| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-03-31 19:14:39
Temat: Nawrot
"NOSIL WILK RAZY KILKA..."
"Wariat - czlowiek z glowa w czwartym wymiarze."
- Stefan Napierski
No i sie doigralam. Znow mnie koplo, i to jak jeszcze.
Jesli w pogmatwanej sieci neuronow, bylby jakis splot
sloneczny, to moglabym z reka na sercu skonstatowac, ze tapnelo
mnie cholernie celnie w sam srodek. Cios niespodziewany i
gwaltowny. Skrecilo mnie z bolu i padlam. A niby nic nie
wskazywalo na az tak silny psychiczny krach.
Wszyscy wokol i w kolko zdecydowanie i stanowczo, a takze
diabelnie rozsadnie mi powtarzali - Musisz byc silna! Musisz
przetrzymac! Musisz uzbroic sie w cierpliwosc! Musisz, musisz,
musisz... Sama wiedzialam, ze nie mam innego wyjscia, ze musze
musiec. Ze powinnam. Tyle tylko, ze chciec to jedno, natomiast
przetrzymac, nie poddawac sie wszechogarniajacej cie rozpaczy,
przetrwac, pozostajac obojetnym na coraz to bardziej dotkliwe
ciosy, walczyc, utraciwszy wiare w zwyciestwo to zupelnie inna
para kaloszy, niestety.
Kiedy pracowalam, bylo latwiej. Cala energie, uwage,
emocje kierowalam na innych - moich pensjonariuszy - tych
"naprawde potrzebujacych". Zapominalam o sobie. Zreszta, czy
nie bylo tak od zawsze? Nie konczaca sie galeria istot
wazniejszych przede mna, dluga codzienna pielgrzymka
towarzyszacych mi ludzi i nie trzeba bylo nawet zwerbalizowanej
skargi czy prosby z ich strony, bym ich przepuszczala przed
siebie, probujac im ulzyc i pomoc.
Wszyscy przede mna, jakze czesto mialam nieodparte
wrazenie, ze sens mego zycia definiuje sie najnormalniejsza,
niewyszukana pomoca innym. Przede wszystkim rodzice, dwaj
bracia, z ktorych mlodszy tak brutalnie mnie opuscil, dwojka
moich wlasnych najukochanszych dzieci, jak rowniez dzieci niby
mi obce, a jednak jakby moje: dzieci kalekie, osierocone,
zaniedbane, opuszczone, pokrzywdzone przez los lub rodzine. Moi
pensjonariusze, przy ktorych zapominam o wlasnych
najostrzejszych moralnych kolcach. Licza sie wylacznie oni i
ich nieuleczalne kalectwo - dar okrutnego, niesprawiedliwego
losu.
A gdzie jeszcze moja najwierniejsza suka, rownie
depresyjna jak ja. Wystarczy, ze mnie tylko zabraknie, by ja
rozpieszczac, karmic, zapewniac, jaka to jest piekna i madra,
by przestala zrec, sterczac w bezskutecznym oczekiwaniu w
oknie, a kiedy nie wracam, placze najszczerszymi psimi lzami.
A moja milosc i cierpliwosc do Punki, tak nazywamy nasza
rozkoszna swinke morska, to od fryzury przesmiesznej lepetyny
potarganej w stylu oryginalnego punka. Oj, wyjatkowo
egocentryczna to swinka. Dopiero po wpieprzeniu bukietu salaty,
pol peczka marchewki i bezkarnym podgryzaniu domowej
roslinnosci przylatuje do mnie, by gryzac sznurowadla moich
kapci dac mi do zrozumienia, ze skonczyla swoja kolacje i
wieczorny "jogging" i teraz czeka, bym wziela ja na rece i
przytulila do siebie. Popiskuje mi do ucha swinkowate problemy,
a ja jej slucham, glaszcze, uspokajam, mimo ze miedzy jedna a
druga popiskiwana skarga, bezczelnie przegryza nitki moich
najladniejszych swetrow.
A ja sluchalam, pocieszalam, tlumaczylam. Gdy trzeba bylo
opieprzyc, opieprzalam. Gdy trzeba bylo kogos godzinami trzymac
za reke, nie zwalnialam uscisku. Gdy trzeba bylo kogos
uspokoic, ukoic, dac sie wygadac, wyplakac, siadalam obok,
ocierajac czyjes rozpaczliwie bezsilne lzy.
Ktos ironicznie, drwiaco sie skrzywi - Eee, widziales te
pieprznieta? Druga Matka Teresa czy co?! - W glebokim powazaniu
mam, co ktos sobie o mnie pomysli i z kim mnie sobie skojarzy.
Tu az cisnie mi sie na usta bardzo niekulturalne wyrazenie,
ktore dosadnie przekonaloby takich podrwidupkow, ze baaardzo
daleko mi nawet do niklego sladu nasladowania tej sp.
heroicznej zakonnicy, ktora zreszta zawsze podziwialam i niemal
uwielbialam za tak konsekwentna ofiare, jaka zlozyla ze swego
zycia, by sluzyc nedzarzom i nieuleczalnie chorym.
Taka juz widac mam nature. Jak moja Punki, egoistyczna
jakas. Tylko reagujac w ten sposob, moglam czuc sie uzyteczna,
potrzebna. Dawalam, wciaz dawalam, zapominajac o wlasnych
zgryzotach, spychajac je coraz dalej i glebiej. W mroczna,
omszala, tak dobrze znana mi obrzydliwa studnie, ktora czekala
na mnie ze swoja przepastna otchlania, czekajac tylko na moj
nieostrozny ruch. Czwarty wymiar mojej skolowacialej glowy
przybieral coraz bardziej chorobliwe ksztalty.
Nie na darmo trul mi glowe przy kazdej okazji moj ostatni
psychiatra: dystans, kontrola i limit afektywnych inwestycji,
nawet do mojej ukochanej pracy sie przyczepial - dekompresja
przed snem - praca praca, dom domem, zycie prywatne
zarezerwowane tylko dla mnie samej, nie powinnam go sobie
zabraniac, nie mam prawa z niego rezygnowac, jesli chce wyjsc z
tej bryndzy. Ogolnie - relaks Maks!
Wszyscy mi zyczliwi ostrzegali - Zacznij wreszcie myslec o
sobie, najwyzszy czas! Przestan zyc wylacznie problemami
innych. Swieta za zycia chcesz zostac, szczegolnie z takim
cholernie pieskim charakterem jak twoj?! Badz egoistyczna,
samolubna. Tylko tak mozesz wygrac bardzo trudna zyciowa
batalie, ktorej sie podjelas. Inaczej pekniesz.
I peklam. Tlumione dotad na sile uczucia takie, jak:
poczucie winy, watpliwosci, obawy drazyly bezustannie i
skutecznie labirynt mojej genetycznie pochrzanionej
podswiadomosci. Jak ta rozpalona zywym ogniem magma, ktora
burzac sie i wrzac wsciekloscia zniewolenia, szuka
wyzwalajacego krateru, by zniszczyc swa smiercionosna lawa
wszelkie zycie, ktore znajdzie sie w jej zasiegu.
Az znalazly. Wystarczylo, ze przed czekajacym mnie dyzurze
w czasie najblizszego weekendu przez dwa dni zostalam w domu
nagle, niespodziewanie i wyjatkowo sama. Dorotka pojechala z
wizyta do kolezanki, Punki pokazywala mi krzywa gebe, bo robiac
zakupy, zapomnialam kupic jej ulubiona miodowa palke do
gryzienia. Nawet Buleczka byla nieszczesliwa i osowiala, bo
akurat miala cieczke, a narzeczonego z samolubnego
postanowienia jej wlascicieli nawet ani sladu.
Za czarnym oknem wiosenna szaruga. Galezie drzew pokladaja
sie ciezarem lodowatej ulewy. Beznadziejnosc. Nagle poczulam
sie tak cholernie samotna, cholernie winna i bezradna, podla,
niepotrzebna i bylo to tak intensywne, bolesne, a jednoczesnie
w jakims sensie niesprawiedliwe, ze powiedzialam sobie - dluzej
tego nie wytrzymam. Basta! - Zamykal sie nade mna czwarty
wymiar.
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-04-01 16:46:48
Temat: Odp: Nawrot> No i sie doigralam. Znow mnie koplo,
- Hela, znuf masz chalucynacje i to jak jeszcze [czytalas list "czy to
depresja", czy moze pomyslalas, ze listów PowerBoxa programowo nie bedziesz
czytac i tym sposobem pozbawiasz sie czasem uzytecznych wgladów, na które
chce Ciebie naprowadzic???]
> i to jak jeszcze.
> tapnelo
> mnie cholernie celnie w sam srodek. Cios niespodziewany i
> gwaltowny. Skrecilo mnie z bolu i padlam.
- pocwicz troche kung-fu - moze zdazysz postawic blok zanim Ci znów zada
cios niespodziewany i gwaltowny, cholernie celny...
> musisz... Sama wiedzialam, ze nie mam innego wyjscia, ze musze
> musiec.
-zamknelas sie w pomieszczeniu bez wyjscia? Musisz musiec? To musi byc
wyjatkowo nieproduktywny meta-stan i trudna do rozwiazania sytuacja. Samo
zdecydowanie, ze cos trzeba musiec to juz kleska a taki stos to juz MUSI byc
trudny do zniesienia. Powinnosc powinnosci. Moze lepiej zacznij watpic w to,
ze w to nie watpisz a potem badz pewna, ze jestes pewna, ze nie jestes juz
tego taka pewna... To powinno powinno pomóc.
> pozostajac obojetnym na coraz to bardziej dotkliwe
> ciosy,
- rób wiecej uników calym cialem, popraw lewy prosty, zwróc bardziej uwage
na prace nóg...
> walczyc, utraciwszy wiare w zwyciestwo to zupelnie inna
> para kaloszy, niestety.
Najlepiej zmien kalosze na bardziej sportowe obuwie, moga byc chinskie
trampki na poczatek.
> Wszyscy przede mna, jakze czesto mialam nieodparte
> wrazenie, ze sens mego zycia definiuje sie najnormalniejsza,
> niewyszukana pomoca innym.
- po co dorabiasz teorie w swojej chorej glówce, ze sensem zycia jest pomoc
innym. Kto Ci sprzedal taki bullshit? A sensem zycia tych, którym pomagasz
co jest? Tez pomoc innym, czy ich zycie nie ma sensu -i moga sobie od razu
strzelic w glowe? To w takim razie moze najlepiej jak kazdy po prostu wezmie
sie za pomaganie samemu sobie - w koncu sama wiesz lepiej niz ktokolwiek
inny czego Ci trzeba(za przeproszeniem). A kto jest odpowiedzialny za Twoja
depresje - ktos, kto mial Tobie pomagac ale sqrwysyn tego nie chce robic, bo
jest samolubem??? Czym róznisz sie od wyznawcy Islamu z przywiazanym do dupy
granatem w imie Allaha? Czy Ty tez im szybciej i im bardziej sie poswiecisz
tym szybciej pójdizesz do nieba?
> Przede wszystkim rodzice, dwaj
> bracia, z ktorych mlodszy tak brutalnie mnie opuscil,
- to sqrwysyn, jak mógl tak po chamsku postapic...
> ich nieuleczalne kalectwo - dar okrutnego, niesprawiedliwego
> losu.
- czyli nie dostrzegasz zadnych zwiazków przyczynowo skutkowych, tylko
"slepa reke losu, która na lewo i prawo rozdaje ciosy"...
> Ktos ironicznie, drwiaco sie skrzywi - Eee, widziales te
> pieprznieta? Druga Matka Teresa czy co?! - W glebokim powazaniu
> mam, co ktos sobie o mnie pomysli i z kim mnie sobie skojarzy.
- nie zartuj...
> Tu az cisnie mi sie na usta bardzo niekulturalne wyrazenie,
> ktore dosadnie przekonaloby takich podrwidupkow, ze baaardzo
> daleko mi nawet do niklego sladu nasladowania tej sp.
> heroicznej zakonnicy, ktora zreszta zawsze podziwialam i niemal
> uwielbialam za tak konsekwentna ofiare, jaka zlozyla ze swego
> zycia, by sluzyc nedzarzom i nieuleczalnie chorym.
> Taka juz widac mam nature. Jak moja Punki, egoistyczna
> jakas. Tylko reagujac w ten sposob, moglam czuc sie uzyteczna,
> potrzebna. Dawalam, wciaz dawalam, zapominajac o wlasnych
> zgryzotach, spychajac je coraz dalej i glebiej.
- czyli jednak twoja teoria poswiecania sie dla innych ewidentnie "gówno
daje" ale i tak dalej znajdujesz sposób na to by wierzyc, ze tak jest
dobrze. Nie mozesz pocieszyc innych gdy sama jestes zdolowana, nie mozesz
dac komus usmiechu sama bedac w glebokiej depresji, nie mozesz dac pieniedzy
sama bedac biedna itd. Jezeli najpierw nie zadbasz o wlasne szczescie to na
pewno nie dasz szczescia innym... Zabierasz sie za pomoc innym a sama przez
kilkadziesiat lat nie zdolalas pomóc samej sobie. Jakie "dno". Chcesz
pokazac, ze mozna zwyciezyc depresje ale wszystko co mozesz zrobic to
napisac dolujacy zajebisty felieton, rozeslac go do tysiaca ludzi i do konca
im pomieszac w glowach.
> W mroczna,
> omszala, tak dobrze znana mi obrzydliwa studnie, ktora czekala
> na mnie ze swoja przepastna otchlania, czekajac tylko na moj
> nieostrozny ruch. Czwarty wymiar mojej skolowacialej glowy
> przybieral coraz bardziej chorobliwe ksztalty.
- obrzydliwa studnia czeka na Ciebie? Moze musisz porozmawiac z ta studnia,
i powiedziec jej, zeby nie byla taka pewna tego, ze jest pewna, ze na Ciebie
czeka, nie wiem.
> Nie na darmo trul mi glowe przy kazdej okazji moj ostatni
> psychiatra: dystans, kontrola i limit afektywnych inwestycji,
- a mówil Ci tez jak to technicznie sie robi?
> Wszyscy mi zyczliwi ostrzegali - Zacznij wreszcie myslec o
> sobie, najwyzszy czas! Przestan zyc wylacznie problemami
> innych. Swieta za zycia chcesz zostac, szczegolnie z takim
> cholernie pieskim charakterem jak twoj?! Badz egoistyczna,
> samolubna. Tylko tak mozesz wygrac bardzo trudna zyciowa
> batalie, ktorej sie podjelas. Inaczej pekniesz.
- mysle, ze Tobie dzialanie we wlasnym interesie zle sie kojarzy. No cóz -to
wynik przyjetej przez Ciebie nieefektywnej filozofii, czyli zespolu
przekonan, które pozbieralas przypadkowo w dziecinstwie i nigdy pózniej nie
zastanowilas sie nad tym, ze one kieruja Twoim zyciem w kierunku obiektywnie
nieciekawym... Rodzice i otoczenie "sprzedali" Ci zawartosc swojego
"mentalnego smietnika", nawet nie zauwazylas kiedy a teraz wydaje Ci sie, ze
to genetyczne. Nie, myslenie nie jest zdeterminowane genetycznie.
Codziennie zbierasz zniwo swoich mysli. Jezeli chcesz zbierac cos innego -
musisz tez zaczac siac cos innego. To takie proste.
> I peklam.
- o cholera.......
>Tlumione dotad na sile uczucia takie, jak:
> poczucie winy, watpliwosci, obawy drazyly bezustannie i
> skutecznie labirynt mojej genetycznie pochrzanionej
> podswiadomosci. Jak ta rozpalona zywym ogniem magma, ktora
> burzac sie i wrzac wsciekloscia zniewolenia, szuka
> wyzwalajacego krateru, by zniszczyc swa smiercionosna lawa
> wszelkie zycie, ktore znajdzie sie w jej zasiegu.
- pieknie opisujesz swoje mysli. Niestety tak jak kwiatek wbity w gówno -nie
zmienia to faktu, ze myslisz "gówno" i naturalnie w konsekwencji czujesz sie
jak gówno.
> Za czarnym oknem wiosenna szaruga. Galezie drzew pokladaja
> sie ciezarem lodowatej ulewy. Beznadziejnosc. Nagle poczulam
> sie tak cholernie samotna, cholernie winna i bezradna, podla,
> niepotrzebna i bylo to tak intensywne, bolesne, a jednoczesnie
> w jakims sensie niesprawiedliwe, ze powiedzialam sobie - dluzej
> tego nie wytrzymam. Basta! - Zamykal sie nade mna czwarty
> wymiar.
- co zrobilas???
Juz Cie kiedys pytalem: co powoduje Twoja depresje? Odpowiedz mi i swoim
czytelnikom na to. Jak mozesz sie domyslac to jest wazne, oczywiscie dla
Ciebie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-01 22:49:56
Temat: Re: Nawrot> POWER BOX!
You got the power
You are my Master
Praise the Master!
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-02 05:36:54
Temat: Re: Odp: NawrotOn Tue, 1 Apr 2003 18:46:48 +0200, "PowerBox" <p...@w...pl> wrote:
>
>> Przede wszystkim rodzice, dwaj
>> bracia, z ktorych mlodszy tak brutalnie mnie opuscil,
>
>- to sqrwysyn, jak mógl tak po chamsku postapic...
>
To ty jestes skurwysyn!
Magda N
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-02 08:00:50
Temat: Re: Odp: Nawrot> >> Przede wszystkim rodzice, dwaj
> >> bracia, z ktorych mlodszy tak brutalnie mnie opuscil,
> >- to sqrwysyn, jak mógl tak po chamsku postapic...
> To ty jestes skurwysyn!
> Magda N
Tiaaaaaa, zacznij obrzucac go blotem, wyzyj sie... Szkoda, bo chyba nie
zrozumialas posta PowerBoxa. A przeciez byl skierowany do Ciebie, wiec moze
nalezaloby go sprobowac przeczytac. Ku$@#, przeciez Twoje posty sa tak
dolujace, ze musi byc Ci cholernie ciezko. Czy Ty sie tym delektujesz,
robisz z siebie meczennika i stosujesz ekshibicjonizm emecjonalny i to jest
cel w sam sobie. Zeby inni wiedzieli, ze cierpisz. Czy to jest celem? Zeby
wiedzieli. Bo pomocy i tak nie przyjmiesz, nie ? Ehh, szkoda slow. pa.
PsychoOne
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-02 08:26:37
Temat: Re: Nawrot
Użytkownik PsychoOne <p...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:b6e5c7$skc$...@n...onet.pl...
> > >> Przede wszystkim rodzice, dwaj
> > >> bracia, z ktorych mlodszy tak brutalnie mnie opuscil,
> > >- to sqrwysyn, jak mógl tak po chamsku postapic...
> > To ty jestes skurwysyn!
> > Magda N
>
> Tiaaaaaa, zacznij obrzucac go blotem, wyzyj sie... Szkoda, bo chyba nie
> zrozumialas posta PowerBoxa. A przeciez byl skierowany do Ciebie, wiec
moze
>nalezaloby go sprobowac przeczytac...
A może najpierw niech PB i szanowne PsychOne spróbują poczytać felietony
Magdy i wtedy by ich nie zdziwiła akurat taka reakcja Magdy na właśnie te
słowa....
Aska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-02 09:31:04
Temat: Re: Nawrot> A może najpierw niech PB i szanowne PsychOne spróbują poczytać felietony
Odpowiem za siebie - probowalem. Co wiecej, nadal probuje. Moze mam za
slaba motywacje, nie wiem. Przewaznie tym probom towarzyszy mi poczucie, ze
pani Madga pisze szybciej niz ja czytam :-/. Nie wyrabiam sie po prostu :)
> Magdy i wtedy by ich nie zdziwiła akurat taka reakcja Magdy na właśnie te
słowa....
Zdziwilo mnie to, ze caly dosc rzeczowy post zostal wlasciwie
zignorowany w calosci. Malo kontruktywana "replika" dotyczyla tylko jednego
stwierdzenia, ktore zreszta nie bylo tym czym wydawalo sie byc :)
Ale dobrze, bije sie w piers, jestem ignorantem, nie powinienem sie
wypowiadac w tej sprawie. Tak wiec nie bede, obiecuje. I don' t care. EOT.
PsychoOne
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-02 09:49:14
Temat: Re: Nawrot
Użytkownik PsychoOne <p...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:b6eale$c6i$...@n...onet.pl...
> > A może najpierw niech PB i szanowne PsychOne spróbują poczytać
felietony
> Odpowiem za siebie - probowalem. Co wiecej, nadal probuje. Moze mam za
> slaba motywacje, nie wiem. Przewaznie tym probom towarzyszy mi poczucie,
ze
> pani Madga pisze szybciej niz ja czytam :-/. Nie wyrabiam sie po prostu :)
Też mam takie poczucie:))
To przeczytaj jej post pt. "pożegnanie z Adamem" nie wiem kiedy on dokładnie
się pojawił (marzec lub luty) i czy dokładnie taki miał tytuł..........
Coś o tym też wcześniej napomykała....
Aska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-02 17:28:12
Temat: Odp: Odp: Nawrot> >> Przede wszystkim rodzice, dwaj
> >> bracia, z ktorych mlodszy tak brutalnie mnie opuscil,
> >
> >- to sqrwysyn, jak mógl tak po chamsku postapic...
> >
>
>
> To ty jestes skurwysyn!
- już wyraźniej nie jestem w stanie wskazać Ci absurdalności Twojego
myślenia.
Gratuluję zdolności skoncentrowania się na meritum.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-04-02 17:46:37
Temat: Odp: Nawrot> A może najpierw niech PB i szanowne PsychOne spróbują poczytać felietony
> Magdy i wtedy by ich nie zdziwiła akurat taka reakcja Magdy na właśnie te
> słowa....
- mnie nie dziwi jej reakcja. Jakis gnojek ją brutalnie zostawił - to chyba
jest wystarczający powód, żeby znienawidzieć wstrętnego, samolubnego typa.
Nie wiem jak Madzia, ale ja takich nazywam "sqrwysynami". Ja też na Madzi
miejscu znienawidziłbym pieprzonego brutala do końca życia za takie brutalne
zachowanie.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |