Strona główna Grupy pl.sci.psychologia "Męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać.."

Grupy

Szukaj w grupach

 

"Męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać.."

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 2


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2008-04-04 23:07:53

Temat: "Męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać.."
Od: "Kalinka" <c...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie!

Mąż wyjechał za granicę do pracy jak byłam w ciąży. Pracowałam wtedy i
robiłam podyplomówkę w innym miescie. Było cięzko, ale żyłam tym wszystkim i
napędzało mnie to do życia. Wtedy jeszcze mieszkałam u mamy (razem tam
mieszkaliśmy). Urodził się synek (po miesiacu bycia w szpitalu). W dwa
tygodnie po wyjsciu ze szpitala przeprowadziliśmy sie do teściów tj ok 230
km dalej - z miasta na wieś. Wcale tego nie chciałam, ale dla mnie liczyło
się małżeństwo, z mamą nie miałam najlepszego kontaktu. U tesciów był
koszmar. Teściowa nigdy mnie nie lubiała. Teściowie prości ludzi, ja
wykształcona, ale z depresją, nie mogłam sobie z tym wszytkim poradzić. Męża
nie było, a brakowało mi go bardzo, jego wsparcia. Karmiłam piersią a synek
zwracał pokarm. Lekarz powiedział, ze potrzebuje spokoju. Całe moje nerwy
przelewałam na mojego synka. Teściowa i siostra męża były najmądrzejsze,
udawadniając, że to moja wina, że zatrułam dziecko i dlatego wymiotuje.
Wieczne pretensje. Zawsze były madrzejsze obie od lekarza. wtracały się we
wszystko bardzo subtelnie, bo przecież tesciowa nigdy się nie twracała, ale
zawsze mówiła swoje zdanie. Serce mnie bolało gdy teściowa miała na rękach
małego i paliła. Nie mogłam nawet jej go zabrać, bo się wtedy odwracała ode
mnie i obnosiła przy sąsiadach. Poprosiłam tesciową (podkreślam kulturalnie
poprosiłam), żeby nie paliła przy synku, żeby go nie brała na ręce, gdy chce
zapalić. To powiedziała, ze nie moge zabronić jej palenia i że jak ja tak
mogę jej mówić ( była oburzona). Był dzień że wpadła w furię, że chciałam z
nią porozmawiać. To uciekłam na dół i zamknęłam na klucz drzwi. Tuliłam
mocno do siebie synka. Ona waliła jak oszalała w te drzwi i nagle wchodzi
jej młodszy syn. "Mama zemdlała" - krzyknął. Wystraszyłam się. Widziałm, ze
oddycha więc poleciałam po mokry recznik, a szwagrowi powiedziałam, zeby
otwarł okno. Gdy wróciłam z ręcznikiem, ona była już u góry u siebie, a
minęła nie cała minuta. Byłam zła. Teściowa jak królowa siedziała i ciężko
jej się oddychało. Wezwałam pogotowie. Przyjechali. Potem przyszedł jej brat
i patrząc mi w oczy pytał co się stało. Tak jakby to była moja wina.
Powiedziałam o wszytskim męzowi i powiedziałam, że zrobię wszystko, żeby się
wyprowadzić. Szwagierka wymyślała, na mnie rzeczy, których nie robiłam
plączac to niektórych ze swojej rodziny. Nie wiedziałam komu mam zaufać.
Zamknęłam się na całą męża rodzinę Byłam wtedy sama. Potem udało nam się
zamieszkać w trójkę za granicą. Była to świetna przygoda. Za co jestem
wdzięczna mężowi. Jednak bardzo chciałam wracać, gdyż nie wyobrazałam sobie
życia tam na stałe. Wróciłam na pewien czas do mamy, by móc znaleźć
mieszkanie do wynajęcia. Znalazłam mieszkanie i z wielką ulgą
wyprowadziliśmy się od teściów. Przeprowadzkę od mamy robiłam bez męża,
znowu mi go bardzo brakowało. Teraz mija rok ( na nowym miejscu) jak mąż
pracuje za granicą z przerwami dwutygoniowymi i raz byliśmy u niego. Synkowi
bardzo go brakuje i mnie. Wydaje mi się, że mąż już bardzo przyzwyczaił się
do bycia za granicą, a ja po wielkiej depresji ( gdzie na nowym miejscu
zostałam sama z synkiem) zaczynam się przyzwyczajać do bycia samej. Mam
jeszcze jeden problem. Przebywając cały czas z synkiem, mam wrażenie, że
zdziczałam. Nie mam znajomych takich od serca, bo nie mam ich kiedy znaleźć.
Nie mieszkamy w najlepszej dzielnicy (piece, żule, psychicznie chora
sąsiadka). Na to tylko było nas stać. Chodzi o to by w końcu uzbierać na
mieszkanie i być w końcu razem. Ale te bycie razem umknie nam przed nosem.
Chce mi się płakać, ale nawet juz nie potrafię. Kocham męża i wiem, ze on
nas kocha. Znamy się osiem lat nigdy nie było nam dane, zebyśmy byli ciągle
razem, zawsze były wyjazdy i przyjazdy. Bycie tak na tydzień dwa razem. I
czy tak ma byc już do końca naszego życia? A może własnie ta rozłąka buduje
naszą miłość? Sama już nie wiem co jest dobre dla nas co złe...

Wiem, może za dużo naopisywałam. Dziękuję za doczytanie do końca. Nie
potrzebuję użalania się nade mną, ale przydałby mi się kubeł zimnej wody ;-)
Może jakiś wstrrzas...

pozdrawiam wszystkich grupowiczów
Kalinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2008-04-05 06:32:18

Temat: Re: "Męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać.."
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Kalinka; <ft6cco$igj$1@news.onet.pl> :

> Witajcie!

Jedna rada - wyjechać za granicę do męża i zacząć leczyć zespół stresu
przewlekłego/depresji. Bo tak naprawdę "uciekasz" od zmian,
dostosowywania się do nowych warunków, od bodźców [co akurat w Twoim
stanie jest normalne], tyle że niezależnie czy tu czy za granicą, cały
czas musisz podejmować nowe decyzje, przyjmować wyzwania - co za różnica
gdzie będziesz "walczyć" ? :)

Pozdrawiam w zrozumieniu
Flyer
--
gg: 9708346; jabber:f...@j...pl
http://www.flyer36.republika.pl/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

No nie żartujcie sobie...
Pakosińska czyli seks a obrzezanie ;)
Dla przypomnienia ;)
Swiatomość (4) czyli jak sobie poscieliłes...
Zapomnienie się

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »