Data: 2003-02-20 10:17:30
Temat: Odp: PSYCHOLOGIA kontra FILOZOFIA
Od: "PowerBox" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> >- Sceptyk ma przekonanie metafizyczne typu:
> >1 jestem przekonany, że rzeczywistość jest niepoznawalna.
> >2 moje przekonanie dotyczące natury rzeczywistości jest takie, że nie da
się
> >poznać natury rzeczywistości.
>
> Nie, PowerBoxie, to nie jest przekonanie sceptyka. W gruncie rzeczy
> Kant podpisałby się pod czymś takim. Sceptyk nie wie czy
> "rzeczywistość" jest poznawalna.
- ja myślałem, że sceptyk jest pewien, tzn ma swoje zdanie/przekonanie, że
rzeczywistość jest niepoznawalna a nie, że nie ma na ten temat w ogóle
zdania.
> >- dla mnie to jest samoniszczące się, sprzeczne przekonanie. To
przekonanie
> >nie jest w stanie podtrzymać istnienia samego siebie. Skoro nie
> >wiadomo(według sceptyków) jak jest i równie dobrze każde przekonanie
> >metafizyczne może być fałszywe <- więc samo to przekonanie też zapewne
jest
> >niesłuszne...
>
> Rozumiem o co Ci chodzi. Twierdzisz, że "przekonanie nie wiadomo jak
> jest" również można poddać "sceptycznemu wątpieniu". Teoretycznie tak,
> choć - przyznaj - wynik jest dość dziwaczny. Wychodzi coś takiego:
> "nie wiadomo, że nie wiadomo jak jest". Ten sąd również można
> zaatakować i okaże się, że "nie wiadomo, że nie wiadomo, że nie
> wiadomo jak jest". I tak bez końca. Rzecz w tym, że niezależnie od
> liczby "nie wiadomo" wstawionych do stosownego sądu, wynik jest taki
> sam: jesteśmy pozbawieni wystarczającej wiedzy, by tworzyć takie czy
> inne intelektualne konstrukcje.
- właśnie o to mi chodziło. Mając przekonanie sceptyka iterace błądzenia jak
we mgle nigdy się nie kończą. Sceptyk dzięki strukturze swoich przekonań
podważa własne przekonania. Dla mnie to jest filozoficzny nonsens -"jestem
pewien, że niczego nie mogę być pewien". Dla porównania fanatyk jest
przekonany co do słuszności swoich przekonań. Widzę tutaj dwa możliwe
podejścia do tej kwestii -nazwijmy emocjonalne, czyli: "jak się czujesz na
temat tego, co czujesz" i logiczne- odzwierciedlające prawdziwą relację
logiczną. Na poziomie emocjonalnym trudno dostrzec sprzeczność i bez
problemu można być całkowicie pewnym, że nie można być niczego pewnym.
Jednak rozpatrując to logicznie - jest to nonsens.
> Czym taka konstrukcja będzie bardziej
> złożona, tym będzie ona (dla sceptyka) bardziej fantastyczna.
- właśnie, tymczasem sceptycy cały czas nie wiedzą jaka jest rzeczywistość.
> Sceptycyzm nie_jest taką konstrukcją i żaden sceptyk nie zmniejszy
> swojego sceptycyzmu ze względu na takie rozumowanie. "Obalenie
> sceptycyzmu", jakie proponujesz, nie sprawi, że sceptyk przestawi się
> na jakieś nie-sceptyczne przekonanie.
- też tak sądzę. Dla sceptyka logika i dane sensoryczne nic nie znaczą w
kwestiach filozoficznych. Jego teoria "wiedzy" posługuje się zupełnie innymi
narzędziami "poznania".
> Każde kolejne "nie wiadomo",
> zamiast osłabiać, będzie wzmacniało przekonanie sceptyka, że tak
> naprawdę niczego "nie wiadomo".
- dokładnie tak. Ciekawe co odpowiadają sceptycy zapytani "jak bardzo jesteś
pewien, że niczego nie jesteś pewien?" (gdybym był sceptykiem bardzo bym się
zaniepokoił taką strukturą swoich przekonań)
>Przekonanie sceptyczne ma zatem
> szczególny charakter i zestawianie go z innymi przekonaniami
> ("konstruktywnymi") nie ma sensu.
- tak jest, "szczególny charakter" dobrze tutaj pasuje. Tak się zastanawiam,
bo gdybym wierzył w takie rzeczy jak sceptycy, to prawdopodobnie nie byłbym
sobą jakim teraz jestem. Wyobrażam sobie jaką na co dzień muszą mieć
niepewność co do najprostszych rzeczy. Jak sceptyk może do czegoś dojść jak
nie jest nawet pewien czy rzeczywistość istnieje. Zgaduję, że sceptycy na
najgłębszym poziomie nie mogą się dobrze ze sobą czuć.
Pozdrowienia.
|