maciej kot, ten dziwny ziomek, który terrozryzuje grupe swoimi
dewagacjami na tematy (jak sądze) całkiem mu obce bo wyraża się w
nich w prawdzie profesjonalnie, ale całkiem jednoczesnie banalnie i z
faktami oczywistymi) jest pseudo kmiotkiem. pseudo kmiotek, to ktoś,
kto się nadmiernie wymadrza.

wiem, kmiotem może być tylko ktos z wiejskiego pospulstwa. ale w
mieście też jest pospulstwi, i nie nazywa się mieściem (adekwatnie
do komiota), tylko mieszczuchem. sama nazwa sugeruje miejską
przynalezność; niech więc 'mieść', będzie miesjki synonimem
'kmiota'.

więc pan kot to kmiot, a więc mieść, bo jak donosi mi w e-mailowej
korespondencji prywatnej, bedzie lada chwila wystawiał swoją kolekcje
rzeźbiarskich dzieł gdzieś w krakowie. respekta selekta, jak mawiał
ali-G, czyli Borat z kazachstanu. jak pan Kot nie wie kto to ali-G, to
nie jest wart mego poświecenia.

więc Kot pisze do mnie, żebym mu o sobie napisał. buahahihi,
zaśmiałem się w duszy, chyba pan Kot zartuje? napisać o sobie? za
kogo on mnie ma? za dwu zdaniowego biografiofiloa? mam tak dobrą
pamięć, że na moją biografie potrzebowałbym z 80GB HD. ale spoko
loko. nie mysleć, analizować.

maciej kot, to musi byc jakaś szycha. taki pewny siebie, bystry,
przenikliwy. gośc ma łeb, albo ostatecznie, jest dupkiem. co sie
okazuje? jest dupkiem. dałem mu dwa dni. mysle sobie; jak przez dwa
dni, nie wygłupi się na grupie, to może coś z niego będzie. ale
gdzie tram? jest dupkiem.

autocharakterystyka; autoobserwacja; automózg; wszystko to jest mu
obce. rozumiem; ja sam czasem nie chce się rzucać w oczy; daje sobie
pare dni, zeby moje wątki zeszły z pierszwej strony. a maciek? pcha
te swoje dywagacje, jakby by rdzeniem planety. spoko, gdyby to było
interesujące; ale on jest aż tak nudny, ze nikt nawet nie zwraca mu
uwagi, bo sie wstydzi przyznhać, że go czytał.

no dobra. pozamiatam.