Data: 2000-07-21 14:18:23
Temat: Odp: Co robic?
Od: "Joan" <j...@z...wsp.zgora.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Wujek Kazek <k...@p...com> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:ajYd5.29980$p...@n...tpnet.pl...
>
> "Cokolwiek zrobisz zawsze, będziesz żałować"
> Nie pamiętam czyje to, ale to chyba, któregoś ze
> starożytnych, Sokrates, albo Arystoteles.
> Najbardziej jednak przychylałbym się do porad Joanny
> (JOCEPOLART).
> Praca na początek 1/2 etatu, to dobre rozwiązanie, a i
> można trochę pokłamać, że musisz zostać po godzinach.
Jesli chodzi o prace, to akurat nie ma problemu, bo moi rodzice zajma sie
dzieckiem podczas gdy ja bede w pracy. Nie musi wiec to byc 1/2 etatu.
Problem raczej lezy w tym, ze nie moge znalezc pracy w ogole, co sprawia, ze
moj maz triumfuje. "ja pracuje" - odpowiada gdy prosze go o jakas pomoc. A
jak pisalam wczesniej nieraz wraca o 13 i siedzi do wieczora przy kompie
(ostatnio gra w diablo II). "Nie mam zamiaru po pracy przychodzic do domu i
jeszcze zajmowac sie dzieckiem" - slysze gdy chce gdzies wyjsc. Kwestia jest
jednak tego typu, ze jesli ja pojde do pracy, to po pracy, chcac nie chcac,
bede musiala zajmowac sie dzeckiem i on bedzie to uwazal za calkiem normalny
stan rzeczy. Stwierdzil nawet ostatnio, ze jesli np. bede pracowala do 17 a
trzeba bedzie dziecko odebrac z przedszkola o 15 (oczywiscie gdy juz bedzie
na tyle duze, zeby pojsc do przedszkola), to on nie bedzie go odbieral. Nie
rozumiem dlaczego niby zajmowanie sie dzieckiem to dla mnie rozrywka (bo maz
uwaza ze ja nic caly dzien nie robie) a dla niego to ciezka praca? I gdzie
tu sprawiedliwosc?
> Nie powinnaś się w takiej sytuacji przepracowywać, bo
> zmęczenie w konfrontacji z mężem, zwiększa
> rozdrażnienie i irytację, a wtedy jego przewaga
> rośnie. Lepiej, żeby było odwrotnie. Warto umiejętnym,
> subtelnym makijażem go niepostrzeżenie "rajcować".
No coz...nie jestem osoba zaniedbana. Rajcuje go nawet bez makijazu. Ale
wcale nie chce, bo jesli sie kogos nie znosi to zazwyczaj nie ma sie ochoty
na seks z ta osoba.
> Wychodząc z dzieckiem na spacer możesz czasem
> odpowiadać na zaczepki wybranych facetów i
> poflirtować w parku na ławce nawet gdyby Twój ślubny,
> to zauważył. Niech słyszy jak czasem rozmawiasz z
> przyjaciółmi przez telefon i niech słyszy czasem męski
> głos.
Ha ha, awantura gotowa.
> Nie polecam abyś za wcześnie zbytnio się stawiła i
> ostro dążyła do rozwodu. Nie jest jeszcze tak źle.
> Przecież chyba on jeszcze nie pije, nie bije i nie
> zdradza?
Jeszcze nie...;)
Znam osobiście kobiety o silnej osobowości,
> co tak stawiały sprawę i rozwiodły się. Pozornie są
> szczęśliwe . Są kobietami sukcesu. Mają własne firmy,
> własne domy i luksusowe samochody. Stać ich na
> żigolaków. Wychowały własne dzieci, które świetnie
> sobie radzą w biznesie. Jednak po czterdziestce,
> bliżej pięćdziesiątki, mimo operacji plastycznych są
> nadal samotne i stają się zgorzkniałe.
Czy myslisz, ze bylyby mniej zgorzkniale, gdyby zostaly ze swoimi mezami.
IMO nie. Mylse, ze nie stac by je bylo na wiele luksusowych rzeczy, czy na
wakacje (tak jak mnie teraz). Nie wykorzystalyby wlasnego potencjalu
umozliwiajacego im realizacje zawodowa. Podejrzewam, ze ich mezowie starali
by sie je stlamsic i znizyc do roli kury domowej. Mysle tak dlatego, bo jak
sam piszesz rozwiodly sie, wiec cos w ich malzenstwach musialo byc nie tak.
Nie oznacza to, ze uwazam, ze wszyscy mezczyzni tak traktuja kobiety, ale
wierze, ze mozna stworzyc partnerski zwiazek z mezczyzna (przyklad moja
szwagierka). Tylko, ze nie kazdy mezczyzna sie do tego nadaje :)
Okrężną drogą
> odsłaniają swój nienajlepszy nastrój i zadają pytania:
> czy są szczęśliwe? Czy dobrze uczyniły rozwodząc się z
> tym, z którym miały dzieci? itp. Nie trudno się
> zorientować, że teraz bardziej potrzeba im nie mocnych
> wrażeń erotycznych, co ciepłej, szczerej i
> serdecznej miłości, przytulenia. Tego nie da się
> kupić.
> Moja żona uczy dzieci pewnej wdowy lat 36 (10 lat
> temu jej mąż zginął w wypadku).
> Owa wdowa (teraz także moja koleżanka) należy również
> do kobiet sukcesu. Pracuje po 12 godzin na dobę. Ma
> spory majątek. Własny dom, luksusowy samochód. Sprawia
> wrażenie zadowolonej i szczęśliwej. Przebiera pośród
> mężczyzn jak rozkapryszona gwiazda filmowa. Jednak z
> wychowaniem dwojga dzieci ,syn 10 lat, córka 15 ma
> sporo problemów. Jej córka ze szkoły podstawowej
> wyszła z fatalnym świadectwem. Próbowała już
> narkotyków, i okradała własną matkę. Niespełna miesiąc
> temu włamała się z kolesiami ćpunami do własnej wilii
> i okradła (nie wymienię horrendalnej wartości) własną
> mamę. Na szczęście dużo z tego udało się odzyskać i to
> przez przypadek, trochę dzięki mnie. Za wiele odbiegam
> od sedna sprawy, ale podaję Tobie autentyczne
> przykłady z życia.
No tak, pracujac 12 godzin na dobe ciezko jest miec czas dla dzieci. I tu
pojawia sie odwieczny problem, jak pogodzic wychowanie dzieci z kariera
zawodowa? Moim zdaniem najlepsze jest malzenstwo partnerskie. Np prowadzimy
interes wspolnie i oboje dzielimy sie obowiazkami wzgledem dzieci.
> No cóż, jeśli jeszcze nie czytałaś, to polecam
> dwie książki: Mirosława Plzaka co do tytułu nie
> pamiętam, ale coś z cyklu "Małżeństwo niemal
> doskonałe" i Gael Lindenfield "Samokontrola
> emocjonalna". Dorzucę jeszcze Josefa Kirschnera "Jak
> być egoistą ......"
Dziekuje, postaram sie dotrzec do tych pozycji
To powodzenia
Wielkie NIEDZIEKI :))
JOan
> Wujek Kazek.
|