« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2004-09-07 06:49:29
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:chi6ik$jas$1@inews.gazeta.pl...
> [...] Powiedz mu: "zachowuj się jak mężczyzna a nie jak ciaptak".
> O ile jeszcze kobiety, z przyczyn chociażby biologicznych, mają
> prawo do nieuzasadnionych rozchwiań nastroju, to facet jeśli nawet
> posiada inklinacje do takowych rozchwiań - powinien sobie z nimi
> radzić. [...]
Tak jest. Prawdziwy mężczyzna jnigdy nie płacze.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2004-09-07 07:17:44
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)proxy11 wrote:
>
> Twoj maz nie czuje sie dobrze i pragnie zwrocic na siebie uwage. Ty masz
> gdzies jak On sie czuje i stad brak porozumienia miedzy wami. Domyslam sie
> ze to typowy dla waszego zwiazku sposob postepowania wypracowany przez te
> wszystkie lata. Wobec czego "gratuluje".
Twoja "psychoanaliza" nie jest zbyt trafna i ma na celu
wzbudzenie kontrowersji. Ty masz gdzies intencje Basi Z. i
stad brak trafnosci analizy. Domyslam sie, ze to typowy dla
Twojego toku myslenia sposob nadinterpretowywania wypracowany
przez te wszystkie tygodnie/miesiace na niusach. Wobec czego
"gratuluje".
;-)))))))))
S,NMSP. Skad taka kategoryczna forma?
Choc przyznaje, ze jesli nie znasz ukladow i meza Basi z jej
wczesniejszych postow, to taka nadinterpretacja mogla sie
zdarzyc. Ale Basia nigdzie nie napisala, ze samopoczucie jej
meza nie ma dla niej znaczenia...
Jesli o moje podworko chodzi - stosuje komunikat "to nie moja
wina, dlaczego sprawiasz mi przykrosc?" plus daje czas, plus
ewentualnie mala zadymka na tym tle. I vice versa. :-/
--
Dominika
końskie klimaty w okolicach Szczecina i Polic
http://www.konie.szn.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2004-09-07 08:44:35
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:chhoj6$tn5$1@213.17.234.82...
> Konflikty trzeba rozwiązywać, a nie w nich trwać.
Jest wiele metod. To jedna z nich... Jak się komuś pokaże, jak się
zachowuje, to może się zastanowi, że jest to uciążliwe dla reszty rodziny.
Czasami ludzie nie zdają sobie sparwy z tego, co robią, trzeba im pokazać po
prostu. Nie twierdzę wcale, że jest to jedyna i najlepsza metoda...
Iwonka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2004-09-07 08:52:14
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)Użytkownik "Marchewka" <M...@W...pl> napisał w
wiadomości news:chjsau$htp$1@news.onet.pl...
> [...]Jak się komuś pokaże, jak się zachowuje, to może się
> zastanowi, że jest to uciążliwe dla reszty rodziny.[...]
Dowcip w tym, że to _ma_ być uciążliwe. Przecież mąż Basi nie robi takiego
cyrku, zeby Jej humor poprawić, nie? A zachowywanie się w ten sam sposób po
pierwsze prowadzi do kieszonkowego armagedonu, a po drugie daje do ręki
ślicznie opakowany i przewiązany wstążeczką argument pt. "a jak ty robiłaś
to samo, to było dobrze".
Pozdrawiam
Hanka, co lubi, żeby z nią gadać jak z człowiekiem, nawet kiedy się
zachowuje jak kretynka
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2004-09-07 08:57:40
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)
Użytkownik "skrzato" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:chhpfa$q01$1@inews.gazeta.pl...
> tak, poglaskac, przytulic, bo nasz chlopczyk nieszczesliwy :>
> ok, juz nie dymie ;)
> ale wiesz, jak sie po dobroci nie da, to czasem trzeba potrzasnac :> czyli
> pogadac
Ależ Ty jesteś cywilizowana osobą :-) - bo ja bym napisała - nawrzeszczeć i
nie żałować sobie. To jest "potrząśnięcie". :)
I wcale nie przesadzam - każdy ma kiepskie dni, i da się omijać
współmałżonka i znosić jego fochy przez dzień, dwa.
Da się nawet przez taki czas usuwać z jego drogi dzieci, ew. patrzeć z
zaciśniętymi zębami jak na nie krzyczy o byle co, bo on ma zły humor.
Ale owa niezadowolona strona musi sobie zdawać sprawę z faktu, że we
współmałżonku narasta w tym czasie złość i frustracja i nie bierze się to z
nikąd, tylko z zachowania obrażonego.
Ja nie wytrzymuję - zaczynam niby rozmawiać co kończy się w takiej sytuacji
oczywiście kłótnią i dość szybkim oczyszczeniem atmosfery.
Każdemu schodzi para, a potem już na spokojnie można sobie wrócić do
argumentów i wyłuszczyć o co komu właściwie chodziło i czego robić
najbliższym nie należy.
Nie wiem niestety, czy takie coś sprawdzi się w związkach które praktykują
ciche dni, czy coś w tym stylu.
Pewnie metoda jak każda - nie dla wszystkich dobra
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2004-09-07 09:18:21
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)
> Akurat takiego 'muszastego' nie mam w domu (może za młody jeszcze... ;-)),
> ale ja bym przeczekała. Albo zaczęła się zachowaywać tak, jak on, żeby
> zobaczył i posmakował tego, czym częstuje...
I usłyszałabyś "no, znowu masz PMS".
;)
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2004-09-07 09:28:45
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)
> > Konflikty trzeba rozwiązywać, a nie w nich trwać.
>
> Jest wiele metod. To jedna z nich... Jak się komuś pokaże, jak się
> zachowuje, to może się zastanowi, że jest to uciążliwe dla reszty rodziny.
> Czasami ludzie nie zdają sobie sparwy z tego, co robią, trzeba im pokazać
po
> prostu. Nie twierdzę wcale, że jest to jedyna i najlepsza metoda...
Ja się staram rośmieszyć "nadąsanego", choć Bóg jeden tylko wie ile to
czasem wysiłku kosztuje. Ale już lepiej wspólnie się śmiać niż przedłużać
napięcie w rodzinie....
Rozmowy potem ale w niezby odległej przyszłości aby pamięć była jeszcze
świeża.
Potem mam tak samo- jak mnie dopada "czarna dziura" ( a przyznaję ze
wstydem, że to się zdarza częściej niżbym chciała) wedle zasady "traktuj
innych tak jakbyś chciał/a być traktowany/a.
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2004-09-07 09:48:22
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)On Tue, 7 Sep 2004 08:15:47 +0200 I had a dream that Basia Z.
<bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl> wrote:
>> mąż zachowuje sie jak zrzędząca baba" a w ostatecznosci - daj mu jakiś
>> przykład prawdziwego mężczyzny - jakiegoś męża koleżanki, który żadnych
>> humorów nie okazuje, tylko jest twardym chłopem-opoką:).
> To by chyba było najgorsze co mogłabym zrobić.
Zgadzam się. Całe szczęście, że potrafisz oddzielić "rady" od rad.
--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres
UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2004-09-07 10:00:34
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <anias@[asiowykrzyknik]wasko.pl> napisał w
wiadomości news:chjt1p$l67$1@nemesis.news.tpi.pl...
> A zachowywanie się w ten sam sposób po
> pierwsze prowadzi do kieszonkowego armagedonu, a po drugie daje do ręki
> ślicznie opakowany i przewiązany wstążeczką argument pt. "a jak ty robiłaś
> to samo, to było dobrze".
Jasne, że to nie jest najlepszy sposób, ale jeden z wileu, przy założeniu,
że lżejsze metody zostały już wkorzystane - rozmowy, zagajenia jakieś. Z
tego, co napisała Basia Z. wynika, że powyższe wyczerpała i nic się nie
zmienia...
Zresztą i tak bardzo wiele zależy od tego, jaki jest człowiek i co na niego
może zadziałać... Na jednych działa szczera rozmowa (najłatwiejsze IMO), na
innych humor, jak zauważyła Kaszycha (mój ulubiony sposób, pod warunkiem, że
sama zła nie jestem...), na jeszcze innych - kubeł zimnej wody na łeb po
prostu. Niestety...
Iwonka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2004-09-07 10:06:21
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)Użytkownik "Marchewka" <M...@W...pl> napisał w
wiadomości news:chk0pd$qdp$1@news.onet.pl...
> [...]na jeszcze innych - kubeł zimnej wody na łeb [...]
A wiesz, że to jest myśl...
Pozdrawiam :)
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |