| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2012-02-20 00:25:14
Temat: Mengele jest wśród nas.Adam Bogacki
Urodziłem się 29 września 1985 r. w Warszawie. Moje przyjście na
świat było przedwczesne. Mimo obiecującego USG, podczas porodu doszło
do komplikacji. Lekarz nie chciał zgodzić się na cesarskie cięcie.
Postanowił"wycisnąć" mnie z brzucha matki, mówiąc, że jako chłopak
przetrzymam wszystko - mylił się.
Na początku sytuacja wyglądała dobrze, otrzymałem nawet 10 punktów w
skali Apgar. Jako wcześniak automatycznie trafiłem pod specjalną
opiekę, teoretycznie najlepszych specjalistów. Instynkt mojej matki
podpowiadał, że coś jest ze mną nie tak, skoro niewyobrażalnie
płakałem po każdorazowym wzięciu mnie na ręce. Lekarze jednak nie
zważali na to, tłumacząc, że jestem po prostu rozwydrzonym chłopcem.
Według ich diagnozy to mój charakter był przyczyną ciągłego płaczu...
Okazało się, iż mam wyrwany staw biodrowy. Gdyby nie nalegania mojej
mamy, nie zrobiono by prześwietlenia, a staw jeszcze długo wisiałby na
mięśniach.
Kolejną niepokojącą oznaką był fakt, że po 12 miesiącach życia nadal
nie siedziałem samodzielnie, a także nie potrafiłem podnieść swojej
główki. Lekarze po raz kolejny bagatelizowali sytuację, wmawiając moim
rodzicom, że "na siłę" szukają u mnie choroby. Dopiero trzy miesiące
później, podczas szczepienia, zwykły pediatra postawił prawidłową
diagnozę.
MPD, czyli mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe spastyczne ,
brzmiało jak wyrok. Dopiero wtedy, po 15 miesiącach życia, zaczęła się
intensywna rehabilitacja, żeby zmniejszyć napięcie mięśniowe.
Leczenie, które pochłonęło majątek, nie dało żadnych efektów.
Zapewnienia lekarzy, że jeszcze będę zdrowy, okazały się zupełnie
złudne.
To chyba żadna tajemnica -nie miałem normalnego dzieciństwa. Bo trudno
nazwać dzieciństwem
ciągłe przemieszczanie się między szpitalami, ośrodkami
rehabilitacyjnymiczy sanatoriami. W 2001 r. poddałem się operacji
podcięcia zginaczy podkolanowych, bo miałem podkurczone nogi pod kątem
90 stopni. W jej wyniku aż 12 miesięcy spędziłem w szpitalu, a jedyne
co zyskałem, to proste nogi. Wiele lat
chodziłem na czworaka - dziś nawet tego nie potrafię. Od dwóch lat nie
mam czucia od pasa w dół.Dodatkowo mam guza w kanale kręgowym
niewiadomego pochodzenia(nie zgodziłem się na dalszą diagnostykę).
Bóle kręgosłupa są tak silne, że bez wzięcia silnych leków
przeciwbólowych po prostu wymiotuję. Muszę pić przez rurkę, gdyż
napięcie w rękach jest coraz mocniejsze. Jestem przykuty do starego,
zniszczonego wózka inwalidzkiego. Jakby tego było mało, mam ogromny
problem ze wzorkiem - z trudnością piszę ten apel...
Mam dopiero 26 lat, a czuję się jak 90-letni starzec. Nie mogę znieść
świadomości, że inni ludzie muszą mnie pielęgnować. Nie wyobrażacie
sobie, jakie to upokarzające, gdy własna matka musi zmieniać mi
pieluchę. Moi rodzice są coraz starsi i słabsi, a każdy dzień to
strach, że coś im się stanie, a ja zostanę bez niczyjej pomocy. Nie
chcę trafić do domu opieki społecznej - wolę godnie
odejść z tego świata.
Nie chcę tak żyć. Jak każdy mężczyzna chciałbym założyć szczęśliwą
rodzinę. Dzisiaj wiem, że jest to niemożliwe.
Nie mam już siły. Wielokrotnie próbowałem popełnić samobójstwo.
Podcinałem sobie żyły, jednak moje starania były bezowocne.
Próbowałem
przedawkować leki, jednak za każdym razem ratowali mnie lekarze. Nawet
wypiłem dawkę płynu do przeczyszczania rur, ale od razu straciłem
przytomnośći tylko poparzyłem sobie żołądek. Głodówki też nic nie
dały, ponieważ w odpowiednim czasie bez mojej zgody zostałem
przewieziony do szpitala, gdzie zmuszono mnie do
jedzenia - nie życzę nikomu, aby został upodlony w taki sposób.
Przypominają mi się słowa Marka Edelmana z książki"Rozmowa z katem".
Wyróżnił w niej dwa rodzaje śmierci: białą i czarną. Biała to śmierć
godna. Czarna to ta, gdy człowiek zabijany jest gdzieś pod płotem
przez
hitlerowca. Swoją bezczynnością państwo polskie skazuje mnie na tę
drugą opcję...
Czy wymagam zbyt wiele? Czy nie mogę godnie umrzeć na własne wyraźne
żądanie?
data: 11.12.2011 r.
------------------------
Takich osób jest setki tysięcy, błagają o godną śmierć, ale wśród nich
przechodzi się dr. Mengele i mówi nie, niech cierpią, to nie moje
cierpienie więc pozwolę aby zdychali w drgawkach do samego upodlonego
końca.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |