| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-02-22 21:44:50
Temat: [OT] menu szpitalneWitajcie kochani. Chcialam zaznaczyc, ze w szpitalach w zyciu bywalam w
sumie dosc czesto i roznie w tych szpitalach bywalo. Teraz bywa raczej
biednie, jak wiadomo, ale dzisiejsza pozegnalna porcja obiadowa zwalila mnie
z nog. W charakterze zupy byl jak zwykle jakis wywar ze szmaty, ale drugie
danie... na drugie danie byl zupelnie lysy nalesnik polany odrobina soku
wisniowego. Jeden nalesnik. Soku moze lyzka. Po polgodzinie kolezanka
odruchowo zapytala: "Kiedy beda wozic obiad?" Zapomniala, ze jadla...
Margolka + Kopytko, ktore sobie glupio zazartowalo, ze juz czas
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-02-22 22:15:29
Temat: Re: [OT] menu szpitalne
Użytkownik "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl> napisał w
wiadomości news:a56elq$1k$1@news.tpi.pl...
> W charakterze zupy byl jak zwykle jakis wywar ze szmaty, ale drugie
> danie... na drugie danie byl zupelnie lysy nalesnik polany odrobina soku
> wisniowego. Jeden nalesnik. Soku moze lyzka. Po polgodzinie kolezanka
> odruchowo zapytala: "Kiedy beda wozic obiad?" Zapomniala, ze jadla...
A ja nie mogę zapomnieć jak leżałam w szpitalu 20 lata temu...
I ponieważ byłam na diecie to jadłam szyneczkę, której wtedy w sklepach
wcale nie było... Na dodatek taką dietę miałam jako jedyna na mojej sali,
więc widziałam, co miały inne pacjentki... Ale i tak chciałam wyjść jak
najszybciej ze szpitala...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-02-22 22:42:29
Temat: Re: [OT] menu szpitalne> Margolka + Kopytko, ktore sobie glupio zazartowalo, ze juz czas
>
>
Coooo? Juz? Ale przeciez chyba wypuscili cie skoro piszesz. No no, ty lez
sobie spokojnie i zeby zadne mycie okien ci przypadkiem do glowiny nie
przyszlo...
Nigdy potem juz nie jadlam takiej marchewki z groszkiem jak w Centrum
Rehabilitacji w Konstancinie. Byl rok 80', ja lat 19 i przez pol roku
skladali mnie tam w kupe. Byl to jeden z najpiekniejszych okresow i przezyc
mojego zycia. Gdy mnie wypuscili, po 2 miesiacach bylo lato i pojechalam na
wakacje... do Konstancina. Biwakowalam pod szpitalem tak dlugo, az
pielegniarze mnie przygarneli do siebie. Tak tesknilam za wszystkimi i za
jedzeniem, ktore stalo sie domowym...Ach, to byly czasy
******
m-gosia
******
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |