słyszę taki tekst: 'O, teraz to
rozumiem moją matkę'. Gdy pytam je, co to znaczy, mówią, że kiedyś były w
opozycji do swoich matek, wszystko robiły inaczej, a teraz mają dziecko i
już zrozumiały, o co w tym chodzi, więc przeszły na drugą stronę. Trudno w
takiej sytuacji powiedzieć, jaką wartość przedstawia to, co czujesz,
ponieważ nagle bezrefleksyjnie przestajesz być sobą, a stajesz się częścią
jakiejś mitologii. Myślę, że właśnie młodym matkom jest najtrudniej wyrazić
to, co czują, ponieważ musiałyby zakwestionować coś, co właśnie odzyskały,
czyli porozumienie ze swoją własną matką. Więc nawet jeśli nie czują się w
tej roli dobrze, nie chcą się do tego przyznać i bardzo często wybierają
milczenie.To milczenie to jest pakt, który kobiety podpisują. 'Nie będziemy
mówić o tym, jakie to jest dla nas straszne i szokujące'. Bycie matką może
być tylko wspaniałe i cudowne. Nie może być inne. Wszystkie matki
instynktownie czują, jakie zasady tu rządzą. Niechęć do własnego dziecka,
te wszystkie obrazki z Freuda i Winnicotta - matka zjadająca swoje dziecko,
matka, która zabija dziecko, matka, która kocha je narcystycznie, tylko
dlatego że jest jej - to są wszystko potężne tabu, które każda z nas nosi w
sobie. Wiadomo, że tego pod żadnym pozorem się nie dotyka.(...)"


XL:
To prawda. Ta niechęć i to tabu istnieje. Niechęć do własnego dziecka jest
nieuświadamianym/odrzucanym przez kobiety stanem fizjologicznym i
psychicznym - jego najwyraźniejszym i najbardziej podyktowanym fizjologią
momentem jest tzw szok poporodowy, występujacy zawsze, ale u jednych kobiet
niepostrzeżenie, u innych spektakularnie. Potem łagodnieje i znika,
pokonany przez miłość MATKI, która jest tak silna, że niweluje niechęć
DZIEWCZYNY do małego przybysza, który zajmuje jej miejsce w hierarchii jej
dotychczasowego swiata...


"Matka pani nie wspierała?

Pierwsze dziecko urodziła w wieku 22 lat, potem kolejną trójkę w bardzo
krótkich odstępach czasu. Była gospodynią domową ze wszystkimi frustracjami
i ograniczeniami, które wiążą się z tą rolą. Myślę, że stałam się dla niej
uosobieniem tego wszystkiego, co straciła przez te wszystkie ciążę, porody,
poronienia, wychowywanie czwórki dzieci. Kiedyś była bardzo piękną,
atrakcyjną kobietą. Była noszona na rękach, adorowana. A potem to przepadło
I jakoś tak się stało, że to właśnie ja jej o tym przypominałam. Ale myślę
też, że dzięki tej trudnej relacji zostałam taką, a nie inną pisarką i
jestem w stanie prześwietlić na wylot takie kwestie jak kobiecość,
macierzyństwo.(...)"


XL:
No własnie: bolesne jest przejście z pozycji DZIECKA do pozycji MATKI.



"Ale tym, czego nie wiedziałam, jest to, że kobiety podpisują taki pakt
same ze sobą, z innymi kobietami i jako grupa kobiet z innymi grupami ludzi
- na utrzymanie tej umowy idą ogromne pokłady energii. Ten pakt dotyczy
tego, że kiedy stajemy się matkami, to umieramy - i wszystkie to wiemy, ale
nie będziemy o tym mówić.(...)"

XL:
Ależ mówmy! - ja mówię.
Umarłam jako dziewczyna, ale zmartwychwstałam, z miłości do mojego męża i
dzieci, już jako KOBIETA i MATKA.


"Myślę, że to znowu wiążę się z moją matką. Ona była bardzo piękna,
kobieca, delikatna i dosyć zepsuta, zanim wyszła za mąż. No i potem
nastąpiło to, co jest naszym kobiecym dziedzictwem - przeszła z tego
słodkiego, delikatnego świata do brutalnego świata, w którym jest seks,
porody, niewolnicza praca domowa i opieka nad innymi ludźmi. Pokolenie po
pokoleniu kobiety doświadczają tego brutalnego przejścia z jednego świata
do drugiego i myślę, że tutaj rodzi się ten pakt - zgoda na milczenie na
ten temat. Zamiast o tym mówić, wyskakują z kolejnymi dziećmi na rękach i
zaczynają ćwierkać: 'O, zobaczcie, jak wspaniale, jaki cudowny dzidziuś'.
Więc myślę, że moja matka doświadczyła tego przejścia w bardzo brutalny
sposób - miała czwórkę dzieci jedno po drugim. Myślę, że dla niej to był
szok.(...)"


XL:
Jak dla każdej DZIEWCZYNY, która staje się MATKĄ. Bo świat opisany powyżej
rzeczywiście jest straszny, rzeczywiście. Ale za to jaki piękny! I to wcale
nie paradoks. Bo własnie dla piękna godzimy się na traumę. Nie ma innej
drogi, aby go doświadczyć: trzeba umrzeć jako dziewczyna i zmartwychwstać
jako matka.


"Kiedy rodzi się dziecko, wszystkie ulega zmianie, nasze wyobrażenie o
świecie, o nas samych. Jakby ktoś wszedł do pokoju i wszystko w nim
poprzestawiał. Ludzie wtedy panikują, ale starają się to ukryć. Więc udają
przed sobą nawzajem, że ta zmiana wcale nie jest dla nich trudna. Chcą się
wydawać spełnieni, szczęśliwi, zjednoczeni. Nie rozumiem tego, bo ja jestem
inna, ale widzę, że ludzie to robią. Kobiety, szczególnie kiedy mają
malutkie dzieci, lubią podtrzymywać w mężczyźnie to poczucie, że jest wolny
i że może iść do pracy, a ona będzie czuwać nad domem i nad tym maleńkim
dzieckiem, o które się tak bardzo boi. Szybko się też orientuje, że bycie
matką i bycie kobietą to dwie różne sprawy, i często kobiety świadomie
decydują się na to, że będą bardziej matkami niż kobietami. Tak jakby
mówiły: 'Do widzenia, mój mężczyzno. Miłość do ciebie, opiekowanie się tobą
to był koszmar. Bałam się twojej oceny, chciałam być chuda i piękna dla
ciebie, ale się skończyło. Teraz już nie muszę. Mam to dziecko, które mnie
kocha najbardziej na świecie, i ja też je kocham'. Wydaje mi się, że wiele
kobiet dokonuje takiego wyboru. I same spychają się na straconą pozycję.
Żegnają się ze swoją kobiecością.(...)"


XL:
Tak, to smutne, jak większość kobiet poprzestaje na roli matki, odradzajac
się TYLKO jako matka, nie jako kobieta - zabijają tym swą kobiecość, to
prawda. Jest bardzo trudną rzeczą ją zachować. Nielicznym się to udaje,
pozostałe wolą zachować tabu.


"One mnie tam nienawidzą. A wie pani, co je tak złości? Że to, co piszę,
jest prawdą. Kiedy ludzie się tak wściekają, to oznacza tylko tyle, że się
trafiło w czuły punkt. Wiedzą, że jest dokładnie tak, jak piszę, dlatego
się tak bronią. Jeśli kobieta pisze: 'Ta książka to gówno', wiem, że
mogłaby być bohaterką mojej książki.(...)"


XL:
Chciałabym przeczytać tę książkę. Przeczytaam uważnie wywiad. Wstrząsnął
mną. Ponieważ Autorka MA RACJĘ.
Z całego serca popieram Autorkę za jej szczerość. Z niektórymi sprawami
(katolickość matki jako źródło traumy) się nie zgadzam, ale generalnie w
tym wywiadzie NIC mnie nie zaskakuje, generalnie ze wszystkim się zgadzam.
Syndrom "przejścia" odczułam sama bardzo wyraźnie. Owe kobiece "tabu" też
spotykam. Ale... dokończę w ostatnich wersach.



"Właśnie rozstałam się z mężem. I znów czuję się, jakbym umarła. To dziwne
uczucie być znowu samą, kiedy tyle lat funkcjonowało się w kręgu rodziny.
To tak, jakby wyjść z cienia na słońce. Ty znów interesujesz się światem, a
on interesuje się tobą. I nagle zaczynasz się zastanawiać, czy małżeństwo
nie jest przypadkiem taką samą zniewalającą, krępującą siłą jak dzieci.
Jeszcze tego nie wiem, muszę to porządnie przemyśleć, ale podejrzewam, że
możliwość utracenia wolności w związku z mężczyzną może być taka sama jak w
relacji z dzieckiem.(...)"

XL:
Tak, coś w tym jest, ale... dokończę w ostatnich wersach.


"Po raz pierwszy w życiu czuję się naprawdę silna. Jest takie powiedzenie,
nie pamiętam, kto jest jego autorem, 'mieć wszystko' w przeciwieństwie do
'robienia wszystkiego'. No więc ja przez ostatnie lata 'robiłam wszystko' -
zarabiałam na dom, robiłam pranie, gotowałam, zajmowałam się dziećmi. A
teraz widzę, że można na to patrzeć inaczej - jako na 'posiadanie
wszystkiego'. I to jest rzadkie doświadczenie, które jest dostępne tylko
dla kobiet. To poczucie spełnienia na każdym poziomie. Zrealizowałam się
jako matka, dałam życie, mam dorastające dzieci i satysfakcjonującą pracę,
którą kocham. Czuję się wolna od rozmaitych lęków, niepewności co do
swojego wyglądu, co do tego, jak postrzegają mnie inni ludzie. Jestem
kompetentna w wielu dziedzinach. 'Posiadanie wszystkiego' oznacza, że kiedy
dzieci odejdą, będę wiedziała, jak zagospodarować swoją energię i
umiejętności. Nie zostanę w próżni. I to jest niezwykła, nowa jakość, którą
stworzyłyśmy. Praca. Ona jest w sumie najważniejsza w życiu. W tym momencie
tak się właśnie czuję."


