Cześć Oszołomy!
Przyszedł czas porzucić lazury i palmy pochylone nad plażą. Szkoda.
Ale niebawem jadę dalej (tym razem polskie akweny).
Przekartkowałam archiwum.
Maligna.
Na szczęście sezon na "kwaszenie ogórów" w połowie za nami.
BBC donosi:
"Biedronki w Londynie sa bardziej podatne na choroby przenoszone droga
plciowa, niz te zyjace na lakach poza miastem.
Do takiego wniosku doszli naukowcy z Uniwersytetu Londynskiego. Jak mówi
doktor Geoff Hurst - w maju, kwietniu i czerwcu londynskie biedronki staja
sie niezwykle rozpustne i ze wszystkich znanych mu owadów maja najwiecej
chorób przenoszonych droga plciowa. Jezeli maj jest szczególnie
sloneczny - zakazenia wystepuja u 95% osobników. Takiego odsetka nie
osiagaja nigdy populacje zyjace na wiejskich lakach. Zjawisko to - i jego
przyczyny - ma byc omawiane podczas miedzynarodowego sympozjum na temat
insektów, odbywajacym sie w Reading."
No. I to jest zagadnienie. A Wy tu o pierdołach.

Pozdrówka. Bacha (spalona na heban).

P.S. Zauważyłam, że gdy tylko wyjechałam, to natychmiast pojawił się ETaTek
(a jaki reproduktywny - duma całej stadniny). Ba! Nawet JeT sobie nieźle
pohulał. Musi siakaś odstręczająca jestem.
Będę przez to miała deprechę. ;)
Ciao!