Data: 2002-11-10 12:47:55
Temat: Odp: palenie (strrasznie długie)
Od: "Z.Boczek" <z...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Sławek <f...@k...net.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych:
> Alternatywą są głośne awantury (wyłącznie awantury w wersji akustycznej)
> robione przez Twojego męża krzyczącego "wynosić sie stąd, gdzie mi tu będą
> palić ...." itd. To też może zadziałać - " ...chodź siądziemy tutaj bo tam
znowu
> ten palant będzie się awanturował...".
Męża nasłać - niech się wydrze i powie, że - skoro po dobroci się z
sąsiadami dogadać nie można, skoro prośby nie skutkują - dzwoni teraz na
policję.
"Sąsiedzie - mało sąsiadowi mieszkania? Niech sąsiad zaprosi sąsiadkę do
domu, bo już ludzie plotkują, że nie tylko palenie po nocach się tu
dzieje..."
"Sąsiadko - trudno sąsiada na kawusię do domu zaprosić? Nie szkoda
reputacji, po nocach, na klatkach? Wolnoć Tomku w SWOIM domku..."
"Słuchajcie sąsiedzi - jeśli nie można się dogadać z Wami po dobroci, możemy
zacząć oficjalnie - ale myślę, że się chyba w końcu dogadamy? Klatka to
miejsce publiczne - i nie życzymy sobie smrodzenia tutaj papierosami! Ile
razy trzeba sąsiadom to powtarzać? Jeśli rozmową się nie dogadamy, dzwonię
bez uprzedzenia na policję o zakłócanie porządku nocnego i dodatkowo
kolegium za palenie w miejscach publicznych".
Grzecznie, ale stanowczo - kłaść nacisk na to, że chciało się (i nadal się
chce, ale skoro się nie da - nie Tobie powinno zależeć...) dogadać, ale oni
nawalają, leją na Wasze prośby...
Zawsze skutkuje :>
--
Pozdrawiam,
Z. Boczek ;-)
Nie jestem tak przystojny jak Grigori, miły jak Janek, silny jak Gustlik,
odważny jak Tomek i wierny jak Szarik, ale za to lufę mam jak Rudy!
|