XL:
I tutaj wyczuwam fałsz, niestety :-(((



XL (obiecane dokończenie):
...ale przecież godzimy sie z tą traumą, zyskujac dzieki niej prawo wejścia
do świata miłosci i niemal wszystkie kobiety zgodziłyby się na jeszcze
więcej bólu, aby tam wejść...
Symboliczne umieranie, to powszechne kobiece tabu, pożegnanie ze sobą jako
dzieckiem/dziewczyną/obiektem_uwielbienia_bez_kosztó
w_własnych, ta utrata
wolności - tak, one istnieją, to wszystko się dzieje. Tylko dlaczego
Autorka ani słowem nie wspomina o miłości jako czynniku dokładnie
niwelującym te traumy i sprawiajacym, ze kobiety po prostu uważają to
wszystko za niegodne wspomnienia ani zgłębiania oraz za nieznaczące w ich
obecnym życiu? Dlaczego nie wspomina o miłosci mężczyzny i miłości do
mężczyzny, miłości macierzyńskiej, które czynią świat po traumie takim
pięknym i satysfakcjonującym mimo bólu przebytej przemiany?
Widać brak u niej i brak w jej życiu tych uczuć, skoro poczucie krzywdy i
traumy dominuje i dopiero teraz, kiedy jej domniemane źródło w jej życiu
wygasło, ona ma wrażenie "powrotu do siebie" - ale czy powrotu poprzez
odzyskanie czegokolwiek? Wg mnie tylko przez kolejne straty - jej
małżeństwo się rozpadło, a i dzieci jakoś pobieżnie wspomina...
Czyżby jej "nadostre", szokujące spojrzenie na świat kobiety-matki było
wynikiem kalectwa uczuciowego? Jesli tak, to dzięki jej kalectwu mogłam
przez chwilę spojrzeć jej oczyma na to, co sie dzieje z nami, DZIEWCZYNAMI,
kiedy stajemy się MATKAMI, spojrzałam przez moment na nasz kobiecy świat
jej oczyma, jak przez superfiltr dokładnie odsiewający z naszego świata
Miłość, która wszak czyni nam go tak cudownym. Autorka przeraziła mnie tym
swoim filtrującym sposobem patrzenia, jeśli więc jest szczera w tym, co
pisze, to jest kaleką. Ten filtr jednak czemuś tutaj służy, wiec go nie
potępiam, tylko przyznaję rację. Bo nie mogę zaprzeczyć temu, co on
ukazuje, jak nie zaprzeczam istnieniu czarnych klawiszy, smutnych
półdźwięków wśród klawiatury fortepianu, bo przecież bez ich smutku nie ma
cudnej muzyki, która powstaje dzieki białym, czystym tonom i to właśnie
białe w niej dominują i ją tworzą...

Tak właśnie obok tego, co Autorka widzi i co opisuje, istnieje wszystko o
czym pisać nie chce - miłość, satysfakcja, dawanie siebie, dzielenie się
sobą. Czyżby z kolei to pozostawało w sferze JEJ osobistego tabu? Białe
klawisze odrzucone? Czy po prostu nigdy nie odnalezione? A moze to po
prostu tylko marketingowy zabieg, sposób na zdobycie czytelniczek, a nie
kalectwo? Czasem warto coś pokazać tylko z bolesnej, cienistej strony, żeby
bardziej podkreślić stronę świetlistą i piękną.
Mam nadzieję, że to tylko taki zabieg, bo przeczytałam wywiad z zamiarem
dotarcia do książki :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2011-01-01 13:25:20

Temat: Re: Kobiece tabu.
Od: "Panslavista" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
news:1vegfiv3idjbx.1x2xxzy928xoa$.dlg@40tude.net...

To jest wada wychowania. Nie przygotowuje kobiet do życia w rodzinie, od
mediów, przez społeczeństwo do samej rodziny. Córki nie niańczą młodszego
rodzeństwa, zabiera je przedszkole, szkoła, praca. Są wyrywane z rodziny,
tworzy się z nich niewolnice pracodawców poprzez tworzenie niepotrzebnych
stanowisk pracy. To jest uprzedmiotowienie człowieka, nie tylko kobiet. To
parchate podejście do życia sterowane przez banki, konsorcja i media -
tworzenie gojów.
Dlatego trzeba odizolować parchactwo od takiej możliwości wpływania na
inne społeczeństwa.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2011-01-01 18:57:48

Temat: Re: Kobiece tabu.
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


Wiadomość:

Ikselka napisał(a):
> http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,8
642830,Nie_jestem_z_waszego_plemienia.html?as=4&star
tsz=x
>
> "Brytyjskie matki nie lubi� Rachel Cusk, bo w swoich ksi��kach
> konsekwentnie odczarowuje macierzy�stwo. Z brutaln� szczero�ci� pisze o
> frustracji, z�o�ci, osamotnieniu i o tym, �e w byciu matk� nie ma niczego
> kreatywnego. Nie boi si� powiedzie� wprost, �e 'kiedy rodzisz pierwsze
> dziecko, po prostu umierasz'. To brzmi jak blu�nierstwo(...)"
>
> XL:
> To prawda, nie blu�nierstwo. Umiera DZIEWCZYNA, rodzi si� MATKA. I to jest
> bardzo bolesne przejscie dla DZIEWCZYNY. Poniewa� ma�y przybysz zajmuje jej
> miejsce w jej dotychczasowym �wiecie. Ale... doko�czenie w ostatnich
> wersach.
>
>
>
> "Kiedy kobiety zostaj� matkami, cz�sto s�ysz� taki tekst: 'O, teraz to
> rozumiem moj� matk�'. Gdy pytam je, co to znaczy, m�wi�, �e kiedy�
by�y w
> opozycji do swoich matek, wszystko robi�y inaczej, a teraz maj� dziecko i
> ju� zrozumia�y, o co w tym chodzi, wi�c przesz�y na drug� stron�.
Trudno w
> takiej sytuacji powiedzie�, jak� warto�� przedstawia to, co czujesz,
> poniewaďż˝ nagle bezrefleksyjnie przestajesz byďż˝ sobďż˝, a stajesz siďż˝
cz�ci�
> jakiej� mitologii. My�l�, �e w�a�nie m�odym matkom jest najtrudniej
wyraziďż˝
> to, co czuj�, poniewa� musia�yby zakwestionowa� co�, co w�a�nie
odzyska�y,
> czyli porozumienie ze swoj� w�asn� matk�. Wi�c nawet je�li nie czuj�
siďż˝ w
> tej roli dobrze, nie chc� si� do tego przyzna� i bardzo cz�sto wybieraj�
> milczenie.To milczenie to jest pakt, kt�ry kobiety podpisuj�. 'Nie b�dziemy
> m�wi� o tym, jakie to jest dla nas straszne i szokuj�ce'. Bycie matk�
mo�e
> by� tylko wspania�e i cudowne. Nie mo�e by� inne. Wszystkie matki
> instynktownie czuj�, jakie zasady tu rz�dz�. Niech�� do w�asnego
dziecka,
> te wszystkie obrazki z Freuda i Winnicotta - matka zjadaj�ca swoje dziecko,
> matka, kt�ra zabija dziecko, matka, kt�ra kocha je narcystycznie, tylko
> dlatego �e jest jej - to s� wszystko pot�ne tabu, kt�re ka�da z nas nosi
w
> sobie. Wiadomo, �e tego pod �adnym pozorem si� nie dotyka.(...)"
>
>
> XL:
> To prawda. Ta niech�� i to tabu istnieje. Niech�� do w�asnego dziecka
jest
> nieu�wiadamianym/odrzucanym przez kobiety stanem fizjologicznym i
> psychicznym - jego najwyra�niejszym i najbardziej podyktowanym fizjologi�
> momentem jest tzw szok poporodowy, wyst�pujacy zawsze, ale u jednych kobiet
> niepostrze�enie, u innych spektakularnie. Potem �agodnieje i znika,
> pokonany przez mi�o�� MATKI, kt�ra jest tak silna, �e niweluje
niech��
> DZIEWCZYNY do ma�ego przybysza, kt�ry zajmuje jej miejsce w hierarchii jej
> dotychczasowego swiata...
>
>
> "Matka pani nie wspiera�a?
>
> Pierwsze dziecko urodzi�a w wieku 22 lat, potem kolejn� tr�jk� w bardzo
> kr�tkich odst�pach czasu. By�a gospodyni� domow� ze wszystkimi
frustracjami
> i ograniczeniami, kt�re wi��� si� z t� rol�. My�l�, �e sta�am
siďż˝ dla niej
> uosobieniem tego wszystkiego, co straci�a przez te wszystkie ci���, porody,
> poronienia, wychowywanie czw�rki dzieci. Kiedy� by�a bardzo pi�kn�,
> atrakcyjn� kobiet�. By�a noszona na r�kach, adorowana. A potem to
przepad�o
> I jako� tak si� sta�o, �e to w�a�nie ja jej o tym przypomina�am. Ale
my�l�
> te�, �e dzi�ki tej trudnej relacji zosta�am tak�, a nie inn� pisark�
i
> jestem w stanie prze�wietli� na wylot takie kwestie jak kobieco��,
> macierzy�stwo.(...)"
>
>
> XL:
> No w�asnie: bolesne jest przej�cie z pozycji DZIECKA do pozycji MATKI.
>
>
>
> "Ale tym, czego nie wiedzia�am, jest to, �e kobiety podpisuj� taki pakt
> same ze sobďż˝, z innymi kobietami i jako grupa kobiet z innymi grupami ludzi
> - na utrzymanie tej umowy id� ogromne pok�ady energii. Ten pakt dotyczy
> tego, �e kiedy stajemy si� matkami, to umieramy - i wszystkie to wiemy, ale
> nie b�dziemy o tym m�wi�.(...)"
>
> XL:
> Ale� m�wmy! - ja m�wi�.
> Umar�am jako dziewczyna, ale zmartwychwsta�am, z mi�o�ci do mojego m�a i
> dzieci, juďż˝ jako KOBIETA i MATKA.
>
>
> "My�l�, �e to znowu wi��� si� z moj� matk�. Ona by�a bardzo
pi�kna,
> kobieca, delikatna i dosy� zepsuta, zanim wysz�a za m��. No i potem
> nast�pi�o to, co jest naszym kobiecym dziedzictwem - przesz�a z tego
> s�odkiego, delikatnego �wiata do brutalnego �wiata, w kt�rym jest seks,
> porody, niewolnicza praca domowa i opieka nad innymi lud�mi. Pokolenie po
> pokoleniu kobiety do�wiadczaj� tego brutalnego przej�cia z jednego �wiata
> do drugiego i my�l�, �e tutaj rodzi si� ten pakt - zgoda na milczenie na
> ten temat. Zamiast o tym m�wi�, wyskakuj� z kolejnymi dzie�mi na r�kach i
> zaczynaj� �wierka�: 'O, zobaczcie, jak wspaniale, jaki cudowny dzidziu�'.
> Wi�c my�l�, �e moja matka do�wiadczy�a tego przej�cia w bardzo
brutalny
> spos�b - mia�a czw�rk� dzieci jedno po drugim. My�l�, �e dla niej to
byďż˝
> szok.(...)"
>
>
> XL:
> Jak dla ka�dej DZIEWCZYNY, kt�ra staje si� MATK�. Bo �wiat opisany
powy�ej
> rzeczywi�cie jest straszny, rzeczywi�cie. Ale za to jaki pi�kny! I to wcale
> nie paradoks. Bo w�asnie dla pi�kna godzimy si� na traum�. Nie ma innej
> drogi, aby go do�wiadczy�: trzeba umrze� jako dziewczyna i zmartwychwsta�
> jako matka.
>
>
> "Kiedy rodzi si� dziecko, wszystkie ulega zmianie, nasze wyobra�enie o
> �wiecie, o nas samych. Jakby kto� wszed� do pokoju i wszystko w nim
> poprzestawia�. Ludzie wtedy panikuj�, ale staraj� si� to ukry�. Wi�c
udajďż˝
> przed sob� nawzajem, �e ta zmiana wcale nie jest dla nich trudna. Chc� si�
> wydawa� spe�nieni, szcz�liwi, zjednoczeni. Nie rozumiem tego, bo ja jestem
> inna, ale widz�, �e ludzie to robi�. Kobiety, szczeg�lnie kiedy maj�
> malutkie dzieci, lubi� podtrzymywa� w m�czy�nie to poczucie, �e jest
wolny
> i �e mo�e i�� do pracy, a ona b�dzie czuwa� nad domem i nad tym
male�kim
> dzieckiem, o kt�re si� tak bardzo boi. Szybko si� te� orientuje, �e bycie
> matk� i bycie kobiet� to dwie r�ne sprawy, i cz�sto kobiety �wiadomie
> decyduj� si� na to, �e b�d� bardziej matkami ni� kobietami. Tak jakby
> m�wi�y: 'Do widzenia, m�j m�czyzno. Mi�o�� do ciebie, opiekowanie
siďż˝ tobďż˝
> to by� koszmar. Ba�am si� twojej oceny, chcia�am by� chuda i pi�kna dla
> ciebie, ale si� sko�czy�o. Teraz ju� nie musz�. Mam to dziecko, kt�re
mnie
> kocha najbardziej na �wiecie, i ja te� je kocham'. Wydaje mi si�, �e wiele
> kobiet dokonuje takiego wyboru. I same spychajďż˝ siďż˝ na straconďż˝ pozycjďż˝.
> �egnaj� si� ze swoj� kobieco�ci�.(...)"
>
>
> XL:
> Tak, to smutne, jak wi�kszo�� kobiet poprzestaje na roli matki, odradzajac
> si� TYLKO jako matka, nie jako kobieta - zabijaj� tym sw� kobieco��, to
> prawda. Jest bardzo trudnďż˝ rzeczďż˝ jďż˝ zachowaďż˝. Nielicznym siďż˝ to udaje,
> pozosta�e wol� zachowa� tabu.
>
>
> "One mnie tam nienawidz�. A wie pani, co je tak z�o�ci? �e to, co pisz�,
> jest prawd�. Kiedy ludzie si� tak w�ciekaj�, to oznacza tylko tyle, �e
siďż˝
> trafi�o w czu�y punkt. Wiedz�, �e jest dok�adnie tak, jak pisz�,
dlatego
> si� tak broni�. Je�li kobieta pisze: 'Ta ksi��ka to g�wno', wiem, �e
> mog�aby by� bohaterk� mojej ksi��ki.(...)"
>
>
> XL:
> Chcia�abym przeczyta� t� ksi��k�. Przeczytaam uwa�nie wywiad.
Wstrz�sn��
> mnďż˝. Poniewaďż˝ Autorka MA RACJďż˝.
> Z ca�ego serca popieram Autork� za jej szczero��. Z niekt�rymi sprawami
> (katolicko�� matki jako �r�d�o traumy) si� nie zgadzam, ale generalnie
w
> tym wywiadzie NIC mnie nie zaskakuje, generalnie ze wszystkim siďż˝ zgadzam.
> Syndrom "przej�cia" odczu�am sama bardzo wyra�nie. Owe kobiece "tabu" te�
> spotykam. Ale... doko�cz� w ostatnich wersach.
>
>
>
> "W�a�nie rozsta�am si� z m�em. I zn�w czuj� si�, jakbym umar�a.
To dziwne
> uczucie by� znowu sam�, kiedy tyle lat funkcjonowa�o si� w kr�gu rodziny.
> To tak, jakby wyj�� z cienia na s�o�ce. Ty zn�w interesujesz si�
�wiatem, a
> on interesuje siďż˝ tobďż˝. I nagle zaczynasz siďż˝ zastanawiaďż˝, czy
ma��e�stwo
> nie jest przypadkiem tak� sam� zniewalaj�c�, kr�puj�c� si�� jak
dzieci.
> Jeszcze tego nie wiem, musz� to porz�dnie przemy�le�, ale podejrzewam, �e
> mo�liwo�� utracenia wolno�ci w zwi�zku z m�czyzn� mo�e by� taka
sama jak w
> relacji z dzieckiem.(...)"
>
> XL:
> Tak, co� w tym jest, ale... doko�cz� w ostatnich wersach.
>
>
> "Po raz pierwszy w �yciu czuj� si� naprawd� silna. Jest takie powiedzenie,
> nie pami�tam, kto jest jego autorem, 'mie� wszystko' w przeciwie�stwie do
> 'robienia wszystkiego'. No wi�c ja przez ostatnie lata 'robi�am wszystko' -
> zarabia�am na dom, robi�am pranie, gotowa�am, zajmowa�am si� dzie�mi. A
> teraz widz�, �e mo�na na to patrze� inaczej - jako na 'posiadanie
> wszystkiego'. I to jest rzadkie do�wiadczenie, kt�re jest dost�pne tylko
> dla kobiet. To poczucie spe�nienia na ka�dym poziomie. Zrealizowa�am si�
> jako matka, da�am �ycie, mam dorastaj�ce dzieci i satysfakcjonuj�c�
pracďż˝,
> kt�r� kocham. Czuj� si� wolna od rozmaitych l�k�w, niepewno�ci co do
> swojego wygl�du, co do tego, jak postrzegaj� mnie inni ludzie. Jestem
> kompetentna w wielu dziedzinach. 'Posiadanie wszystkiego' oznacza, �e kiedy
> dzieci odejd�, b�d� wiedzia�a, jak zagospodarowa� swoj� energi� i
> umiej�tno�ci. Nie zostan� w pr�ni. I to jest niezwyk�a, nowa jako��,
kt�r�
> stworzy�y�my. Praca. Ona jest w sumie najwa�niejsza w �yciu. W tym momencie
> tak si� w�a�nie czuj�."
>
>
> XL:
> I tutaj wyczuwam fa�sz, niestety :-(((
>
>
>
> XL (obiecane doko�czenie):
> ...ale przecie� godzimy sie z t� traum�, zyskujac dzieki niej prawo wej�cia
> do �wiata mi�osci i niemal wszystkie kobiety zgodzi�yby si� na jeszcze
> wi�cej b�lu, aby tam wej��...
> Symboliczne umieranie, to powszechne kobiece tabu, po�egnanie ze sob� jako
> dzieckiem/dziewczynďż˝/obiektem_uwielbienia_bez_kosz
t�w_w�asnych, ta utrata
> wolno�ci - tak, one istniej�, to wszystko si� dzieje. Tylko dlaczego
> Autorka ani s�owem nie wspomina o mi�o�ci jako czynniku dok�adnie
> niweluj�cym te traumy i sprawiajacym, ze kobiety po prostu uwa�aj� to
> wszystko za niegodne wspomnienia ani zg��biania oraz za nieznacz�ce w ich
> obecnym �yciu? Dlaczego nie wspomina o mi�osci m�czyzny i mi�o�ci do
> m�czyzny, mi�o�ci macierzy�skiej, kt�re czyni� �wiat po traumie takim
> pi�knym i satysfakcjonuj�cym mimo b�lu przebytej przemiany?
> Wida� brak u niej i brak w jej �yciu tych uczu�, skoro poczucie krzywdy i
> traumy dominuje i dopiero teraz, kiedy jej domniemane �r�d�o w jej �yciu
> wygas�o, ona ma wra�enie "powrotu do siebie" - ale czy powrotu poprzez
> odzyskanie czegokolwiek? Wg mnie tylko przez kolejne straty - jej
> ma��e�stwo si� rozpad�o, a i dzieci jako� pobie�nie wspomina...
> Czy�by jej "nadostre", szokuj�ce spojrzenie na �wiat kobiety-matki by�o
> wynikiem kalectwa uczuciowego? Jesli tak, to dzi�ki jej kalectwu mog�am
> przez chwilďż˝ spojrzeďż˝ jej oczyma na to, co sie dzieje z nami, DZIEWCZYNAMI,
> kiedy stajemy si� MATKAMI, spojrza�am przez moment na nasz kobiecy �wiat
> jej oczyma, jak przez superfiltr dok�adnie odsiewaj�cy z naszego �wiata
> Mi�o��, kt�ra wszak czyni nam go tak cudownym. Autorka przerazi�a mnie
tym
> swoim filtruj�cym sposobem patrzenia, je�li wi�c jest szczera w tym, co
> pisze, to jest kalek�. Ten filtr jednak czemu� tutaj s�u�y, wiec go nie
> pot�piam, tylko przyznaj� racj�. Bo nie mog� zaprzeczy� temu, co on
> ukazuje, jak nie zaprzeczam istnieniu czarnych klawiszy, smutnych
> p�d�wi�k�w w�r�d klawiatury fortepianu, bo przecie� bez ich smutku
nie ma
> cudnej muzyki, kt�ra powstaje dzieki bia�ym, czystym tonom i to w�a�nie
> bia�e w niej dominuj� i j� tworz�...
>
> Tak w�a�nie obok tego, co Autorka widzi i co opisuje, istnieje wszystko o
> czym pisa� nie chce - mi�o��, satysfakcja, dawanie siebie, dzielenie si�
> sob�. Czy�by z kolei to pozostawa�o w sferze JEJ osobistego tabu? Bia�e
> klawisze odrzucone? Czy po prostu nigdy nie odnalezione? A moze to po
> prostu tylko marketingowy zabieg, spos�b na zdobycie czytelniczek, a nie
> kalectwo? Czasem warto co� pokaza� tylko z bolesnej, cienistej strony, �eby
> bardziej podkre�li� stron� �wietlist� i pi�kn�.
> Mam nadziej�, �e to tylko taki zabieg, bo przeczyta�am wywiad z zamiarem
> dotarcia do ksi��ki :-)

To jest o wiele bardziej głębsze niż ci się wydaje. Obecna kultura
dopuściła się zafałszowania ze strachu przed starością przejścia
między młodością a dojrzałością. Zauważ że starzy zachowują się jakby
się nic nie zmieniło, te same żarty , uodobania a jednak świat się
zmienił i oni nie potrafią się z tym pogodzić...Od strony mężczyzny to
przejście wygląda tak, że ledwie chłopiec dotknie się dziewczyny, ona
już zachodzi w ciąże i skończona poezja, kobieta jest niszczycielką
młodości przez macierzyństwo. On staje się z chłopca mężczyzną i
następuje przeniesienie...z dbałości o swoje życie, na dbałość o
rodzinę, czyli staje poza życiem, żyje dla nowego a nie dla siebie . I
sterotypy ułatwiają to przejście kobietom, bo społeczeństwo liczy się
z kobietą-matką a z dziewczyną nie bardzo. Więc za każdym razem jak
ktoś zobaczy ciebie w postaci młodości , jej resztek, to umniejsza
ciebie, nazywa niedojrzałą, głupią, nienadającą się pod matkę, często
kobiety porzucają dzieci bo chcą jeszcze żyć.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2011-01-01 21:09:09

Temat: Re: Kobiece tabu.
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-01-01 13:52, Ikselka pisze:

> Tak właśnie obok tego, co Autorka widzi i co opisuje, istnieje wszystko o
> czym pisać nie chce - miłość, satysfakcja, dawanie siebie, dzielenie się
> sobą. Czyżby z kolei to pozostawało w sferze JEJ osobistego tabu? Białe
> klawisze odrzucone? Czy po prostu nigdy nie odnalezione? A moze to po
> prostu tylko marketingowy zabieg, sposób na zdobycie czytelniczek, a nie
> kalectwo? Czasem warto coś pokazać tylko z bolesnej, cienistej strony, żeby
> bardziej podkreślić stronę świetlistą i piękną.

To nie tabu. To po prostu coraz silniejsze przekonanie, że miłość
powinna smakować jak cukierek. A może w ogóle całe życie powinno tak
smakować.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2011-01-01 22:12:21

Temat: Re: Kobiece tabu.
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 01 Jan 2011 22:09:09 +0100, medea napisał(a):

> W dniu 2011-01-01 13:52, Ikselka pisze:
>
>> Tak właśnie obok tego, co Autorka widzi i co opisuje, istnieje wszystko o
>> czym pisać nie chce - miłość, satysfakcja, dawanie siebie, dzielenie się
>> sobą. Czyżby z kolei to pozostawało w sferze JEJ osobistego tabu? Białe
>> klawisze odrzucone? Czy po prostu nigdy nie odnalezione? A moze to po
>> prostu tylko marketingowy zabieg, sposób na zdobycie czytelniczek, a nie
>> kalectwo? Czasem warto coś pokazać tylko z bolesnej, cienistej strony, żeby
>> bardziej podkreślić stronę świetlistą i piękną.
>
> To nie tabu. To po prostu coraz silniejsze przekonanie, że miłość
> powinna smakować jak cukierek. A może w ogóle całe życie powinno tak
> smakować.
>
> Ewa

Chyba masz sporo racji - rozżalona na "brzydkie" życie dziewczynka. nawet
dzieci sobie sprawiła, aby coś sprawdzic... a tu taki szpas - wszystko źle.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2011-01-03 10:46:32

Temat: Re: Kobiece tabu.
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1i820awxkb2x.c9vyxu0gtfww.dlg@40tude.net...
> Dnia Sat, 01 Jan 2011 22:09:09 +0100, medea napisał(a):
>
>> W dniu 2011-01-01 13:52, Ikselka pisze:
>>
>>> Tak właśnie obok tego, co Autorka widzi i co opisuje, istnieje wszystko
>>> o
>>> czym pisać nie chce - miłość, satysfakcja, dawanie siebie, dzielenie się
>>> sobą. Czyżby z kolei to pozostawało w sferze JEJ osobistego tabu? Białe
>>> klawisze odrzucone? Czy po prostu nigdy nie odnalezione? A moze to po
>>> prostu tylko marketingowy zabieg, sposób na zdobycie czytelniczek, a nie
>>> kalectwo? Czasem warto coś pokazać tylko z bolesnej, cienistej strony,
>>> żeby
>>> bardziej podkreślić stronę świetlistą i piękną.
>>
>> To nie tabu. To po prostu coraz silniejsze przekonanie, że miłość
>> powinna smakować jak cukierek. A może w ogóle całe życie powinno tak
>> smakować.
>>
>> Ewa
>
> Chyba masz sporo racji - rozżalona na "brzydkie" życie dziewczynka. nawet
> dzieci sobie sprawiła, aby coś sprawdzic... a tu taki szpas - wszystko
> źle.
>

A mnie sie podoba.
Wreszcie mi się podoba, że ktoś pisze o kobietach, nie jak o postaciach
wyciętych z kolorowych pism z lat pięćdziesiątych, ale o żywych prawdziwych
ludziach.
Bo ci żywi i prawdziwi nigdy nie są jednowartościowi.
Zawsze mają za i przeciw i któraś ze stron, z pewnych i ich własnych
względów wygrywa.

I tym bardziej jestem w stanie uszanować czyjąś miłość, kiedy ktoś mi mówi,
bywa trudno, ale bywa też tak wspaniale, że jednak warto.
Bo przecież wychowanie dzieci, bycie matką czy ojcem, to nie jest łatwe
zadanie. To trywialnie mnóstwo roboty. A poza tym na jakiś czas trzeba
odsunąć własne potrzeby (co chyba jest najtrudniejsze).

Poza tym, czy ta tłumiona strona, do której wiele kobiet się nie przyznaje,
nie wybuchnie kiedyś jakąś potworną awanturą? Pretensjami? Żalem?

I tak jest dokładnie ze wszystkim.
I cieszę się, że prawdziwe wraca, a cukierkowe.... szlag trafia.
Bo mnie aż od tych płaskich wzorców i archetypów.... trzęsie.

MK


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2011-01-03 13:31:20

Temat: Re: Kobiece tabu.
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 3 Jan 2011 11:46:32 +0100, Vilar napisał(a):

> I tym bardziej jestem w stanie uszanować czyjąś miłość, kiedy ktoś mi mówi,
> bywa trudno, ale bywa też tak wspaniale, że jednak warto.

Ale to JA o tym piszę, a nie ONA. Ona pisze tylko, ze nie warto i be. Ale
tez mi się podoba - napisałam przecież. Bo daje MI spojrzenie przez filtr.
A tabu - oczywiście, ze istnieje. Tyle że dla NORMALNYCH kobiet istnieje
ono z zupełnie innych powodów, niż Autorka sądzi. Bo ona sądzi tylko po
sobie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2011-01-03 13:34:27

Temat: Re: Kobiece tabu.
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:sybcuetjbmbe$.ctjw575jj5yo$.dlg@40tude.net...
> Dnia Mon, 3 Jan 2011 11:46:32 +0100, Vilar napisał(a):
>
>> I tym bardziej jestem w stanie uszanować czyjąś miłość, kiedy ktoś mi
>> mówi,
>> bywa trudno, ale bywa też tak wspaniale, że jednak warto.
>
> Ale to JA o tym piszę, a nie ONA. Ona pisze tylko, ze nie warto i be. Ale
> tez mi się podoba - napisałam przecież. Bo daje MI spojrzenie przez filtr.
> A tabu - oczywiście, ze istnieje. Tyle że dla NORMALNYCH kobiet istnieje
> ono z zupełnie innych powodów, niż Autorka sądzi. Bo ona sądzi tylko po
> sobie.
>

Tyle lat obowiązywało przegięcie w jedną stronę, może trzeba solidnie
przegiąć w drugą, żeby kiedyś stanąć do pionu?
Jednym idzie to szybciej, a innym... wolniej.

Mnie cieszy prosty fakt, że rzeczywistość przestaje przypominać plastikowe i
nieprawdziwe reklamy.
I przez to ładna jest! Bo prawdziwa i żywa.

MK


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2011-01-07 19:42:35

Temat: Re: Kobiece tabu.
Od: Marchewka <s...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-01-03 11:46, Vilar pisze:
> I tym bardziej jestem w stanie uszanować czyjąś miłość, kiedy ktoś mi
> mówi, bywa trudno, ale bywa też tak wspaniale, że jednak warto.
> Bo przecież wychowanie dzieci, bycie matką czy ojcem, to nie jest łatwe
> zadanie. To trywialnie mnóstwo roboty. A poza tym na jakiś czas trzeba
> odsunąć własne potrzeby (co chyba jest najtrudniejsze).
>
> Poza tym, czy ta tłumiona strona, do której wiele kobiet się nie
> przyznaje, nie wybuchnie kiedyś jakąś potworną awanturą? Pretensjami?
> Żalem?

Wybuchnie. I to zazwyczaj przeciwko dzieciom sie obraca.

> I tak jest dokładnie ze wszystkim.
> I cieszę się, że prawdziwe wraca, a cukierkowe.... szlag trafia.
> Bo mnie aż od tych płaskich wzorców i archetypów.... trzęsie.

No, Angielki wykazaly swiete oburzenie za podciecie nog temu glinianemu
kolosowi, ktory sie zwie "nieskazitelny mit matki" (u nas dodatkowo
koniecznie z dopiskiem "Polki").
I nie zgodze sie z Ixi, ze "z dziewczynki staje sie kobieta" i "ze
trzeba sie nia stac". Nie kazda matka rodzi swe pierwsze dziecko zaraz
po utracie dziewictwa. A trzydziestokilkuletnia pierwiastke (koszmarne
okreslenie) trudno uznac za "dziewczyne"...
A na slowo "trzeba" mnie zwyczajnie trzesie.
A ksiazka wydaje sie byc ciekawa. Niestety, niedostepna w jez. polskim.
Ale moze jakis wydawca jednak zaryzykuje wydac cos takiego w polskim
piekielku, katolandzie.
I.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2011-01-07 19:49:39

Temat: Re: Kobiece tabu.
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 07 Jan 2011 20:42:35 +0100, Marchewka napisał(a):

> I nie zgodze sie z Ixi, ze "z dziewczynki staje sie kobieta" i "ze
> trzeba sie nia stac". Nie kazda matka rodzi swe pierwsze dziecko zaraz
> po utracie dziewictwa

Łomujboże, oczywiscie zrozumiałaś to po swojemu,
warzywno-trzewno-pochwowemu.

Do momentu urodzenia dziecka DZIEWCZYNKĄ-dzieckiem jest się wewnątrz swej
jaźni, nie w pochwie - wewnątrz swojej jaźni, tylko ze swoimi
dotychczasowymi doświadczeniami, nie odpowiadając dotychczas za nikogo tak
bardzo, jak od momentu urodzenia własnego dziecka. Cały czas to
tłumaczyłam, w swojej wypowiedzi. Nie chodzi o zajęcie przez dziecko
FIZYCZNEGO miejsca ani rozdziewiczenie, tylko o zmianę miejsc w MENTALNOŚCI
dotychczasowego dziecka, dziewczynki, a teraz już kobiety.

Nie no, rękoopad mam w zwiazku z Tobą, ale bo to pierwszy raz?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Nowy Rok
WSZYSTKIM
Do siego!
MALE CZARNIAWE...
"Wolność wyznania" w Polsce w XXI w.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »