Strona główna Grupy pl.soc.inwalidzi Kulawy język polski

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kulawy język polski

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 7


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2007-02-24 11:41:33

Temat: Kulawy język polski
Od: "Zbigniew Andrzej Gintowt" <z...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jeśli nie liczyć dorocznego ogólnopolskiego dyktanda, to ogłoszony przez
Senat RP Rok Języka Polskiego (2006) przeminął bez nadzwyczajnych wydarzeń.
Z tego powodu nie zadziwia przeminięcie w Polsce bez echa Międzynarodowego
Dnia Języka Ojczystego ustanowionego przez UNESCO na dzień 21 lutego.
Tymczasem nasz język ojczysty zdaje się odchodzić w niebyt zgodnie ze złą
wróżbą UNESCO przepowiadającą zanik połowy z 6 tys. języków w ciągu
następnych kilku pokoleń.
W czasach najnowszych język polski kształtowali w dużym stopniu czerwoni
politycy wszczepiający do języka wielką liczbę rusycyzmów, a to można
wytłumaczyć tym, że nie tylko wielu z nich studiowało w Związku Radzieckim,
ale też czytywali oni głównie polityczną literaturę rosyjskiego reżimu. Echa
tych minionych czasów pobrzmiewają jeszcze czasem nawet wśród architektów IV
Rzeczypospolitej których trudno posądzać o sympatię do Rosjan ("łże-elity").

Bardzo smutnym i zarazem destrukcyjnie wpływającym na kondycję języka
polskiego zjawiskiem jest niedouczenie wielu młodych dziennikarzy, zwłaszcza
telewizyjnych. Tym z TVN24 od czasu do czasu wytykam najbardziej rażące
błędy w listach do redakcji telewizji. Czyżby nie byli świadomi, że
umiejętność poprawnego posługiwania się językiem to podstawowy atrybut ich
zawodu?
Język jakim posługuje się większość polityków wszystkich rodzajów władz (z
ministrem edukacji włącznie), to pomieszanie ignorancji językowej w sensie
gramatycznym, ale także znaczeniowym (zdradzającym niedouczenie na poziomie
średnim ogólnokształcącym) i wykorzystywanie najgorszych wzorców języka
potocznego. Często mówi się o "politycznej poprawności językowej". W istocie
jest to kamuflowanie przy pomocy neutralnych nazw, zjawisk występujących w
życiu społecznym, które nazwane wprost mogą szokować. W ten sposób można
ukryć nieco, ale jednocześnie słowa, dotąd odbierane jako łagodne, nabierają
nowych znaczeń.
Znakiem czasu staje się wprowadzanie do języka świeckiego słów
charakterystycznych dla języka Kościoła, często jednak w zupełnie dowolnym,
niezgodnym ze źródłem kontekście. Zastanawiam się, czy publiczne
prezentowanie wymowy dalekiej od klasycznej wymowy w języku polskim ulegnie
utrwaleniu? To ostatnie szerzy się jak zaraza nawet wśród ludzi uważających
się za wykształconych.

By nie być gołosłownym przytoczę kilka najczęściej występujących dziwolągów,
które jednak wkrótce będą uznawane za całkiem normalne składniki języka:

Natręctwa językowe - używane przez osoby (w tym głównie dziennikarzy) mające
ograniczony zasób słów i wypowiadających się w warunkach dużego stresu
(reporterzy) - "tak naprawdę" (szczyt natręctwa już chyba przemija),
zastąpiło ono inne natręctwo używane jako potwierdzenie: "dokładnie" (już w
zaniku).
Natręctwa językowe jakkolwiek dosyć irytujące, to jednak zazwyczaj
przemijają i nie są charakterystyczne tylko dla języka polskiego, bo
występują również w innych językach (Francuzi określają je jako: expression
idiote - wyrażenie idiotyczne).

Słowa zapożyczone z języka Kościoła, z języka liturgii (zwłaszcza po tym jak
językiem liturgii po łacinie ustanowiono język polski) czy też języka prawa
kanonicznego zaczęły być wprowadzane do świeckiego języka polskiego zapewne
przez osoby z kręgów politycznych usiłujących wykorzystać Kościół dla
własnych celów politycznych.
Toteż obecnie, jeśli ktoś chce czemuś poświęcić uwagę, czy zwyczajnie okazać
zainteresowanie, "pochyla się" nad problemem. Owo "pochylanie się" to
pierwotnie okazywanie pokory, pogrążenie w modlitwie, oddanie czci
nieboszczykowi, ale teraz ma już także inne znaczenie.
"Nawiedzać, nawiedzić" jakieś miejsce może już nie tylko Ojciec Święty, czy
któryś z hierarchów Kościoła, ale coraz częściej udaje się to prominentnemu
politykowi, który tego dokonuje zamiast "odwiedzania" czy "składania
wizyty".
Pan profesor Bralczyk którego zapytałem o określenie "pomocniczości" w
prowadzonej do preambuły Konstytucji RP bardzo bronił tego określenia
pochodzącego z języka prawa kanonicznego. Przypuszczam, że nie tylko
dlatego, że treść Konstytucji recenzował, ale pewnie dlatego, że użycie tego
słowa zaproponował. Samemu słowu niczego nie można zarzucić, ale jego
znaczenie większość obywateli może określać jedynie intuicyjnie, w Słowniku
Języka Polskiego PWN takiego słowa nie ma.

Wśród polityków próbujących się podlizać wyborcom zapanowała ostatnio moda
na "suwerena". "Suwerenem" ochrzczono ogół wyborców dla podkreślenia
ważności tej grupy obywateli. Ma to miejsce szczególnie w sytuacjach kiedy
politycy nie chcą sami ryzykować skutków podejmowania decyzji i próbują
odwołać się do woli wyborców (głos "suwerena") wyrażonych w głosowaniach w
referendach.
To przykład jak rodzi się "uzus" czyli zwyczaj językowy. Pierwotnie słowo
"suweren" oznacza władcę feudalnego sprawującego władzę nad wasalami, albo
współcześnie kogoś sprawującego niepodzielnie władzę. Tymczasem władza
wyborców nad "wybrańcami" jest całkiem iluzoryczna.
Prawnicy biorący udział w pracach licznych w ostatnich latach śledczych
komisji sejmowych, ze swego prawniczego żargonu wprowadzili do powszechnego
użycia (głównie dzięki TV) takie określenia jak: "nabyć wiedzę" , "zdobyć
wiedzę", "mieć wiedzę", co najzwyczajniej oznacza: dowiedzieć się albo
wiedzieć (o czymś, o kimś). Ci sami ludzie (a za nimi wielu innych) musi
"dopytać" albo "dopytywać" , co zwykle oznacza zadanie jakichś pytań
uzupełniających. Te dziwaczne określenia mają moim zdaniem na celu dodanie
powagi wykonywanym czynnościom a skutek jest taki, że wzbudzają we mnie
wewnętrzny śmiech. Istnieje wiele (pewnie sporo jeszcze nie ujawnionych
społeczeństwu) innych określeń z nowomowy prawniczej. Chętnie wykorzystują
ten zasób coraz to nowe kabarety pojawiające się ostatnio jak grzyby po
deszczu. Słynna jest już od dawna "pomroczność jasna", a ostatnio mamy
"zamiar ewentualny". Te ostatnie określenia to bardzo poważnie definiowane
zjawiska, ale dzięki takim określeniom już wiemy, że prawo jest tworzone w
taki sposób, by prawnicy po jego uchwaleniu mieli nadal co robić przy
objaśnianiu co prawodawca miał na myśli.

Na granicy z dziedziną prawa i poprawnością polityczną mamy takie zdanie:
"Biznesmen jest podejrzewany o wyprowadzenie z firmy 300 milionów złotych".
Można utworzyć z tego wiele zdań pochodnych opisujących konkretne zdarzenia
z rzeczywistości. Jednak w tym przypadku "biznesmen" to domniemany złodziej,
albo podejrzany o kradzież, a "wyprowadzenie" to zwykła kradzież. Skąd to
się bierze? Ano stąd, że jeśli nie ma jeszcze wyroku sądu, to złodziej jest
"biznesmenem", a zwykła kradzież "wyprowadzeniem".

Bardzo wiele osób (bez względu na wykształcenie i przynależność polityczną)
stosuje modny ostatnio sposób wymowy który dla własnych potrzeb nazwałem
"omkaniem". Polega on na eliminacji w wymowie samogłoski "ą" na końcu słowa
i zastępowanie jej wymową "om".
Tendencja taka występowała od dawna i chyba już się utrwaliła w przypadku
"ą" występującego w środku słowa w słowach "włanczać" zamiast włączać i
"wyłanczać" zamiast wyłączać. Wielu obecnie mówi "chcom, majom, widzom,
muszom, idom" przy czym na razie nie wykazują pełnej konsekwencji (chyba
poza panem Kaliszem z SLD który konsekwentnie wymawia "om" wszystkie
końcówki "ą") i raz wymawiają "ą"
innym razem "om". Zwyczaj stopniowo rozpowszechnia się wśród dziennikarzy
i polityków występujących publicznie. Do wyjątków należy jeden z panów
posłów PiS, który używa w mowie końcówek czasownikowych charakterystycznych
dla gwary kurpiowskiej: "chco, majo, widzo, zrobio".

Mylenie form czasownikowych w dopełniaczu, bierniku i narzędniku traktuję
jako "wypadki przy pracy" choć nie powinny one się przytrafiać dziennikarzom
z powodów które wyłuszczyłem wyżej. Zaimek "ta" w bierniku już na zawsze
chyba pozostanie "tą" zamiast "tę" (dobrze jeszcze że nie "tom"). Tymczasem
skręca mnie kiedy słyszę z ust młodej dziennikarki "dyrekcja szpitalu"...

Czyżbym rozgadał się? Przyrzekam, że to już ostatni raz...

PS: Z wykształcenia jestem inżynierem nie humanistą, a "wiedzę w zakresie
ogólnokształcącym zdobyłem" (zdałem maturę) na 12 lat przed narodzinami pana
ministra Romana Giertycha.

Zdrówko!
--
Zbig A Gintowt





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2007-02-24 12:46:54

Temat: Re: Kulawy język polski
Od: "LECH DUBROWSKI" <3...@3...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Na granicy z dziedziną prawa i poprawnością polityczną mamy takie zdanie:
> "Biznesmen jest podejrzewany o wyprowadzenie z firmy 300 milionów
> złotych". Można utworzyć z tego wiele zdań pochodnych opisujących
> konkretne zdarzenia z rzeczywistości. Jednak w tym przypadku "biznesmen"
> to domniemany złodziej, albo podejrzany o kradzież, a "wyprowadzenie" to
> zwykła kradzież. Skąd to się bierze? Ano stąd, że jeśli nie ma jeszcze
> wyroku sądu, to złodziej jest "biznesmenem", a zwykła kradzież
> "wyprowadzeniem".

Nie mam pewnosci, ale termin "wyprowadzenie" znajduje sie chyba w Kodeksie
Handlowym z 1936 roku i ma on szersze znaczenie niz kradziez. Kradnie sie
gotowke, a wyprowadzic pieniadze z firmy mozna roznymi sposobami np.
przelewajac ja z jej konta na swoje na podstawie sfalszowanego rachunku za
wykonanie jakiejs pracy lub zakup towaru.

Leszek

> Zdrówko!
> --
> Zbig A Gintowt


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2007-02-24 12:55:21

Temat: Re: Kulawy język polski
Od: "LECH DUBROWSKI" <3...@3...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Kodeks Handlowy, o ktorym pisze, ponownie obowiazuje od 1989 roku. W PRL byl
on zastapiany przez Dzial Kodeksu Cywilnego noszacy tytul Zobowiazania.

Leszek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2007-02-25 14:30:06

Temat: Re: Kulawy język polski
Od: BogusławaP <d...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "LECH DUBROWSKI" <3...@3...com.pl> napisał w wiadomości
news:erpce1$f0t$1@nemesis.news.tpi.pl...


> Nie mam pewnosci, ale termin "wyprowadzenie" znajduje sie chyba w
> Kodeksie Handlowym z 1936 roku i ma on szersze znaczenie niz kradziez.
> Kradnie sie gotowke, a wyprowadzic pieniadze z firmy mozna roznymi
> sposobami np. przelewajac ja z jej konta na swoje na podstawie
> sfalszowanego rachunku za wykonanie jakiejs pracy lub zakup towaru.
------------------------
Polemizujac, nasuwa mi sie taka mysl i sadze, ze slowka zastepcze zostaja
nam narzucone"odgornie"poprzez media i zastapione, na niektore
teminy mniej drastyczne w celu zatuszownia i nie zdyskredytowania tak od
razu wizerunku niektorych osob publicznych,
na terimy bardziej eleganckie sprawiajace wrazenie poprawnosci politycznej.

Wyraz "wyprowadzenie" moze kojarzyc sie z kims lub z czym zywym...np. mozna
wyprowadzic psa na spacer na smyczy... itp. Chociaz czasem jest
powiedzenie"zywa gotowka"... Terminy te, nie daja pierszego skojarzenia
np.ze
zlodziejstwem i mozna domyslac sie , ze samym zainteresowanym o to
chodzilo... "biznesmenom", co ntemu politykowi... Bowiem inaczej nazywani
byliby bezposrednio "zlodziejami."

Termin "kradziez", ma jeszcze inne zastepcze, bardziej eleganckie znaczenia
jak
defraudacja, malwesacja-sprzeniewierzenie oznaczajace przestepstwo
polegajace na przywlaszczeniu cudzego mienia powierzonego sprawcy.

Wedlug mnie, ta moda idiomow jest narzucana z "zachodu", a wszystko co jest
z zachodu, to jest "trendy" , czyli modne i czasie :).

Pozdrawiam
Bogusława

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2007-02-25 15:05:50

Temat: Re: kulawy język polski
Od: "PiotrM:)" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Na pl soc Inwalidzi Szanowny(a)Zbigniew Andrzej Gintowt napisał(a), W
dniu 2007-02-24 12:41:
> Jeśli nie liczyć dorocznego ogólnopolskiego dyktanda, to ogłoszony przez
> Senat RP Rok Języka Polskiego (2006) przeminął bez nadzwyczajnych

[tu następuje długi wywód o charakterze edukacyjno humanistycznym]

Panie Andrzeju
Nad kondycją naszej mowy ojczystej tak pisanej jak mówionej....wylano
chyba nie jedno "Morze Bałtyckie" atramentu, czy zajęto megabajty
przestrzeni dyskowej w dyskusjach elektronicznych. Dyskusja trochę
przypomina twierdzenia o "zmierzchu historii" "złotym wieku"itd itp.
głosi się upadek... al jakoś się udaje uniknąć zagłady

Zgadzam się występują negatywne zjawiska. Przyczyn jest wiele, choćby
narzędzia automatycznego sprawdzania pisowni w programach
komputerowych. Co może powodować brak uważności w pisaniu tekstów.
Ale to jeszcze nie znaczy że język umiera wręcz przeciwnie żyję. Moja
nauczycielka z liceum kiedy dyskutowaliśmy nie dawno przy kawie na
podobny temat powiedziała " wiesz ja tam bym się martwiła gdyby nie
było takich dyskusji narzekań na mowę bo to oznacza ze kogokolwiek to
jeszcze obchodzi" Gdybyśmy wszyscy mówili pięknie w efekcie język by się
nie rozwijał co skazałoby go na zagładę
--
Piotr M:-)
* Nadziei każdy musi szukać sam dla siebie. Nie ma żadnej powszechnej
recepty.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2007-02-26 08:21:15

Temat: Re: kulawy język polski
Od: "Zbigniew Andrzej Gintowt" <z...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "PiotrM:)" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ers8kb$aep$2@news.dialog.net.pl...
...............
> [tu następuje długi wywód o charakterze edukacyjno humanistycznym]
...............
> Nad kondycją naszej mowy ojczystej tak pisanej jak mówionej....wylano
> chyba nie jedno "Morze Bałtyckie" atramentu, czy zajęto megabajty
> przestrzeni dyskowej w dyskusjach elektronicznych. Dyskusja trochę
> przypomina twierdzenia o "zmierzchu historii" "złotym wieku"itd itp.
> głosi się upadek... al jakoś się udaje uniknąć zagłady
................
Panie Piotrze,

Czyżby miało to czegoś dowodzić? Nie było moim zamiarem napisanie czegoś, co
będzie wsadzaniem kija w mrowisko. Jeśli już, to sprowokowanie raczej chwili
refleksji nad językiem który oczywiście wykazuje oznaki życia na przykład
poprzez asymilowanie nowych pojęć nie istniejących wcześniej, bo życie,
rozwój technik stawiają nowe wymagania językowi.

W "długim wywodzie" chodziło mi raczej o wskazanie, że na język wywierają
coraz większy wpływ ludzie niedouczeni, prostacy, którzy nie tworzą niczego
nowego, ale psują to, co jest w języku jeszcze zdrowe. Nieuk czy niedouczony
językowo człowiek w telewizji czy prasie to prawdziwa tragedia dla języka i
ogółu posługujących się nim, zwłaszcza dla pokolenia ludzi młodych nie
mających dość własnego doświadczenia, by wybrać optymalnie.

Czy dlatego, że "wylewano atrament" czy zajmowano przestrzenie pamięci
elektronicznej nie należy o tym wspominać?
Gdyby tak rozumować, to po co dyskusje na tej grupie? Czy na temat
niepełnosprawności ludzkich i problemów z nimi związanych nie napisano już
dość? Czy o wielu sprawach w tej dziedzinie nie pisze się w kółko?
Czy dyskusje na temat ON tutaj dokonały jakichś cudownych uzdrowień czy
zwalczyły jakieś niepełnosprawności albo problemy z nimi związane?

Nie mam złudzeń co do tego, by pisanie o niepełnosprawnościach języka
miałoby ten język uleczyć. A jednak...
Dla większości z nas język to środek porozumiewania się. Proszę się
zastanowić jak często zarzucamy bliźnim, że nie potrafią zrozumieć tego co
im chcemy przekazać słowem mówionym czy pisanym. Wiele dyskusji, jeśli nawet
nie kłótni zostało sprowokowanych na tej grupie przez niewłaściwy kontakt
językowy. Moim postem nie nawoływałem nikogo do walki, ani też nie podałem
recepty jak uzdrowić język ojczysty.
Warto jednak pokusić się o odrobinę refleksji...

Zdrówko!
--
Zbig A Gintowt

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2007-02-26 11:07:44

Temat: Re:
Od: "PiotrM:)" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Na pl soc Inwalidzi Szanowny(a) Zbigniew Andrzej Gintowt napisał(a), W
dniu 2007-02-26 09:21:
>
> Panie Piotrze,
>
> Czyżby miało to czegoś dowodzić? Nie było moim zamiarem napisanie
> czegoś, co będzie wsadzaniem kija w mrowisko. Jeśli już, to

Pamnie Adamie....

Powiedzmy że intencją moją było podobnie jak Pana snucie refleksji
różnica miedzy nami polega na tym że ja jestem większym optymistą niż
Pan .Tylko tyle nie było moim zamiarem wszczynanie wojny. I jeżeli w
niebiesiech jest anioł odpowiedzialny za spokój w internecie to niech
mnie broni od wojen internetowych ;-), ani na to nie mam ochoty ani
nie jest to moja ambicja. Tak naprawdę diagnozę stawiamy identyczną.
Różnimy się i to nieznacznie w ocenie sytuacji Ja widzę światełko w
tunelu . Panu to światełko czasem gaśnie.( prawdopodobnie różnica wieku)
--
Piotr M :)
"Przywary kobiet należy albo tępić albo znosić.W pierwszytm przypadku
żona staje się lepsza , w drugim Ty stajesz się doskonalszy ";-) <Aulus
Gellius>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Zasilek pielegnacyjny a przerwa w orzeczeniu stopnia niepelnosprawnosci
Dziwny wzrost dobroczynnosci
liczba osób niewidomych i niedowidzących w Polsce
Programy czytajace dla osob niewidomych
medale naszych zjazdowcow w korei

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Autotranskrypcja dla niedosłyszących
is it live this group at news.icm.edu.pl
Witam
Zlecę wykonanie takiego chodzika
Czy mozna mieszkać w lokalu użytkowym

zobacz wszyskie »