Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.onet.pl!not-for
-mail
From: "id" <w...@k...lm.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Date: Sat, 15 Feb 2003 04:35:51 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 132
Sender: w...@o...pl@pb216.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Message-ID: <b2kcsf$seq$3@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pb216.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.onet.pl 1045280463 29146 213.76.115.216 (15 Feb 2003 03:41:03 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 15 Feb 2003 03:41:03 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4807.1700
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4807.1700
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:187339
Ukryj nagłówki
Pierwszy raz piszę oficjalnie pod tym nikicem na tą grupę. Dopiero gdy
skończyłem pisać ten post, dostrzegłem jak jest długi. myślę jednak, że
warto go przeczytać. może podobny przypadek istnieje gdzieś w waszym
otoczeniu; macie więc szanse zrozumieć, co kieruje taką osobą, jak ta, którą
opisze poniżej.
miałem wczoraj kontakt z bardzo ciekawym człowiekiem, o bardzo ciekawej
psychice i osobowości. bez żadnego skrępowania opowiedział mi on o sobie i o
swoim problemie, z góry jednak podkreślając, że nie liczy na żadną pomoc z
mojej strony, bowiem wielu znawców przede mną próbowało już rozwikłać tę
zagadkę, nie odnosząc najmniejszych nawet skutków, czy raczej trzeba
powiedzieć, nie zbliżając się ani na krok do poznania prawdy.
- Mam ponad dwadzieścia lat.(...) boję się, że w końcu zostanę sam. mówię
tak, ponieważ nie mogę związać się z żadną kobietą, która mi się podoba pod
względem fizycznym. znam takich kobiet kilka [człowiek opowiadający tą
historię jest studentem]; są dla mnie bardzo ważnymi osobami, choć mam z
nimi raczej sporadyczny kontakt.
wiem, że znacznej część z nich się podobam [mężczyzna ten jest przystojny,
inteligentny i błyskotliwy] i nie miałbym raczej problemu z odmową, gdybym
wyszedł z inicjatywą stworzenia związku.
mój problem polega na tym, że te wszystkie kobiety są dla mnie symbolami,
symbolami różnej kobiecości. znam się na kobietach, na ich wadach i
zaletach. te owe przyjaciółki, każda z osobna to inny typ kobiety, które
chce zachować jako symbol kobiety nienaruszonej przeze mnie. powiem nawet
więcej; myślę, że jakiś wewnętrzny mechanizm w mojej psychice, nakazuje mi
stworzenie kolekcji tych różnych kobiet, które mają fizycznie stać się
nietknięte, ponieważ, i to rzecz jest najważniejsza, nie potrafię się do
nich zbliżyć na tyle, by móc być z nimi razem. moja świadomość została
zablokowana; nie wolno mi posiąść żadnej z moich przyjaciółek, ponieważ są
dla mnie ważnymi postaciami, i w przypadku gdybym posiadł którą kolwiek z
nich fizycznie, straciłbym do niej szacunek i w moich oczach stałaby się
napiętnowana zniewoleniem i upodleniem seksualnym.
bardzo mi to przeszkadza w życiu, bo z tego powodu cierpię na samotne życie
kawalera. to, że poddałem swój przypadek dogłębnej analizie, poświęcając
temu bardzo wiele czasu na czytanie książek i obserwację siebie, nie
uwolniło mnie od ciężaru mojej aberracji umysłowej. udało mi się jednak
zdobyć wiedzę i doświadczenie w stosunkach z kobietami; udało mi się choć po
części zrozumieć ich świat i zasady w jakich funkcjonuje. łatwiej nawiązuje
z nimi kontakt, a one łatwo znajdują we mnie zaufanego przyjaciela. nadal
jednak wolę towarzystwo pięknych kobiet, niż tych, które mnie nie pociągają;
przy tych jednak czuję się bardziej swobodnie. przy pięknych kobietach,
tych, do których nie mogę się zbliżyć, zachowuję się w sposób zachęcający,
nie jako prowokując do tego, by okazały mi swoje uczucia. one jednak czują
się wtedy nieśmiałe, podejrzewając, że chcę je wciągnąć w jakąś grę.
tak na dzień dzisiejszy wyglądają moje stosunki z kobietami. przestałem
niedawno próbować zbliżać się do jakiej kolwiek kobiety, jednak ostatnio
znowu czuję silną potrzebę związania się z kobietą. boję się kolejnych
rozczarowań.
z drugiej jednak strony mogę dzięki temu zrozumieć, jak postrzegali, lub jak
mogli postrzegać kobiety wielcy filozofowie; począwszy od platona na
nitzsche kończąc. oni żyli bez stałej towarzyszki życia, a ponoć soren
kierdegaard nawet nie przeszedł inicjacji seksualnej. myślę, że oni tak jak
ja, nie chcieli uwłaczać kobiecie przystępując z nią do aktu płciowego,
który w świetle nauki jest prymitywną formą zachowania się człowieka; jest
nie jako pozostałością po ewolucji. dla mnie miłość fizyczna jest jedynie
naturalną potrzebą, i zarazem przyjemnością, prowadzącą w kierunku
rozmnażania się. być może mam taką opinię na ten temat, ponieważ nigdy nie
zaznałem uczucia ciepła od kobiety, od której to ciepło chciałbym otrzymać.
w moim życiu seks i miłość się wykluczają. krótka przyjemność, jaką daje mi
seks, stała się ceną za mój pozytywny stosunek do której kolwiek z
partnerek. mogę je mieś tylko w połowie; nigdy w całości.
To bardzo ciekawy przypadek. przedstawiłem go dla osób, które takimi
przypadkami się interesują, lub poprostu dla tych, których fascynuje
psychoanaliza, i to jak współcześnie funkcjonuje w społeczeństwie.
opisany przypadek pochodzi z poznania. ten stan u tego człowieka funkcjonuje
od około czterech lat, jednak stał się dla niego dostrzegalny około roku
temu. osoba ta nie cierpi na żaden kompleks.
nie można ustalić skąd wziął się taki mechanizm samoograniczenia w stosunku
do kobiet. jeśli macie czas, zastanówcie się; podam więcej informacji: osoba
ta łatwo się zakochuje, a wtedy dostaje tzw. małpiego rozumu i wstydzi się
za swoje czyny i słowa wypowiedziane pod wpływem miłości. po za tym miewa
skoki nastroju, bywa nerwowy lub apatyczny, jest nieśmiały i atrakcyjny.
stwierdziłem u niej symptom narcyza, który nie pochodzi od kompleksu edypa,
lecz też z dzieciństwa, ale z domu opiekunki, gdzie naszego bohatera
rozpieszczały najprawdopodobniej cztery kobiety. w tym okresie też poznał
pierwszą kobietę, która rozpoczęła 'listę' nieudanych związków. nie można
jednak jej zaliczyć do grona tych kobiet, przed którymi nasz bohater ma
opory w pogłębianiu znajomości. ta znajomość pochodzi z wczesnej młodości,
kiedy jeszcze psychika kierowała libido jedynie na uzyskiwanie przyjemności
z zabawy i jedzenia. kobieta ta była pierwszą, która opuściła go. stało się
to po przeprowadzce jego rodziców gdy miał cztery lata.
osoba ta łączy w sobie cechy flegmatyka i choleryka. dodatkowym ewenementem
jest to, że osoba ta aktualnie przechodzi metamorfozę ze świadomości
ekstrawertycznej w introwertyczną, przy jednoczesnym zatrzymaniu kilku cech
ekstrawertycznych, jak empatia, zrozumienie, czy współczucie. oprócz tego,
ze świadomości ekstrawertycznej przenika do jego interawertyczności
skłonność do lękliwych zachowań, jak na przykład poczucia, że jest
obserwowany, oceniany albo porównywany. wszystkie sytuacje, w których
uwidacznia się rywalizacja o prestiż, przynależność i status.
podejżewam u niego pewną genetyczną słabość do zaburzeń psychicznych. to ze
względu na jego ojca, który sam cierpi obecnie na nerwicę i miewa czasem
ataki szału. mój bohater i jego ojciec żyją w ciągłym konflikcie; musi to
wynikać z różnicy pokoleń (światopoglądu), ponieważ kompleks kastracji, i
mówiąc językiem przyrody, rywalizację samców o prym w stadzie odrzuciłem.
nie ma między nimi konfliktu na tej płaszczyźnie.
dodam jeszcze, że ten mężczyzna przechodził około trzykrotnie załamanie
nerwowe, wywołane presją rodziców, kiedy to miał problemy z nauką w liceum.
dwukrotnie chciał popełnić samobójstwo, o czym obecnie mówi już tylko ze
śmiechem na ustach. podkreśla jednak, że był całkowicie zdeterminowany na
ukrócenie swojego życia, i tylko problem techniczny ze sposobem popełnienia
samobójstwa przeszkodził mu w zabiciu samego siebie.
na koniec jeszcze tylko tyle powiem, że osoba ta jest uzdolniona
artystycznie, i nie ukrywa tego, że inspirację do swych prac czerpie właśnie
ze swojego burzliwego życia psychicznego, które dostarcza mu przeróżnych
emocji, oraz uczy wrażliwości na uczucia i piękno. powiedział nawet, nie
wiem czy to na poważnie, że nie może się wyleczyć ze swojej choroby, bo
wtedy utraciłby zdolność tworzenia, a tym samym zdradził sztukę.
to już naprawdę koniec: osoba ta nie jest w pełni zadowolona ze swojego
obecnego życia, bowiem wyraźnie odczuwa pewne niespełnienie się w roli
człowieka, który w sposób naturalny łączy się w pary. nie jest on jednak
załamany; wierzy, że kiedyś odnajdzie taką kobietę, którą będzie mógł
pokochać, i się z nią kochać.
To, czego nie można wyjaśnić, to sytuacja w życiu, która w nieodwracalny jak
na razie sposób, zmieniła w podświadomości tego człowieka jego stosunek do
pociągających go kobiet. domyślam się, że zgromadzony tu materiał to
stanowczo za mało; pokazuje on jednak strukturę zaburzenia, i to jaką
zaczyna tworzyć symbiozę z gospodarzem.
jeśli macie jakieś pytania (zakładając oczywiście, że dotąd mieliście
cierpliwość doczytać), to piszcie. do niedzieli będę miał z tą osobą jeszcze
kontak, więc moge poprosić ją o odpowiedzenie na ewentualne posty.
pozdrawiam serdecznie
id.
*przykład ten został udostępniony za zgodą osoby, której jego treść dotyczy.
|