| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-09-24 18:40:25
Temat: Odp: Inwalidztwo, a naturyzm ?
Użytkownik Adam Pietrasiewicz <t...@p...adres.e-mail> w
wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:Y...@c...pbz...
>
>
> W środę, 24 września 2003 18:28:25 Naturix napisał/a w wiadomości
> news:bksh56$gu7$1@atlantis.news.tpi.pl
> Uwaga - adres ANTISPAM - zobacz stopkę listu!
>
> >> Tak. A we Francji mówi się "Ca va?" i w odpowiedzi słyszy się "Ca va".
> >> Czyli "jak leci?" "w porządku". I odpowie tak każdy, nawet jak mu
> >> właśnie matka umarła. No więc co lepsze? Udawanie, że jest dobrze? Czy
> >> mówienie jak jest?
> >
> >
> > Po co zaraz taki drastyczny przykład:). Tu chodzi o to że, Polak powie
że
> > jest kiepsko nawet jak jest dobrze.
> > Narzekanie to chyba cecha narodowa Polaków?:)
>
> No i widzi Pan, a ja wcale nie mam takich odczuć. Uważam, że biorąc
> pod uwagę sytuację w jakiej znajduje się większość mieszkańców naszej
> pieknej Ojczyzny to jesteśmy pełni humoru.
>
> A ogólnie to nie zauważam tego, co Pan mówi. Zazwyczaj słyszę
> odpowiedź "w porządku", nawet jak w porządku nie jest.
>
Pańskie odczucia są chyba wyjątkowe? Nie dawno oglądałem program na TVP2 pt.
"Europa da się lubić", i opinie Eurpejczyków (z różnych krajów) pokrywały
się z moimi.
> >> Poza tym zapewniam, że Pańskie wrażenia są jakby nie do końca
> >> prawdziwe. Sam, jak do Polski wróciłem zaobserwowałem to, co moi
> >> francuscy przyjaciele mieszkający w Warszawie twierdzą - tak, na
> >> pierwszy rzut oka Polacy są mniej weseli, ale tak naprawdę to jest w
> >> nich o wiele więcej radości i dobrego humoru niż we Francuzach.
> >> Potwierdzają to też moje dzieci, które się we Francji urodziły i
> >> wychowały, a starsza już mieszka w Polsce na stałe, zaś młodsza
> >> przyjedzie tu na stałe na za rok.
> >
> >
> >
> > Zapewniam że moje wrażenia są jak najbardziej prawdziwe. Mieszakm w
jednym z
> > miast woj Śląskiego i obserwuję na codzień "dobre" humory i "radość"
ludzi
> > mieszakjących tutaj. Ostatnio w naszym mieście odbył się festyn i mogłem
> > doskonale zaobserwować jak "wspaniale" i "spontanicznie" bawią się ci
> > "radośni" ludzie. Zgroza.
>
> Nie wiem, jak jest tam, gdzie pan mieszka. Wiem jak jest tu, gdzie ja
> mieszkam. To fakt, różnie może być w różnych rejonach Polski. Ja
> oceniam na podstawie tego, co widzę wokół siebie. Pan też. Jak Pan
> widzi uogólnić się nie da... Albo się da - jednym jest lepiej, drugim
> jest gorzej, jedni są weselsi, inni mniej, jak wszędzie. Nie
> wyróżniamy się niczym specjalnym.
>
Gratuluję panu wspaniałego miejsca zamieszkania :)
> > Nawet nie można porównywać tej "cudownej " atmosfery do np.
> > "przygnębiających smutasów" na Ibizie.
>
> Zadziwiające ma Pan porównania. Otóż we Francji mieszkałem w regionie
> górniczym, tak jak pan w Polsce. No i nie zauważyłem specjalnej
> radości bijącej od tamtejszych mieszkańców.
>
> Z drugiej strony, gdy robi Pan porównania, to może należałoby
> porównywać Ibizę raczej z Molem w Sopocie... Prawda? A nie ze
> Śląskiem. Tak mi się przynajmniej wydaje.
>
> Porównuje Pan ludzi, którzy są na wakacjach na Ibizie z ludźmi, którzy
> mieszkaja w biednym kraju, w miejscu, gdzie żyją na codzień, gdzie
> codziennie idą do pracy. Czy naprawdę myśli Pan, że to jest dobre
> porównanie?
>
Oczywiście porównanie może nie najlepsze, jednak nie zmienia to faktu że
ludzie w moim regionie są przygnębieni i chyba nie potrafią się bawić.
> Ja pamiętam doskonale, jak przyjeżdżałem do Polski na wakacje i ciągle
> się dziwiłem, jak to jest, że wciąż słyszę o korkach w Warszawie, a
> przecież korków w Warszawie nie ma... Zrozumiałem, jak się przeniosłem
> tu na stałe - w wakacje korków w Warszawie nie ma. Ale wakacje trwają
> dwa miesiące (korków nie ma gdzieś tak przez miesiąc-6 tygodni).
>
> Jeśli się coś porównuje, to należy, jak sądzę, porównywać rzeczy
> porównywalne.
>
> >> Tak, proszę Pana. Nietolerancyjni są również wszyscy wobec
> >> Koreańczyków, którzy jedzą psy, wobec Chińczyków, którzy jedzą mózgi
> >> żywych małp, wobec Japończyków, którzy jedzą żywe ryby.
> >
> >> Widzi Pan, tu nie ma w ogóle kwestii tolerancji. Jest kwestia
> >> ZWYCZAJÓW. W polsce NIE MA zwyczaju obnoszenia się ze swoją nagością.
> >> Więc to JEST zjawisko i nie ma się co dziwić. Wcale nie uważam, że to
> >> jest jakoś naganne czy złe. To po prostu jest. A z tolerancją nie ma
> >> to dokładnie nic wsólnego.
> >> --
> >
> > Porównanie Chińczyka jedzącego mózg żywej małpy do naturysty, to bardzo
> > niestosowne (łagodnie pisząc) porównanie.
> > Pierwszy przypadek sam potępiam ponieważ jest to nie humanitarne .
> > Naturyści nie robią nikomu krzywdy. Na plaze naturystyczne przychodzą
> > wyłącznie ludzie którzy lubią w ten sposób wypoczywać. Nikogo nie
ciągnie
> > się tam na siłę.Plaże naturystyczne zazwyczaj polożone są na uboczu ( w
> > Polsce, bo np. w Niemczech nie muszą), więc naturyści nie obnoszą się ze
> > swoją nagością. I NIE JEST to żadnym zjawiskiem ponieważ w tatach 90
(druga
> > połowa) było w Polsce około 500 tys. naturystów (dane podawane przez
> > legalnie działające SNP). Obecnych danych nie znam, ale np. przy
słonecznej
> > pogodzie na plaży N w Kryspinowie(koło Krakowa) jest około kilkuset osób
> > (często całe rodziny). Biroąc pod uwagę ilość plaż N w Polsce (jest ich
> > sporo) można smialo stwierdzić obecnie nie jest nas(naturystów) na pewno
> > mniej niż w latach 90( może nawet więcej).
> > Oboje z żonką jesteśmy naturystami,i my rownież NIE MAMY w zwyczaju
obnośić
> > się ze swoją nagością ponieważ nigdy nie rozbieramy się do naga w
> > towarzystwie ludzi którzy nie są naturystami.
> > My tolerujemy że Pan opala się w majtkach, choć nie jest to w naszym
stylu.
> > A jeśli ktoś(nie twierdzę że Pan) nie toleruje czegoś co innym nie robi
> > krzywdy, a sam tego nie preferuje ,to z pewnościę nie jest tolerancyjny.
> > Więc właśnie chodzi tu o tolerancję.
> > A poza tym 100 lat temu nie było w zwyczaju:) chodzić po plaży w bikini
:)
>
>
> Poruszył pan kilka ważnych spraw. Jedna z nich jest mieszanie pojęć, o
> czym już kiedyś wspominałem tutaj w dłuższej wypowiedzi, w innym
> temacie. Chętnie powtórzę jednak moją wypowiedź.
>
> Ale najpierw o porównywaniu zwyczajów. Otóż to JEST jak najbardziej
> uzasadnione. Tak jak nie ma potrzeby jedzenia mózgów małpich, żeby
> przeżyć, tak i nie ma potrzeby bycia naturystą. I o ile wszystko ma
> swój czas i swoje miejsce, o tyle na Chińczyków jedzących mózgi małpie
> będzie się narzekać tam, gdzie nie jest na to miejsce. Podobnie jest z
> naturystami.
>
Oczywiście że nie ma potrzeby być naturystą, ale również można powiedzieć że
nie ma potrzeby być tekstylnym (mokre majtki po wyjściu z wody nie są raczej
komfortowe, wygodniej jest bez, bo przecież nikt nie nosi na plaże kilku
par kąpielówek)
> Co do plaż naturystycznych, to Pańskie stwierdzenie, że "przychodzą
> tam wyłącznie ludzie, którzy chcą w ten sposób wypoczywać" jest
> zwyczajnie nieprawdą. Jest w Warszawie plaża naturystów, i jest to
> zwyczajnie siedlisko homoseksualistów i nic więcej. W dodatku
> namolnych homoseksualistów. Nie twierdzę, że tak jest wszędzie, bo
> naturysta nie jestem. Tak jest w Warszawie.
>
Skoro Pan to wie, to zapewne pan tam był. Po co jeśli moża zapytać?
Jeśli tak jest to zapewniam że nie wszedzie tak jest.
Homoseksualistów rownież nie popieram lecz ich toleruję (nie namolnych).
> Ale wróćmy do kwestii "tolerancji".
>
> Otóż widzi Pan, mnie naturyści nie przeszkadzają. Nie będę ich
> POPIERAŁ i nie będę wspierał działań mających na celu upowszechnienie
> tego zwyczaju. Uważam, że jest on sprzeczny z powszechnie panującymi
> zwyczajami i mnie osobiście nie odpowiada.
>
Oczywiście jesteśmy mniejszością, ale 500 tys to chyba nie mało?
I tak jak pisałem bikini też nie było w zwyczaju, ale one się zmieniają :)
> Informuje Pana, że to NIE JEST nietoleracja. To jest BRAK POPARCIA dla
> upowszechnienia pewnych praktyk. To nie to samo. Proszę nie mylić
> tolerancji z akceptacją. To są różne pojęcia, całkowicie odmienne i
> znaczące co innego.
>
Ja również wiele rzeczy NIE POPIERAM , co nie znaczy że ich NIE TOLERUJĘ.
NIE AKCEPTUJĘ LECZ TOLERUJĘ. Owa nie tolerancja polega między innym na
wyzwiskach itp.
Jeśli nie popieram ale toleruję, to przynajmniej nie przeszkadzam.
Wynika że Pan nie popiera ale toleruje. Szkoda że wielu Polaków tak się nie
zachowuje.
> Mysle, że ma Pan z Pańską Żoną wystarczająco miejsc by odpoczywać tak,
> jak Pan uważa, że jest dobrze. I bardzo dobrze - mnie to nie
> przeszkadza. Ale proszę nie zmuszać mnie do zmieniania MOJEGO punktu
> widzenia, który jest inny od Pańskiego, w imię "tolerancji", którą
> chce Pan nazywać "popieranie" i "akceptację".
>
Do niczego Pana nie zmuszam:) i doskonale wiem czy różni się tolerancja(lub
nie) od popierania i akceptacji(lub nie).
Pozdrawiam
Naturix
> I to chyba na tyle.
>
> --
> Pozdrawiam
> Adam Pietrasiewicz
> Redaktor Biuletynu Sceptycznego
> http://www.biuletynsceptyczny.z.pl
> Żeby do mnie napisać kliknij http://cerbermail.com/?DQr0g2Y88R
>
>
> ---
> Ten list został wysłany przy użyciu Gołąbka
http://www.amsoft.com.pl/golabek
>
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |