« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-12-18 10:50:46
Temat: Co Irek jadl w Berlinie.Bylem ostatnio na goscinnych wystepach w Berlinie. Pojechalem juz chory -
nie bylo wyjscia - a dojechalem ledwie trzymajac sie na nogach. I tak sobie
laze po stolycy, zamiast od jednej knajpy do drugiej, od jednego Turka do
drugiego, pijac swiezo wycisniety sok z pomaranczy. Zamawialem na migi, bo
glos mi zupelnie odebralo. Wreszcie na Kudammie, przypomnialo mi sie, ze
gdzies tak w poblizu jest specjalny lokal, gdzie podaja tylko zupy. Rosolek
kurzency na warzywkach! To, Irku, cie wyleczy! I zaczalem sie wypytywac.
Niestety ciagle pytalem niewlasciwych ludzi. Zaczalem myslec, choc to
przychodzi mi zwykle z trudem. Kto moze do takich punktow zachodzic?
Przyszlo mi do glowy, ze raczej tzw. szeroko rozumiana alternatywa a nie
jakies wypindrzone pannice lub wymuskani gogusie. Ot, patrze idzie sobie
takie dziewcze kolo dwudzieski, arabska husta, gacie bojowki opinaja zgrabna
dupcie, na plecach zarzucony plecak z konopii. Podchodze, ja bidak,
opatulony z czapka z nausznikami, daje znak, ze mi mowienie z trudem
przychodzi i nie obrazajac zwracam sie "na ty". A ona na to, ze wlasnie sie
tam wybiera. I zabrala mnie ze soba. W bocznej uliczce od Kurfurstendamm,
Meinekestrasse miesci sie jedna z filli Soupkultur. Lokalik nawet sie nie
nie umywa do naszych barow mlecznych. Stoluja sie tam (bo miejsca byly tylko
stojace) bardzo rozni ludzie. Wbrew temu co pisalem o alternatywie, obok
mnie szamala zupke pani w balzakowskim wieku, w futrze, obwieszona ozdobami,
jak choinka. Pokazalem na palcach, co chce i dostalem w takiej mini wazie
0.4 l Kremowej z marchewki na bazie rosolu z kury, ze smietana i pieprzem
ceyenne oraz paskami piersi z indyka. Naturalnie od oceny sie powstrzymam,
bynajmniej nie dlatego, ze byloby to subiektywne a dlatego, ze nie jestem w
stanie polegac na moim odczuciu smaku, nadwyrezonym choroba. Za to po
wpalaszowaniu zupki przemowilem prawie ludzkim glosem. Sprobowalem tez w
nastepnych dniach innych zupek i jednogarnkow, ktore byly naprawde
wspanialym lekarstwem na moja chorobe i chlodne dni w Berlinie. Jesli znacie
niemiecki zajrzyjcie pod www.soupkultur.de i zapamietajcie podane tam
adresy, na wypadek, gdybyscie wybierali sie do Berlina.
Irek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-12-18 11:29:51
Temat: Re: Co Irek jadl w Berlinie.[ciach]
> tam wybiera. I zabrala mnie ze soba. W bocznej uliczce od Kurfurstendamm,
> Meinekestrasse miesci sie jedna z filli Soupkultur. Lokalik nawet sie nie
> nie umywa do naszych barow mlecznych. Stoluja sie tam (bo miejsca byly tylko
> stojace) bardzo rozni ludzie. Wbrew temu co pisalem o alternatywie, obok
> mnie szamala zupke pani w balzakowskim wieku, w futrze, obwieszona ozdobami,
> jak choinka. Pokazalem na palcach, co chce i dostalem w takiej mini wazie
> 0.4 l Kremowej z marchewki na bazie rosolu z kury, ze smietana i pieprzem
> ceyenne oraz paskami piersi z indyka. Naturalnie od oceny sie powstrzymam,
> bynajmniej nie dlatego, ze byloby to subiektywne a dlatego, ze nie jestem w
> stanie polegac na moim odczuciu smaku, nadwyrezonym choroba. Za to po
[tyż ciach]
kiedyś też tam jadłem (na Meinekestr), ale to była jakaś kurzęca z
bananami, curry i kokosem. Świetna zupa!
Są jeszcze jakieś filie we wschodnim, ale tam rzadko bywam.
Waldek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-12-18 11:47:13
Temat: Re: Co Irek jadl w Berlinie.>
Ladne opowiadanie Irek, ja tez wierze ze to jedzenie moze pomoc. My czesto
jemy sambal i czerwona papryczke. To jest odkazajace i przegania rozne
swinstwa z organizmu.
kiedyś też tam jadłem (na Meinekestr), ale to była jakaś kurzęca z
> bananami, curry i kokosem. Świetna zupa!
> Są jeszcze jakieś filie we wschodnim, ale tam rzadko bywam.
> > Waldek
Na taka (podobna) zupe podawalam kiedys przepis. Mozesz udoskonalic na swoj
sposob. No nic, musze isc myc okna, ppfff.
******
m-gosia
******
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-12-18 12:04:38
Temat: Re: Co Irek jadl w Berlinie.>
> Na taka (podobna) zupe podawalam kiedys przepis. Mozesz udoskonalic na
swoj
> sposob. No nic, musze isc myc okna, ppfff.
>
> ******
> m-gosia
> ******
A ja nie myję, bo u nas mróz, mróz, mróz.
Pozdrawiam Ramzes-a.
PS. Każdy pretekst dobry dla leniwca.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-12-18 12:30:15
Temat: Re: Co Irek jadl w Berlinie.
"Waldemar Krzok" <w...@z...fu-berlin.de> schrieb im Newsbeitrag
news:3C1F28AF.4192551@zedat.fu-berlin.de...
>
> kiedyś też tam jadłem (na Meinekestr), ale to była jakaś kurzęca z
> bananami, curry i kokosem. Świetna zupa!
> Są jeszcze jakieś filie we wschodnim, ale tam rzadko bywam.
>
> Waldek
Idea sama w sobie jest genialna. Mysle, ze takie knajpki przyciagalyby
studentow i rencistow. Mogly by sie stac lokalami kultowymi. Chodziloby sie
na zupe, jak np. we Wroclawiu do Vegi, gdzie student spotykal swojego
doktora od ... , siadali razem i rozmawiali otym co nowego w Polskim graja.
Kiedys marzylem o klubie jazzowym ale taka zupiarnia tez bym sie zadowoli.
Puszczalbym np. C.Parker'a do fasolowej po meksykansku a S. Getz'a do zupy
Samba de umanota so, cokolwiek by miala zawierac w sobie, byle by byla
goraca. A ludzie podrygiwali by na krzeslach i siorbali zupki.
Pomysly to ja mam gorzej z realizacja. To i tak cud prawdziwy, ze jestem
zonaty.
Irek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-12-18 19:34:01
Temat: Re: Co Irek jadl w Berlinie.> Idea sama w sobie jest genialna. Mysle, ze takie knajpki przyciagalyby
> studentow i rencistow.
Szkoda, że za moich studenckich czasów, takich knajpek we Wrocławiu nie
było...
Dałabym Ci zarobić. :)
> Mogly by sie stac lokalami kultowymi. Chodziloby sie
> na zupe, jak np. we Wroclawiu do Vegi, gdzie student spotykal swojego
> doktora od ... , siadali razem i rozmawiali otym co nowego w Polskim
graja.
Ja chadzałam na piwo do Narcyza albo Saskiej.
> Kiedys marzylem o klubie jazzowym ale taka zupiarnia tez bym sie zadowoli.
> Puszczalbym np. C.Parker'a do fasolowej po meksykansku a S. Getz'a do zupy
> Samba de umanota so, cokolwiek by miala zawierac w sobie, byle by byla
> goraca. A ludzie podrygiwali by na krzeslach i siorbali zupki.
> Pomysly to ja mam gorzej z realizacja. To i tak cud prawdziwy, ze jestem
> zonaty.
Fajnie piszesz. :)
Ela
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-12-18 20:25:57
Temat: Re: Co Irek jadl w Berlinie.
"Ela" <e...@p...onet.pl> schrieb im Newsbeitrag
news:9vo61r$hbo$3@news.onet.pl...
>
> > Kiedys marzylem o klubie jazzowym ale taka zupiarnia tez bym sie
zadowoli.
> > Puszczalbym np. C.Parker'a do fasolowej po meksykansku a S. Getz'a do
zupy
> > Samba de umanota so, cokolwiek by miala zawierac w sobie, byle by byla
> > goraca. A ludzie podrygiwali by na krzeslach i siorbali zupki.
> > Pomysly to ja mam gorzej z realizacja. To i tak cud prawdziwy, ze jestem
> > zonaty.
> Fajnie piszesz. :)
> Ela
>
Ela, a Ty jeszcze jestes do wziecia? Mnie tak rzadko ktos chwali...
Irek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-12-18 22:15:06
Temat: Re: Co Irek jadl w Berlinie."Irek Zablocki" <i...@w...de> napisał(a):
>
/.../> Ela, a Ty jeszcze jestes do wziecia? Mnie tak rzadko ktos
chwali...
>
> Irek
----
to więcej pisz, skromnisiu !!!
:))
--
Zowisia < mailto:z...@p...onet.pl >
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-12-19 00:17:47
Temat: Re: Co Irek jadl w Berlinie.> /.../> Ela, a Ty jeszcze jestes do wziecia? Mnie tak rzadko ktos chwali...
> >> > Irek
> ----
> to więcej pisz, skromnisiu !!!
> :))> > Zowisia
>
> No juz dobrze, dobrze. No to cie jeszcze raz pochwale (przeciez pisalam o
godz. 12.47 malo ci?))))))
Ireczku, bardzo sie postarales i napisales piekne opowiadanie i oczywiscie
te lasencje tez musiales w to wplatac, a potem prawie sie oswiadczac
Eli. )))))
Ja wcale nie jestem zazdrosna ) i uwazam ze o naszych chlopow na grupie
musimy dbac, bo to same tu rodzynki, wiec i rozpieszczac troche, wiec i
chwalic. Bo chlop jak to chlop, domaga sie pochwal. Juz ja cos o tym wiem...
******
m-gosia
******
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-12-19 07:43:42
Temat: Odp: Co Irek jadl w Berlinie.> > Fajnie piszesz. :)
> > Ela
> >
> Ela, a Ty jeszcze jestes do wziecia? Mnie tak rzadko ktos chwali...
>
> Irek
Niestety, wziął mnie do haremu razem z kotem, niejaki Alek. A szkoda,
pohulalibyśmy po tych Łąkach Sulistrowickich. :)
Ela
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |