Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-07-08 09:07:08

Temat: Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.
Od: "redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Pozwalam sobie zapoczątkować nowy wątek.

> Natek wrote:
>
> > To tak, ale może nie wyczuć zagrożenia jeśli np. niewinnie
> > wyglądający pan poprosi o pokazanie drogi, jak w opowieści
> > cbneta - może się zorientować w zamiarach typka za późno.

Nonnocere napisała:

> dlatego niestety dochodzi do takich sytuacji...
>
> W sumie nie wiem jak wychowywać dziecko, aby ustrzec je przed takimi
> sytuacjami. Tak, aby mogło się uchronić przed potencjalnym
> niebezpieczeństwem, ale z drugiej strony, aby nie traktowało każdego
> nieznajomego jako wroga. W paranoję też nie wolno wpadać. Trzeba znaleźć
> jakiś taki pośredni sposób. Mam nadzieję, że znajdziemy ten sposób razem
> z naszym dzieckiem :)
> Pamiętam jak swego czasu mama mi mówiła, że nie wolno mówić innym co się
> u nas w domu dzieje. Kiedyś przyszła do nas sąsiadka i spytała czy leci
> u nas woda. Powiedziałam, że nie mogę powiedzieć ;)

Wydaje mi się, że trzeba by się naprawdę postarać, by dziecko zaczęło
postrzegać ludzi jako "wrogów". Natomiast zdecydowanie należy kłaść
nacisk na to, by obcym po prostu nie ufało. A tu już rodzice mają dużo
do powiedzenia, bo dziecko samo z siebie ma wbudowane tego
typu mechanizmy obronne, natomiast dorośli zupełnie nieświadomie
tego typu mechanizmy osłabiają.
Przykład: dziecko się wstydzi ("chowa pod spódnicą"). Reakcja dorosłej
mamy: zamiast wykorzystać fakt, że dziecko w ten sposób utrzymuje
z nią kontakt cielesny i np. dzieki temu wyczuwa lepiej, czy mama się
boi czy nie - następuje "teatrzyk dorosłych": "patrzcie, jak się wstydzi,
no nie wstydź się, powiedz dzień dobry pani, to przecież nasza sąsiadka"
- i wypychanie dziecka do przodu, choćby i symboliczne (matka wysuwa
je przed siebie i odsłania). Taka postawa rodzica poza uwarunkowaniami
innego typu (kulturowe) ma też podłoże w niezrozumieniu różnicy
w perspektywie, jaką ma dziecko i jaką ma rodzic. Nawet sam upływ czasu:
sąsiadkę, którą widujemy np. raz w miesiącu dziecko uzna za zjawisko rzadkie,
a więc obce i nie powinniśmy się temu dziwić, a tym bardziej wmówić mu, że
jego nieufnośc jest nie na miejscu (co najczęściej sugerujemy "niby żartem").

Inna sytuacja: często istnieje dysonans między zagrożeniami, które wpajamy dziecku
a tym, jak sami na nie reagujemy. W tym np. nadmierne eksponowanie zagrożeń
pochodzących od ludzi w oderwaniu od przyczyn. Typowa sytuacja: alkohol.
Na pewno wielu ludziom zdarza się obserwować tego typu sytuacje: z jednej
strony izoluje się dziecko od widoku obcych pijanych osób (ucieczka) i sugeruje,
jawnie lub przez samą ucieczkę, że osoby te są groźne. Z drugiej zaś strony
beztrosko kultywuje się w swojej własnej rodzinie elementy "folkloru pijackiego":
np. żarty i opowieści, jak to było wesoło, jak się wujek kiedyś spił, nawet
(o zgrozo !) prowokacyjne zaczepki w stosunku do dzieci ("dzieciom nie wolno,
zobacz, pijesz tylko soki, a już jestes rumiany na twarzy, ha, ha ,ha" - tudzież
wszelkie inne żarty-aluzje na temat alkoholu, dzieci i tego, jakby to było, gdyby
były pijane). Jaki przekaz płynie z takiej gmatwaniny do dziecka ?

Zupełnie zaś inna sytuacja powstaje wtedy, gdy jesteśmy konsekwentni
i stawiamy sprawę jasno - to alkohol jest prawdziwym zagrożeniem,
nie pijany człowiek. Spotkanie (rzecz jasna w odpowiedniej odległości)
z pijakiem jest BARDZO DOBRĄ okazją do ilustracji przykładem.
"Ten pan jest bardzo chory, bo za dużo pije i nie wie, co robi. Tak
się dzieje z każdym, kto za dużo pije". Problem jest jeszcze drugi:
w takiej postawie trzeba być konsekwentnym także w gronie
rodzinnym - jak wujek/ciocia zaczynają robić z siebie idiotów to
trzeba to dziecku potwierdzić, a nie "na wesoło" deprecjonować.
A to bywa już bardzo trudne.

"Spotkanie z pijakiem w celach ilustracyjnych" można uogólnić:
trzeba po pierwsze zauważyć, że jest bardzo wiele tematów,
od których uciekamy i przed którymi izolujemy dziecko.
Po drugie: trzeba zauważyć, że dziecko jest bardzo otwarte
na to, by bardzo rozsądnie przyjąć do wiadomości informacje
o zagrożeniach, musi jednak za tym kryć się rozsądna struktura
przyczynowo skutkowa bez rażących luk logicznych.
Np. pojęcia abstrakcyjne - takie jak śmierć.
To jest dla dziecka temat ważny, bo ostatecznie jest to
SKUTEK. Może to nie jest przyjemne, ale może warto
czasem pokazać (z bliska) przejechanego kota i rzeczowo
wytłumaczyć, że kotek nie żyje, bo nie uważał, jak
przechodził przez jezdnię. Może niekoniecznie zaraz
musimy wprowadzać dwa elementy na raz (fakt istnienia
śmierci i fakt zagrożenia ze strony samochodów) -
wpierw pokazać śmierć na przykładach innych: patrz,
żuczek nie zyje, nie rusza się, patrz, żabka nie żyje
- została z niej sama skórka, robaczki zjadły resztę.
A oględziny kota przeprowadzić już "z daleka", na zasadzie
odwołania do wczesniejszych "lekcji" (pojęcie śmierci)
a ekspozycję zagrożenia ze strony samochodów.

Czyli: pokazywać i tłumaczyć. Nie uciekać: "a fuj, odejdź
od kotka !".
Racjonalizacja: choroba, możesz się zarazić śmiercią !
Sygnał podświadomy do dziecka: boję się śmierci i nad nią
nie panuję, a przynajmniej mam nad tym problem.
A tu przecież nie chodzi o ślepy strach, tylko o pokazanie,
że śmierć jest "niekorzystna" - bo nie można się ruszać itp.
To zresztą dla dziecka jest temat łatwy do łyknięcia - trzeba
tylko coś pokazać.

W kontaktach z niebezpiecznymi ludźmi (rzeczywiście niebezpiecznymi,
a nie zalanymi w trupa pijakami walczącymi z chodnikiem) oczywiście
swój strach powinniśmy pokazać. Tylko trzeba wpierw odróżniać
co jest, a co nie jest niebezpieczne.
Przy okazji: istnieje taka zasada, że "swoich się nie tyka", więc
myślenie w stylu: "przeprowadzę się w bezpieczniejszą" okolicę
może miewać bardzo krótkie nogi. Co zrobić, by zostać uznanym
za "swojego" ? Czasami wystarczy, że się nie patrzy ze strachem
i pogardą, czy też dezaprobatą, kiedy siedzą na ławeczce i coś
popijają, klnąc od czasu do czasu. Subtelny sygnał AKCEPTACJI,
wyrażony np. tym, jak kurczowo ściskamy dziecko przechodząc
obok.

Czy przychodzą Wam na myśl inne pomysły w temacie: jak nieświadomie
izolujemy dzieci przed wiedzą o realnych niebezpieczeństwach ?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2004-07-08 15:26:25

Temat: Re: Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"redart" <r...@o...pl> wrote in message news:ccj2rp$n4d$1@news.onet.pl...
> Czy przychodzą Wam na myśl inne pomysły w temacie: jak nieświadomie
> izolujemy dzieci przed wiedzą o realnych niebezpieczeństwach ?

Po przczytaniu twojego elaboratu w glowie pozostalo mi tylko oslupienie.

Gdziez ty ten buddyzm studiujesz?????????????????

Kaska


>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-08 20:05:31

Temat: Re: Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.
Od: "redart" <r...@w...op.to.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2l57d2F93e2fU1@uni-berlin.de...
>
> "redart" <r...@o...pl> wrote in message news:ccj2rp$n4d$1@news.onet.pl...
> > Czy przychodzą Wam na myśl inne pomysły w temacie: jak nieświadomie
> > izolujemy dzieci przed wiedzą o realnych niebezpieczeństwach ?
>
> Po przczytaniu twojego elaboratu w glowie pozostalo mi tylko oslupienie.
>
> Gdziez ty ten buddyzm studiujesz?????????????????

Czyli jednak bardziej paranoja :))))
Poproszę o konkrety, bo nie rozumiem ...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-08 21:20:59

Temat: Re: Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"redart" <r...@w...op.to.pl> wrote in message
news:cck9ek$f25$1@news.onet.pl...
> Poproszę o konkrety, bo nie rozumiem ...

Pisanie wyczerpujacych komentarzy do kazdego z twoich pomyslow zajeloby mi
za duzo czasu i, jako calosc, byloby dlugachnym, przynudzajacym
moralitetem:).

Twoje rady ocknely mi sie w glowie wierszykami Jachowicza ( "Nie rusz,
Andziu tego kwiatka....).

Stawiasz na rozwiazania mechniczne, na "wciskanie dziecku kitu" ( co z
tego,ze w zboznych zamiarach?????).

Pomysl, z "uzyciem" rozjechanego kotka, jako okazji do nauki przechodzenia
przez ulice, to juz nie wiem, czy bardziej mnie rozsmieszyl czy bardziej
przerazil.

Ale i tak najbardziej fascynuje mnie, jak ty ten dydaktyczny smrodek mogles
wyprowadzic ze swojej, ponoc pozostajacej pod wpywem buddyzmu , glowy.

Dziecko to NIE jest mechanizm, w ktorym wystarczy naciskac guziczki!

Kaska




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-08 21:52:08

Temat: Re: Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.
Od: "redart" <r...@w...op.to.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2l5s5sF9csqfU1@uni-berlin.de...
>
> "redart" <r...@w...op.to.pl> wrote in message
> news:cck9ek$f25$1@news.onet.pl...
> > Poproszę o konkrety, bo nie rozumiem ...
>
> Pisanie wyczerpujacych komentarzy do kazdego z twoich pomyslow zajeloby mi
> za duzo czasu i, jako calosc, byloby dlugachnym, przynudzajacym
> moralitetem:).
Z moralitetami to rzeczywiście byłby problem. Natomiast przydałaby się
opinia psychologa.

> Twoje rady ocknely mi sie w glowie wierszykami Jachowicza ( "Nie rusz,
> Andziu tego kwiatka....).
>
> Stawiasz na rozwiazania mechniczne, na "wciskanie dziecku kitu" ( co z
> tego,ze w zboznych zamiarach?????).
Z tą mechaniką to zaraz zobaczymy - na końcu.

> Pomysl, z "uzyciem" rozjechanego kotka, jako okazji do nauki przechodzenia
> przez ulice, to juz nie wiem, czy bardziej mnie rozsmieszyl czy bardziej
> przerazil.

Wiesz - z tym "rozjechanym" to bym nie przesadzał - nie chodzi o naukę
kolorów
ani anatomii. Chodzi o to, że nie żyje. I że to był samochód.

> Ale i tak najbardziej fascynuje mnie, jak ty ten dydaktyczny smrodek
mogles
> wyprowadzic ze swojej, ponoc pozostajacej pod wpywem buddyzmu , glowy.
>
> Dziecko to NIE jest mechanizm, w ktorym wystarczy naciskac guziczki!

Nie naciskam guziczków. Chodzę z córka na spacery i spotykamy po drodze
różne rzeczy. Przykład z "suchą żabką" jest z życia wzięty. Szliśmy sobie
przez ogródki działkowe, a tam co jakiś czas były takie płytkie studzienki
z kranami. Niektóre z nich zalane. W jednej takiej zalanej znaleźliśmy 5
okazałych ropuch, które wlazły i już wyleźć nie potrafiły, tylko się obijały
przy brzegu próbując pokonać barierę 10-15 cm wzwyż (tak - 15 cm
decydujące o życiu i śmierci). Więc zacząłem te ropuchy wyławiać, oczywiście
ku zachwytowi córki, która jest obecnie na etapie ostrożnego "kiziania"
wszystkiego, co się rusza (najbardziej bezskorupych pomrowów wielkich,
po których palce się jej kleją, a których u nas w okolicy wielki dostatek).
Po wyciągnieciu ropuch i wpuszczeniu w bliskie płożące się po ziemi coś
przypominającego barwinek postanowiliśmy przejść się także do innych
studzienek zobaczyć, czy tam też się co nie złapało. Po drodze znaleźliśmy
suchą skórkę innej ropuchy, w której mieszkał robaczek. Jeszcze jedną
ropuchę znaleźliśmy w jednej z suchych studzienek zagrzebaną w mchu.

"Mój buddyzm" jest odmianą mającą silne związki z szamanizmem i jako
taki wyjątkowo eksponuje związki człowieka z siłami przyrody.
Niezaleznie od tego, w każdej odmianie buddyzmu bardzo dużo mówi
się o śmierci i przemijaniu.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-08 23:46:48

Temat: Re: Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.
Od: "chiaro di luna" <c...@n...op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "redart"
>
> Czy przychodzą Wam na myśl inne pomysły w temacie: jak nieświadomie
> izolujemy dzieci przed wiedzą o realnych niebezpieczeństwach ?

Mnie sen z powiek spędza, że mogę nieświadomie mojemu dziecku "sprzedać"
własne lęki i strachy, a one są na tyle realne, na ile w nie wierzę.
Ale zaciekawiło mnie, bo wspominasz o buddyzmie, szamanizmie, dlaczego
kierujesz uwagę swojego dziecka na zagrożenia? Tam, gdzie nie ma strachu,
tam nie ma niebezpieczeństwa. Sprawdzone empirycznie.
pozdrawiam
Małgosia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-09 05:46:39

Temat: Re: Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.
Od: "redart" <r...@w...op.to.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "chiaro di luna" <c...@n...op.pl> napisał w
wiadomości news:cckmej$mbm$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "redart"
> >
> > Czy przychodzą Wam na myśl inne pomysły w temacie: jak nieświadomie
> > izolujemy dzieci przed wiedzą o realnych niebezpieczeństwach ?
>
> Mnie sen z powiek spędza, że mogę nieświadomie mojemu dziecku "sprzedać"
> własne lęki i strachy, a one są na tyle realne, na ile w nie wierzę.
> Ale zaciekawiło mnie, bo wspominasz o buddyzmie, szamanizmie, dlaczego
> kierujesz uwagę swojego dziecka na zagrożenia? Tam, gdzie nie ma strachu,
> tam nie ma niebezpieczeństwa. Sprawdzone empirycznie.

Moja wypowiedź ma szerszy kontekst w innym wątku i taki ma własnie
cel - próby dyskusji JAK rozmawiac z dziećmi o zagrożeniach, bo to, że
trzeba nie ulega (wg. mnie) wątpliwości. Na tyle, na ile powoli wypuszczamy
dziecko z rąk i się ono usamodzielnia.
Natomiast wydaje mi się, że masz rację z tymi strachami i lękami. Tylko
po pierwsze, nie wiem, czy to widać, ja nie rozmawiam z córką
o swoich strachach i lękach. Po drugie (teza z innego wątku) strachy i lęki
są właśnie tym, co powoduje, że dziecko izolujemy od pewnych tematów
i w ten właśnie sposób te strachy i lęki na głębokim, podświadomym
poziomie przerzucamy - np. w postaci luk logicznych przedstawianej
mu rzeczywistości. Logicznych i emocjonalnych luk.

Padł też zarzut "technicznego podejścia" (Pyzol). Tak się głębiej
zastanawiam i wychodzi, że rzeczywiście temat można stechnicyzować:
gdybym po lekcjach "śmierci" przeszedł do tego, że mamusia i tatuś
też kiedyś umrą. Taka informacja dla 2,3-letniego dziecka oczywiście
jest zupełną abstrakcją i nie jest ono w stanie jej przyjąć, za to
może zachwiać jego poczuciem bezpieczeństwa. Myślę więc, że
jest to przykład sytuacji, kiedy (jeśli ktoś nie ma lepszego pomysłu
- ja chyba nie mam) można (a nawet należy) świadomie skłamać,
że "tatuś i mamusia nie umrą nigdy", co tak naprawdę małe dziecko
odbiera jako "nigdy nie przestaną kochać, opiekować się, dbać".
I tylko o to chodzi. Natomiast na pewno przyjdzie czas, kiedy
dziecko zacznie rozumieć zjawiska takie jak upływ czasu, zacznie się
interesować procesem starzenia itp (pewnie powyżej 6-ego roku życia)
i wtedy sprawę należy postawić bardziej technicznie.
Natomiast generalnie - jeśli chodzi o śmierć - jeśli nie dotyczy
ona osób najbliższych - jest dobrym tematem, nawet dla dwulatka.

Czasem oczywiście zdarzyć się może, że dwulatek silnie związany
z babcią zostanie postawiony w sytuacji, w której babcia nagle
znikneła. Myślę, że pomocne w takiej sytuacji mogą być mity
"podróży" - np. babcia poszła do Nieba, bardzo daleko, ale nie
przestała kochać itp. Ale w przypadku dziecka 9-cio letniego
wg. mnie trzeba już uważać z tego typu tłumaczeniami. Dobrze
by tego typu tłumaczenia opatrywać komentarzem "wielu ludzi
wierzy, że" - i odwołuje się to do technicznego podejścia
dzieci w tym wieku, jest też sygnałem, że są różne religie.

Zastanawiam się też nad kwestią pokazywania dwulatkowi
babci w trumnie. Może na zasadzie "babcia zasnęła" można
by to rozsądnie przedstawić i dać dziecku możliwość
pożegnania, większe poczucie kontroli ? Nie wiem.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-09 21:35:20

Temat: Re: Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"redart" <r...@w...op.to.pl> wrote in message
news:cckfmh$1t4$1@news.onet.pl...
> "Mój buddyzm" jest odmianą mającą silne związki z szamanizmem i jako
> taki wyjątkowo eksponuje związki człowieka z siłami przyrody.
> Niezaleznie od tego, w każdej odmianie buddyzmu bardzo dużo mówi
> się o śmierci i przemijaniu.

Tak, ale sie smiercia nie s t r a s z y, ani traktuje sie jej najko
"pomocy pogladowej" do nauki o unikaniu zagrozen, na litosc buddyjska!;)


Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-09 21:38:06

Temat: Re: Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"redart" <r...@w...op.to.pl> wrote in message
news:cclbg6$saq$1@news.onet.pl...
> Zastanawiam się też nad kwestią pokazywania dwulatkowi
> babci w trumnie.

Ja wiem,ze nie przepadasz za swoja tesciowa, ale takie "przygotowania" to
moze juz letka przesada...;)
Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2004-07-09 22:05:59

Temat: Re: Między beztroską a paranoją - wprowadzić dziecko w świat zagrożeń.
Od: "redart" <r...@w...op.to.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2l8hjiFa6cd8U1@uni-berlin.de...
>
> "redart" <r...@w...op.to.pl> wrote in message
> news:cclbg6$saq$1@news.onet.pl...
> > Zastanawiam się też nad kwestią pokazywania dwulatkowi
> > babci w trumnie.
>
> Ja wiem,ze nie przepadasz za swoja tesciowa, ale takie "przygotowania" to
> moze juz letka przesada...;)

NaprawdęKaśka - luuuzik ... Chyba zagadam do Cię w innym wątku, bo
coś tam ciekawego właśnie w głębinach psp wygrzebałem ...

Co do zaś babci w trumnie ...
W zeszłym roku zmarł mój dziadek, opuszczając kilkanaścioro (koło 15 !)
już wnucząt (jam najstarszy, najmłodsze są młodsze od mojej córy).
Temat pokazania zmarłego dziadka przerabialiśmy więc w praktyce,
ale nic z tego nie wyszło - przepisy są dość sztywne i nie można sobie zbyt
dowolnie trumny otwierać. Więc ostatecznie moi kuzyni i kuzynki, ani ja,
zmarłego dziadka już nie zobaczyliśmy. Pozostało tylko wspomnienie
żywego.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

kobieta rodzaj meski ?
Wczoraj zostawila mnie dziewczyna
Zachowanie
Psycholgia, Warszawa i nowa matura
Rozwazania o duszy - II

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »