Data: 2010-06-24 03:27:18
Temat: Masa
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pewnego popołudnia w seminarium duchownym czterdziestu kleryków
czekało na wygłoszenie krótkiego kazania,za które każdy z nich miał
otrzymać ocenę. Połowie z nich przydzielono na chybił trafił różne
tematy z Biblii.Druga połowa miała oprzeć kazanie na przypowieści o
dobrym samarytaninie, który zatrzymał się, by udzielić pomocy leżącemu
przy drodze rannemu,mijanemu obojętnie przez rzekomo pobożne osoby.
Seminarzyści pracowali nad przygotowaniem kazań w pokoju, z którego co
piętnaście wychodził jeden i szedł do sąsiedniego budynku,by wygłosić
tam swoje.Żaden z nich nie wiedział,że biorą udział w eksperymencie z
altruizmu.
Droga prowadziła obok wejścia,w którym leżał jęczący z bólu
człowiek.Dwudziestu czterech z tej czterdziestki przeszło,nie zważając
na błagalne jęki.Ci,którzy zastanawiali się nad nauką płynącą z
przypowieści o dobrym Samarytaninie, nie byli ani trochę bardziej
skłonni do zatrzymania się niż reszta.
Dla seminarzystów liczył się czas.Spośród dziesięciu,którzy myśleli,że
się spóźnili na wygłoszenie kazania,zatrzymał się tylko jeden:spośród
innych dziesięciu,którzy byli przekonani,że mają mnóstwo czasu,pomoc
zaproponowało szejściu.Z wielu czynników,które składają się na
altruizm,decydującym wydaje się zwykłe poświęcenie czasu na zwrócenie
uwagi na inną osobę;najsilniejszą empatię czujemy wtedy,kiedy w pełni
skupimy się na kimś i w ten sposób połączymy się z nim
emocjonalnie.Ludzie różnią się oczywiście zdolnością,chęcią i
zainteresowaniem zwracaniem uwagi na innych?ponury nastolatek może być
głuchy na zrzędzenie matki,a chwilę potem skupić się całkowicie na
rozmowie telefonicznej ze swoją dziewczyną.Seminarzyści spiesząc
się,by wygłosić swoje kazanie, najwidoczniej nie chcieli albo nie
mogli zwrócić uwagi na jęczącego człowieka,
przypuszczalnie dlatego,że byli pogrążeni w myślach i pod presją
czasu,a więc nie dostroili się do niego,nie mówiąc już o tym,że mu nie
pomogli.
Ludzie na ruchliwych ulicach wielkich miast na całym świecie są mniej
skłonni zauważać czy powitać kogoś innego lub zaproponować mu pomoc z
powodu tego,że znajdują się,jak się to określa,w "miejskim
transie".Socjolodzy twierdzą,że na zatłoczonych ulicach wpadamy w ów
stan pochłonięcia swoimi sprawami choćby po to,by odgrodzić się od
nadmiaru bodźców,od których aż kipi otoczenie.Strategia ta,jak łatwo
przewidzieć,pociąga za sobą pewne koszty?izolujemy się nie tylko od
tego,co po prostu rozprasza naszą uwagę,ale również od sygnałów o
ważnych potrzebach innych ludzi< samotność w tłumie>. Przewiduję, że
zjawisko przeludnienia spowoduje, że tak się wyizolujemy w tłumie, iż
będziemy sami ze sobą rozmawiać,będąc otoczeni innymi.
|