Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.task.gda.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Zbyszek" <Z...@p...com>
Newsgroups: pl.sci.medycyna
Subject: Nawiedzony "optymalny"
Date: Wed, 14 Mar 2001 10:16:31 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 45
Message-ID: <98ncnv$sue$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: pc81.krakow.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 984561215 29646 212.160.4.81 (14 Mar 2001 09:13:35 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 14 Mar 2001 09:13:35 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2417.2000
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2314.1300
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.medycyna:42431
Ukryj nagłówki
podtytuł: Dylematy moralne tłuszczojada.
Póltora roku temu odwiedzałem ojca w szpitalu im. Narutowicza w Krakowie.
Razem z nim przebywał tam pewien
cukrzyk w wieku około 35 lat (szczupły, chudy) z silnie postępującą chorobą.
Był już hospitalizowany wiele
razy a mimo to jego stan się pogarszał. Nie był już w stanie samodzielnie
wyjśc po schodach na pierwsze piętro
gdzie mieścił się ten oddział. Odwiedzała go codziennie jego żona wraz z
3-letnią córeczką. Mieszkali w podkrakowskiej
wsi. Kobieta bez przerwy płakała bo było wiadomym, że mąż wkrótce umrze.
Ja wtedy już od 3 miesięcy stosowałem dietę tłuszczową (Jana
Kwaśniewskiego). Byłem po lekturze jego książek tych bardziej
jak i mniej nawiedzonych. Decyzję o przejściu na to żywienie podejmowałem
też około 3 miesięcy, a nie miałem specjalnego
powodu by ją rozpoczynać.
Wiedziałem, że temu choremu wspomniana dieta mogłaby pomóc (a przynajmniej w
to wierzyłem).
Miałem ogromną chęć powiedzieć im o tym, ale jednocześnie nie chciałem się
wygłupić.
Dla człowieka patrzącego z boku (takiego jakich tu jest na grupie większość)
wyglądało by to tak:
"Znowu jakiś nawiedzony optymalny pieprzy bzdury o swojej głupawej diecie!".
W rezultacie nie powiedziałem im ani
słowa na ten temat. Dzisiaj nadal się tak odżywiam (już 22 miesiące) i nadal
nie widzę ewentualnych złych skutków.
Ten cukrzyk pewnie już dawno nie żyje, kobieta jest wdową a dziewczynka
sierotą.
Pytanie do szanownych grupowiczów: jak wam się wydaje; jak powinienem
postąpić w opisanej sytuacji???
Oczywiście mogę się usprawiedliwiać:
- nie ja byłem przyczyną choroby tego człowieka;
- nie jestem lekarzem;
- miał zapewnioną opiekę i pomoc lekarską;
- z pewnością by mnie nie zrozumiał.
Pozostaje jednak małe "ale". Może by 'zaskoczył' i dzisiaj cieszył się
życiem i zdrowiem??
Dzisiaj wypracowałem sobie następujący sposób. W podobnej sytuacji udzielę
suchej informacji podając namiary
na Arkadię i ewentualnego lekarza. Tak będę postępował aby mieć spokojne
sumienie w przyszłości.
Czy według was szanowni grupowicze zasługuję na miano "nawiedzonego
optymalnego"?
Pozdrowienia, Zbyszek
|