| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-04-04 19:30:30
Temat: [PRASA] Podpis niemożliwyhttp://dzisiaj.dziennik.krakow.pl/dzisiaj/i/Krakow/0
1/01.html
Podpis niemożliwy
W związku z obowiązkową wymianą dowodów osobistych - w niektórych
przypadkach formalności są załatwiane... przed budynkiem magistratu lub w
prywatnych mieszkaniach
W przypadku "osób obłożnie chorych", które nie mogą się same zgłosić -
należy zastosować artykuł 50 paragraf 3 kodeksu postępowania
administracyjnego
- Urzędnik jedzie do prywatnego domu i oczywiście nigdy nie wiadomo, co
można tam zastać; na razie nie było nieprzyjemnych incydentów, ale - na
wszelki jednak wypadek - kierowca służbowego samochodu jest czasami taką
nieoficjalną obstawą - usłyszeliśmy w magistracie. W związku z obowiązkową
wymianą dowodów osobistych pracownicy Wydziału Spraw Administracyjnych w
niektórych przypadkach załatwiają formalności... przed budynkiem magistratu
lub w prywatnych mieszkaniach.
Jak wynika z informacji przesłanej do urzędu przez Ministerstwo Spraw
Wewnętrznych i Administracji - w przypadku "osób obłożnie chorych", które
nie mogą się same zgłosić do urzędu "w celu złożenia wniosku i odbioru
dokumentu" - należy zastosować artykuł 50 paragraf 3 kodeksu postępowania
administracyjnego. Podaje on, że w przypadkach, w których "osoba wezwana nie
może stawić się z powodu choroby, kalectwa lub innej nie dającej się pokonać
przeszkody, organ może dokonać określonej czynności lub przyjąć wyjaśnienie
albo przesłuchać osobę wezwaną w miejscu jej pobytu, jeżeli pozwalają na to
okoliczności, w jakich znajduje się ta osoba".
Obłożnie chorzy
- Rodziny zgłaszają takie przypadki. To dotyczy głównie osób, które leżą,
nie mogą chodzić, choć nie tylko. Jeśli ktoś jest samotny to może o nim
poinformować sąsiad albo sam zainteresowany może zadzwonić do urzędu -
powiedziano nam w Wydziale Spraw Administracyjnych. - Zdarza się, że rodzina
dowozi do urzędu osobę, która nie jest w stanie sama przyjść; jeśli jest
taka konieczność - to nasz pracownik wychodzi przed budynek do takiej osoby,
która siedzi w samochodzie i tam wypełniany jest wniosek w sprawie wymiany
dowodu i odbierany podpis; w ten sam sposób może być później przekazany nowy
dowód.
W niektórych przypadkach pracownicy magistratu muszą jednak pojechać do
prywatnych mieszkań, gdyż przepisy w większości nie przewidują możliwości
załatwiania tych spraw przez osoby trzecie, czyli np. dostarczenia przez
sąsiada czy nawet członka rodziny wniosku z podpisem i następnie odebrania
przez nich gotowego dowodu. - Podpis musi być złożony przy urzędniku, by
była pewność, że ktoś kogoś w tym nie wyręczył; trzeba też zobaczyć tę
osobę. Prawo przewiduje przy tym sytuację, gdy osoba obłożnie chora nie jest
się w stanie sama podpisać. Wtedy oczywiście "nikomu nie prowadzi się ręki",
lecz w miejscu, w którym powinien być odręczny podpis - wpisuje się "podpis
niemożliwy".
By nie ukradziono
Do końca tego roku muszą wymienić dowody osobiste wszyscy, którzy je
otrzymali w latach 1962 - 1972, a w sumie takich osób jest - jak wynika z
szacunków wydziału - około 110 tysięcy; do końca przyszłego roku stracą
natomiast ważność dowody wydane w latach 1973 - 1980 (a tych jest około 140
tysięcy). Niektórzy z nich sami nie mogą przyjść do Centrum
Administracyjnego.
Ponieważ uznano, że trudno, by pracownik magistratu jeździł z cudzymi
dokumentami tramwajem czy autobusem (gdyż "mógłby np. je ktoś ukraść") -
korzysta się z samochodu służbowego, chyba że rodzina właściciela dowodu
zaoferuje swoją pomoc i dowiezie pracownika magistratu. Jest to o tyle
szybsze, że nie ma specjalnego samochodu służbowego do tego celu i trzeba go
zamawiać, by urzędnik mógł przekazać dowód osobisty. Wyjątkiem są domy
pomocy społecznej, gdzie wszystkimi sprawami związanymi z wymianą dowodów
osobistych (jeśli nie mogą tego załatwić sami pensjonariusze) zajmuje się
osoba upoważniona przez dyrektora placówki.
Bez wyrzutów sumienia
Jeśli chodzi o konieczność wizyty w mieszkaniu - pracownicy wydziału mają
w ostatnim okresie kilkanaście takich podróży miesięcznie, a jest
prawdopodobne, że przy końcu terminu wymiany, takich spraw będzie znacznie
więcej. W zdecydowanej większości zgłaszający konieczność dojazdu do osoby
obłożnie chorej nie wykorzystują - bez uzasadnienia - tej możliwości, ale
czasami różnie bywa... Jeden z pracowników, który przywiózł "obłożnie
chorej" kobiecie gotowy dowód zobaczył bowiem na drzwiach mieszkania kartkę
z informacją: "Przyjdę za godzinę, wyszłam do sklepu". - Nasz pracownik,
mimo wszystko, zaczekał. Kobieta, gdy już przyszła - wcale nie miała
wyrzutów sumienia - usłyszeliśmy w wydziale. (J.ŚW)
--
Pozdrawiam.
Perła
____________________________________________________
____________________
Rozpasanie i hulaszczy tryb życia emerytów i rencistów rujnują budżet RP.
(C) Pearl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |