« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2007-01-31 07:39:27
Temat: Koszmarna bratowaWitam
Tak jak w tytule. Moje problemy związne są z bratową. Zaznaczam, że jest to
kobieta nieszczęśliwa. Małżeństwo brata z bratową to porażka. W swoim
rodzinnym domu została wychowana w poczuciu krzywdy. Ma kompleksy i jest
chorobliwie o mnie zazdrosna. O wszystkie niepowodzenia w swoim małżeństwie
obwinia mnie a wcześniej mioch rodziców i brata. Zaznaczam, że praktycznie nie
utrzymujemy kontaktów. W sytuacjach trudnych dla niej potrafi nasłać na mnie
swoja mamę(wyjatkowo trudny człowiek). Jestem ciąle obwiniana, niesłusznie
oskarżana, i choć stram się niezaogniać konfliktu to jednak bardzo mnie boli
taka sytuacja. Własciwie brat opócz mnie nikogo nie ma (rodzice nie żyją),
dlatego nie chcę całkowicie odciąć się od niego. Czy ktoś z grupowiczów miał
podobną sytuację ? Jak sobie z nią poradził? Rozmowy (jeśli już do nich
dochodzi) nic nie dają.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2007-02-01 03:05:38
Temat: Odp: Koszmarna bratowa
Użytkownik Ania <a...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:1...@n...onet.pl...
> Witam
>
> Tak jak w tytule. Moje problemy związne są z bratową. Zaznaczam, że jest to
> kobieta nieszczęśliwa. Małżeństwo brata z bratową to porażka. W swoim
> rodzinnym domu została wychowana w poczuciu krzywdy. Ma kompleksy i jest
> chorobliwie o mnie zazdrosna. O wszystkie niepowodzenia w swoim małżeństwie
> obwinia mnie a wcześniej mioch rodziców i brata. Zaznaczam, że praktycznie nie
> utrzymujemy kontaktów. W sytuacjach trudnych dla niej potrafi nasłać na mnie
> swoja mamę(wyjatkowo trudny człowiek). Jestem ciąle obwiniana, niesłusznie
> oskarżana, i choć stram się niezaogniać konfliktu to jednak bardzo mnie boli
> taka sytuacja. Własciwie brat opócz mnie nikogo nie ma (rodzice nie żyją),
> dlatego nie chcę całkowicie odciąć się od niego. Czy ktoś z grupowiczów miał
> podobną sytuację ? Jak sobie z nią poradził? Rozmowy (jeśli już do nich
> dochodzi) nic nie dają.
Po pierwsze -szukałbym na twoim miejscu dla siebie samej i brata wsparcia wsród
przyjaciół /oby na poziomie/ i w najblizszym kręgu osób życzliwych -wbrew pozorom
tacy zawsze w pobliżu gdzieś są.
Tworzyć sobie coś a-la "grupa wsparcia" -samemu człowiek jest/czuje się/ bezsilny. I
mówić tym ludziom o swoich problemach -oczywiscie nie nahalnie -ale z wyczuciem.
Wysłuchać co próbują poradzić. Szukać "autorytetów" -tak dla siebie jak i osób które
są autorytetami dla twojej bratowej i jej matki/każdy ma jakieś autorytety!/ -i
wspierając się na opiniach /zasięganych oczywiście/ owych "autorytetów" wypowiadać
swoje przekonania jasno i spokojnie -jak "stoi" w Desideracie.../swoją drogą polecam
tekst pod rozwagę-jest w necie->google/.
Swoją drogą może obie panie mają jakieś kłopoty ze zdrowiem?
Np. choroby tarczycy /a to dziedziczne/ objawiają sie podobnie jak to piszesz /że nie
wspomne o zaburzeniach osobowościowych ;) /
Jak ci bardzo ciężko -porada u psychologa...ale siłę ducha wobec podobnych
przeciwności i tak każdy z nas wypracowuje sam...
Mnie pomagają wartościowe książki -choćby Antony'ego De Mello/e-booki są za darmo w
necie/ :)
Serdeczności-
Sky
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |