Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-02-15 03:35:51

Temat: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Od: "id" <w...@k...lm.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pierwszy raz piszę oficjalnie pod tym nikicem na tą grupę. Dopiero gdy
skończyłem pisać ten post, dostrzegłem jak jest długi. myślę jednak, że
warto go przeczytać. może podobny przypadek istnieje gdzieś w waszym
otoczeniu; macie więc szanse zrozumieć, co kieruje taką osobą, jak ta, którą
opisze poniżej.

miałem wczoraj kontakt z bardzo ciekawym człowiekiem, o bardzo ciekawej
psychice i osobowości. bez żadnego skrępowania opowiedział mi on o sobie i o
swoim problemie, z góry jednak podkreślając, że nie liczy na żadną pomoc z
mojej strony, bowiem wielu znawców przede mną próbowało już rozwikłać tę
zagadkę, nie odnosząc najmniejszych nawet skutków, czy raczej trzeba
powiedzieć, nie zbliżając się ani na krok do poznania prawdy.

- Mam ponad dwadzieścia lat.(...) boję się, że w końcu zostanę sam. mówię
tak, ponieważ nie mogę związać się z żadną kobietą, która mi się podoba pod
względem fizycznym. znam takich kobiet kilka [człowiek opowiadający tą
historię jest studentem]; są dla mnie bardzo ważnymi osobami, choć mam z
nimi raczej sporadyczny kontakt.
wiem, że znacznej część z nich się podobam [mężczyzna ten jest przystojny,
inteligentny i błyskotliwy] i nie miałbym raczej problemu z odmową, gdybym
wyszedł z inicjatywą stworzenia związku.
mój problem polega na tym, że te wszystkie kobiety są dla mnie symbolami,
symbolami różnej kobiecości. znam się na kobietach, na ich wadach i
zaletach. te owe przyjaciółki, każda z osobna to inny typ kobiety, które
chce zachować jako symbol kobiety nienaruszonej przeze mnie. powiem nawet
więcej; myślę, że jakiś wewnętrzny mechanizm w mojej psychice, nakazuje mi
stworzenie kolekcji tych różnych kobiet, które mają fizycznie stać się
nietknięte, ponieważ, i to rzecz jest najważniejsza, nie potrafię się do
nich zbliżyć na tyle, by móc być z nimi razem. moja świadomość została
zablokowana; nie wolno mi posiąść żadnej z moich przyjaciółek, ponieważ są
dla mnie ważnymi postaciami, i w przypadku gdybym posiadł którą kolwiek z
nich fizycznie, straciłbym do niej szacunek i w moich oczach stałaby się
napiętnowana zniewoleniem i upodleniem seksualnym.
bardzo mi to przeszkadza w życiu, bo z tego powodu cierpię na samotne życie
kawalera. to, że poddałem swój przypadek dogłębnej analizie, poświęcając
temu bardzo wiele czasu na czytanie książek i obserwację siebie, nie
uwolniło mnie od ciężaru mojej aberracji umysłowej. udało mi się jednak
zdobyć wiedzę i doświadczenie w stosunkach z kobietami; udało mi się choć po
części zrozumieć ich świat i zasady w jakich funkcjonuje. łatwiej nawiązuje
z nimi kontakt, a one łatwo znajdują we mnie zaufanego przyjaciela. nadal
jednak wolę towarzystwo pięknych kobiet, niż tych, które mnie nie pociągają;
przy tych jednak czuję się bardziej swobodnie. przy pięknych kobietach,
tych, do których nie mogę się zbliżyć, zachowuję się w sposób zachęcający,
nie jako prowokując do tego, by okazały mi swoje uczucia. one jednak czują
się wtedy nieśmiałe, podejrzewając, że chcę je wciągnąć w jakąś grę.
tak na dzień dzisiejszy wyglądają moje stosunki z kobietami. przestałem
niedawno próbować zbliżać się do jakiej kolwiek kobiety, jednak ostatnio
znowu czuję silną potrzebę związania się z kobietą. boję się kolejnych
rozczarowań.
z drugiej jednak strony mogę dzięki temu zrozumieć, jak postrzegali, lub jak
mogli postrzegać kobiety wielcy filozofowie; począwszy od platona na
nitzsche kończąc. oni żyli bez stałej towarzyszki życia, a ponoć soren
kierdegaard nawet nie przeszedł inicjacji seksualnej. myślę, że oni tak jak
ja, nie chcieli uwłaczać kobiecie przystępując z nią do aktu płciowego,
który w świetle nauki jest prymitywną formą zachowania się człowieka; jest
nie jako pozostałością po ewolucji. dla mnie miłość fizyczna jest jedynie
naturalną potrzebą, i zarazem przyjemnością, prowadzącą w kierunku
rozmnażania się. być może mam taką opinię na ten temat, ponieważ nigdy nie
zaznałem uczucia ciepła od kobiety, od której to ciepło chciałbym otrzymać.
w moim życiu seks i miłość się wykluczają. krótka przyjemność, jaką daje mi
seks, stała się ceną za mój pozytywny stosunek do której kolwiek z
partnerek. mogę je mieś tylko w połowie; nigdy w całości.

To bardzo ciekawy przypadek. przedstawiłem go dla osób, które takimi
przypadkami się interesują, lub poprostu dla tych, których fascynuje
psychoanaliza, i to jak współcześnie funkcjonuje w społeczeństwie.
opisany przypadek pochodzi z poznania. ten stan u tego człowieka funkcjonuje
od około czterech lat, jednak stał się dla niego dostrzegalny około roku
temu. osoba ta nie cierpi na żaden kompleks.
nie można ustalić skąd wziął się taki mechanizm samoograniczenia w stosunku
do kobiet. jeśli macie czas, zastanówcie się; podam więcej informacji: osoba
ta łatwo się zakochuje, a wtedy dostaje tzw. małpiego rozumu i wstydzi się
za swoje czyny i słowa wypowiedziane pod wpływem miłości. po za tym miewa
skoki nastroju, bywa nerwowy lub apatyczny, jest nieśmiały i atrakcyjny.
stwierdziłem u niej symptom narcyza, który nie pochodzi od kompleksu edypa,
lecz też z dzieciństwa, ale z domu opiekunki, gdzie naszego bohatera
rozpieszczały najprawdopodobniej cztery kobiety. w tym okresie też poznał
pierwszą kobietę, która rozpoczęła 'listę' nieudanych związków. nie można
jednak jej zaliczyć do grona tych kobiet, przed którymi nasz bohater ma
opory w pogłębianiu znajomości. ta znajomość pochodzi z wczesnej młodości,
kiedy jeszcze psychika kierowała libido jedynie na uzyskiwanie przyjemności
z zabawy i jedzenia. kobieta ta była pierwszą, która opuściła go. stało się
to po przeprowadzce jego rodziców gdy miał cztery lata.
osoba ta łączy w sobie cechy flegmatyka i choleryka. dodatkowym ewenementem
jest to, że osoba ta aktualnie przechodzi metamorfozę ze świadomości
ekstrawertycznej w introwertyczną, przy jednoczesnym zatrzymaniu kilku cech
ekstrawertycznych, jak empatia, zrozumienie, czy współczucie. oprócz tego,
ze świadomości ekstrawertycznej przenika do jego interawertyczności
skłonność do lękliwych zachowań, jak na przykład poczucia, że jest
obserwowany, oceniany albo porównywany. wszystkie sytuacje, w których
uwidacznia się rywalizacja o prestiż, przynależność i status.
podejżewam u niego pewną genetyczną słabość do zaburzeń psychicznych. to ze
względu na jego ojca, który sam cierpi obecnie na nerwicę i miewa czasem
ataki szału. mój bohater i jego ojciec żyją w ciągłym konflikcie; musi to
wynikać z różnicy pokoleń (światopoglądu), ponieważ kompleks kastracji, i
mówiąc językiem przyrody, rywalizację samców o prym w stadzie odrzuciłem.
nie ma między nimi konfliktu na tej płaszczyźnie.
dodam jeszcze, że ten mężczyzna przechodził około trzykrotnie załamanie
nerwowe, wywołane presją rodziców, kiedy to miał problemy z nauką w liceum.
dwukrotnie chciał popełnić samobójstwo, o czym obecnie mówi już tylko ze
śmiechem na ustach. podkreśla jednak, że był całkowicie zdeterminowany na
ukrócenie swojego życia, i tylko problem techniczny ze sposobem popełnienia
samobójstwa przeszkodził mu w zabiciu samego siebie.
na koniec jeszcze tylko tyle powiem, że osoba ta jest uzdolniona
artystycznie, i nie ukrywa tego, że inspirację do swych prac czerpie właśnie
ze swojego burzliwego życia psychicznego, które dostarcza mu przeróżnych
emocji, oraz uczy wrażliwości na uczucia i piękno. powiedział nawet, nie
wiem czy to na poważnie, że nie może się wyleczyć ze swojej choroby, bo
wtedy utraciłby zdolność tworzenia, a tym samym zdradził sztukę.
to już naprawdę koniec: osoba ta nie jest w pełni zadowolona ze swojego
obecnego życia, bowiem wyraźnie odczuwa pewne niespełnienie się w roli
człowieka, który w sposób naturalny łączy się w pary. nie jest on jednak
załamany; wierzy, że kiedyś odnajdzie taką kobietę, którą będzie mógł
pokochać, i się z nią kochać.

To, czego nie można wyjaśnić, to sytuacja w życiu, która w nieodwracalny jak
na razie sposób, zmieniła w podświadomości tego człowieka jego stosunek do
pociągających go kobiet. domyślam się, że zgromadzony tu materiał to
stanowczo za mało; pokazuje on jednak strukturę zaburzenia, i to jaką
zaczyna tworzyć symbiozę z gospodarzem.
jeśli macie jakieś pytania (zakładając oczywiście, że dotąd mieliście
cierpliwość doczytać), to piszcie. do niedzieli będę miał z tą osobą jeszcze
kontak, więc moge poprosić ją o odpowiedzenie na ewentualne posty.

pozdrawiam serdecznie

id.


*przykład ten został udostępniony za zgodą osoby, której jego treść dotyczy.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-02-15 12:09:19

Temat: Odp: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Od: "PowerBox" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> To, czego nie można wyjaśnić, to sytuacja w życiu, która w nieodwracalny
jak
> na razie sposób, zmieniła w podświadomości tego człowieka jego stosunek do
> pociągających go kobiet.

- a Tobie chodzi o "wyleczenie" się z tego, czy tylko o zrozumienie skąd to
się mogło wziąć?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-15 12:36:06

Temat: Re: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Od: "id." <w...@k...lm.pl> szukaj wiadomości tego autora

> - a Tobie chodzi o "wyleczenie" się z tego, czy tylko o zrozumienie skąd
to
> się mogło wziąć?


w zasadzie i to i to, tylko w odwrotnej kolejności, to znaczy najpierw
odkrycie przyczyny, a następnie na zasadzie przyswojenia sobie jej i
zrozumienia jej mechanizmów, uwolnienie tego człowieka od jego natręctw.
analiza stoi w miejscu, ponieważ nie można odkryć centralnego punktu w jego
życiorysie, który odpowiada za powstanie jego problemów.
wstępnie przyjąłem (poszedłem trochę na łatwiznę), że czynników było wiele.
w jego życiorysie ciągle przeplata się wątek zranionej miłości (za którą on
sam zresztą w większości przypadków odpowiada). nadal jednak nie mam tego
konkretnego zdarzenia, które przeważyło szalę równowagi psychicznej. to
wydarzenie jest właśnie tą tajemnicą, o której pisałem wcześniej.
pomimo, iż badany człowiek jest w pełni świadom swojego stanu psychicznego,
który niewątpliwie jest skrzywiony, nie wystarcza to, by mógł się od tego
uwolnić. myślę, że przełomowym momentem w analizie byłoby dotarcie do tego
wspomnianego wcześniej punktu zwrotnego. myślę, że emocje jakie
towarzyszyłyby ujawnieniu tego zdarzenia, mogłyby wyzbyć go tego natręctwa.
ale to wszystko to tylko takie gdybanie. rozwiązaniem mogłaby być hipnoza,
ale ja nie mam warunków do przeprowadzenia takiego badania. zresztą
wcześniej nigdy tego nie robiłem, a podobno jest to dość niebezpieczne.

id.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-15 13:25:30

Temat: Re: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Od: "-=Mariusz=-" <N...@A...ASD> szukaj wiadomości tego autora

Gość jest ofiarą pseudo nauki uznającej z góry co jest pozostałością, a co
przyszłością w rozwoju gatunku. Moralizuje i upraszcza, swoje doświadczenie
(?) seksualne uznaje za "osiągnięcie gatunkowe". Naturalne potrzeby nie są
dla niego czymś ważnym. Kobiety są dla niego tak jak Kosmici (w literaturze,
może jest fanem Akt X), żadnej z nich nie zna naprawdę. Przerastają Jego
pojmowanie, więc pospiesznie nadaje Im etykietki, jak człowiek
lemienny -zjawiskom przyrody - intencje.

Myślę, że jest raczej kolekcjonerem "wielu znawców". Uważaj id, bo chyba
właśnie Ciebie "zalicza". Kobiety są dla niego mało ważne.

Pozdrawiam


--
Mariusz http://www.porpsy.com



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-15 14:28:08

Temat: Re: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Od: "Melisa" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "id" <w...@k...lm.pl>:
> (..) nie mogę związać się z żadną kobietą, która mi się podoba pod
> względem fizycznym. (..)
> w moim życiu seks i miłość się wykluczają. (..)
> (..) mój bohater i jego ojciec żyją w ciągłym konflikcie (..)

Znalam kogos do ktorego moglby pasowac taki opis - z tym, ze byl
homoseksualny. Kobiety wielbil, piekne traktowal jak boginie-posągi, czesto
wydawalo mu sie, ze jest w nich zakochany,
odrzucony przez ojca, z silna potrzeba ciepla ze strony mezczyzny.


Melisa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-15 14:51:53

Temat: Odp: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Od: "PowerBox" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> > - a Tobie chodzi o "wyleczenie" się z tego, czy tylko o zrozumienie skąd
> to
> > się mogło wziąć?
>

> w zasadzie i to i to, tylko w odwrotnej kolejności, to znaczy najpierw
> odkrycie przyczyny, a następnie na zasadzie przyswojenia sobie jej i
> zrozumienia jej mechanizmów, uwolnienie tego człowieka od jego natręctw.

- nie musisz znać przyczyny w sensie, w jakim Tobie chodzi żeby się z tym
uporać.

> analiza stoi w miejscu, ponieważ nie można odkryć centralnego punktu w
jego
> życiorysie,

- od czasów dziadka Freuda psychologia poszła cokolwiek do przodu.
Generalnie dziś najbardziej wydajni terapeuci nie interesują się zbytnio
życiorysem, bo to nie ma najmniejszego znaczenia.

> nadal jednak nie mam tego
> konkretnego zdarzenia, które przeważyło szalę równowagi psychicznej. to
> wydarzenie jest właśnie tą tajemnicą, o której pisałem wcześniej.

- a jakbyś już znał to wydarzenie to co dalej? Jaki według Ciebie miałoby to
wpływ na zmianę?

> myślę, że emocje jakie
> towarzyszyłyby ujawnieniu tego zdarzenia, mogłyby wyzbyć go tego
natręctwa.

- aha... szukasz nie tam gdzie trzeba.

> rozwiązaniem mogłaby być hipnoza,
> ale ja nie mam warunków do przeprowadzenia takiego badania. zresztą
> wcześniej nigdy tego nie robiłem, a podobno jest to dość niebezpieczne.

- hipnoza jest niebezpieczna? Czy to z tej samej gazety co astrologia jest
użyteczna?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-15 15:20:02

Temat: Re: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Od: "id." <w...@k...lm.pl> szukaj wiadomości tego autora

> - nie musisz znać przyczyny w sensie, w jakim Tobie chodzi żeby się z tym
> uporać.

możesz to wyjaśnić?

> - od czasów dziadka Freuda psychologia poszła cokolwiek do przodu.
> Generalnie dziś najbardziej wydajni terapeuci nie interesują się zbytnio
> życiorysem, bo to nie ma najmniejszego znaczenia.

być może masz rację, ale ten jego życiorys jest jedynym punktem zawieszenia.
ten człowiek po za swoim natręctwem jest zupełnie normalny, nie ma
symbolicznych snów, histerii czy poważniejszych stanów depresyjnych (nie
licząc tych wcześniejszych). po za tym odnoszę wrażnie, że naprawdę tutaj
może pomóc jedynie skrywana gdzieś w zakamarkach duszy tragedia z
przeszłości. takie przynajmniej mam przeczucie...

> - a jakbyś już znał to wydarzenie to co dalej? Jaki według Ciebie miałoby
to
> wpływ na zmianę?

przeważnie jest tak, że gdy chory poznaje swoją chorobę od miejsca w którym
powstała do miejsca teraźniejszego, to niejako zostaje z niego wyrzucone
napięcie, które skumulowane było pożywką dla nerwicy. tego się spodziewałbym
i w tym przypadku.

> - aha... szukasz nie tam gdzie trzeba.

jakieś propozycje?

> - hipnoza jest niebezpieczna? Czy to z tej samej gazety co astrologia jest
> użyteczna?

według mojej gazety hipnoza jest raczej mało wiarygodnym sposobem leczenia,
czy raczej uzyskiwania informacji (zazwyczaj zahipnotyzowany mówi nie od
siebie, lecz odpowiada na pytania, lub poprostu jest prowadzony podczas
rozmowy przez hipnotyzera). w niektórych przypadkach hipnoza wywołała trwałe
zmiany w świadomości osób poddanych jej działaniu.

id.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-15 15:47:08

Temat: Re: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Od: "id." <w...@k...lm.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Myślę, że jest raczej kolekcjonerem "wielu znawców". Uważaj id, bo chyba
> właśnie Ciebie "zalicza". Kobiety są dla niego mało ważne.

dziękuję za troskę. jedyną ceną jaką zapłacę za to 'zaliczenie', będzie
zdobyte doświadczenie.
myślę, że zbyt ostro potraktowałeś jego przypadek. ta osoba nie jest hybrydą
technofoba z fanatykiem. myślę, czasem, że on poprostu się boi kobiet, a ta
cała jego przypadłość to tylko takie urojone zachowanie. o niejako chce się
wytłumaczyć z tego, że nie może zbliżyć się do kobiet. dlatego mógł wymyślić
sobie te natręctwo i tak mocno w nie uwierzyć, że stało się dla niego
prawdą.

id.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-15 16:27:31

Temat: Odp: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Od: "PowerBox" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> > - nie musisz znać przyczyny w sensie, w jakim Tobie chodzi żeby się z
tym
> > uporać.
>
> możesz to wyjaśnić?

>... moja świadomość została zablokowana; "

- niewątpliwie ;)

> udało mi się jednak
> zdobyć wiedzę i doświadczenie w stosunkach z kobietami; udało mi się choć
po
> części zrozumieć ich świat i zasady w jakich funkcjonuje.

- czas zrozumieć zasady na jakich Ty sam funkcjonujesz...

> jak postrzegali, lub jak
> mogli postrzegać kobiety wielcy filozofowie; począwszy od platona na
> nitzsche kończąc. oni żyli bez stałej towarzyszki życia, a ponoć soren
> kierdegaard nawet nie przeszedł inicjacji seksualnej.

- daj spokój z czytaniem tych debili. Nie ma czegoś takiego jak wielki
filozof. Każdy człowiek ma jakąś filozofię, tylko niektórzy lepiej się
orientują w historii filozofii albo mają bardziej idiotyczną filozofię, albo
lepiej ją nagłośnią... Akurat Twoi filozofowie dla wielu ludzi to zwykłe
ciemniaki, dzięki którym cywilizacja wygląda dziś tak jak wygląda.

ale skoncentrujmy się na Twojej filozofii:

> nie wolno mi posiąść żadnej z moich przyjaciółek, ponieważ są
> dla mnie ważnymi postaciami, i w przypadku gdybym posiadł którąkolwiek z
> nich fizycznie, straciłbym do niej szacunek i w moich oczach stałaby się
> napiętnowana zniewoleniem i upodleniem seksualnym."

- po co narzuciłeś sobie takie idiotyczne przekonanie?

> uwłaczać kobiecie przystępując z nią do aktu płciowego,
> który w świetle nauki jest prymitywną formą zachowania się człowieka; jest
> nie jako pozostałością po ewolucji. dla mnie miłość fizyczna jest jedynie
> naturalną potrzebą,

- czyli jesteś zaniepokojony swoim zachowaniem, ale nie jesteś zaniepokojony
swoimi szczerymi myślami. To niedobrze. Tak długo jak nie zmienisz tych
debilizmów będziesz skazany przez samego siebie na coraz większe rozdarcie,
coraz większe schizy. Do zmiany przekonań nie potrzeba wiedzieć skąd one się
wzięły. Jeśli w jakiejś nowej sytuacji nie wiesz co myśleć to umysł weźmie
cokolwiek - np wydedukuje przekonanie z zachowania i reakcji kogoś innego
np. autorytetu.

> być może mam taką opinię na ten temat, ponieważ nigdy nie
> zaznałem uczucia ciepła od kobiety

- to nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko to co szczerze myślisz, jakie masz
przekonania -a widzę, że bardzo nieciekawe. Wpadłeś kiedyś wcześniej w życiu
na to, żeby zmienić swoje przekonania? Pewnie nie - bo każdemu się wydaje,
ze jego przekonania są samą rzeczywistością a tak ewidentnie nie jest. Już
jesteśmy w obszarze zarezerwowanym dla filozofii, ale bez tego nie da rady
nic zmienić.

> ponieważ nigdy nie
> zaznałem uczucia ciepła od kobiety, od której to ciepło chciałbym
otrzymać.

- coś Tobie się pokręciło - najpierw trzeba włożyć żeby wyjać (za
przeproszeniem)

>w moim życiu seks i miłość się wykluczają

- no to zamień swoje idiotyczne przekonania na inne, w których seks i miłość
się wzajemnie wzmacniają.

> krótka przyjemność, jaką daje mi
> seks, stała się ceną za mój pozytywny stosunek do której kolwiek z
> partnerek. mogę je mieś tylko w połowie; nigdy w całości.

- zrób tak. znajdź przyjaciela, któremu na prawdę dobrze idzie z
dziewczynami. Zapytaj go o jego wszystkie przekonania na temat dziewczyn i
siebie. Potem przejmij te przekonania jako swoje. Będziesz musiał się czuć
tak samo jak on i będziesz musiał mieć podobne efekty.

> To bardzo ciekawy przypadek.

- mi to przypomina śmietnik jaki większość ludzi ma w głowie w jakiejś
dziedzinie(w tej, w której im nie wychodzi)...

> przedstawiłem go dla osób, które takimi
> przypadkami się interesują, lub poprostu dla tych, których fascynuje
> psychoanaliza

- mnie nie interesuje ani psychoanaliza, ani psychooraliza. Fascynujące jest
natomiast obserwować kilka innych zjawisk - np jak ludzie kurczowo trzymają
się swoich kretyńskich przekonań, głupiej filozofii. Jak codziennie szukają
odpowiedzi wszędzie tylko nie tam gdzie trzeba. Jak martwią się jak się
czują ale nigdy w jaki sposób/co myślą itd...

> nie można ustalić skąd wziął się taki mechanizm samoograniczenia w
stosunku
> do kobiet.

- słuszne spostrzeżenie: "samoograniczanie się"!

> nie może się wyleczyć ze swojej choroby, bo
> wtedy utraciłby zdolność tworzenia, a tym samym zdradził sztukę

- poradź mu żeby spróbował,. Jak straci zdolność tworzenia to zawsze w
każdej chwili będzie mógł wrócić do dawnych przekonań. Niczym nie ryzykuje.

> osoba ta nie jest w pełni zadowolona ze swojego
> obecnego życia, bowiem wyraźnie odczuwa pewne niespełnienie się w roli
> człowieka, który w sposób naturalny łączy się w pary.

- ale to łączenie się w pary to taka pozostałość po ewolucji:) (czy myślisz,
ze ewolucja już się skończyła??? - nie, ona dalej trwa, czego najlepszym
wyrazem jest to, że osoby nie umiejące poruszać się po rzeczywistości albo
się zabijają, albo giną w wypadkach, albo nie znajdują partnera do
rozmnażania z powodu istnienia głupich przekonań)




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-02-15 17:22:52

Temat: Re: Kolekcjoner Kobiet (psychoanaliza)
Od: "-=Mariusz=-" <N...@A...ASD> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "id." <w...@k...lm.pl> napisał w wiadomości
news:b2lnmp$cjk$1@news.onet.pl...
> > Myślę, że jest raczej kolekcjonerem "wielu znawców". Uważaj id, bo chyba
> > właśnie Ciebie "zalicza". Kobiety są dla niego mało ważne.
>
> dziękuję za troskę. jedyną ceną jaką zapłacę za to 'zaliczenie', będzie
> zdobyte doświadczenie.
> myślę, że zbyt ostro potraktowałeś jego przypadek.
Masz rację. Moja "ostrość" raczej odnosiła się do tematu posta, nie do
problemu czy osoby, która go przeżywa. Z poglądami (nie ważne czy wtórnie
tworzonymi, tj. racjonalizacjami, czy tzw. przemyślanymi) jakie wyraził -
należy podjąć dyskusję. Strach wydaje mi się tutaj całkiem na miejscu -
właśnie w związku z Jego wolą kontaktu z kobietami. Odbierając Mu strach,
można uczynnić łańcuch kolejnych uwikłań i nowotwrzorzenia nerwicowego. Sam
przecież uznał, że seks, płciowość jest jakąś częścią świata kobiety, a
deprecjacja erotyzmu ma prawo w tej części dewaluować partnerkę.

Oczekuje uczuć i zaznacza: <nigdy nie zaznałem uczucia ciepła od kobiety, od
której to ciepło chciałbym otrzymać.<

one

> one jednak czują się wtedy nieśmiałe, podejrzewając, że chcę je wciągnąć
w jakąś grę.<

Ojciec

> sam cierpi obecnie na nerwicę i miewa czasem ataki szału<

Myślę, że Twój klient/pacjent dobrze się przystosował do świata w którym się
wychował. Jego ojciec nie zdołał, miota się (od czasu do czasu). Jest
możliwe, że świat widziany oczami "ciekawej osoby" zupełnie dobrze się
sprawdza w jego rodzinie.

Problem wiąże się z brakiem autentycznego zainteresowania światem kobiet,
próbą zwrócenia na siebie uwagę, bez odpowiedzialności za porażki. Konflikt
tzw. czystego i seksualnie "podbarwionego" kontaktu z kobietą jest
sztucznym, opartym o dewocję i tabu rozróżnieniem. Może trop wskazany przez
Melisę, o nie jasnej identyfikacji płciowej Tego Kogoś jest wartym
uwzględnienia. Tym bardziej, że wzorzec nieporadnego ojca gdzieś jest w tle.
Zresztą nie darmo miałem skojarzenie, że Cię "zalicza". Ale przed postem
Melisy wydawało mi się, że jest to dowcipne. Teraz nie wydaje mi się. Sorry.


--
Mariusz http://www.porpsy.com



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

P O M O C Y - R A T U N K U MAM DOSYĆ!!!
bulimia czy da sie wyleczyc???
jest mi dzis smutno
Schizofrenia a psychoterapia
zyczenia walentynkowe...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »