Data: 2005-03-19 10:22:35
Temat: Odp: 'Średnio złośliwy nowotwór??'
Od: "Zbigniew Rudzki" <m...@c...edu.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "King Kong" <n...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:d1enrm$2pg$1@inews.gazeta.pl...
> Mam uprzme pytanie.Mój wujek choruje od pięciu lat na raka.Na karcie
> przeczytalem ze to rak (carcinoma) pecherza (przeszedl radykalna resekcje
> tego organu) i kosci (na kości??) krzyzowej.Przeszedl chemioterapie
> (niepełna) i był juz na morfinie.Lekarze spisali go na straty dając pół
roku
> zycia (miał przerzuty na inne organy).Teraz sa zszokowani nawet odstawili
mu
> morfine.
Rak pecherza moczowego w swojej najczestszej, tzn. urotelialnej (czyli z
takiego wlasnie nablonka, jaki normalnie wypelnia pecherz) formie jest
cokolwiek nieprzewidywalny w swoim zachowaniu. Statystki opisuja losy grupy
chorych, a nie indywidualnych pacjentow. 10 lat przezywa ogolem ok. 40%
chorych, a wiec calkiem sporo. Jesli zawezimy statystyke do przypadkow
zaawansowanych (a na taki wyglada powyzszy), to 5-letnie przezycie dotyczy
ok. 11% pacjentow. Wiekszosc zyje Z NOWOTWOREM, a nie wyleczona.
> Czy moze byc to postać jakiegoś 'średniozlośliwego' nowotwora (prosze
> wybaczyc laikowi niefachowe określenie)czy jest to cud Bozy (jak twierdza
> niektórzy lekarze i moja mama).W miare wyczerpująca odpowiedz doda otychy
i
> nadziei wujkowi jak i całej rodzinie.Z góry dziekuje.
Stopien zlosliwosci (jak "paskudny" jest rak pod mikroskopem - ang. Grade)
raka pecherza jest w wypadku nowotworow zaawansowanych (a wiec "duzo guza" +
rozsiew - ang. "Stage") stosunkowo malo istotny dla okreslania rokowania, bo
wiekszosc jest i tak "mikroskopowo" wysoce zlosliwa ("high-grade" - ostatnio
stosuje sie tu skale dwustopniowa). Co nie oznacza ze nie zdarzaja sie
niespodzianki w postaci spontanicznego (tzn nawet bez leczenia) znikniecia
guza. Co najmniej cztery z nich opublikowano:
Arch Esp Urol. 1985 Sep-Oct;38(5):497-501.
Cancer. 1970 Aug;26(2):415-8
J Urol Nephrol (Paris). 1972 Jul-Aug;78(7):723-6
Z Urol. 1964 Aug;57:595-6
Czy uznamy to za cuda (sw. Tomasz: "cud ma miejsce wtedy gdy Bog dziala z
pominieciem znanych nam przyczyn"), czy tez nie, jest oczywiscie kwestia
jezyka i swiatopogladu. Problem proceduralny z ew. uznaniem przypadku Twego
Wuja za cud polega na tym, ze zastosowano jaks tam chemioterapie. Leczenie
czasem bywa skuteczne. Jako diagnozujacy duzo nowotworow mam pewne
doswiadczenia osobiste z przypadkami podejrzewanymi za cudowne, ale to temat
na osobna dyskusje.
uklony
Zbyszek
patolog
> z powazaniem:
> KING
>
> --
> Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl ->
http://www.gazeta.pl/usenet/
|