Data: 2001-09-03 14:16:57
Temat: Odp: Nieśmiałość
Od: "krzysztof\(ek\)" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "baciu" <m...@k...net.pl> napisał w wiadomości
news:9mvha6$p5b$1@news.tpi.pl...
> Każdy człowiek potrafi pomóc przy czymś takim
> wierz mi
No widzisz, tu sie nie zgadzam.
Paralizujacy lek to jest zadanie dla specjalisty a nie dla laika.
> dobrym słowem,
> swoją przyjaźnią, ciepłem, aprobatą
Pierdu, pierdu.
Jezeli kogos ten lek i niesmialosc paralizuje to powinien sie udac do
psychologa.
> Nie potrzeba fachowca by wybuchła w człowieku radość
> a nawet fachowiec nie pomoże jeśli tego ciepła w pobliżu się nie
znajdzie
A co to ma wspolnego z terapia niesmialosci? Albo redukcja leku?
Oczywiscie, radosc moze w nim wybuchnac, ale nasilonego leku napadowego
nie usuniesz rozsmieszeniem kogos.
W sytuacji, kiedy on "paralizuje" ja bym sie zastanowil raczej nad
zastosowaniem anksjolitykow a nie pomoa kumpla z podworka.
> A właśnie między innymi w ten sposób, przez wiarę i sugestie można
> sobie pomóc (placebo)
Jak zapewne wiesz albo i nie wiesz efekt placebo nie ma 100%
skutecznosci.
Kazdy lek psychiatryczny dopuszczony do uzytku ma skutecznosc wieksza od
placebo.
> Zresztą myślę, że fachowcy się tu ze mną zgodzą
> A jeśliś taki cwaniaczek to idź zostań fachowcem, a potem pogadamy ;)
A ja mysle, ze fachowcy nie zgodza sie z Toba .
Z niewielka niesmialoscia oraz slabo nasilonym lekiem mozna sobie samemu
pomoc. Ale nie z takim, ktory "paralizuje".
pozdrawiam,
krzysztof(ek)
|