| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-09-01 13:01:59
Temat: Re: Może ktoś coś podpowie
"... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> w wiadomości
news:akt21a.3vs9471.2@gst.hab96e20e.invalid...
> "Asasello" w news:akrbc4$eav$1@news.onet.pl...
> /.../
> > > jej cele są
> > > diametralnie inne niż dobro tego dziecka.
> > z czego wnosisz to 'najprawdopodobniej',
> > bo ja w liście nie zauważyłem przesłanek /.../
> Nie domyslasz się z czego to wnoszę?
> W liście tego oczywiście nie ma - a mimo to, ja szacuję
> prawdopodobieństwo tej wersji jak 3 do 4.
można oczywiście się domyślać różnych przyczyn
ale tylko jeśli chodzi o_Twoją_ projekcję :)
ja zaś na podstawie swoich obserwacji i... doświadczeń
obstawiałabym optymistyczniej:
1 do 4 :)
a.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-09-01 15:46:34
Temat: Re: Może ktoś coś podpowie
"... z Gormenghast"
> Nie domyslasz się z czego to wnoszę?
> W liście tego oczywiście nie ma - a mimo to, ja szacuję
> prawdopodobieństwo tej wersji jak 3 do 4.
Ja sie domyslam, ale nie mam zadnego powodu sadzic,ze ta kobieta nalezy do
tego slepego stada, ktore nie rozumie iz jak ojciec traktuje jedno dziecko -
tak bedzie traktowal i drugie, i kazde nastepne.
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-01 19:46:33
Temat: Re: Może ktoś coś podpowie"Asasello" w news:akt34m$bke$1@news.onet.pl...
/.../
> > W liście tego oczywiście nie ma - a mimo to, ja szacuję
> > prawdopodobieństwo tej wersji jak 3 do 4.
> ja zaś na podstawie swoich obserwacji i... doświadczeń
> obstawiałabym optymistyczniej:
> 1 do 4 :)
No i bardzo dobrze. Wyciągamy srednią i mamy "pa pałam", czyli
prawdopodobieństwo 50%.
Dla mnie jest to wystarczająco mało aby w sytuacji Briana nie spać
jednak spokojnie.
> a.
>
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-01 19:50:05
Temat: Re: Może ktoś coś podpowie"Pyzol" w news:uDqc9.232020$v53.12493824@news3.calgary.shaw.ca
...
/.../
> > Nie domyslasz się z czego to wnoszę?
> > W liście tego oczywiście nie ma - a mimo to, ja szacuję
> > prawdopodobieństwo tej wersji jak 3 do 4.
> Ja sie domyslam, ale nie mam zadnego powodu sadzic,ze ta kobieta nalezy do
> tego slepego stada, ktore nie rozumie iz jak ojciec traktuje jedno dziecko -
> tak bedzie traktowal i drugie, i kazde nastepne.
Nie masz powodu sądzić - ja się nie dziwię. Jesteś bez wątpienia w tej
jednej czwartej stada, która widzi :)).
> Kaska
>
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-01 23:17:05
Temat: Re: Może ktoś coś podpowie
"... z Gormenghast" w wiadomości
news:aku22q.3vs4mod.1@gst.hdfa43f5b.invalid...
> "Asasello" w news:akt34m$bke$1@news.onet.pl...
> > > W liście tego oczywiście nie ma
> > obstawiałabym optymistyczniej
> Dla mnie jest to wystarczająco mało aby w sytuacji Briana nie spać
> jednak spokojnie.
list Briana wskazuje, że snu spokojnego bez roztrząsania
akurat tego i tak nie ma.
ale cóż,
może to i dobry moment:
jak i tak nie śpi, to niech się przy okazji dręczy
i innymi aspektami tej trudnej sytuacji ;>
a.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-02 08:30:58
Temat: Re: Może ktoś coś podpowieDzięki wszystkim za uwagi.
Myślę, że zdecyduję się na "przypadkowe spotkanie", chociaż trochę się
obawiam reakcji syna, a potem rodziny mojej byłej żony.
Kilka osób napisało, żeby to zostawić tak jak jest i że z czasem wszystko
samo się ułoży. Tak robiłem do tej pory, ale wydaje mi się, że to "pogłębia"
tylko status quo całej sytuacji. Mój syn udaje, że NIE MA innej części
mojego życia, niż ta, którą zna, a ja udaję, że to mi pasuje. Cała sytacja
się "cementuje", utrwala i być może w pewnym momencie narośnie tak bardzo,
że BARDZO trudno będzie cokolwiek zrobić.
Ktoś napisał o innym aspekcie sprawy, że zostawiłem kobietę, która mnie
kochała z małym dzieckiem itd. I oczywiście ma rację. Duża część winy jest
po mojej stronie. Może kilkakrotnie większa niż po stronie mojej byłej żony.
A może mniejsza. Trochę nie o to mi chodzi. To jest inna sprawa. Jeżeli
komuś bliższa, to proszę bardzo piszcie sobie.
Teraz chodzi mi o to, żeby w sytuacji, w której się znalazłem, zachować się
jak najsensowniej wobec mojego syna. No i wobec mojej nowej rodziny. Kocham
ich i chciałbym, żeby było im dobrze. Oczywiście prawdopodobnie wpadam w
pułapkę "chcenia, żeby im było dobrze w sposób, który mi pasuje". NIe umiem
tego uniknąć. Wyobrażam sobie, że moj syn mógłby być rewelacyjnym starszym
bratem, tylko nie za bardzo wiem jak się do tego zabrać.
Moja była żona wiesza się na moim synu i chyba on jest jej bardziej
potrzebny (emocjonalnie) niż ona jemu. Wyobrażam sobie, że przeraża ją
utrata kontroli nad nim. Co by jej wtedy zostało. Ktoś napisał, że dobrze
byłoby, gdyby kogoś poznała i jej życie trochę zmieniło. Życzę jej tego z
całego serca. I oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest jej źle, że cierpi i
myślę sobie, że to cierpienie nadaje sens jej życiu, a to już trochę
niedobrze.
No dobra, powymądrzałem się trochę. Sorry.
Chciałbym, żeby sytuacja "znormalniała", bo wtedy wszystkim byłoby łatwiej
żyć. Mojej byłe żonie również. Ale przede wszystkim mojemu synowi. No i
oczywiście mnie, nie przeczę.
Trzymajcie się.
Brian.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-02 11:20:02
Temat: Re: Może ktoś coś podpowie"Brian" w news:akv7kr$sui$1@sunsite.icm.edu.pl...
/.../
> Chciałbym, żeby sytuacja "znormalniała", bo wtedy wszystkim byłoby łatwiej
> żyć. Mojej byłe żonie również. Ale przede wszystkim mojemu synowi. No i
> oczywiście mnie, nie przeczę.
>
> Trzymajcie się.
>
> Brian.
Jedynym ratunkiem w jakiejkolwiek sytuacji rozwodowej z dziećmi w tle, jest
rozumienie obojga małżonków, że z punktu widzenia dzieci, ta sytuacja musi
wyglądać na normalną. Tak sie po prostu wydarzyło, dorosli nie potrafią ze
sobą żyć i już! Fatalnie dzieje się gdy dorosli nie potrafia sie ze sobą porozumieć,
choćby milcząco, co do tego, że kazde z nich jest potrzebne dziecku we własnym
zakresie, oraz że pod żadnym pozorem nie może przed dzieckiem obarczać
czymkolwiek drugiego rodzica! Jakiekolwiek odstępstwa od tych kanonów
procentują deformacją stabilnego rozwoju dziecka.
Co jednak nie przesądza sprawy, że kiedys z tego właśnie dziecka moze
wyrosnąć geniusz...;)
pozdrawiam
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-03 06:03:28
Temat: Re: Może ktoś coś podpowie
Użytkownik "Brian" <b...@i...pl> napisał w wiadomości
news:akv7kr$sui$1@sunsite.icm.edu.pl...
>> Mój syn udaje, że NIE MA innej części
> mojego życia, niż ta, którą zna, a ja udaję, że to mi pasuje.
Nie sądzę. Dzieci w tym wieku zwykle reagują spontanicznie. Nie są
fałszywe i zakłamane. Mam wrażenie, że to raczej Ty udajesz za Was
dwoje.
.
>
Może kilkakrotnie większa niż po stronie mojej byłej żony. A może
mniejsza. Trochę nie o to mi chodzi. To jest inna sprawa.
To nie jest inna sprawa! Jeżeli jasno nie określisz swoich uczuć do b.
żony, matki Twojego dziecka i nie przepracujesz poczucia winy,
złości, pretensji itp. dalej te problemy bedą wyznaczać jakość
kontaktów z synem. Że problemów tych nie masz "poukładanych" wynika z
dalszej części Twojego listu. Im bardziej będziesz przechodzć nad nimi
do porządku dziennego, udawać, że ich nie ma, tym bardziej zmory z
przeszłości będą dusić.
>> Teraz chodzi mi o to, żeby w sytuacji, w której się znalazłem,
zachować się
> jak najsensowniej wobec mojego syna. No i wobec mojej nowej
rodziny.
Ale wobec b. żony i swojej BYŁEJ RODZINY
nie zachowałeś się i NADAL nie zachowujesz sensownie. To też trzeba
zmienić. Dla dobra dziecka oczywiście.
>>Wyobrażam sobie, że moj syn mógłby być rewelacyjnym starszym
> bratem,
Jednak na odległość trudno określić, jak bardzo życzeniowa jest Twoja
postawa. Twój syn być może byłby rewelacyjnym starszym bratem, gdyby
to dziecko urodziła jego matka. A może nie? Może i tam traktowałby
młodsze dziecko jako zagrożenie dla swojej pozycji w rodzinie. Uważaj,
bo cóż może stać się teraz, skoro - jak piszesz -chłopiec rzekomo
ignoruje tamtą kobietę, a może nawet ją nienawidzi? Zorientuj się
najpierw co ON czuje, a potem nakręcaj sprawy w kierunku dla Ciebie
korzystnym. Nie wciskaj go w rolę, której on emocjonalnie nie będzie w
stanie udźwignąć! To naturalnie bardzo wygodne - syn zafascynowany
maluchem, Ty nie musisz okradać nowego dziecka z ilości poświęcanego
mu czasu, wspólne spacery, zabawy, ciasteczka serwowane przez
przyjaciółkę w Twoim domu itd. Tymczasem być może będzie trzeba na
długie godziny zostawić drugą żonę z wrzeszczącym dzieciakiem i gnać
na spotkanie ze starszym dzieckiem ;).Oczywiście Tobie pasuje, żeby w
NOWEJ rodzinie wszystko grało. Zawsze to mniej kłopotów, pretensji.
Tyle, że stara rzeczywistość skrzeczy.
> Moja była żona wiesza się na moim synu i chyba on jest jej bardziej
> potrzebny (emocjonalnie) niż ona jemu. Wyobrażam sobie, że przeraża
ją
> utrata kontroli nad nim. Co by jej wtedy zostało.
Uważam, że to wstrętne, co piszesz. Twoja żona nie może odnaleźć się w
samotności i ciągle dla niej bolesnej sytuacji. A Ty tak, jakbyś
chciał jej wydrzeć syna, tzn. umniejszyć jej kontrolę nad nim,
chociaż to jeszcze małe dziecko. Ta sytuacja będzie trwała i
wyrodniała w patologię, dopóki nie zniwelujesz wrogości i wyczuwalnej
w liście pogardy dla b. żony. Może Ośrodek Interwencji Kryzysowej? Ale
odnoszę wrażenie, że to Ci najmniej pasuje.
.>> I oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest jej źle, że cierpi i
> myślę sobie, że to cierpienie nadaje sens jej życiu, a to już trochę
> niedobrze.
Aleś Ty obłudny :(. Przecież taki sens jej życiu nadałeś Ty sam! I w
ogóle, jak możesz być z siebie zadowolony w takiej sytuacji? Że ktoś
płacze i cierpi przez Ciebie? A ta druga, jak się czuje? Bo chyba nie
wyobrażasz sobie, że kocha Twojego syna :). A czy jest zdolna
kiedykolwiek potraktować go jako zagrożenie dla swojego związku,
zwłaszcza, gdy jest brzydsza i ma niższą pozycję społeczną niż Twoja
b. żona? Czy podświadomie nie sądzi, że bezwzględność to Twoja druga
natura, objawiana okazjonalnie?
Dorrit
>
> Brian.
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-03 12:26:49
Temat: Re: Może ktoś coś podpowie"... z Gormenghast" w news:akvp4c.3vs6th9.2@gst.h02418ecf.invalid...
/.../
Przy okazji odświeżenia tematu przez Dorrit uzupełnię siebie:
/.../
> Co jednak nie przesądza sprawy, że kiedys z tego właśnie dziecka moze
> wyrosnąć geniusz...;)
Oczywiście geniusz samotny i nieszczęśliwy...;), jak to najczęściej z geniuszami
bywa.
> pozdrawiam
> All
S.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-03 18:25:42
Temat: Re: Może ktoś coś podpowie> to raczej Ty udajesz za Was dwoje.
