Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Napady gniewy przy dziecku ...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Napady gniewy przy dziecku ...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 177


« poprzedni wątek następny wątek »

141. Data: 2004-05-28 18:52:42

Temat: Re: Napady gniewy przy dziecku ...
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"vonBraun" <i...@s...pl> wrote in message

> Spadam stąd, może znajde jakiś wątek dla niepalących.

Ozeszty!

Przeciez te obrazki o d s t r a s z aj a! To bylo specjalnie dla ciebie, aby
ciem wesprzec!

K.
>
> pozdrawiam
> vonBraun
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


142. Data: 2004-05-28 18:55:22

Temat: Re: Napady gniewy przy dziecku ...
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"tycztom" <t...@i...pw.edu.pl> wrote in message
news:2hp5iaFfs2poU1@uni-berlin.de...
> P.S. Kaśka ma takE 'o', że nie może uwierzyć w mą "niezdolność
> telefoniczną".


Ja tam sie nie wyznaje na tych twoich duzych literkach i stosunek do nich
mam jak do baseballa - ani mi sie sni zaczac wyznawac!

Co ja mam ci wierzyc czy nie wierzyc - przeciez wszystko jest jasne. Nie -
to nie. Nie wierc sobie dziury w brzuchu.

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


143. Data: 2004-05-28 21:11:06

Temat: Re: Napady gniewy przy dziecku ...
Od: "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

->J.E. Pyzol<- 2...@u...de naszkrobal/a:

> Co ja mam ci wierzyc czy nie wierzyc - przeciez wszystko jest jasne.
> Nie - to nie. Nie wierc sobie dziury w brzuchu.

jeżeli "wszystko jest jasne", tzn., że 'ktoś Cię źle poinformował' ;)

> Kaska

oTTo

P.S. Kraaaaa, kraaaaa - kracz generaUku, kracz, madafaka, cool, BB

--
P:
Co oznacza wyrażenie "prawie ją kocham"???

W:
To oznacza, ze chyba na 100% nie moze bez niej
zyc czasami.

[Proximus & WOJSAL]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


144. Data: 2004-05-28 22:25:41

Temat: Re: Napady gniewy przy dziecku ...
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2hn6ihFeb1s4U1@uni-berlin.de...

> I nie nabzdyczaj sie, bo nie ma czego. Tycztom kazdemu kiedys przywalil -
> taka juz jego uroda - ale tak w ogole, to on t e z (sic!:) da sie lubic.


Słusznie, redart, nie ma czego. Chociaż nieprawdą jest, że Tycztom
każdemu przywalił. Mnie na przykład oszczędził, a nie powinien, zważywszy
na to, czego mu jeszcze nie napisałem. Choćby tego, że wzbudza we mnie
bardzo ambiwalentne odczucia. Czasami pisze nieźle, czasami przywali
z grubej rury, niekiedy z głupiej sprawy robi sfinksową zagadkę. Tycztom,
nie mógłbyś nieco odrobinę częściej napisać wprost i bez niedomówień
o co Ci chodzi?

Redart - naprawdę Ci współczuję. Twojej żonie również. Twojej córeczce.
I Tycztomkowi współczuję, Pyzolowi, cbnet'owi, i wielu, wielu innym. Tyle
się o Was dowiedziałem niesamowitych rzeczy... Naprawdę mieliście
porąbane życie. A końca męczarni jakoś nie widać... Straszne.

Czy przemknęła Ci na przykład przez głowę myśl, że pójdziesz kiedyś
dokładnie w ślady tatusia? Te wszystkie problemy, które masz teraz
z córką, żoną, teściami, rodzicami będą tycim drobiazgiem, niewartym
uwagi wobec "problemu", jaki zafundujesz samemu sobie i całej rodzinie.
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.

I tym optymistycznym akcentem zakończę swoją pisaninę w tym wątku.

--
Sławek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


145. Data: 2004-05-28 22:30:42

Temat: Re: Napady gniewy przy dziecku ...
Od: "redart" <r...@w...op.to.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "tycztom" <t...@v...iem.pw.edu.pl> napisał w wiadomości
news:slrncbdo55.df3.tycztom@volt.iem.pw.edu.pl...

No i nie wiem, tycztom, co Ci tu powiedzieć ...
Tym razem (!) będę z Tobą szczery i nie podniosę kurtyny
w teatrze. Powiem prawdę :)

No więc, Tycz, wydaje Ci się, że mnie w coś złapałeś ...
Mógłbym tu dokładną i szczegółową analizę wykonać, ale nie chce
mi się :)
Z ważniejszych elementów tej analizy przytoczę tylko ostateczne tezy,
dowody i objaśnienia udostępnię tylko na specjalną prośbę.
Tezy:
1. Bardzo dobrze rozumiem Twoje intencje (i rozumiałem wcześniej, uwierzysz
? :)
2. Bardzo dobrze rozumiem metody, którymi się posługujesz
(znaczy się te skomplikowane intrygi, podrzucanie "nieprawdy"
w "przypadkowych" miejscach - w końcu robisz to nie pierwszy
raz, Tycz. To widać ! :)
3. Bardzo dziękuję za włożony wysiłek.
4. Mógłbym też powiedzieć coś o Tobie, ale .. to na wyjątkowo
specjalną prośbę :) Jawną i szczerą. Jeśli jesteś w stanie potraktować
mnie jak partnera - to proszę. Jeśli nie - oszczędź mi czasu, proszę
i nie zachęcaj ! Nie będę specjalnie dla Ciebie drugi raz grał
"rybki na haczyku w teatrzyku". To miało sens tylko ten jeden raz ...

No nie, nie mogę się powstrzymać: dam Ci hinta do przemyśleń:
Napisałeś:
"No wal, wal. Odszczekuj. Czekałem na to :)".
A pytanie: co w moich problemach mają do rzeczy Twoje oczekiwania ?
Z wielkim uśmiechem, Tycz !
Nie tylko kwiaty Ci się należą ... :)))

> P.S. Głowa do góry! :)

A jakże ! :)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


146. Data: 2004-05-28 22:54:31

Temat: Re: Napady gniewy przy dziecku ...
Od: "redart" <r...@w...op.to.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_BE]@gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:c98ee6$8te$1@nemesis.news.tpi.pl...

> Redart - naprawdę Ci współczuję. Twojej żonie również. Twojej córeczce.
> I Tycztomkowi współczuję, Pyzolowi, cbnet'owi, i wielu, wielu innym. Tyle
> się o Was dowiedziałem niesamowitych rzeczy... Naprawdę mieliście
> porąbane życie. A końca męczarni jakoś nie widać... Straszne.

:))) Widać. Np. w tej chwili jest mi całkiem nieźle :) I będzie tak przez
całą noc - rano idę do pracy, a to już nie jest wesołe ... Ale to jest
przyszłość.

> Czy przemknęła Ci na przykład przez głowę myśl, że pójdziesz kiedyś
> dokładnie w ślady tatusia? Te wszystkie problemy, które masz teraz
> z córką, żoną, teściami, rodzicami będą tycim drobiazgiem, niewartym
> uwagi wobec "problemu", jaki zafundujesz samemu sobie i całej rodzinie.
> Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.

Oczywiście, że mi przemknęła. Nie raz i nie dwa. Ale widzisz, ja nie
jestem moim ojcem :) Ani też nie jestem "na przekór" mojemu ojcu :).
Mam swoje życie, inne ciało, inne emocje. Są bardzo konkretne
"dowody" zewnętrzne tego faktu, ale nie będę wyliczał. I są też bardzo
konkretne i głębokie zmiany/różnice wewnętrzne. Też nie będę wyliczał
- po prostu mi zaufaj, że wiem, co mówię :). Ja sobie ufam.
Tak naprawdę to nie wiem, co będzie kiedyś. Zupełnie nie mam pojęcia,
co by się mogło stać, gdybym doznał np. uszkodzenia mózgu, albo
np. przysadki mózgowej czy innego ważnego gruczołu dokrewnego
(przysadka jest gruczołem dokrewnym ?). Widziałem na własne oczy,
co z rodziną robi zwykła astma u matki i napędzająca się spirala
przyjmowanych leków - coraz silniejszych. A na końcu jakaś
cyklofrenia czy cuś.
Ważne jest to, że bardziej jestem tym, kim jestem teraz, a nie tym, kim
będę lub byłem, lub byli moi rodzice. Jestem tu i mam żonę i dziecko.
To jest MOJA żona i MOJE dziecko. To nie są przypadkowi ludzie,
a ja nie jestem ofiarą losu. To są MOI teściowie i MÓJ wątek na tej
grupie.

MÓJ tycztom :)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


147. Data: 2004-05-28 23:01:59

Temat: Re: Napady gniewy przy dziecku ...
Od: KOMINEK <k...@o...org.pl> szukaj wiadomości tego autora

"redart" <r...@w...op.to.pl> wrote in news:c98eip$8m8$1@news.onet.pl:

> 4. Mógłbym też powiedzieć coś o Tobie, ale .. to na wyjątkowo
> specjalną prośbę :)

Mam dla ciebie wyjatkowa prosbe.
Powiedz cos o mnie.



PS. Trener! Spadaj...
--
Nudzisz sie? To napisz: k...@g...pl albo zaGGadaj - 1209534

Jezeli jestes zadowolony ze swojego komputera, nie martw sie, przejdzie ci.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


148. Data: 2004-05-29 08:05:08

Temat: Re: Napady gniewy przy dziecku ...
Od: "redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2hpg00Ffkc80U1@uni-berlin.de...
>
> "vonBraun" <i...@s...pl> wrote in message
>
> > Spadam stąd, może znajde jakiś wątek dla niepalących.
>
> Ozeszty!
>
> Przeciez te obrazki o d s t r a s z aj a! To bylo specjalnie dla ciebie, aby
> ciem wesprzec!

Wiesz - to jest tak, jak z anoreksją: pokazujesz dziewczynie wychudzoną
na patyk nogę, cieńszą niż ręka niemowlęcia, a ona twierdzi, że dalej
jest za gruba.

Pokazujesz vB zapaskudzony kawałek mięsa, a on myśli:
Tak, zróbcie mi z tego przeszczep - chcę to poczuć w całym ciele ...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


149. Data: 2004-05-29 08:33:45

Temat: Re: Napady gniewy przy dziecku ...
Od: "Natek" <n...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

redart w news:c96mb3$mi0$1@news.onet.pl:
> Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
> news:2hn6ihFeb1s4U1@uni-berlin.de...

> > Ale - czyz trzeba az czytac ksiazke, aby wiedziec, ze slodycze sa
> > niezdrowe?????
> Dobre pytanie ! Dziwne, nie ? Mój ojciec jest z wykształcenia
> biochemik, mama też kierunki przyrodnicze. No i u mnie w domu się po
> prostu na pewne rzeczy zwracało uwagę. I to było oczywiste. I byłem
> święcie przekonany, że to oczywiste.
> A tu masz ... Trafiam po prostu na beton...

> Ufff... Znowu się rozpisałem. Mówię wam - frontów jest dziesięć, nie
> jeden.
>
> Dlatego też, zrozumcie, kiedy się rozpalam do czerwoności, kiedy mi
> ktoś mówi, że jestem głupi i jszcze mu się wydaje, że naprawdę mądrze
> gada. Normalnie szlag mnie trafia. To mój konik, niestety.


Posłuchaj A. - poczytałeś sobie, że jesteś głupi, ale zrozum
że ten epitet podsumowuje tylko Twoją postawę w sytuacji,
którą nam opisujesz. Naprawdę to wygląda, jakbyś popylał
przed siebie z zamkniętymi oczami - nie widząc, że pędzisz
w przepaść. Jak do Ciebie mówić, skoro nie słuchasz, bo
sam 'wiesz lepiej'?

Pomyśl: sam mówisz "frontów jest dziesięć" - a Ty chcesz
w tej sytuacji załatwiać sprawę mądrego odżywiania?
Naprawdę uważasz, że to jest w tej chwili ważne?
To jest ostatnia ze spraw, którymi powinieneś się teraz
zajmować. Może wydaje Ci się, że skoro znasz jedynie
słuszny model odżywiania, to wystarczy odpowiednie
wyjaśnionko dla żony i już.
A to nie jest tak oczywiste. Są różne podejścia do tematu
odżywiania dzieci. Wy macie poglądy rozbieżne, jednak
na coś powinniście się zdecydować, a nie szczypać
co chwilę o poszczególne 'dania'. Skoro to głównie żona
zajmuje się dzieckiem, bo Ty nie masz czasu, powinieneś
pozwolić jej decydować, a jeśli chcesz ją przekonywać,
to jedynie w formie jakiejś większej rozmowy bez udziału
małej. Jeśli Ci się nie uda, poddaj się - najgorsze
co możesz zrobić, to zwracać uwagę od czasu do czasu,
że niedobrze, nic w ten sposób nie osiągniesz oprócz
kolejnych burz.

Teraz parę słów nt tego nieszczęsnego odżywiania.
Nie chcę Cię przekonać, że nie masz racji, mówiąc
o wyeliminowaniu słodyczy, przypraw itd. - pewnie tak
by było dobrze, ale chcę Cię przekonać, że inaczej też
nie musi być źle, jeśli 'dawkowanie' jest rozsądne.
Może łatwiej by Ci było dbać o dietę córki, ustalając
z żoną zasady dotyczące ilości poszczególnych
'przysmaków' zamiast walki o radykalne ich
wyeliminowanie.
BTW widywałam dzieci, które mają w domu całkowity
szlaban na słodycze, a kiedy gdzieś 'w gościach'
czy w przedszkolu zostaną poczęstowane (za zgodą
rodziców lub bez - zależy czy są obecni) - wpychają
je w siebie jak małe dzikusy - czasem z widocznym
poczuciem winy. Zdaje się, że czasem taki zakaz skutkuje
tym, że dziecię, gdy już może samo decydować, rzuca się
ze zdwojonym apetytem na słodkości - ale nie wiem, czy
często tak się dzieje, być może nie.

Moim zdaniem można wprowadzić sensowne zasady
żywienia z udziałem słodyczy (mała ilość, dobra jakość
- np. czekolada lub lody zamiast cukierków). Dziecko,
które ma rozsądnie dawkowane słodycze, często traktuje
je spokojnie, bez tendencji do nadużywania.
Wiadomo też, że organizm dziecka potrzebuje i zużywa
sporo cukrów i tłuszczy, więc jeśli chodzi o realne
jego potrzeby, nie ma całkowitych przeciwwskazań, a za
całkowitym ograniczeniem przemawia chyba wyłącznie
kształtowanie 'prawidłowego' nawyku żywieniowego
- które jednak nie zawsze się udaje.

A teraz popatrz, jak wybiórczo chcesz stosować 'mądre'
zasady. Uważasz, że potrzebna jest dyscyplina w kwestii
słodyczy itd., ale twierdzisz też że nie jest potrzebna
dyscyplina dotycząca regularności posiłków - nie rozumiem
takiego podejścia.Jedna i druga sprawa wypływa z podobnych
przesłanek pt. "zdrowe odżywianie" - na jakiej podstawie
oceniasz konieczność wprowadzenia jednej a wyeliminowania
drugiej. Chyba tylko własnego widzimisię.
Akurat tak się składa, że macie dokładnie odmienne zdania
z żoną w tych dwóch punktach. Żaden z nich nie jest wart
codziennych przepychanek. Gdybyś przyjął model żony,
moglibyście pewnie w miarę spokojnie ustalić rozsądne
zasady dotyczące proporcji poszczególnych składników
diety, tak by dziecko odżywiało się dobrze.

Możesz też oczywiście walczyć o wprowadzenie 'Twoich'
zasad, ale zważywszy na dotychczasową skuteczność i na
towarzyszące okoliczności - sądzę że to walka z wiatrakami
i zapętlanie się w konflikcie.

* Natek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


150. Data: 2004-05-29 10:40:01

Temat: Re: Napady gniewy przy dziecku ...
Od: "redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Natek" <n...@o...pl> napisał w wiadomości
news:xn0diuges61vtf000@news.onet.pl...

> Teraz parę słów nt tego nieszczęsnego odżywiania.

Wbrew pozorom, to co mówisz, nie jest mi obce :)))

Tym razem nie nazwałbym tego kłótnią:

<ja-redart> na pewno znajdzie się coś o słodyczach, kabanosikach pepperoni i soleniu
pomidorów.
<ja-redart> Nie czytałem tego jeszcze - podrzuciła mi to pewna osoba.
<Moja Zona> to może ty to przeczytaj i zaproponuj alternatywę a ja to rozważę? czy ja
mam monopol na organizację żywienia i czy jedyną alternatywą ma beć nie-żywienie ?
<ja-redart> Tam poczytaj trochę sama, bo ja językowo tego nie dam rady. Porozmawiamy
w domu.
<Moja Zona> to może znajdź strone polska o żywieniu - za granicą są inne normy
<ja-redart> A moje propozycje są w zasadzie bardzo proste: ŻADNYCH słodyczy w domu
(***). O szufladzie w zasięgu ręki Juli to już nawet nie wspomnę. A co do soli i
kabanosików itp. sztucznych świństw - poczytamy to pomyślimy. Ja też nie wiem. Mój
ojciec był biochemikiem i pewne rzeczy są dla mnie oczywiste. Ale to za mało, by
dyskutować z Twoją mamą, czyli pediatrą.

(***) Pojechałem za ostro. Mój pogląd na tą sprawę jest inny, bardziej kompromisowy.
Popełniłem błąd w dyskusji ...
Z drugiej zaś strony - nie mogę przecież od razu być miękki, bo ew. "kompromis"
będzie funta kłaków wart.
Hmmm ... Nie - źle to wyraziłem, mea kulpa ...

<ja-redart> Nie jestem w stanie Ci precyzyjnie powiedzieć DLACZEGO JESTEM PRZERAŻONY,
jak widzę, co ty namiętnie Juli podajesz.
<ja-redart> I dlatego sam muszę to poczytać.
<ja-redart> Ty mi zaś pomożesz językowo.
<ja-redart> Kanada to akurat nasza strefa klimatyczna. Co mi jakieś normy ?
<Moja Zona> prawda jest taka, że żywność jest skażona i trzeba postawić na
różnorodność kabanosy nie są toksyczne bardziej niż żółty ser - są toksyczne
inaczej - mam w domu książkę toksykologia żywnośći - pewnie do niej nie zaglądałeś,
musisz wiec uwierzyć mi na słowo - nie ma idealnie adrowych rzeczy
<Moja Zona> trzeba spożywać różne rzeczy po to, żeby gromadzić różne zdrowe i
potrzebne organizmowi związki ale również po to, żeby zapobiec gromadzeniu się w
organiźmie toksyn jednego rodzaju
<ja-redart> Sorry, kasia. Nie wierzę Ci. A może inaczej: co z tego, że czytasz te
mądre książki, skoro i tak ich konsekwentnie nie stosujesz ? Robisz sobie wszystko
wybiórczo. Zdrowe kolacje przykładane konserwowymi ogórkami, solone japońską sola i
przyjadane piccami albo innymi rzeczami z MCdonalda i KFC.
<Moja Zona> poza tym istnieją toksyny naturalne (nie chemiczne, które jemy i czego
nie jesteśmy nawet świadomi, bo jemy je od wieków , np. w czarnych jagodach )
<ja-redart> Dobra kasia. Ale to nie ma nic wspólnego z tym, że Ty nie potrafisz Julii
odmawiać, a nawet odwrotnie: po prostu podpowiadasz jej rzeczy złe.
<Moja Zona> staram się na tyle na ile mogę, julia w swojej szufladce ma sezamki,
sucharki z ciemnego ryżku ew. rurki/ciastko z cienką warstą czekolady, rodzynki) i
uważam, że to ok
<ja-redart> A ja nie.
<ja-redart> I dlatego musimy poczytać.
<ja-redart> I coś uzgodnić.
<Moja Zona> a ty nie proponujesz rozwiązań alternatywnych tylko krytykujesz
proponowane przez mnie
<Moja Zona> i ona zawsze pyta, czy może zjeść coś z szufladki
<Moja Zona> i robi to stosunkowo rzadko
<Moja Zona> nie rozumiem o co ci chodzi
<ja-redart> Ależ proponuję: zamiast dawać ciastka - nie dawać nic. Zamiast dawać
cukierki - nie dawać nic. Z głodu przez to nie umrze. (***)

(***) Tu ostro znów przesadziłem - za bardzo naciskam, macie rację.

<Moja Zona> jakieś kompleksy masz z dzieciństwa czy co
<Moja Zona> nie będę jej żywiła chudym serem tylko
<Moja Zona> to jakaś psychoza!
<ja-redart> Kasia - poczytamy, ok ?
<Moja Zona> sam sobie kupujesz "Liony" i inne duperele
<ja-redart> Ja NIE WIEM, rozumiesz ? ja byłem żywiony inaczej i to, co robisz budzi
mój głeboki niepokój. Tym bardziej, że stoi za Tobą mama z autorytetem.
<Moja Zona> Ja z nią wypracowałam taki wzorzec, ze w sklepie nie wykłóca się o to co
wszystkie dzieci, przyjmuje spokojnie do wiadomości, ze coś jest niezdrowe i że
lepszy będzie sucharek albo sezamek i to przyjmuje i bez względu na wszystko z tego
nie zrezygnuję, bo to minimum, które chcę jej dać
<Moja Zona> Bo jak odrzucę wszystko hurtem to przy pierwszej okazji się na to rzuci
jak w banku!
<Moja Zona> A tak to będzie madrzejsza i będzie wiedziała, że ma coś równie smacznego
ale zdrowego
<Moja Zona> Niby dlaczego nie wolno jeść czekolady w niewielkich ilosciach
<Moja Zona> Czekolada podnosi poziom endorfin i jest zalecana przez lekarzy
<ja-redart> Nie wiem, Może dlatego:
<Moja Zona> oczywiscie w umiarkowanych porcjach
<ja-redart> (poczekaj chwilkę):
<Moja Zona> chcę ją wyczulić na to, żeby w przyszłości wybierała jedzenie bez
konserwantów jeśli jest taka altrnatywa i ze zdrowych upraw nie modyfikowane
<Moja Zona> natomiast w sytuacjach ekstremalnych (np. powrót samochodem z
rehabilitacji) kiedy żadne z nas nie zabrało dla niej niczego sensownego do jedczenia
chrupki są dopuszczelne (***)

(***) To nie były chrupki, tylko białe ciasteczka w pięknym opakowaniu. Na chrupki
kukurudziane bez żadnych dodatków pewnie chętniej przymknąłbym oko (tym razem to taka
drobna próbka manipulacji ze strony żony ;).

<Moja Zona> uważam że to zeby była najedzona jest priorytetem
<Moja Zona> bo ona wtedy była już po prostu głodna
<Moja Zona> trzeba uczulić rodziców, żeby w aucie nie jedli przy niej cukierków i
innych słodyczy, bo to mi się nie podoba
<ja-redart> Trzeba uczulić siebie, Kasia. Jedzenie bez konserwantów ? Znaczy się
ogórki i grzybki konserwowe ? Wszystko ze słoików ?
<Moja Zona> natomiast jezu Redart
<Moja Zona> tutaj naturalnym konserwantem jest ocet - ja mówię o konserwantach
chemicznych tych E? kojarzysz?
<Moja Zona> kwas mlekowy to też "konserwant"
<Moja Zona> kojarzysz tyle, ze te z E są niezdrowe a naturalne zdrowe ?
<ja-redart> znaczy sie uważasz, że ocet jest dobrym konserwantem, tak ? (*** -
przesadzam - uczepiłem się tego octu)
<ja-redart> "Zdrowym", jak to lubisz mówić ?
<Moja Zona> Nie, ale w takich ilosciach jakie spożywamy jest nieszkodliwy
<ja-redart> Sól morska też ?
<Moja Zona> tak
<ja-redart> I dlatego właśnie musimy poczytać.
<ja-redart> Dla mnie to koszmar.
<Moja Zona> Czy wiesz, że wody płodowe mają identyczny skład jak woda morska?
<Moja Zona> Tak jak z barwnikami/aromatami są naturalne i identyczne z naturalnymi
czyli sztuczne nawet earl grey jest aromatyzowany albo bergamotką albo esencja
sztuczną
<Moja Zona> Dlatego tyle czasu spędzam w sklepie czasem żeby coś rozszyfrować i
dlatego nie lubie nowych sklepów gdzie muszę szukać i sprawdzać wszystko od nowa, bo
na ogól nie znajduję rzeczy które kupuję na codzień
<ja-redart> Dobra kasia. Poczytaj sobie składniki tych ciasteczek, które serwujesz
Julii.
<ja-redart> CAŁYMI PACZKAMI.
<Moja Zona> Czytam
<Moja Zona> Brązowy razowy ryż naturalny z kaszą gryczaną z solą morską i siemieniem
<Moja Zona> To wafelki, które sama sobie wybrała
(*** znów drobna manipulacja - mówi o innych ciastkach, ale sprawdzę dokładniej, bo
nie jestem pewiem.
W każdym bądź razie te ciastka nie były ciemne. A, tak, ona tu mówiła o tych z
szuflady, nie z samochodu.).
<Moja Zona> Sezamki to sezam
<ja-redart> Mi chodzi tylko o to, że Julia tego nie potrzebuje wcale, ale ty ją
uczysz czerpania prostej przyjemności ze słodyczy. A ja mówię (przejaskrawiając
oczywiście): może od razu podaje jej odrobinkę amfetaminy ? (*** to tzw. jeden
z moich "mocnych" argumentów).
<Moja Zona> żelki misie, które je bardzo rzadko (właściwie 1 raz do tej pory) to guma
guar i agar (składniki naturalne) i jakieś syfy dlatego ich nie bronię
(*** tak - rzeczywiście - gumisie (sensu stricte) były tylko raz, było za to dużo
rzeczy podobnych, nie wiem
jak to się nazywa - takie różne nadmuchiwane różowe pianki).

<Moja Zona> redart, wafelki nie są słodkie
<Moja Zona> nie wiem dlaczego mówisz na jej szufladkę słodycze, kiedy najbardziej
słodką rzeczą są rodzynki naturalne i cienka warstwa czekolady na wiórkach
kokosowych.
<ja-redart> Po co jej w ogóle słodycze, misiu ? Żeby Ci łatwiej było sprawować nad
nią kontrolę ?
<Moja Zona> nie, żeby potem nie miała na ich punkcie hopla
<Moja Zona> ja miałam zabraniane a potem jak już dopadałam słodyczy to się nimi
zapychałam i wymiatałam wszystko co było pod ręką - moje i mojej siotry też
<ja-redart> A jesteś pewna, że dobrze rozpoznajesz ten "mechanizm psychologiczny" ?
Że "teraz jej nie dam - potem będzie miała hopla" ?
<Moja Zona> tak - przeczytaj w książce b.popularnej i mądrej psycholog
<ja-redart> Bo ja uważam, że chęci masz dobre, ale źle kombinujesz.
<ja-redart> Nie tędy droga.
<ja-redart> ja nie chcę jej zabraniać. (*** tu zaczynam mówić normalniej)
<Moja Zona> dzieci miały zabonione winogrona nie słodycze w związku z czym czatowały
tylko na te zabronione z jakichś powodów winogrona
<Moja Zona> cały rozdział jest tam o tym
<Moja Zona> chyba nawet prosiłam kiedyś, żebyś to przeczytał "karuzela
macierzyeństwa" Deborah Kerry chyba jest autorką.
<ja-redart> Tak Kasia, ale ty mylisz wg. mnie dwie rzeczy: zabraniać, a nie
podpowiadać.
<ja-redart> Ty Juli podpowiadasz.
<Moja Zona> nie robie tego
<ja-redart> Za dużo chcesz załatwić na zapas.
<Moja Zona> skąd ty możesz wiedzieć skoro cie w domu nie ma jakieś bezsensowne
zarzuty
<ja-redart> Idealizujesz ją (to nie moje słowa zresztą).
<ja-redart> Kasia - ja to widzę. Chcesz ją uchronić przed niebezpieczeństwami, które
jeszcze nie istnieją. które istniały tylko w Twoim dzieciństwie.
<ja-redart> Ja też tak robię.
<ja-redart> I dlatego musimy o tym dużo i spokojnie rozmawiać
<ja-redart> podpierając się badaniami naukowymi.
<ja-redart> Ale nie możesz mnie traktować jak wymondrzającego się przygłupa.
<ja-redart> Mój ojciec jest biochemikiem i tak samo jak Twoja mama "wiedział co
robi".
<ja-redart> Kiedy dziecko ma na czymś "hopla" to stoi za tym coś wiecej niż tylko
"brak dostępu w dzieciństwie". Ja nie miałem w dzieciństwie bardzo wielu rzeczy i nie
mam teraz na ich punkcie hopla.
<Moja Zona> większość dzieci ma - to stwierdzone naukowo
<ja-redart> Przypuszczam (sorry, że znów teoria, ale jak już mówię, to mówię), że u
Ciebie słodycze są pewnym obiektem zastępczym dla miłości matki. Że jako dziecko w
"braku słodyczy" upatrzyłaś sobie namacalny dowód "braku bliskości matki". I teraz
próbujesz dawać to Julii.
<ja-redart> To jest uproszczenie. Ty w ten sposób wyrażasz swoją miłość do niej.
<ja-redart> Spróbuj może jednak inaczej ?
<ja-redart> To jest zły sposób.
<ja-redart> A w reklamach tylko Ci przyklasną - zobacz jak są konstruowane.
<ja-redart> Sugerują rodzicom, że dzieciaki o niczym innym nie marzą - tylko o
zabawkach i słodyczach.
<Moja Zona> o czym ty mówisz człowieku -JAKIE SŁODYCZE DAJĘ JULI?

(*** żona bazuje na tym, że słone paluszki itp. "niesłodkie" rzeczy - to już nie są
słodycze - kolejna drobna
manipulacja z jej strony - udaje, że nie wie, o co mi chodzi. Słodyczami nie są też
rodzynki i sezamki.
A może naprawdę nie wie, o co mi chodzi ?).

<ja-redart> Kasia - dlaczego ja musiałem z Tobą toczyć niemalże wojnę o to, by
odstawić lizaki ?
<ja-redart> TU JEST PROBLEM. ja bym w ogóle jej do nich nie przyzwyczaił i nie byłoby
czego odkręcać, rozumiesz ? ONA NIE POTRZEBUJE I NIGDY NIE POTRZEBOWAŁA LIZAKÓW.
<ja-redart> I dalej wielu rzeczy nie potrzebuje.

KONIEC

> Akurat tak się składa, że macie dokładnie odmienne zdania
> z żoną w tych dwóch punktach. Żaden z nich nie jest wart
> codziennych przepychanek. Gdybyś przyjął model żony,
> moglibyście pewnie w miarę spokojnie ustalić rozsądne
> zasady dotyczące proporcji poszczególnych składników
> diety, tak by dziecko odżywiało się dobrze.

Nie mamy aż tak odmiennych zdań wbrew pozorom.
Generalnie właśnie dzięki moim naciskom głównie udało
się wypracować te rodzynki - zamiast cukierków. Gdybym
nie naciskał, to żona by odpuściła i nawet by się nie zastanowiła.
A tak efekt jest taki, że rzeczywiście, zarówno żona jak i teściowa,
zwracają uwagę na to, by nie dawać Julii twardych słodyczy
niszczących zęby (czyli np. te lizaki, które jej zaczeli dawać jak
jeszcze zębów nie miała), nie dawać mentosów itp. - tylko zwykłe
rodzynki. W dalszym ciągu mam zastrzeżenia, co do zasadności
wyposażania Juli w całą kieszeń rodzynek przy każdym wyjściu
na dwór, ale tu odpuszczam. Żona też upiera się przy tych sezamkach,
ja jednak nie mam do nich zaufania (w końcu czymś to jest poklejone,
nie jest to czysty sezam), ale tu też żonie chyba odpuszczę.
Wydaje mi się też, że z tą szufladą to też jest jak żona mówi - Jula
się pyta, sama nie bierze. Może to i dobrze zostało ustawione
i cieszę się, że to jakoś wygląda. Powiem o tym żonie.

No i wczoraj na kolacji nie było kabanosów. Pierwszy raz od dawna :)

W sumie dzięki za merytorycznego posta, który zmusił mnie
do dokładnego ponownego przeanalizowania mojej rozmowy
z żoną na temat jedzenia. :)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 14 . [ 15 ] . 16 ... 18


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak zdobyc kobiete?
Motywowanie dziecka
co to oznacza ?
ja już nic z tego nie rozumiem :-/
Mam pytanie do kobiet.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »