Data: 2012-09-17 17:39:28
Temat: List rozpaczy studentek do premiera Tuska.
Od: Andromeda <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
List polskich studentek z "Wysokich Obcasów" jest naprawdę piękny i
wystawia im znakomite świadectwo. Poziom polskiej edukacji naprawdę
sięgnął niewyobrażalnych rozmiarów. Miejmy nadzieję, że w jego poprawę
zaangażuje się Kasia Tusk, która już niebawem zostanie wykładowcą
akademickim z zakresu mody na blogu. Może Pani Kasia wpłynie na
polskich studentów, którzy dziś są gnębieni przez reżim jej taty. A
mamy naprawdę poważny problem.
No więc studentki piszą premierowi Donaldowi Tuskowi, że prowadzą
aktywne życie seksualne. Oczywiście robią to wbrew edukacji szkolnej
jaką otrzymały, wbrew opinii publicznej, oraz woli ich ciotek,
sąsiadek i ojców. W świecie studentek ciotki i sąsiadki patrzą im pod
kołdrę. To samo robi całe społeczeństwo i nauczyciele. Dziewczyny nie
piszą nic o katechecie, ale chyba jasne jest, że on też paraduje
nocami z latarką w ręku i bawi się w inkwizytora. Taak, dzielnica, na
której żyją studentki jest bardzo niebezpieczna i zacofana.
Studentki podkreślają bowiem, że za swój "haniebny styl życia są
potępiane" ( w dzielnicy dziewczyn istnieją patrole moherów, które
sprawdzają dziewictwo polskich dziewuch) bowiem ich seks nie służy
"reprodukcji i umacnianiu miłości do Boga". Im seks jest "niezbędny do
funkcjonowania". A dostają od premiera Tuska sprzeczne sygnały...
Studentki zapewniają naszego premiera, że zaczęły współżyć już w
liceum. I postanowiły uprawiać bezpieczny seks, bo są, uwaga, z dużych
miast i mają wyedukowanych chłopaków. Niestety państwo Tuska znacząco
utrudniło studentkom prowadzenie życia seksualnego. Co? Państwo Tuska
utrudniło życie młodym, wykształconym , z wielkich miast? Zgroza.
Koniec świata!
"Chcąc się zabezpieczyć , tu podaję przykład swój oraz najbliższych
koleżanek, wielokrotnie spotkałyśmy się z opinią, że tabletki
antykoncepcje szkodzą nie tylko zdrowiu, ale także nadszarpują
kręgosłup moralny (katolicki) lekarzy. A propos moralności
katolickiej: z badań statystycznych wynika, iż ponad 60 proc. polskich
księży prowadzi aktywne życie seksualne (Newsweek). A hipokryzja to
coś, czego najbardziej nie lubimy"-
piszą studentki, które wiedzę o Kościele katolickim czerpią z
tygodnika Tomasza Lisa. Studentki, które są katechizowane przez
"Newsweek" przekonują, że nie mogą się zabezpieczyć bo pani ginekolog
musi się wyspowiadać ( znów ten kler paskudny!!!). Studentki nie mogą
również dostać recepty ( patrz: nie mogą dostać środków kupionych
przez ich sąsiada i ciotkę) bo pewnie nie ma zakazu w naszym kraju
przestrzegania własnych zasad moralnych. A przecież w Polsce nie
istnieją lekarze i apteki, które nie są katolickie. W dzielnicy
dziewczyn takich gabinetów przynajmniej nie ma. Straszna dzielnia.
A gumki pękają!- zapewniają studentki. Dziewczyny opisują ze
szczegółami ( oszczędzę Państwu opisów) jakiego seksu nie lubią i są
zmuszone do kupowania gumek. Na dzielni nie rozdają ich jednak za
darmo...
"No więc gumka pękła, i co teraz, Panie Premierze? Biegamy po
wszystkich możliwych przychodniach (ograniczone 72 godzinami), żeby
raz jeszcze dowiedzieć się, iż kręgosłup moralny bierze górę nad
zdrowym rozsądkiem. Błagamy panie w aptekach, zapłakujemy się na
śmierć ogarnięte wizją przedwczesnego macierzyństwa. Za prywatną
wizytę u ginekologa płacimy 100 zł (ciężko przez studenciaka
zarobione), która i tak nie daje nam 100 procentowej pewności, że
receptę dostaniemy. Aborcja jest nielegalna (chociaż i tak byśmy z
niej nie skorzystały), więc zostaje nam dziecko urodzić"-
piszą dziewczyny, które nie zrobiłyby nigdy aborcji, po tym jak
pękłaby im gumka, ale jednak mają pretensję do premiera o...no właśnie o
co? Bo zaczynam się gubić w liście studentek z "Wysokich Obcasów". Ale
ok, nie musze wszystkiego kumać. Idziemy więc dalej. Dziewczyny
podkreślają, że zdarzył im się seks z nieznanym partnerem. Pytają:
"komu się nie zdarzył?". Premierowi? Tego nie wiemy. Mamy nadzieję, że
premier nie żyje w dzielnicy dziewczyn i nie jest narażony na takie
pokusy. No, ale dziewczyny boją się o to, że załapią HIV-a.
"I tu po raz kolejny zawiodłyśmy się na polskiej służbie zdrowia.
Udało nam się znaleźć informacje o bezpłatnych badaniach w
wojewódzkiej stacji epidemiologicznej. Gdy wybrałyśmy się tam w
wyznaczonych godzinach, zastałyśmy pustkę, zamknięte drzwi, pogaszone
światła i portiera, który przywitał nas niezwykle dyskretnym tekstem:
'Eee, na HIV tu? Jutro rano proszę przyjść.' Jednak rano bezpłatne i
anonimowe badania okazały się mrzonką. Dodajmy, że teoretycznie jest
to jedyne miejsce na całe województwo, gdzie można zrobić takie
badania bezpłatnie. A później burzą Was statystyki, z których wynika,
że około 90 proc. nosicieli wirusa HIV nie wie o tym (może Pan jest
jednym z nich?)"
Czy premier ma HIV? No to już doprawdy przegięcie! Premier również
mieszka w innej dzielnicy niż studentki i nie jest narażony na takie
coś! Ja protestuję przeciwko takim pomówieniom! Jednak to nie o
dzielnie tutaj chodzi. Dziewczyny zapewniają, że są porządne.
"Nie jesteśmy małymi puszczalskimi, po prostu uprawiamy seks. Czy to
naprawdę coś tak gorszącego? Dlaczego nie dajecie nam szansy na
bezpieczny i zdrowy seks? Dlatego tu nasze pytanie: Panie Premierze,
jak się kochać??"
No jak się kochać? No jak? Skoro młodego, wykształconego, z wielkiego
miasta nie stać na paczkę gumek na stacji benzynowej. Jak żyć?
Jaaaaaaaak żyć bez gumek finansowanych przez podatników panie Tuuuusk?
Ach, ta nasza młodzież. Wystarczy im rzucić lateksem i są happy. Bo, o
ile wiem prezerwatywy nie są w Polsce zakazane i można je kupić w
sklepach obok gum do żucia i Tik- taków. Czy coś przegapiłem? Na pewno
nie przegapiłem wyeksponowanego na stronie "Gazety Wyborczej" teksu,
który kształtuje "młodych, wykształconych, z wielkich miast". A co jak
ten list jest prawdziwy i nie napisali go redaktorzy z Bravo Girl?
|