>
> Ale wobec b. żony i swojej BYŁEJ RODZINY
> nie zachowałeś się i NADAL nie zachowujesz sensownie. To też trzeba
> zmienić. Dla dobra dziecka oczywiście.
>
> Ty nie musisz okradać nowego dziecka z ilości poświęcanego
> mu czasu, wspólne spacery, zabawy, ciasteczka serwowane przez
> przyjaciółkę w Twoim domu itd. Tymczasem być może będzie trzeba na
> długie godziny zostawić drugą żonę z wrzeszczącym dzieciakiem i gnać
> na spotkanie ze starszym dzieckiem ;).
> Oczywiście Tobie pasuje, żeby w
> NOWEJ rodzinie wszystko grało. Zawsze to mniej kłopotów, pretensji.
> Tyle, że stara rzeczywistość skrzeczy.
>
> Uważam, że to wstrętne, co piszesz. Twoja żona nie może odnaleźć się w
> samotności i ciągle dla niej bolesnej sytuacji. A Ty tak, jakbyś
> chciał jej wydrzeć syna, tzn. umniejszyć jej kontrolę nad nim,
> chociaż to jeszcze małe dziecko. Ta sytuacja będzie trwała i
> wyrodniała w patologię, dopóki nie zniwelujesz wrogości i wyczuwalnej
> w liście pogardy dla b. żony. Może Ośrodek Interwencji Kryzysowej? Ale
> odnoszę wrażenie, że to Ci najmniej pasuje.
>
> Aleś Ty obłudny :(. Przecież taki sens jej życiu nadałeś Ty sam! I w
> ogóle, jak możesz być z siebie zadowolony w takiej sytuacji? Że ktoś
> płacze i cierpi przez Ciebie?
> A ta druga, jak się czuje? [...] Czy podświadomie nie sądzi, że
bezwzględność to Twoja druga
> natura, objawiana okazjonalnie?
> Dorrit
Czy ty przypadkiem nie dopowiedziałaś sobie za wiele o mojej sytuacji? I o
tym co czuję i myślę? Dlaczego wydaje ci się, że jestem zadowolony z siebie?
Wygląda na to, że z założenia jesteś uprzedzona do facetów, którzy rozstali
się ze swoimi żonami i dzieci zosłały przy matce. Skupiłem się na jednym
aspekcie całej sytuacji, bo to mnie najbardziej interesuje. Moja była żona
robi różne rzeczy nie tylko przeciwko mnie (i właściwie nic poważnieszego
nie opisałem), ale mównież przeciwko SWOJEMU WŁASNEMU DZIECKU. Jak można na
przykład powiedzieć dziecku, "że jego ojciec to skurwysyn i nie kocha
własnego dziecka, tylko ugania się za dziwkami". A potem muszę tłumaczyć mu,
co to znaczy skurwysyn i dziwka. Albo jak można powiedzieć dziecku,
wyjeżdżając z nim na weekend, że tata dzwonił i stwierdził, że ma ważniejsze
sprawy niż spotkanie z nim i dlatego gdzieś sobie pojedziemy (oczywiście nic
mi nie mówiąc - przyjechałem jak zwykle i nie zastałęm nikogo). Nie wspomnę
o nieprzjemnościach, jakie spotkały moich rodziców i przyjaciół.
Owszem jestem zły na moją b.żonę i nie spodziewam się po niej niczego
dobrego, ale dość długo się spodziewałem. A teraz chcę po prostu poradzić
sobie nie starając się z nią porozumieć, bo nie wyszło setki razy.
Chcę zachować się tak sensownie jak to tylko możliwe, ale już nie wierzę, że
moja b. żona cokolwiek mi ułatwi.
BYć może da się to jakoś przepracować, ale nie wierzę że mogę to zrobić nie
tylko wewnętrznie. I naprawdę myślę, że mój i jej syn obrywa od niej
zupełnie niepotrzebnie. Wierzę, że można załatwiać sprawy techniczne (nawet
jeśli to trudne) nie wciągając w to dziecka i niepotrzebnie go nie raniąc.
No i oczywiście wiem, ja go zraniłem bardziej (cyt. z mojej b.żony - i ma
rację) i to usprawiedliwia wszystko i każde jej zachowanie (cyt. z mojej b.
żony - i IMHO nie ma racji).
Dzięki za to, co napisałaś. Dało mi do myślenia.
Ale sądzę, że jednak skupię się na innym aspekcie całej sprawy.
Pozdrowienia
Brian
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |