Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Moje rozmowy z Marcinem - Polandel (1)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Moje rozmowy z Marcinem - Polandel (1)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-03-16 16:32:37

Temat: Moje rozmowy z Marcinem - Polandel (1)
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora

Korzystam, ze niedzielny zastoj;-)))


Magda N


////////////////////////////////////////////////////
/////////////////////////////
MOJE ROZMOWY Z MARCINEM

polska grupa dyskusyjna "Polandel"



On Thu, 3 Apr 1997 20:17:32 PST, M. Fibich wrote:


>Kochana pani Magdalenko,


Tak pani slicznie pisze o takich roznych sprawach ze my jak z
moja Zonusia to czytamy to ona chlipie ze wzruszenia a ja tesz.
Jak niose te pani pisanie do naszgo Ksiedza Proboszcza, to on
muwi ze pani musi byc chyba jaka swieta czy co. Jak ja
chodzilem do Szkoly to Ksiadz Katecheta tesz przynosil nam na
lekcje religi taka ksiaszke co sie nazywala "Czytanka dla
gzecznych dzieci" czy jakos tak. Wszysciutko w niej bylo tak
samo i tak samo madre. Moze to pani pisala bo to bylo takie
madre. Chcieli my to jeszcze raz przeczytac bo mojej Bozence to
znaczy mojej Zonusi tesz to sie podobalo. Moze pani to ma to
prosze nam odsprzedac.

My z Zonusia czekamy na pani inne opowiadania bo tak wzuszaja
do glebi kosci i duszy i samego serca.

Zyczymy pani Blogoslawienstwa Bozego i tesz od Ksiedza
Proboszcza. Jak tylko bede mial czas i nie bedzie gosci przy
komputrze to zaraz wypisze z archiwum wszystkie pani inne
opowiadania, takie byly sliczne. Napisze o tym jak przeczytam
razem z Bozenka.

Dowidzenia -

Marcin F.<



Kochanemu Panu Marcinkowi ten posting dedykuje.
On do mnie z dobrym slowem, Swoja Kochana Zonke i Ksiedza
Proboszcza mi przyprowadza, a zachwyca sie, a moje slicznosci
polandelowe wychwala, a ja co? A ja myslalam, ze sie ze mnie
tak tylko nabija. Nawet mialam mu troche za zle. I co sie
okazuje? Wiare w ludzi stracilam. Bo Kochany Pan Marcin to
wszystko napisal z prawdziwej zyczliwosci i z serca, aha! Taka
prosta szlachetna dusza. A mnie naszlo zwatpienie. Juz
tlumacze, jak ono przychodzi.




"Ryba, ktora w kazdym robaku dopatruje sie haczyka, dlugo
nie pozyje"
- A. Wolodiuk



Wszystkiemu winne samo zycie. Wskutek rozczarowan,
przykrych przezyc stajemy sie podejrzliwi, nieufni. Patrzymy
spode lba na napotykanych ludzi: ten kreci, tamten klamie,
jeszcze inny jak nic chce wykiwac. Sprzedawca - potencjalny
zlodziej. Lekarz - nabijajacy sobie kabze na schorowanych
pacjentach konowal. Urzednik - zadufany w sobie aczkolwiek
glupawy gryzipiorek. Kandydat na narzeczonego - ladaco co to
wykorzysta i rzuci...

Z gory, tak troche na wszelki wypadek, zakladamy czyjes
"nieczyste intencje". Osaczamy sie bariera nieufnosci. Stajemy
okoniem. Doszukujemy sie nieuczciwosci, falszu, przewrotnosci.
Wydajemy sie sami sobie zapobiegliwi, ostrozni. Tyle ze z ta
"zapobiegliwoscia" wcale nam nie latwiej. Nagle lapiemy sie na
tym, ze wokol nas zrobilo sie dziwnie pusto. Wszystkie
"podejrzane" typy ulotnily sie gdzies podejrzanie szybko i...
zostalismy sami.

Zaufanie to cenna moneta w ludzkich kontaktach. To taka
troche inwestycja. Zaufanie sie zdobywa, budzi, zyskuje. Mozna
je jednak takze zawiesc lub stracic. Zaufaniem mozna szafowac
lub go komus odmowic. Wazne jest chyba jakies umiejetne
wywazenie tych dwoch postaw. Jak zrobic, by nie byc
beznadziejnie ufnym naiwniakiem, ani tez - z drugiej strony -
zatwardzialym, wiecznie nastroszonym niedowiarkiem?

Ryba, szukajac zeru, wylapuje robaki jak leci, choc w
niektorych czeka na nia byc moze zabojczy haczyk. Ryzykuje.
Ryzykuje, bo musi - inaczej zdechnie z glodu. Czlowiekowi
potrzebni sa inni. Nie moze ich wylacznie przesiewac, odtracac
- a nuz sa zdradliwi. Potrzebne jest wobec drugiego czlowieka
jakies minimum zaufania danego troche na zapas, jak to mowimy,
jego kredyt.

Kredyt to wlasnie ta inwestycja. Udzielanie kredytu wiaze
sie zawsze z ryzykiem jego straty. Czesciej jednak, na
szczescie, jest on oddawany i to z niespodziewanie dobrym
procentem. Wystarczy wiec wykalkulowac czy warto. A jesli
warto, to trzeba chyba kombinowac jak ta zglodniala ryba, ktora
wierzy, ze uda sie jej raz jeszcze ominac pechowy haczyk?...



Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka



--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

prośba: fobia społeczna
Odp: seksualna mowa ciała kobiet
Czemu moda wyznacza kierunek rozwoju człowieka?
erotoman, gwalciciel - jak takich ujarzmiacie?
Po co ci mozg? Masz przeciez dresik i komorke...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »