Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "nawrocki" <wookie@[cut]konin.lm.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Odp: Odp: (zmora)
Date: Wed, 14 Jul 2004 23:49:01 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 236
Sender: w...@o...pl@pa80.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
Message-ID: <cd4ac6$ev3$1@news.onet.pl>
References: <cd3tcm$5k2$1@news.onet.pl> <cd41e0$ceh$1@atlantis.news.tpi.pl>
<cd437u$s6f$1@news.onet.pl> <cd46q2$fuu$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: pa80.konin.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.onet.pl 1089842374 15331 213.76.114.80 (14 Jul 2004 21:59:34 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 14 Jul 2004 21:59:34 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:279194
Ukryj nagłówki
> idziesz na łątwiznę... nie buzuje w tobie męska duma? nie razi cie to ze
> nie bedzie leciec na ciebie tylko kase?
No wiesz... męska duma... ja mam dumę własną :) któa polega na tym, że będę
dumny, gdy będę z piękną kobietą. Nie chodzi jednak tylko o szpan.
Zaszpanować mogę nowym modelem telefonu komórkowego albo czerwonym
kabrioletem. Dla mnie bycie z piękną kobietą, z taką kobietą, o jakiej
zawsze marzyłem, to nie będzie szpan, lecz apogeum szczęścia.
Jeśli zaś chodzi o tę kasę, to cóż... lepiej, żeby leciała na moją kasę, niż
nie miała by na nic lecieć... zresztą wiesz, w tym przypadku nie chodzi
konkretnie o to, żeby ona kochała mnie (choć byłoby to wręcz niewiarygodnie
cudowne), lecz o to, żeby była ze mną, i żebym ja mógł kochać ją...
> tak czy siak jedno bez drugiego by nie funkcjonowało dostatecznie... z
> resztą co cie obchodzi ten drugi? nie mozesz jej wykorzystać? bo mi sie
> wydaje ze ty chcesz szpanować laską i dostać od niej niebo wrażeń
> bardziej niz spędzanie z nią czasu jako "chlopak-dziewczyna"
> tylko nie pytaj jak wykorzystać... znasz ją, zapewne wiesz jak uwodzić.
> A wierz mi ze jak narobisz chrapki to ona nie zrezygnuje
> Podpowiedzi:
> -kark
> -ucho
> ciepły (świeży) oddech zrobi swoje...tylko nie pytaj blisko jakiej
> częsci jej ciała oddychać (patrz podpowiedz:P)
:)
> rozumiem ze ani ty ani żyrafa tam nie mieszkacie... wiesz jak łątwo
> odbic komus takiemu kobietę? staraj sie chopie staraj... ja ci mowie ze
> duzo mozna zyskać :]
Nie chcę jej odbijać... to byłoby poniżające zarówno dla mnie jak i dla
niej. Chodzi o to, żeby ona odkryła we mnie to, co kobieta powinna odkryć w
mężczyźnie, aby ten stał się jej mężczyzną.
pozdrawiam
Łukasz
p.s. Żyrafa mnie bardziej inspiruje od myszy:
O motylku
Jestem jak przesadnie wypielęgnowana roślina ozdobna. Jestem zdrowy i ładnie
bym wyglądał kwitnący w doniczce na parapecie, lub w ogrodzie obok oczka
wodnego. Do życia potrzebuje tylko słońca, wody, ziemi (ewentualnie nawozu)
i sensu życia wyrażanego w biologicznym nakazie podtrzymania bytu mojego
gatunku (mówiąc prościej, potrzebuje też owada, który dopełni dzieła wydania
przeze mnie nasion).
Niestety, jestem dość delikatny, i chyba jednosezonowy. Tnący deszcz, czy
palące słońce - wszystko może mnie uśmiercić (sprawić, że zwiędnę, uschnę,
zgnije, a potem stanę się pożytecznym nawozem i dam życie kolejnej roślinie,
której istnienie będzie zagrożone tymi samymi czynnikami, co moje). Owady
wabię na zapach moich kolorowych kwiatków. Przylatuje ich wiele, ale nie
ten, na którym mi naprawdę zależy.
Jest niedaleko pewien bardzo ważny dla mnie motylek, którego niestety nie
mogę zwabić ani jaskrawością moich kwiatowych płatków, ani intensywnością
ich zapachu. Wie ten motylek doskonale, że równie doskonale go pragnę; że
pragnę by do mnie przyleciał, usiadł na moim kwiecie i choćby na chwilę
odpoczął, by był jak najbliżej, by dał wyraz tego, że wie o moim istnieniu i
że nie jest mu to istnienie obojętne (motylek wie doskonale, że go pragnę,
bo pragną go wszystkie rośliny - taki jest ten motylek piękny). On jednak
kusi mnie tylko, każe mi obejść się smakiem, uciera mi nosa, drażni moją
niecierpliwą naturę - przelatuje blisko, zerka na mnie, chwilę się przygląda
i leci dalej. To przyrodnicza anomalia, żeby motyl kusił roślinę.
Ten motylek jest naprawdę wyjątkowo piękny. Dla mnie nie może się z nim
równać żaden inny, gdyż ten motyl jest częścią mnie, a ja jestem częścią
jego. Tak, od tego właśnie motylka zostałem oddzielony, kiedy na początku
świata, gdy jeszcze mężczyźni i kobiety tworzyli jedno, zostali rozdzieleni.
Teraz muszą się oni błąkać samotnie w poszukiwaniu swojej drugiej połówki.
Ja już się nie błąkam - znalazłem mojego motylka, zapuściłem korzenie i
kwitnąc dla niego czekam, aż do mnie przyleci.
--
Nie mam: mam
Nie mam samochodu i nie mam Ciebie, nie mam nawet przyszłości.
(Mam za to tanie piwo w puszce, własne myśli i marzenia jak dzieciak.)
Nie mam też wiary w sprawiedliwość,
Polisy na życie i świeżych rogalików na śniadanie.
(Mam jednak dilera na telefon, bystry umysł,
Nadzieję w istnienie Boga i tysiąc książek do przeczytania.)
Nie mam również doświadczenia w byciu mężczyzną,
Ulubionego koloru i karty rabatowej w hipermarkecie.
(Ale mam siebie, swój świat i swoje kompleksy.)
Nie mam nawet prawdziwego wroga - wszystkim chcę pomagać.
Mam dobry gust, choć tylko mój, i mam wady, ale przypisane.
(Nie mam niestety obycia w drogich restauracjach,
Stałego łącza i tego, co się nazywa mianem pokory.)
Mam za to pieprzyki na twarzy, zbyt owłosione nogi i trampki.
(Choć nie mam żadnej choroby genetycznej,
A zimą noszę wojskowe buty.)
Mam zawsze drobne dla żebraków, szczerość aż do bólu,
Kurzajkę na palcu i uśmiech dla pań z warzywniaka.
(Ale nie mam szczęścia w życiu, nie mam przyjaciół i nieprzyjaciół.)
Mam jeszcze ten głupi nawyk pisania do Ciebie,
Jakbym wierzył, że naprawdę chcesz to przeczytać.
--
Czekam
Czekam na Ciebie,
Ale nie tak, jak się czeka na kolacje, albo na tramwaj;
Czekam na Ciebie, tak, jak się czeka na śmierć,
Albo na zbawienie.
Czekam na Ciebie, ale wiem, że nie przyjdziesz,
Że jeszcze nie teraz, że jeszcze długo będę czekał,
Że jak już przyjdziesz, to będzie za późno.
Będę wtedy stary, i Ty stara będziesz,
I tylko dane nam będzie razem umrzeć,
Bo jak już do mnie przyjdziesz, to będzie koniec;
Koniec czekania, koniec nadziei, koniec życia.
Czuje Twój zapach - do dzisiaj go nie zmyłem.
Widzę Twój uśmiech - do dzisiaj go też słyszę.
Jak już do mnie przyjdziesz,
To powiem, że się cieszę, że wiedziałem, że przyjdziesz.
Położę wtedy swoją dłoń na Twojej dłoni,
Otworzę wino, i powiem Ci, jak bardzo tęskniłem.
A jak nie przyjdziesz, to będę miał wspomnienia,
Twój uśmiech przed oczami,
I Twój wieczorowy zapach na nadgarstku.
--
Przyszły upały. Piję więcej zimnego piwka, latam co chwilę do kibla, dużo
się pocę i częściej muszę się kąpać. To nie jest wygodne.
Przyszły upały. Wmawiam sobie, że już mnie nie pociągasz, że poradzę sobie
bez Ciebie, że poradzę sobie bez kobiet. To jest trudne.
Przyszły upały. Przeszukałem całą szafę i nie znalazłem żadnych spodenek.
Mam za to sandałki, których nie lubię. To jest głupie.
Przyszły upały. Kobiety w zwiewnych sukienkach na ulicach, opalone, prawie
nagie. Ich zmysłowość mnie sponiewiera. To jest chemia.
Przyszły upały. Mrużę oczy, bo nie mam ciemnych okularów. Majtki zastąpiłem
bokserkami. To też nie jest wygodne.
Przyszły upały. Upały przyszły.
--
"Wszystko się układa zgodnie ze scenariuszem,
Szkoda tylko, że to scenariusz kiepskiego przedstawienia.
Postacie w nim grające są wprawdzie prawdziwe,
Ale sytuacje, w których się znajdują, są nad wyraz banalne.
Weźmy sobie za przykład nas:
Ja skomlę do Ciebie, jak głody piesek uwiązany na łańcuchu,
Oczywiście łańcuchu za krótkim, żebym sięgnął miski.
Ty z kolei nawet nie jesteś karmą w misce -
Jesteś kawiorem podawanym do wytrawnego wina.
Tyle nas dzieli, nie łańcuch, a długość wszechświata.
Nie wiem, czy się cieszyć, czy żałować, że Cię znam.
Kogoś takiego jak Ty, spotyka się raz na dwadzieścia lat.
Potem wprawdzie można żyć dalej, ale co to za życie -
Jałowe, jak uschnięta grządka truskawek.
Kończę piwo i odpalam kolejnego papierosa - a niech uschnę!
Wszystko jest jakieś smutne i krępujące, w te dni,
Gdy wspominam Ciebie i boję się, że już Cię nie zobaczę.
Wymyśliłem nawet hasło,
Którym pożegnam Cię po raz ostatni: "Taka, jaka jesteś."
Twoja koleżanka powtarza mi, że jesteś już prawie zamężna -
Chyba robi to dla złośliwości,
Bo przecież oglądam amerykańskie filmy,
I widzę, że kobiety czasami uciekają z ołtarza..."
--
Chciałem wyłączyć system (to było w zeszły czwartek wieczorem).
Usiadłem na materacu, trzymając w jednej ręce papierosa,
A w drugiej zwinięty w pętle sznur, i zacząłem myśleć.
(Płakałem, zawsze płaczę, gdy czuję się bezsilny.)
Myślałem o sobie, o tym, co mam, o tym, co chciałbym mieć,
O tym, czego nigdy mieć nie będę, i nawet myślałem o tym,
O czym myśleć mi nie wolno.
Myślałem o obowiązku i odwadze utrzymania się przy życiu.
Ale pomyślałem też, czy warto? Warto myśleć? Warto żyć?
Miliardom ludzi na planecie moja śmierć nie zrobi różnicy -
Mnie zrobi różnice kolosalną - wyzwoli mnie.
Czy więc powinienem myśleć o innych,
Podejmując decyzję o samobójstwie?
Bliscy, rodzina. Jeśli mnie kochają, zrozumieją.
W takie dni jak dzisiaj, czuję się zupełnie bez wartościowy,
Jak przeterminowany ser w markecie -
Niby można mną jeszcze nakarmić psa,
Ale co będzie, jak pies się rozchoruje?
I wtedy przyszła nadzieja. Błysk światła na czarnym niebie.
Jestem artystą? Jestem człowiekiem? Nie mam przyszłości?
Więc niech umrę odpowiednio, nie w mieszkaniu na haku,
A z przedawkowania na dworcu,
Albo na skutek skoku z szesnastego piętra.
Niech umrę stylowo, opuszczony, brudny, zapomniany.
To głupie i dziecinne,
Ale chcę Twojej litości, chcę byś żałowała, że mi nie pomogłaś,
Że mi pomóc nie mogłaś.
--
Jestem jak mleko. Możesz mnie trzymać w chłodnej lodówce, ale i tak się w
końcu zepsuję. Weź mnie na śniadanie, zalej mną płatki, albo dodaj mnie do
kawy - niech poczuję Twoje usta. Możesz mnie też dać kotu. Masz kota? Nie,
przecież ich nie lubisz... A zresztą, ja i tak już skwaśniałem. Nawet kot
mnie nie wypije.
Jestem jak mleko. Tani, ale energetyczny. Powstaje w wyniku trawienia, z
trawy. A może w wyniku jej spalania? Znajdziesz mnie w kuchni, na dnie
lodówki. Jestem pasteryzowany, więc możesz mnie tam trzymać długo, ale nie
za długo - w końcu się zepsuję.
Jestem jak mleko i najlepiej czuję się w butelce ze smoczkiem. Dzieci mnie
lubią, choć rozlewają mnie na podłogę. Dzieciom przynajmniej jestem
niezbędny.
Jestem jak mleko, ale wolałbym być jak smoła...
--
Bądź mi jak ładna pogoda, która nigdy się nie nudzi,
I jak orientalna potrawa, która zawsze smakuje inaczej.
Bądź mi bliska, a najlepiej najbliższa.
--
www.nawrocki.blog.pl - psycho circus project
|