Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Paranauka w 1 DUUZEJ pigułce ;)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Paranauka w 1 DUUZEJ pigułce ;)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2013-12-17 09:46:17

Temat: Paranauka w 1 DUUZEJ pigułce ;)
Od: m...@g...com szukaj wiadomości tego autora

Wszystkie Hipotezy w Pigułce

Teoria Davida Icke'a, że biegiem dziejów ludzkości od tysięcy lat ze zmiennym
powodzeniem usiłują sterować hybrydy ludzi i gadopodobnych starożytnych przybyszy z
kosmosu, funkcjonujące długo m.in. pod szyldem arystokracji - do dziś kojarzą się
między sobą i zza kulis kontrolują świat zachodu jako rody królewskie i bankierskie
oraz słynne dynastie polityczne; ostatnio zmodyfikowały genetycznie jedzenie, żeby
ogłupić ludzi jeszcze bardziej i wybrakować ich DNA, które ewoluuje w związku z
rokiem 2012 na zasadzie roślinki wystawionej do słońca, jako że faktycznie nad naszym
układem planetarnym wschodzi jakieś Centralne Słońce Galaktyki i zaczynają w nas
strzelać jego niewidzialne promienie - ono jest daleko, ale jak 'przygrzeje', to się
nam może wszystkim nagle poprzewracać w głowach, to znaczy tak pozytywnie i na
zasadzie otwarcia oczu - może to wręcz okazać się zmianą analogiczną do
zainstalowania nowej wersji systemu operacyjnego na komputerze: na początku trudno
się będzie połapać, ale potem wszystko stanie się łatwiejsze i bogatsze o nowe
możliwości, niektóre wręcz przełomowe; dlatego na najbliższe lata (do roku 2020; w
sumie nie wiadomo, kiedy przypadnie to apogeum transformacyjnego promieniowania
kosmosu - w roku 2012 czy np. dopiero w 2029, każdemu obliczenia wychodzą inaczej)
totalnie spanikowana i zdesperowana grupa próbująca utrzymać władzę na Ziemi planuje
wszczepienie wszystkim mieszkańcom planety mikroczipów, cały czas pracują nad
pretekstem nie do odrzucenia typu "pieniądze straciły wartość, a przecież nie
będziemy teraz drukować wszystkiego od nowa, bo szkoda lasów", "zwłaszcza, że właśnie
rozpoczyna się inwazja ufo, nie ma czasu" albo "przecież trwa III wojna światowa, nie
dyskutuj i nie opóźniaj kolejki" - a te czipy to będą prawdziwe cudeńka techniki
naszych czasów, niestety takiej, o której nic nie wiemy, ponieważ nikomu nie wolno
nam o niej opowiadać, "dla bezpieczeństwa narodowego" albo "światowego" - a jednak
znaleźli się odważni ludzie, którzy pracowali nad tymi urządzeniami i maksymalnie
przed nimi przestrzegają, charakteryzując je jako mikroskopijne konie trojańskie o
funkcjonalności rozszerzonej na sfery, które współczesny publiczny obieg naukowy w
dalszym ciągu uważa za niemożliwe do badania drogą doświadczalną, np. uznając
techniki fotografowania ludzkiej aury za niepoważne insynuacje z kręgów osób
myślących magicznie.Teoria Michaela Tsariona, że Atlantyda to ukrywany fragment
prawdziwej historii naszej planety, a w Azji istniała też wtedy Lemuria, gdzie prym
wiodły istoty o głowach węży, również nietutejsze; że wojny i bitwy kojarzone z
ostatnich pięciu wieków to często były rytualne ofiary składane kontrahentom z innego
wszechświata (niejakim "Makrofagom") przez istoty uwięzione od tysięcy lat na Ziemi,
które chcą się stąd wyrwać, ale nie potrafią samodzielnie pokonać bariery
uruchomionej w antycznych czasach wokół naszej planety być może właśnie w celu ich
odizolowania, niby w poprawczaku albo psychiatryku; portal do wymiaru Makrofagów miał
w postśredniowiecznej Anglii otworzyć John Dee, nadworny magik - czyli osoba
wtajemniczona w przedpotopową wiedzę zaawansowanych cywilizacji, dziedzictwo skrycie
przekazywane wybranym zaufanym, znane też jako "wiedza ezoteryczna", "tajemna religia
Babilonu" etc. - w imieniu królowej podróżował on również w rozmaitych sprawach po
Europie (bawił m.in. w Polsce, doprowadzając do bankructwa hrabiego z Sieradza, który
jako postępowy szlachcic najwyraźniej wierzył w byty pozaświatowe już w roku 1583), a
swoje listy podpisywał ..."007´´ - był pierwszym słynnym brytyjskim agentem i jego
fama odbija się pokątnym echem jeszcze w naszych czasach. Według Michaela Tsariona
owym istotom, których przodkowie stracili cały sprzęt w kataklizmach spowodowanych
wojną, gdy ich cywilizacja legła w gruzach i w dodatku na dnie oceanu - zależy
jedynie na zrekonstruowaniu potrzebnej do odlotu technologii, nie na rozwoju duchowym
ludzkości, w ogóle - to stąd ta obserwowana w naszej epoce dysproporcja (według
wszystkich najróżniejszych kosmitów technologicznie jesteśmy całkiem nieźli, ale
duchowo - tragiczni). Poszlaką przemawiającą za składaniem megaofiar z ludzi pod
przykrywką wojen i bitew, gdy wystarczy ich na siebie napuścić i już sami się potem
powyrzynają w odpowiedniej liczbie, miałyby być uderzająco podobne znaczki obecne na
hełmach, czapkach i naramiennikach żołnierzy walczących stron - pięcioramienne
gwiazdki, wężyki, diamenty i inne tego typu symbole, które stanowią potwierdzenie dla
Makrofagów i/lub kod dla algorytmu skanującego wszechświat, że krew danego poległego
ma zostać przelana "na ich konto" - bo to właśnie jej morza zażyczyli sobie w zamian
za wytłumaczenie, w jaki sposób przeniknąć barierę (tak się składa, że ludzka krew
jest jednym z najcenniejszych surowców w kosmosie, np. z naszego lokalnego rynku
więcej warte byłyby już chyba tylko genomy różnorakich form żywych); w skrócie
Tsariona owo wytłumaczenie szło zaś mniej więcej tak: "musicie nauczyć się, jak
tworzyć masę z energii; ale wy jesteście tak głupi, że najpierw trzeba wam
wytłumaczyć, w jaki sposób uzyskać energię z masy" - rozszczepianie atomów to był
więc jak gdyby koniec pierwszego semestru w tym ponurym studium, za które czesne
stanowiła krew naszych przodków; a'propos: nasilenie wysypki uniwersytetów na mapie
Europy przypadło akurat na okolice połowy poprzedniego tysiąclecia - według
irlandzkiego badacza to możne rody wykładały pieniądze na placówki niezbędne do
przetwarzania i gromadzenia wiedzy transmitowanej z innego wymiaru rok po roku,
dekada za dekadą i wiek za wiekiem, kto wie - może jeszcze po dziś dzień, jeśli ta
rekonstrukcja faktów jest trafna i jeszcze nie wydarzyła się owa "ucieczka z planety
Ziemia"; z drugiej strony trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do większości
omawianych tu powyżej i poniżej 'teorii' spiskowych, ta akurat nie może się
poszczycić podparciem w słowach jakichkolwiek byłych wojskowych czy naukowców z
tajnych projektów - to tylko Michael Tsarion przeczytał te wszystkie stare książki i
tak mu się wydaje, że to chyba musiało być jakoś tak, coby jak najwięcej faktów do
siebie pasowało.Teoria m.in. Alexa Jonesa, Jordana Maxwella (dziadek ma prawie siedem
dych, a jeszcze odbiera telefony z pogróżkami na serio - nie to, co nasi nieugięci
dziennikarze śledczy, dziwnym trafem z wyglądu przypominający rozleniwionych
Rzymian), jak również doktora Johna Colemana, Michaelów Parentiego, Rupperta czy
Chossudovsky'ego (2 profesorów + były agent FBI postrzelony na samym początku
publicznej działalności - innego ktoś zamordował na wakacjach na plaży po 2
tygodniach od przerwania przezeń milczenia w temacie 'służby & dragi') oraz wielu
innych znanych i nieznanych osób - że władze USA od lat 90-tych fingują na własnym
terytorium zamachy terrorystyczne w celu wygenerowania społecznego przyzwolenia dla
radykalnych zmian prawnych, niemożliwych do przeforsowania w innych okolicznościach,
gdyż przekształcających ustrój tego potężnego państwa w totalitarny system a'la
Wielki Brat, gdzie nie inaczej niż w Chinach albo Korei Północnej, każdego
niewygodnego mądralę będzie można zamknąć jeśli nie pod zarzutem terroryzmu - a
szkoda... - to chociaż za działalność antypaństwowo-wywrotową, szerzenie
dezinformacji itp. A te amerykańskie elity polityczne to nie dość, że same marionetki
bankierów, zbrojeniówki, nafciarzy, tajnych stowarzyszeń i międzynarodowych sitw z
ONZ, nie mówiąc o działających jawnie grupach w stylu Bilderberg, Komisji
Trójstronnej (Trilateral Commision) czy Komitetu 300 (The Committee of 300), które w
ogóle wywindowały ich do tych najwyższych kręgów władzy - to jeszcze niekiedy okazują
się być normalnie jakimiś satanistami na pół gwizdka, w każdym razie siedzą w dość
dziwnych klimatach, sfilmowanych dopiero niedawno ukrytą kamerą w niedostępnym
Bohemian Groove, gdzie co roku spotykają się, aby oddać cześć wiadomo komu:
uosabianemu 13-metrowym pomnikiem starożytnemu 'bogu' z nieludzką głową, niejakiemu
Molochowi, któremu przed wiekami m.in. w Kartaginie hurtem składano w ofierze nie
zwierzęta, lecz dzieci, podpalając przy tym ich ciała - i ciekawy zbieg okoliczności,
również utrwalony na wideo, że teraz parę metrów od tego pomnika mają tam metalowy
sztuczny ludzki szkielet o zabarwieniu wskazującym na dłuższą znajomość z ogniem...
Inne ciekawe pogłoski: Bilderbergowie to naiwniacy, którzy myślą, że są
międzynarodowym ciałem pracującym m.in. nad problemem ufo i innymi takimi globalnymi,
a tak naprawdę nic nie znaczą - podobnie jak u Masonów, Iluminatów czy w CIA, w
głowach aż huczy od szumnych haseł, ale w praktyce funkcjonuje struktura piramidki,
czyli o wszystkim decydują ci na samej górze, ze ścisłego kierownictwa, to oni
wyznaczają działaniom kierunki, a często nawet nie wiadomo, czy to nie np. jakieś
pół-potwory z kosmosu albo coś w tym stylu - stąd w naszym świecie taka promocja
nieprawości, głupawki i nagonki na myślących logicznie, czyli normalnie wyciągających
wnioski z faktów, zamiast czekać na nie o ustalonej porze przed telewizorem.Czyżby
więc USA były takim samym niedemokratycznym imperium, jak niegdyś ZSRR, tylko że
zamiast strachu przed zesłaniem do łagru lub straceniem, w tym modelu oligarchii
funkcjonalne posłuszeństwo dołów opiera się po prostu na ludzkiej chciwości..? A
jeśli chodzi o nasz kraj, to podobnie jak w komunizmie, w nowym systemie po kręgach
władzy mogą pałętać się tylko ci, którzy w zamian za zaszczyty są gotowi o wielu
sprawach milczeć, jak gdyby nigdy o nich nie słyszeli..?Czy to możliwe, że wszędzie
wokół nas znajduje się inny wymiar, a w nim przebywają i zmagają się istoty, które
przeszły już do tzw. czwartej gęstości, ale czasami jeszcze, żeby coś załatwić,
wyświetlają się nam w naszej trzeciej, poniżej której nie ma już żadnej gorszej
(czyli mniej magicznej, a bardziej skondensowanej, materialnej)..? Czy to przypadkiem
nie o tym byłyby te zapisy w świętych księgach starożytności, wersy o demonach i
aniołach pojawiających się nagle, a następnie znikających z powrotem w niewidzialnej
sferze? Czy to może je widują czasem koty i niektórzy ludzie rzekomo zdolni do
postrzegania aury..?Czy światoobraz z telewizora jest fajny, czy zakichany że mdli?
Czy nasze przekonania i poglądy, duchowe zapatrywania na sprawy, pozwoliły nam na
wygenerowanie społeczeństwa tętniącego życzliwością i szczerością? A jeżeli nie, to
gdzie tkwią błędy i pomyłkowe rozwiązania, niecelne strzały i fałszywe
założenia?Dlaczego tyle tysięcy lat ludzie jedli normalnie i nic im nie było, a teraz
nagle trudno jest przeżyć tydzień bez spożycia czegoś zmodyfikowanego genetycznie,
obojętnie w jakim zakątku kuli ziemskiej by się nie żyło? Co jest grane, kto o to
prosił, czemu w ogóle nie mówi się o tym, jak to ohydnie smakuje, np. tych niektórych
pomidorów w ogóle nie da się jeść - ciekawe dlaczego, skąd się biorą w ludziach te
doznania i odczucia, których nierozsądnie jest słuchać, bo to wszystko zostało
naukowo przebadane, że jest dobre i zdrowe..?Gdy jesteś kimś takim samym, jak
wszyscy, masz takie same poglądy, ubrania, sposoby strzyżenia się, zachowywania i
spędzania wolnego czasu - łał, ekstra, 10/10 normalności i bycia kimś elegancko
ułożonym, na poziomie, z klasą. A jeżeli robisz to, na co masz ochotę, nosisz się na
własną modłę i działasz po swojemu, myślisz za siebie i samodzielnie analizujesz ten
świat - wiesz co, trochę odstajesz od reszty, sorry, ale chyba z Ciebie jakiś
dziwoląg i ktoś nieco fiśnięty, a może nawet bardzo. Czyli normalne jest bycie
posłusznym zastanym regułom i podległym przedstawianym postawom, innymi słowy - życie
na łańcuchu tchórzostwa; natomiast bycie sobą, odważne manifestowanie własnej
wolności - nie, to już nie jest takie na miejscu ani do rzeczy, no i w ogóle po
prostu nie wypada, wychodzenie przed szereg jest generalnie w złym guście i zazwyczaj
szybko spotyka się z odpowiedzią tych, którzy umieli zachować kulturę i nie
wydziwiać, którzy zresztą zawsze to potrafią, bez przerwy przez całe życie non stop
są normalni 100% według standardów danej epoki, nikt im nie zarzuci... No pewnie,
rozumie się samo przez się - to naturalne, ludzie sami do tego doszli, że to tak
jest, po prostu w pewnym momencie to odkryli i wpoili sobie samym na masową skalę,
żeby fajniej się żyło. A tak poza tym, to jeżeli chcesz dowiedzieć się, jak być kimś
lubianym przez innych - włącz sobie dowolny serial na którym bądź kanale i szybko
zaczaisz, że przede wszystkim trzeba się dużo śmiać, być kimś pogodnym, nie gadać o
żadnych schizach, tylko spędzać dni na miłych chwilach i rozrywkach - potem tylko
naśladuj to w swoim codziennym życiu i efekt murowany, już jesteś kimś "do rzeczy";
widzisz, to wcale nie było takie trudne, tylko uważaj pilnie dalej: jeszcze możesz
sobie obejrzeć półgodzinne wartkie wiadomości w tv - to wtedy będziesz się też znać,
orientować, na bieżąco; no a jeżeli zainwestujesz w siebie i zakupisz również jakiś
prestiżowy tygodnik albo miesięcznik, w którym przez cały rok nie znajdziesz nawet
jednego procenta podawanych tu informacji - to wtedy już kwalifikujesz się w sumie do
czołówki niezawodowych ekspertów od rozmaitych ważkich zagadnień globalnego teatru,
zarazem stylowo śrubując rekordy wysmakowanej kontestacji współczesnej rzeczywistości
- czyż bowiem lśniący papier nie potwierdza najwyższej klasy i wartości punktów
widzenia wyłaniających się z wydrukowanych na nim literek..? No przecież chyba świat
nie stoi na głowie? A może jednak, kurde. W Korei Płn. też mają prasę i telewizję, a
jeszcze mniej jest tam popaprańców, którzy na wszystkie tematy muszą mieć własne
zdanie i oczywiście zawsze inne, niż prezenterzy telewizyjnych wiadomości. Jeżeli z
tym systemem, który nas ogranicza na co dzień i nikt tego nie zakwestionuje, jest
wszystko w porządku - to dlaczego nie obserwujemy czegoś takiego w przyrodzie u
innych gatunków zwierząt, czemu w ich stadach bycie kimś właśnie się opłaca i
zazwyczaj przynosi korzyści, czyli to byłoby zupełnie odwrotnie, niż w naszych
nowoczesnych społeczeństwach, w których sądząc po dawnych filmach, najbardziej
nowatorska jest skala głupoty i powszechnej degradacji do poziomu stworów o
zgąbczałych mózgach, których i tak nie mają już śmiałości używać. Dlaczego to tak
jest, że kiedy sobie włączysz telewizor, to na dłuższą metę możesz od tego tylko
zgłupieć, gazety też wyprowadzą Cię daleko w pole, powtarzając kłamstwa różnorakich
czynników oficjalnych i agencji rządowych, którym zgodnie przeczą sami słynni byli
pracownicy tych agencji..? Czy taki opis sytuacji mieszkańcowi innej planety nie
wydałby się na mur beton fragmentem powieści z gatunku globalistycznego kryminału
sci-fi? A czy to czasem nie miało być wszystko przejrzyście i pozytywnie w ramach
współpracy pod egidą ONZ, czy przypadkiem świat nie miał być piękny i dobry, a
możliwie często nawet szlachetny? Skoro jest zupełnie inaczej, to chyba jednak sporo
zepsutych tkanek zagnieździło się gdzieś w strukturach władz i meganadawców naszej
planety - ale zostawmy to, niech tak już sobie będzie, w końcu było nie było, trzeba
się skoncentrować na własnym życiu i pracy, żeby potem móc dziecku kupić zegarek,
rower, pomóc utrzymać się na studiach - wszyscy tak robią... Żeby nam potem dzieci
nie wyrzucały, że za mało dla nich zrobiliśmy, no nie...Według Davida Icke'a i
Stewarta Swerdlowa zmienianie postaci dotyczy wyłącznie osób, które mają dokładnie po
połowie genów ludzkich i gadoidzich; są to tacy jak gdyby Transformers, arcydzieło
inżynierii genetycznej prastarych kosmicznych cywilizacji, które onegdaj m.in. w ten
sposób próbowały przypieczętować pokój na naszej planecie; nie jest ich dużo. Osoby z
49% genów pradawnych króli mogą nawet niczego nie podejrzewać, jak blisko "były
szczęścia". Jednocześnie pojawia się niekiedy inna interpretacja, mianowicie że
gadoidzie sylwetki dotyczą tylko aury - to ją i jej transformacje mieliby obserwować
naoczni świadkowie tego typu efektów wizualnych, czyli jak gdyby obca dusza
wstępowała wtedy w ciało człowieka, ale wyłącznie takie z odpowiednią strukturą DNA.
Słyszy się też, że zarówno hybrydy, jak i gadoidy mają już dość chowania się i
ukrywania na naszej planecie - żeby móc pojawić się w publicznym obiegu i zacząć
chodzić pomiędzy nami bez budzenia zgrozy, mają zostać przedstawione jako zbawcy
podczas sztucznej inwazji obcych. Tak że pamiętaj: jeśli widzisz smoka, diabła albo
normalnego potwora, to on tu przybył jako wolontariusz z innej planety i możesz mu
spokojnie zaufać, bez obaw powierzać opiekę nad dziećmi itd. - niedługo tak powiedzą
z telewizora...Inne ciekawe informacje: kiedy gdzieś około przełomu lat 80-tych i
90-tych Rosjanie ogłosili strefę buforową w kilkusetkilometrowej przestrzeni ponad
swoim krajem, udowadniając, że nie żartują, zestrzelili m.in. co najmniej jeden
statek Plejadian (info: Phil Schneider), którzy tu jeszcze wtedy latali - wszyscy
miłośnicy radzieckiej myśli technicznej mogą więc z dumą zapisać na jej konto
uziemienie rydwanu bogów, jako że lepszych 'bogów' od tych Plejadian zdaje się nigdy
u nas nie było. Przy okazji: Plejadianie utrzymują, że niestety musieli nas opuścić -
ale my pamiętamy, co mówili, żeby nigdy do końca nie wierzyć żadnym
kosmitom...Podobno od połowy XX wieku na Ziemi w dużych ilościach rodzą się osoby w
pełni telepatyczne - to ich hybrydy boją się najbardziej i to z myślą o nich
wyjeżdżają z tymi wszystkimi podejrzanymi szczepionkami, dziwnie smakującym jedzeniem
i elektronicznymi implantami - żeby powstrzymać ich przybierającą na sile łączną moc,
która słusznie wydaje im się groźna. Cały system galaktycznego imperium gadoidów ma
strukturę feudalną, funkcjonuje w nim ścisła hierarchia i totalna odgórna kontrola -
stanowiący miszmasz "Roku 1984´´ i stanu wojennego Nowy Porządek Świata (alias Nowy
Światowy Ład; ang. 'NWO') widomie przygotowywany w USA i według przecieków tak samo
pod stołem w ONZ (gdzie zresztą Stany też przecież nie siedzą w kącie słuchając, co
proponują inni), to będzie taki ziemski odpowiednik i przedłużenie tejże struktury:
dzięki powołaniu jednego globalnego rządu stojącego ponad zmarginalizowanymi władzami
wszystkich krajów, nareszcie możliwe będzie sprawne kontrolowanie całej ziemskiej
populacji przez wąską, elitarną grupę - technologia już to umożliwia, więc czemu by
nie spróbować; a że przy okazji wszyscy ludzie akurat będą już mieli wszczepione
elektroniczne radiotransmitery, to sytuacja będzie jeszcze bardziej opanowana i
znacznie trudniejsza dla niepokornych, niż teraz, kiedy i tak nie są w stanie obudzić
w osobach o wysoko przetworzonych świadomościach głosu sumienia ani głodu
godności.Rozsądnie jest interesować się ufo i zbierać te wszystkie niesamowite
opowieści, skoro się nie wie, które są prawdziwe, w naszych czasach to może być wręcz
bardziej w porządku wobec świata, niż onegdaj uczestnictwo w ruchu harcerskim - ale
myślmy trzeźwo i bądźmy rozsądni: istnienie istot zdolnych do posiadania dwóch
różnych form fizycznych i przełączania się pomiędzy nimi jest raczej niemożliwe. Nasi
naukowcy z publicznego obiegu zaprezentują takie bakterie pewnie dopiero za 20 lat,
poza tym nawet w filmach s-f za bardzo nie występują tego typu istoty, to znaczy o
ile nie pojawiają się wątki z legend (ale przecież wiadomo, że legendy to same bajki,
100% wszystkich, 101% - po prostu kiedyś ludzie powtarzali sobie z pokolenia na
pokolenie jakieś brednie, ale to były kompletne bzdury, bardzo zbliżone w
najrozmaitszych zakątkach kuli ziemskiej, lecz uczeni zgodnie pracują nad
przekonującym wytłumaczeniem tych zbieżności, chociaż na razie niestety bez sukcesów
i póki co najlepiej jest w ogóle o tym nie mówić, zresztą to 'niepoważny' temat) -
więc jak choćby najstarsza i najbardziej zaawansowana technologicznie cywilizacja w
naszej galaktyce mogłaby skonstruować takie stworki nawet po trwających miliardy lat
badaniach i eksperymentach na milionach planet? Nie, jeśli czegoś takiego nie było w
ziemskich kinach na filmach z początków XXI wieku, to kosmos może już sobie dać
spokój na zawsze w obydwie strony czasu - nikt nie osiągnie więcej, niż potrafili to
sobie wyobrazić słynni Ziemianie, którzy świetlanego poziomu geniuszu własnej
cywilizacji dowiedli w obliczu gwiazd choćby przecież tym, jak potraktowali własną
planetę; czegoś takiego nie da się opracować - to chyba jasne, że trzeba będzie jakoś
inaczej wytłumaczyć te wszystkie doniesienia, skoro to po prostu nie mogło być to, co
ludzie widzieli - nie pasuje do naszej wiedzy o świecie, więc to zupełnie nienaukowo
w ogóle zastanawiać się nad tym na serio, chociażby nawet i 1000 pojawiało się co
roku nowych tego typu relacji - masowe halucynacje się zdarzają, naukowcy już dawno
doszli do tego wniosku.Według Plejaran najlepsze myślenie nie jest ani pesymistyczne,
ani pozytywne, tylko obiektywne - konkretne, oparte na faktach z rzeczywistości i
prawach istnienia, a nie orbitujące wokół płonnych nadziei czy życzeń z kapelusza,
ani tym bardziej negatywnych wkrętek - im bardziej negatywnie myślisz, tym szybciej
robi się jeszcze gorzej, to nigdy nie pomaga. Kiedy masz w głowie jakąś myśl, to ona
błyskawicznie wypromieniowuje w kosmos i po pewnym czasie wraca pod postacią
zdarzenia, ale z niejako "odwróconym znakiem" - to jest akurat taki podpunkt, że
tutaj każdemu jest trudno zrozumieć, o co dokładnie chodzi i jak to działa. Wszystkie
myśli wszystkich ludzi wszystkich epok są pod kątem ostatecznego obliczenia punktów i
zwrócenia doświadczeń zapisywane w elektromagnetycznym banku pamięci zlokalizowanym
na orbicie Ziemi i nazywanym Kronikami Akaszy (ang. "Akashic records" od słowa
'akaśa' w sanskrycie oznaczającego niebo - przestrzeń - eter) - znajdują się tam
również zapisy poprzednich wcieleń wszystkich mieszkańców planety i kosmici mogą je
sobie w razie czego wyświetlać, jeżeli się kimś interesują albo chcą mu pokazać parę
motywów. Plejaranie często mówili też Billy'emu, że jest jedyną osobą na Ziemi
utrzymującą fizyczne kontakty z przybyszami z innych planet - według wielu
oznaczałoby to, że np. Alex Collier i Barbara Marciniak dali się na coś nabrać; z
kolei ich zwolennicy uważają, że to B. Meier wymyśla, dał się wkręcić albo zazdrości
innym popularności, bo mu się kontakt urwał; wprawdzie sympatyczna pani Marciniak
wcale nie twierdzi, że przytrafia się jej coś więcej, niż jak gdyby cudze myśli w
głowie - niemniej jednak Plejaranie rzekomo określili ją jako osobę pogrążoną we
własnych urojeniach, a sam Billy zawsze bardzo krytycznie wypowiadał się o
"channelingowcach", czyli osobach siedzących sobie w domu i odbierających wieczorami
transmisje od kosmitów. A'propos tej w naszych czasach niemalże już plagi fizycznych
bądź telepatycznych 'kontaktowców' - często o taktyce drużyny przeciwnej mówi się, że
polega w dużej mierze na rozpowszechnianiu prawdy "modyfikowanej semantycznie", czyli
zmyślnie skażonej dezinformacją - patrz np. chrześcijaństwo; to znaczy chodziłoby o
takie przemycanie kłamstw wśród prawdy i w jej atmosferze, żeby ludzie uwierzyli
czując, że coś w tym jest.W wywiadzie radiowym Alexa Jonesa z Davidem Icke z 3 lipca
2008 (chyba się pogodzili - emisja w j. ang.) obydwaj zgodzili się, że Obama też jest
be; Alex zwraca uwagę na fakt, że u nich w mediach sporo zaczęło się mówić o ufo i
skoro już nawet Larry King nagle się ocknął i bada sprawy w rodzaju przelatującego
nad miastem obiektu wielkości pięciu boisk futbolowych, to chyba szykują w tym
temacie coś większego.Załóżmy, że i Alex Collier i Billy Meier świadomie lub nie
uczestniczą w misternych mistyfikacjach. To Plejadianie i tak istnieją i nadal mamy
problem z tymi Szarymi, Gadoidami i hybrydami, bo Phil Schneider naprawdę nie żyje
(strzelał do Szarych; jego tata miał fotkę z Plejadianinem pracującym w Pentagonie,
który przez 50 lat się nie zestarzał i co 10 lat go przenosili, sześć palców trzyma/ł
zawsze w rękawiczkach, żeby nie wymieniać obustronnie śmiertelnie groźnych bakterii z
innych światów), Al Bielek był jego kumplem (pracował z rogatym Drakonianinem,
którego IQ szacowali na 1000 - 1200 punktów), a on z kolei potwierdza uczestnictwo
Stewarta Swerdlowa w Project Montauk (który widział osoby zmieniające postać, a nawet
był przez nie gryziony, co przynajmniej w tym przypadku wyklucza wersję o hologramie
- konkretnie przez Williama F. Buckley'a Jr, amerykańskiego wydawcę i szefa programu
kontroli umysłów JANUS z siedzibą w kwaterze głównej NATO w Brukseli); wszyscy w
swoich opisach ukrytej prawdy o naszej rzeczywistości potwierdzają istnienie
Plejadian. Phil ujmował sytuację odnośnie pozycji Ziemian wobec 'współpracujących' z
nimi obcych stwierdzeniem "władze kupują dla nas czas, ale za straszliwą cenę" -
chodziło mu zapewne przede wszystkim o chore eksperymenty Szarych na ludziach. Dane
za kanałem Euronews odnośnie liczby zaginionych dzieci w roku 2007: Belgia - 2600,
Francja - 45 tys. Parę lat temu w Londynie w trzy miesiące zaginęło 300 czarnoskórych
chłopców - zbiorowa utrata orientacji w terenie, sezonowa amnezja czy coś innego, o
czym lepiej nie mówić i w ogóle nie poruszać tego tematu..? (teraz już można, bo w
brytyjskich mediach z czasem skojarzono te nasilenia zaginięć z okresami częstszych
obserwacji ufo). Według nieoficjalnego źródła na samym Manhattanie co kwartał znika
bez śladu 3 tys. dzieci - niezależni badacze tłumaczą to wyjątkowo rozbudowaną pod
tym terenem siecią tuneli, korytarzy, podziemnych sal itp. (ale to akurat raczej za
płytko na 100% kosmitów - szczegóły u Teda Gundersona, który próbował prowadzić
śledztwo w takiej sprawie i do dziś stara się nagłośnić fakt, że to niemożliwe ze
względu na odgórne blokowanie wszelkich działań i paraliżowanie pracy). Gdyby to
wszystko były ściemy, to raczej nie powinny pozostawać aż tak kompletnie przemilczane
w masowym obiegu informacyjnym, pełnym przecież najróżniejszych bzdur i głupot o
niczym - tylko się powinno ludzi uczulać na tym podobne historyjki utalentowanych
naciągaczy. Ale tak się nie dzieje, bo to nie żadni naciągacze - czy istnieje inne
logiczne wytłumaczenie obserwowanej sytuacji..? Niezbyt to fajna zajawka snuć łudząco
podobne do paranoi rozważania, że gdy tylko włączysz telewizor, to już grasz w trzy
kubki - ale jak z wiedzy o tych faktach można by wybrnąć w inny sposób, myśląc
logicznie i bez naiwności porównując prawdopodobieństwo różnych hipotez?Według
Stewarta Swerdlowa zamachy sponsorowane lub organizowane przez tajne służby można
poznać po tym, że ginie w nich dużo dzieci - są to operacje z kategorii inżynierii
społecznej, a śmierć ludzi z domu starców nie wywoływałaby aż takiej nienawiści i
żądzy odwetu: np. w Biesłanie - tak miało wyjść, teraz Rosjanie są rozjemcami
pomiędzy zwaśnionymi narodami, akurat tymi oddzielającymi ich od Półwyspu; podobnie z
zamachami na irackich targowiskach - załóżmy, że na Pomorzu odkryto ropę i jesteś
pomorskim separatystą, który skonstruował sobie na własny użytek bombę - czy w
Warszawie zdetonujesz ją na targu warzywnym, czy raczej pod jakąś kancelarią albo
spróbujesz wejść z nią do Sejmu? Oczywiście, że zrobisz to w kolejce po żywność dla
potrzebujących albo na zatłoczonym ryneczku pełnym kobiet, przecież jesteś
niebezpiecznym, szalonym mordercą bez zasad, dla ciebie to bez różnicy, nie wierzysz
w żaden bilans uczynków po śmierci - oby zginęło jak najwięcej dzieci twoich
sąsiadów, z których przodkami pomieszkiwali na tej ziemi już twoi pradziadowie; potem
oni w odwecie wysadzą pełne szkolnych wycieczek molo w Sopocie i tak w kółko, a zatem
obce siły pokojowe będą musiały was rozdzielać przez długie lata (postaw u buka, że
akurat dopóki nie wyczerpią się złoża - takie przeczucie...), skoro tak barbarzyńsko
na oślep się masakrujecie - gdyby nie to, mogliby zostać w domu, przecież nie chodzi
im o ropę, tylko o pokój i szczęście ludzi w odległych zakątkach globu - co Ty,
telewizji nie oglądasz..?Czasem sobie myślę: "nie, to chyba wszystko jakieś bzdury,
to jest za bardzo pojechane i jak z komiksu, to nie może być prawda, bo to wszystko
przecież jest po prostu za bardzo inne od tego, jak wszyscy myślą i co twierdzą
autorytety, od tego jak piszą w naukowych czasopismach i mówią w radiu, w telewizji,
w szkole - każdy głupi wie, jak jest, czyli że normalnie, a nie jakieś potwory z
kosmosu, ufo, setki podziemnych baz na całym świecie... To znaczy na pewno gdzieś tam
w gwiazdach istnieją różne stwory, to nie było tak, że natura tylko u nas tworzyła na
trzeźwo, a resztę kosmosu robiła już wstawiona i zapominała montować po planetach
prawo ewolucji; ale dlaczego zaraz u nas, teraz, miałyby chodzić te stwory i to od
razu takie przykre - już nie popadajmy w jakieś schizy..." Ale potem się reflektuję -
zaraz, zaraz, no ale w takim razie dlaczego nigdzie po kanałach tv ani uniwersytetach
wbrew statutom nie mówi się o klamce uwiecznionej na filmie w tym samym samochodzie,
który Kennedy opuszczał z dziurą w głowie, znajdującej się w ruchu akurat w momencie,
gdy z czoła rozbryzgiwała mu krew, skierowanej wówczas na niego i zaraz potem szybko
schowanej przez kierowcę - widać to na filmie 5 razy lepiej, niż na słynnym zdjęciu
Ali Agcy z zamachu na Papieża, gdzie pistolet w jego ręku trzeba zaznaczać kółkiem,
bo by ludzie nie zauważyli, tak słabo widać - jak to jest, że to jednak jakoś media
wypatrzyły, a tamtego już 45 lat nie potrafią dostrzec i to w 'najbardziej
demokratycznych krajach świata' - skoro do odnalezienia rzeczonego materiału
archiwalnego wystarcza dostęp do Internetu, elementarna znajomość języka angielskiego
i 5 minut wolnego czasu..? Poruczniku Columbo, czy panu tu wszystko gra..? Skoro nie
ma się czym martwić, to dlaczego tak jest, skąd tak bezczelne zakłamanie i liczenie
na to, że ludzie są debilami i sami się nie dowiedzą, nie poinformują nawzajem?
Fajnie by było się zrelaksować i zapomnieć o tych wszystkich niepokojących relacjach,
ale tak żeby się do tego nie zmuszać wbrew rozsądkowi - jeśli można poważnie dalej
ufać pakietowi informacyjnemu serwowanemu nam przez wielkie media, to dlaczego nie ma
w nim wypowiedzi ani oświadczeń słynnych astronautów, generałów i admirałów, które
budzą zastanowienie i chwilę milczenia u każdego, kto się z nimi zetknie, co
doświadczalnie sprawdziłem..? Dlaczego władze traktują nas jak ludzi, których trzeba
oszukiwać - czyżby ktoś gdzieś miał coś do ukrycia, bał się że coś się wyda? Co
skłania byłych pracowników do przeciwstawiania się ich polityce? Dlaczego uderzające
podobieństwa opisów z legend do współczesnych relacji o załogach ufo są zawsze
pomijane przez "ekspertów" z telewizyjnych pseudoufologicznych cyklów typu "a teraz
wyśmiejemy każdego, przerywając mu w pół wypowiedzi - skoro nie jesteśmy w stanie
przeszczepić twarzy naszym sceptykom..." ?Według Ala Bieleka w nalotach bombowych na
Niemcy podczas II wojny światowej miasta były zrównywane z ziemią, a straty wśród
ludności cywilnej wyniosły dwadzieścia sześć milionów zabitych - potem historię
napisali zwycięzcy i ogłosili takie liczby, żeby nie było wątpliwości, którzy byli
dobrzy i szlachetni, a którzy masowymi mordercami; na podstawie opowieści z rodzin
własnej i znajomych zastanawiam się, co by się okazało, gdyby policzyć wszystkie
osoby, które wróciły z przymusowych robót w Niemczech i przedstawić w słupkach, ile z
nich zostało rannych podczas bombardowań do poziomu częściowego inwalidztwa (ja np.
nigdy nie mogłem uścisnąć dziadkowi prawej dłoni, którą miał sparaliżowaną od 1945 r.
po upadku jakiejś szyny w zawalającym się domu). Dalej z tego samego źródła z wywiadu
z początku lat 90-tych: technologia programu Montauk w zakresie tuneli
czasoprzestrzennych bazowała zasadniczo na osiągnięciach programu Phoenix - w tajnych
projektach Ziemianom udało się utworzyć połączenia na zasadzie skoku w odległe
zakątki galaktyki i dalej, nie mówiąc o wstrzeliwaniu się w podziemia na Marsie i tym
podobnych podstawowych trikach; zasadniczo to zdaje się było tak, że oni to sami
wynaleźli tak jakby niechcący przy okazji eksperymentu Filadelfia ("Amerykanie",
chociaż akurat amerykańskich naukowców było tam najmniej - prym wiedli Tesla z Serbii
i von Neumann z Austro-Węgier), a potem obcy-brzydale tylko im pomagali to rozwijać i
kontrolować, żeby nic nie wybuchało w czasoprzestrzeni (i przy okazji podobno
umożliwiali przybywanie wielu statków swoich - ale to info z innych źródeł).
Informacje z następnej części wywiadu: kolonie na Marsie powstały pod koniec lat
60-tych i szybko w atmosferze pojawił się tlen, a na równiku panuje odpowiednia dla
ludzi temperatura, można uprawiać jogging; w podziemiach działała jeszcze maszyneria
i udało się zapalić światło, ludzie z Marsa najwyraźniej wymarli dopiero 10-12 tys.
lat temu, a sądząc po rysunkach na ścianach, byli to przodkowie amerykańskich Indian
- tyle że dwukrotnie więksi. Dinozaury nie mogły żyć na Ziemi przy obecnej
grawitacji, bo ich kości nie wytrzymałyby obciążenia - ale żyły, ponieważ
współczynnik grawitacji wynosił wtedy 1.3. Fragment innego wywiadu z Alem
przeprowadzonego przez tego samego nieszablonowego bułgarskiego badacza: substancje
psychoaktywne były wszędzie na świecie całkowicie legalne np. jeszcze w latach
30-tych XX wieku - sytuacja zaczęła się zmieniać po II wojnie światowej, ponieważ
dostęp cywili do wyższych poziomów świadomości stanowił kluczowe zagrożenie dla
technologii kontroli umysłu - umożliwiałby przypadkowe deprogramowanie agentów, np.
takich w ogóle nie zdających sobie z niczego sprawy (że kiedyś umknęło im parę godzin
z życia i od tego czasu ich podświadomość czeka na określony znak, aby mechanicznie i
bezwiednie wykonać wkodowane wcześniej podczas hipnozy czynności). Co ciekawe,
faktycznie: programy kontroli umysłu na poniemieckiej technologii ruszyły w latach
50-tych ubiegłego stulecia i wkrótce później w USA, a następnie za pośrednictwem ONZ
na całym świecie, rozpoczęła się delegalizacja i pejoratywizacja roślin świętych od
tysiącleci oraz sztucznych specyfików, o których wiele osób mówi niezwykłe rzeczy, że
jakoby pozwalają zobaczyć ukryte wymiary rzeczywistości i pajęczyny w nas samych,
których inaczej może nigdy byśmy nie dostrzegli. Inna część wspomnianego wywiadu:
Hitler nie eksterminował Żydów przed 1941 r., bo taką miał umowę z "plejadiańskimi
terrorystami", którzy udostępniali mu różne technologie i dopiero wtedy wycofali się
ze współpracy; wcześniej w imieniu USA ich ofertę odrzucił w roku 1933 prezydent
Roosevelt. Do nazistów następnie zgłosili się mali Szarzy, którzy tak samo
zaoferowali technologie, w zamian za ludzi na eksperymenty - odpowiedź Adolfa w
skrócie brzmiała "żadnych Aryjczyków, ale z obozów możecie mieć, kogo chcecie" - stąd
wzięły się niekiedy spore różnice w liczbach osób przybyłych do obozów
koncentracyjnych, zagazowanych i wyzwolonych - z tych brakujących wiele przed
śmiercią zaliczyło jeszcze podróż prawdziwym latającym spodkiem, a możliwe, że
niektórym przyszło potem latami wegetować w laboratoriach obcych - choć znając
Szarych, trudno to z przekonaniem podejrzewać, bo to ambitni naukowcy i chyba raczej
po prostu porywają sobie następnych, tak im się spieszy, aby przekonać kosmos do
sensu trwania swej szlachetnej rasy. Po zakończeniu działań wojennych Alianci
błyskawicznie zorientowali się, że Niemcy otrzymywali pomoc technologiczną z
zewnątrz. Obecnie (wywiad z 1992 r.) drugim po Stanach celem inwazji Szarych jest
Europa. Różni obcy wchodzą w interakcje z ludzkością od co najmniej 10 tysięcy lat,
zazwyczaj kontaktując się z królami, kapłanami bądź innymi elitami, w których
interesie nie leży ujawnianie tego społeczeństwom, skoro opłaca im się raczej
zachować uprzywilejowaną pozycję. Iluminaci od 500 lat mają siedzibę w Bazylei; jest
to organizacja o tyle dziwna (a może właśnie reprezentatywna?), że kieruje nią zawsze
trio konstytuowane przez dwie osoby należące do gatunku ludzkiego i jedną będącą
gadoidem (ang. 'reptilian'). Następna część: żeby być członkiem trzeba posiadać
zaawansowane zdolności psychiczne - widzenie przez czas, zdalne postrzeganie i
komunikowanie telepatyczne z inteligencjami pozaświatowymi; mącą na naszej planecie
od 10 tys. lat, ale obecnie takich stojących za kulisami grup jest wiele - oprócz już
wcześniej wymienianych można do nich zaliczyć także np. Klub Rzymski (ang. 'Club of
Rome'), stawiającą sobie szlachetne cele organizację w praktyce skupiającą się m.in.
na opracowywaniu strategii depopulacyjnych. Ofiar obrzędów 'satanistycznych' jest
znacznie więcej, niż ludziom się wydaje. Po Brytyjczykach następni na Księżycu byli
Niemcy - najpóźniej w 1949 r., w latających talerzach, na Marsa od razu też skoczyli;
bazę na Antarktydzie po trzech latach eksploracji założyli w roku 1939 i przed
zakończeniem wojny przerzucili tam podobno tysiące jednostek (sformułowanie Bieleka -
"podobno"); w 1943 r. mieli prototyp ufo o średnicy 75 metrów z montowanym działem
okrętowym lub czołgowym - po tym można poznać ich latające talerze, bo z normalnych
nie wystają tego typu lufy; od roku 1949 przenosili się w nieznanych ilościach na
Księżyc i nie wiadomo, gdzie jeszcze, ani co potem robili; jest to jeden z
największych sekretów naszej współczesnej historii, że naziści nigdy się nie poddali
- poddali tylko terytorium Niemiec; potem zaprzyjaźnionym krajem była dla nich m.in.
Argentyna, możliwe że nawet produkowali tam swoje spodki (przyp. red.: to by
tłumaczyło klasyczną opowieść brazylijskiego młodzieńca o spotkaniu z pasażerką ufo w
jej pojeździe, przypominającym fragment jakiegoś przyszłego odcinka serialu "Seks w
wielkim mieście"...) Wypracowana przez następców Project Rainbow technologia
niewidzialności tylko w pewnym stopniu opiera się na specjalnym materiale poszycia
kadłubów; urządzenia zapewniające całkowitą niewidzialność są montowane na
amerykańskich superlotniskowcach oraz myśliwcach USA i Izraela; dzięki tej
technologii amerykańska flota posiada również zdolność do przeskoczenia w inne
miejsce oceanu np. kilka tysięcy mil dalej - takie przypadki były obserwowane i
zgłaszane przez osoby pilotujące prywatne samoloty. Opracowano również dwa sposoby na
uczynienie niewidzialnym człowieka - jeden wymaga użycia maszyny, natomiast drugi
tylko wypicia płynu, ale potem agent jest wiele dni ciężko chory. (uwaga: z powodu
pousuwania oryginalnych materiałów wideo przez serwis YouTube, przemiksowane
fragmenty wypowiedzi zawarte w czterech powyższych linkach "drugiej generacji" mogą
nie obejmować wszystkich zrelacjonowanych informacji lub zawierać je w innym
rozkładzie; przy okazji jeszcze jedna ciekawostka z innego nowego fragmentu - radio
było w użytku długo zanim Tesla zaczął coś konstruować, zostało zastosowane już w
1847 r., a być może nawet jeszcze podczas Wojen Napoleońskich - władze już od setek
lat prowadzą politykę ukrywania przed opinią publiczną technologii, także tych
ocalałych z czasów przedstarożytnych - nad którymi przez wieki w tajemnicy sprawowano
pieczę, skoro nie można było ich reprodukować z powodu niskiego poziomu rozwoju
technicznego)Nigdy nic nie wiadomo, ale według Davida Icke'a, który bada te
zagadnienia od kilkunastu lat, hybrydy i gadoidy to raczej dwie różne grupy
interesów. Hybrydy mniej lub bardziej sterują naszym światem od tysięcy lat i podoba
im się to, tak że nadciągające przez przestrzeń siły Drakonian postrzegają jako
zagrożenie dla swojego miłościwego panowania na Ziemi, które teraz w obliczu rozwoju
technologii mogłoby stać się absolutne, jeszcze tylko dwa małe kroczki - zwłaszcza,
że ludzie śpią, albo udają, że śpią. Z kolei te gadoidy vel Smokoidy zapewne nie
darzą wielkim szacunkiem istot, które w połowie są ludźmi, one po prostu mają
wytyczne aby opanować nasz system planetarny i zaprowadzić pokój na totalitarną
modłę, w którym pewnie już wszystkie telewizory będą się nazywały "Orion", a okręty
"Gwiazda Syriusza"; według Alexa Colliera gadoidy myślą, że robią dobrze, że po
prostu zaprowadzają pokój - tylko że w ich wydaniu nie ma pokoju bez całkowitej
odgórnej kontroli, oczywiście sprawowanej przez nie. W sumie na chybił trafił trudno
strzelać, jak to jest i dlaczego według Icke'a nie od dziś przesiąknięte hybrydami
władze USA jednak odrzuciły ofertę kosmicznych Ludzi, wybierając przymierze z
istotami prezentującymi się dużo bardziej koszmarnie. W każdym razie przydałby się w
końcu jakiś spisek Ziemian, jest nas przecież kilka miliardów i powinno się znaleźć
parę konkretnych osób, nawet jeśli 90% zaszczutych od maleńkości reprezentuje poziom
"nie mam odwagi się po swojemu ubierać, wyglądać, wypowiadać, posiadać choćby jednego
poglądu innego niż telewizor ani zakwestionować żadnego faktu podawanego jako naukowo
potwierdzony - co prawda wiem już, że władze i media równie bezczelnie kłamią i o
ufo, i o zamachu na JFK, i o zamachach z 11 września - ale nie przeszkadza mi to za
bardzo, gdyż ja również jestem osobą w ogóle zakłamaną, podobnie jak większość moich
znajomych - przecież wszyscy oglądamy razem telewizję; jestem kimś, kto nie miał
odwagi zwrócić w sklepie uwagi, że nabita cena jest inna od naklejonej - więc gdzie
mi tam, żeby jeszcze może na głos zauważać, że w naszej współczesnej rzeczywistości
młodym ludziom wpaja się po szkołach i uniwersytetach niewiele mniej głupot, niż w
wiekach XX, XIX czy XVII - zaraz by powiedzieli, że to ja się nie znam, że coś ze mną
nie tak, albo przynajmniej z moją inteligencją..."W związku z licznymi relacjami na
temat nieżyczliwych nam obcych (Phil Schneider, Al Bielek, Stewart Swerdlow, Credo
Mutwa, James Casbolt, Preston Nichols i wielu innych) o wiarygodności podpartej
ciężkimi przejściami lub wręcz zejściami tych ludzi, w związku z tysiącami zdjęć i
setkami nagrań wideo latających talerzy lub szybkich świateł, przemyconymi do mediów
zapisami z ekranów radarowych, nie wspominając o relacjach setek pilotów, milionów
naocznych świadków i dziesiątek tysięcy uprowadzonych - wydawałoby się, że jest sens
zajmować się tym ufo i jakoś próbować badać ten temat, wyjaśniać i dokopywać się do
prawdy, skoro jak widać prawdy nie mówią nam o niczym. Niestety: kolejny raz
przypadek wieje uczynnym społecznikom w oczy. Otóż akurat tak się składa, że kiedy
interesujesz się ufo i gromadzisz informacje o kosmitach, to co drugi lekarz po
uważnym wysłuchaniu wystawi Ci diagnozę o schizofrenii, a co czwarty doradzi rodzinie
skierowanie Cię na leczenie - te pełne dobrych chęci osoby właśnie tak bowiem zostały
przygotowane do pełnienia swych funkcji w społeczeństwie, odebrały takie
wykształcenie, które następnie skłania je do formułowania tego rodzaju ocen i
zajmowania stanowisk podług tej linii 'rozsądnej i trzeźwej, naukowej postawy'. To
nie jest ani śmieszne, ani ciekawe, tylko realne - jest to rzeczywiste zagrożenie,
które czyha na każdego, kto spróbuje opowiadać innym o tych zagadnieniach -
najwyraźniej jednak zasługujących na zgłębianie, choćby i po omacku. Takie
niebezpieczeństwa nie grożą osobom rozrzucającym papierki po chodnikach - nikt nawet
nie posądzi ich o to, że coś z nimi nie tak, gdzie tam - ani godzinami
przymierzającym ubrania - jasne, przecież to rozsądne - czy przeżywającym plotki
dotyczące gwiazd ekranu - to też jest normalne, że hej. Kolejny raz w naszej
rzeczywistości coś chyba zmienia jakaś niewidzialna ręka (bo przecież ufo nie
istnieje, kosmitów nie ma, wszystkie planety pośród gwiezdnych mgławic krążą bez
jednego porostu; rządowych spisków też nie ma - istnieją tylko zwolennicy teorii
spiskowych oraz poświęcone alternatywnym wersjom historii książki, filmy i
konferencje), tak że wychodzi bardzo dziwnie, nienaturalnie i niekorzystnie dla nas,
a na rękę wszystkim, którzy chcieliby coś ukrywać i dalej bez przeszkód ani głosów
sprzeciwu robić ludziom wodę z mózgów. Dobrze, że nie jesteśmy jakąś planetą
manipulowaną przez obcych albo pół-obcych, bo w tej sytuacji dopiero byśmy mieli
problem, w społeczeństwie żyjącym wedle takich reguł i przekonań. A przy okazji:
gdyby istniała gdzieś daleko w kosmosie jakaś planeta kontrolowana przez sekretne
stowarzyszenie o częściowo intergalaktycznej proweniencji - to w tym świecie, w
kontekście jego obrazu serwowanego tam przez środki masowego przekazu, jaka hipoteza
mieszkańcom owego zniewolonego globu wydawałaby się zapewne najbardziej niedorzeczna
i niemalże kwalifikująca formułującą ją osobę do trwałego odizolowania od reszty
społeczeństwa w zamkniętym ośrodku dla 'gadających największe bzdury'..?Z drugiej
strony jest równie prawdopodobne, że kultura, w której osoby badające ufo są wysyłane
do psychiatryka, stanowi wytwór masowej propagandy na zamówienie czynników ziemskich,
które po prostu mają fisia na punkcie ukrywania przed całym światem swoich
konszachtów i ustawek z szemranymi handlarzami przybywającymi z innych rejonów
kosmosu. Według Dana Burisha czy rzekomego kosmity z polskim obywatelstwem Hejala,
jaszczury z Oriona owszem istnieją, ale niestety - to jednak ludzie rządzą Ziemią i
ponoszą odpowiedzialność za to całe piekiełko, w którym nigdy nie wiesz, z jaką
zbrodnią wyjadą następnego dnia i czy głupawka serwowana w mass mediach w końcu
zelżeje, czy raczej systematycznie będzie biła kolejne rekordy, jak niegdyś Bubka
albo teraz Isinbajewa. Co do inwazji obcych, to według Plejaran faktycznie zbliża się
dla Ziemian czas konfrontacji z jakimiś agresywnymi barbarzyńskimi istotami
nastawionymi na podbój galaktyki w imię swojej porąbanej ideologii, ale to jeszcze
nie znaczy, że nie będzie wcześniej żadnych ściem w tym temacie - raczej będą, a
wręcz już ciągną się od dekad; według m.in. wspomnianego Hejala, jak również wielu
innych ciekawych osób, sfingowana inwazja obcych to ma być coś jak szach w długo
rozgrywanej partii, po którym ma nastąpić mat w postaci utworzenia globalnego rządu
umożliwiającego kontrolowanie całej ludzkości przez kilkaset osób - z tym, że według
symulacji ziomków Hejala, to im się raczej nie uda m.in. ze względu na wewnętrzne
konflikty wśród tych 'złych ludzi'; według Hejala każda planeta zaatakowana z kosmosu
otrzymuje pomoc od innych cywilizacji, jeżeli sama nie potrafi się obronić. W sumie w
ogóle nie wydaje się to nieprawdopodobne, że rodziny bankierów, dynastii politycznych
i rodów arystokratycznych (chociaż właściwie wszystkie te grupy bez wyjątków wywodzą
się wprost z arystokracji indoeuropejskiej, znanej z wieszania niepokornych przez
całe poprzednie tysiąclecie - taka ciekawostka, ale to pewnie tylko jakiś zbieg
okoliczności, inaczej na pewno mówiliby o tym eksperci i pisali renomowani
komentatorzy) kontrolują nasz świat od stuleci i w krajach nadających ton globalnej
polityce tak naprawdę nie ma żadnej demokracji, to jest tylko taka ściema i coś jakby
non stop nadawana reklama, ludzie to kupują, a rzeczywistość jak zwykle wygląda mniej
różowo - oni też kochają swoje dzieci i to z myślą o nich przedłużają ten system,
żeby funkcjonował dalej po ich odejściu; skoro ich latorośle mają dostęp do wiedzy
a'la Atlantyda czy ufo, której my, panikujące z byle powodu masy, nie jesteśmy godni
- to zrozumiałe, że ich rodzice uważają i zgadzają się wszyscy co do tego, że to
właśnie ich pociechy najlepiej będą się nadawały do kierowania ludzkością, a nie
jakieś przybłędy z przypadku wybrane przez głupich ludzi, no nie..? Media są zależne
od decyzji polityków i vice versa - a kto ma kasę, ten ma i polityków, i media; no a
kto ma kasę..? Połowa naszej pracy idzie na podatki, a połowa wpływów z podatków
idzie na obsługę zadłużenia narodowego - cały czas nabijamy im kabzę, każdy z nas
jest ich pańszczyźnianym parobkiem przez okrągły kwartał w roku, tak jak za dawnych
czasów, albo nawet gorzej. Coś ci się nie podoba - to pozdejmuj zastawę z półek, bo
jutro trzęsienie ziemi; szczegóły w listopadowo-grudniowym'08 wydaniu magazynu Nexus
w wywiadzie z Benjaminem Fulfordem - j. pol., to wszystko dzieje się naprawdę i
właśnie dlatego nie ma o tym w telewizorze; gdybym ja mógł zredagować jedno wydanie
Wiadomości, to potem przez cały wieczór karetki zderzałyby się ze sobą na
skrzyżowaniach - ale to nie ja tak wkręciłem ludzi w zakłamany matriks nie trzymający
się kupy, odkryć archeologicznych ani zdjęć powierzchni najbliższych planet, a poza
tym już następnego dnia pewnie milej szłoby się deptakiem, gdyby ludzie wiedzieli, że
jednak są czymś więcej, niż tylko anomaliami natury w bezsensownym świecie
przypadków.
Jeszcze dwa słowa o jedzeniu mięsa (czego osobiście przez długie lata nie
praktykowałem i wyrosłem na pięknego szkieletora, patrzącego na protoplastów w górę):
według Alexa Colliera należy tego unikać, ale jeżeli ktoś czuje wewnętrzną
ochotę/potrzebę, to powinien ją zaspokoić, zamiast się męczyć. Plejaranie jedzą
mięso, ale takie uprawiane niby zboże, dzięki czemu nie muszą zabijać zwierząt.
Według Hejala nasi naukowcy wynajdą tego typu sztuczne mięso za kilkadziesiąt lat; w
jego relacji jednym z nakazów Kreacji, to znaczy takim prawem wszechświata, na które
On zerka czy przestrzegamy, jest spożywanie w odpowiednich dla swojego gatunku
ilościach pokarmów pochodzenia mineralnego, roślinnego oraz zwierzęcego - czyli jeśli
w ogóle nie jesz mięsa, to trochę denerwujesz kosmos; w roślinach podobno za dużo
jest jakichś kwasów, żeby można było się tylko nimi odżywiać. Uwaga niezgodność:
według Hejala Księżyc to sympatyczny obiekt stworzony przez jakiegoś Gwiezdnego
Ogrodnika, pusty w środku i zamieszkany przez istoty niematerialne, które gromadzą
energię mentalną wyprodukowaną przez Ziemian (to jedno by się akurat zgadzało -
według Schneidera Szarzy ciągle kombinują z jakimiś żniwami dusz [naszych], a według
Colliera Księżyc to właśnie jak gdyby główna rafineria w tym systemie i to tam
podróżują nasze dusze po śmierci, to znaczy obcy je ściągają, kasują pamięć i coś tam
jeszcze robią, a potem się wraca od nowa "produkować miód"); ewentualnie nieco na
siłę można by to spróbować uzgodnić zakładając, że Szarzy tylko pasożytują gdzieś na
powierzchni Srebrnego Globu i podłączają się do tego przepływu dusz/energii - ale po
co uzgadniać, skoro może ten Hejal to po prostu jakaś ściema, choć w sumie całkiem
ciekawa, no i byłby pierwszy kosmita-Polak... Według Hejala owa energia mentalna jest
potrzebna istotom wyższym na projekty w innych zakątkach kosmosu, a wszystko jedno,
czy pochodzi z emocji pozytywnych, czy też negatywnych - byle było jej dużo; układy
planetarne stworzone nie przez Kreację, ale przez istoty zwane Gwiezdnymi
Ogrodnikami, można poznać po dziwnych relacjach ciał niebieskich - u nas byłby to
zbyt duży Księżyc o pozornej wielkości identycznej z tarczą Słońca, u nich na
Saleinji jest jakoby jeszcze większe przegięcie - 4 księżyce na tej samej orbicie w
równych odstępach od siebie, a kiedy jeden wypadnie z toru po przejściu komety albo
zderzeniu z meteorem, jakaś tajemnicza siła ściąga go z powrotem na właściwe miejsce.
Dalej z tego samego źródła: wewnątrz Ziemi kwitnie zaawansowana cywilizacja Agarty i
na pewno dadzą o sobie znać, jeśli przeprowadzimy jeszcze parę eksplozji nuklearnych
albo spróbujemy podbić inną planetę czy np. nawrócić jej mieszkańców na taką lub inną
religię (natomiast według Plejaran od Billy'ego Meiera przynajmniej ci z podziemnego
miasta Agarta są nieco porąbani i chcieliby rządzić całym światem, ale są za słabi
technologicznie). Substancje psychoaktywne generują wizje niewiarygodne z powodu
skażenia iluzjami umysłu tworzonymi przez zanikające połączenia nerwowe - narkotyki
to droga na skróty prowadząca na manowce, a za pomocą medytacji można osiągnąć nie
tylko te same, ale nawet lepsze efekty, tylko trzeba nad tym troszeczkę popracować;
do pewnego stopnia usprawiedliwieni są jedynie szamani, którzy do wprowadzania się w
trans oprócz psychotropów używają rytmu bębnów - ich wizje mają wartość, w
przeciwieństwie do doświadczeń kogoś, kto używa samych narkotyków - ale ze względu na
skażenie halucynacjami muszą sobie potem te wizje interpretować i przez to mają
więcej roboty oraz okazji do pomyłek niż szamani, którzy do popadnięcia w trans
korzystają jedynie z bicia w bębny (tymczasem np. według Baśki Marciniak albo
Bashara, "podróże" są o.k. i pozwalają nam na poszerzanie granic własnej
świadomości). Generalnie ze wszystkim w życiu to jest tak, że łatwa droga zawsze się
komplikuje i kończy katastrofą, a trudna droga z czasem staje się coraz łatwiejsza i
okazuje naprawdę dokądś prowadzić. Istnienia duszy można dowieść: na fotografiach
kirlianowskich widać brakujące kończyny u osób po amputacjach, a w chwili śmierci
waga ciała maleje o pewien ułamek - można to łatwo obliczyć, byle uwzględnić przy tym
wdechy i wydechy. Inkarnująca się dusza może sobie wybrać planetę (różnica z
przekazem Plejaran - według nich jedyny naturalny sposób, żeby odrodzić się na innym
globie, to polecieć tam pojazdem kosmicznym i na miejscu puknąć w kalendarz). Według
Hejala nie ma problemu, żeby w następnym wcieleniu inkarnować się np. 700 lat
wcześniej, ani ...w tym samym czasie w wielu osobach naraz, nawet żyjących na różnych
etapach rozwoju duchowego - tzn. chyba chodzi tu o to, że można by w swoim milion
pięćsetnym wcieleniu urodzić się np. w roku 2120, potem rozwinąć się duchowo przez
wiele żyć i kiedyś ponownie inkarnować się na tej samej planecie w roku 2125, a
następnie jeszcze kiedyś w 2118 r. i samego siebie z przeszłości z pogardą gnębić w
szkole, obrzucać na ulicy nieufnymi spojrzeniami, napaść w zaułku itp. ... O
medytacji: to nie człowiek powinien dostosowywać się do formy medytacji, ale na
odwrót - można medytować leżąc, w wannie, patrząc w niebo, siedząc na drzewie itp. -
jak komu wygodnie. Podczas próby uprowadzenia przez Szarych wystarczy uwierzyć, że
można się ruszyć, aby przezwyciężyć paraliż i wprawić w panikę tych wybitnych
pozaziemskich naukowców, skłaniając ich do wzięcia nóg za pas. Rasa Hejala,
Saleinjiczycy, stosuje astrologię m.in. do przewidywania trzęsień ziemi i wahań
nastrojów społecznych - dla nich to bardzo ważna nauka; nasza współczesna jej wersja
jest totalnie niedokładna, ponieważ nie uwzględnia choćby pozornego ruchu gwiazd
wynikającego z precesji - już lepsi byli w tym Majowie, a nawet wcześniejsze od nich
ludy. O przeszczepach: jeżeli dawca nie żyje, to jego dusza może wałęsać się wokół
osoby biorcy, w której ciele żyje jeszcze fragment jego ciała - taką duszę trzeba w
czasie hipnozy zagaić i przekonać, że umarła, inaczej będzie tak uwięziona do śmierci
biorcy i może zacząć wpływać na jego zachowanie, a nawet wypierać jego duszę;
prawidłowe rozwiązanie to hodowanie klonów narządów z tkanek pacjenta, to nad tym
powinni pracować nasi naukowcy. O żywności modyfikowanej genetycznie: spowodowała
wzrost zachorowań na autyzm i inne, nowe choroby genetyczne, a realne skutki jej
stosowania będą widoczne za około sto lat - pokarm nie jest trawiony w 100%, ułamek
procenta genów z przewodu pokarmowego przenika do organizmu w niezmienionej postaci.
Wersja Hejala o Jezusie jest zupełnie inna - że był przywódcą powstania przeciwko
Rzymianom i w ogóle nie było wtedy jeszcze ukrzyżowań, a na pal wbito kogoś innego,
jakiegoś zwolennika-ochotnika. O Fatimie: to tylko jacyś Dewianie robili sobie
eksperymenty chcąc sprawdzić, czy ludzie nadal każdą garść informacji będą
przerabiali na religijne cuda. O Roswell: to faktycznie był balon, ale nie
meteorologiczny ani prototypowy, tylko szpiegowski. O istotach niskich, demonicznych,
regresywnych itp.: od jakiegoś czasu porzucają centra religijne, gdzie żerowały na
wywoływaniu w wiernych poczucia winy i strachu przed karą, a przenoszą się do
...mediów, powodując brutalizację przekazów. O nauce: ziemska nauka to religia oparta
na wierze w dogmaty naukowe, a w naszych czasach sytuacja jeszcze się pogorszyła,
ponieważ środowiska biznesowe wspierają te dogmaty w celu ukrycia przed
społeczeństwami niektórych wynalazków, np. generatorów darmowej energii. O wnętrzu
Ziemi: nie ma tam dnia ani nocy, zawsze panuje półmrok podobny do zmierzchu czy
świtu; przejść jest wiele, a jedno z nich znajduje się w Górach Świętokrzyskich, ale
jest dobrze zabezpieczone i najlepiej w ogóle go nie szukać, bo "mogłoby się to
skończyć dla śmiałka śmiercią". Zablokowanie pamięci o poprzednich wcieleniach to nie
sprawka złowrogich kosmitów lecz efekt eksperymentalnego wprowadzenia na Ziemi prawa
karmy z inspiracji Plejaran - to był ich pomysł i to samo w dobrej wierze zrobili u
siebie, a kiedy okazało się, że to fatalny system (nikt nie kojarzy, za co pokutuje),
odeszli od tego rozwiązania, tymczasem u nas nie dało się już niczego odkręcić i tak
zostaliśmy, jako że królowie i kapłani w obronie swej pozycji wzniecili w naszych
przodkach nienawiść do przybyszy z gwiazd, którzy próbowali wrócić, aby naprawić ten
błąd - posuwano się nawet do ich mordowania. To oto chodziłoby w micie o Edenie -
drzewo to cykl życia, owoc to prawo karmy, wąż to kosmiczni ludzie, a wypędzenie z
raju to utrata pamięci o poprzednich wcieleniach. Prawo karmy sztucznie wgrane w
naszą rzeczywistość niepotrzebnie obciąża np. osoby wykonujące zawód kata - każdy,
kto kogoś zabije, zginie z czyjejś ręki w tym lub w kolejnym wcieleniu albo w
następnym życiu doświadczy śmierci ukochanej osoby - nie pojmując, dlaczego go to
spotkało. Mohendżo Daro było stolicą Imperium Ramy noszącą nazwę Narmini - Atlantydzi
rozwalili ich atomówkami, ledwo je wynaleźli; Atlantyda była imperium zbudowanym na
niewolniczej sile roboczej. Rzekome uprowadzenia przez kosmitów to przeważnie
wojskowe eksperymenty na ludziach kamuflowane wprowadzaniem sztucznych wspomnień;
okaleczenia bydła to darmowe eksperymenty na zwierzętach; chociaż faktycznie kręci
się tu pewna wymierająca rasa kosmitów. Pasażerowie samolotów, którzy rzekomo zginęli
11 września, w rzeczywistości zostali przekazani wojsku w charakterze materiału na
eksperymenty, a wcześniej użyto ich do sfingowania połączeń telefonicznych. W roku
2012 wydarzy się to, co ludzie będą sobie wyobrażać, że się wydarzy, a tak w ogóle to
kosmici rozpowszechniają inną datę - 3 II 2029, kiedy zakończy się Era Ryb, a
oddziaływanie Ery Wodnika osiągnie moc 100%. Do roku 2023 trwać będzie faza
przejściowa; ocieplenie wszystkich planet w naszym układzie stanowi efekt zmian w
aktywności Słońca. Saleinjiczycy klasyfikują mieszkańców Ziemi jako ...istoty
półświadome, zdaje się coś jakby pomiędzy roślinami i drzewami a ludźmi czy
pomysłowymi gadami z normalnych planet. Dziura ozonowa to wynik raczej eksplozji
nuklearnych - nieprzypadkowo pojawiła się nad Ziemią Królowej Maud, gdzie Amerykanie
przeprowadzali detonacje. Zaprzestanie wytwarzania broni to nie najlepszy pomysł - w
kosmosie czai się bowiem wiele agresywnych ras; należałoby jednak skoncentrować się
na technologii obrony planety przed atakiem spoza Układu Słonecznego. Czipy
wszczepiane pod skórę zagrażają zdrowiu i wywołują raka; implanty w rodzaju
dodatkowej pamięci podłączanej do mózgu mogą stać się makabrycznym polem do popisu
dla ludobójców - twórców wirusów komputerowych, nie wspominając o ponurych planach
władz czy wojska. Przygotowywany przez amerykańskich decydentów plan sztucznej
inwazji obcych zakłada wylot wszystkich latających spodków 'made in USA' i
zniszczenie kilku miast, a następnie, w odpowiedzi na wybuch paniki, utworzenie
światowego komitetu, który przejmie kontrolę nad siłami militarnymi wszystkich
krajów; po spektakularnym "odparciu inwazji" stolicą globalnego państwa zostanie
Waszyngton albo Nowy Jork, rozpoczną się polowania na kosmitów oraz ich rzekomych
kolaborantów, pokazowe procesy i nagonka-histeria, podczas gdy osoby poddające w
wątpliwość prawdziwość inwazji będą eliminowane; dopiero z czasem ludzie zaczną się
orientować, że pomimo całego tego strachu i nienawiści, coś jakoś długo ci kosmici
nie atakują... Z myślą o tym szlachetnym przedsięwzięciu rozmaite grupy ufologiczne
są infiltrowane przez agencje wywiadowcze, starające się odpowiednio ukierunkowywać
ich badania i promować dezinformację; według Hejala nieświadomie przyczyniają się do
tego ufolodzy w rodzaju dr Jana Pająka (niniejszej witryny pewnie jeszcze nie widział
- ale jakby co, to chętnie opiszę i z ulgą zrelacjonuję, że "ukrytesprawy.org" to też
trochę prawdy, a niewiele mniej bzdur i ściem). Jednak ukryty światowy rząd,
kontrolujący banki, czołowych polityków, przemysł zbrojeniowy oraz spożywczy, dążący
do posiadania władzy absolutnej nad losem każdego mieszkańca Ziemi, jeszcze nie
podjął ostatecznej decyzji, że "robimy tą inwazję kosmitów" - istnieje bowiem również
plan alternatywny, który zakłada po prostu wywołanie kolejnej wojny światowej, czego
zbawiennym dla ludzkości skutkiem miałoby być pozbycie się kilku nadmiarowych
miliardów ludzi. Plotki o ewakuacji wybranych Ziemian przez kosmitów w przyszłej
sytuacji zagrożenia rozpowszechniają rasy, które potrzebują niewolników do pracy na
odległych planetach - zachęcają do wkraczania na ich pojazdy, bo to będą statki
niewolnicze. Czerwony Meteor został zaprojektowany przez Wszechświatowego Ogrodnika
(śmieszna nazwa, ale tu chodziłoby po prostu o jakąś istotę z 11 poziomu gęstości,
najwyższego dla istot) w taki sposób, żeby jedynie wspólny wysiłek wszystkich krajów
był w stanie odeprzeć to zagrożenie - nie sprosta mu żadne państwo działające w
pojedynkę ani dowolnie liczna grupa krajów; ten kamyk ma stuknąć gdzieś pomiędzy
Polską, Białorusią a Ukrainą (według Plejaran pomiędzy morzami Północnym a Czarnym),
choć wg symulacji Saleinjiczyków w wyniku działań ludzi uda się go skierować na
Alaskę - co i tak będzie oznaczało ogromne kłopoty; w tej sprawie można liczyć na
zero pomocy od kosmitów, natomiast później mogą się zgłosić różne rasy, które
zaoferują wsparcie w odbudowie, ale w zamian za coś - np. zgodę na osiedlanie się;
trzeba na to bardzo uważać. Generalnie kosmici przewidują, że nadchodzą ciężkie czasy
dla Ziemian - dlatego już nawet wcielają się w Polaków, by pozytywnie oddziaływać na
opinię publiczną; takich 'gwiezdnych wędrowców' w ciałach dorosłych ludzi jest teraz
według Hejala około 50 na naszej planecie, ale za to mamy prawdziwy wysyp dzieci
Indygo - one też sporo wiedzą. W wyniku zmian klimatycznych Europa dozna upadku,
zmienią się jej linie brzegowe. W Polsce pojawią się drzewa znane z obszarów
południowych, będzie można uprawiać banany i owoce cytrusowe, a w Bałtyku pomimo
zanieczyszczeń zameldują się stada delfinów oraz rekinów; niestety nadlecą również
uciążliwe muszki i moskity. Ludzi nie czeka przejście do czwartej gęstości, ponieważ
...już się w niej znajdujemy - przed nami teraz przejście w piątą, ale nie będzie to
gwałtowny skok, raczej coś jak oczyszczający prysznic z kosmosu; pojęcia gęstości nie
należy rozważać materialnie, gdyż chodzi tu o częstotliwość wibracji energetycznej
ciała/aury/duszy - coś jakby taktowanie procesora w komputerze. Teoria Wielkiego
Wybuchu mylnie zakłada, że Wszechświat rozchodził się równomiernie we wszystkich
kierunkach - tymczasem ta siła jest zbyt wielka, żeby móc w taki sposób eksplodować,
zawsze działa przy tym również siła odśrodkowa i wszystko rozchodzi się spiralnie -
to dlatego nasi naukowcy się dziwią, że niektóre galaktyki się do nas przybliżają,
zamiast oddalać jak im pobliskie; przy czym to i tak jest na tej zasadzie, że cały
kosmos rozpływa się jak gdyby po wewnętrznej powierzchni sfery i czym szybciej
galaktyki się od siebie oddalają, tym prędzej się ze sobą zderzą - to jest tak jak na
Ziemi, że jeżeli samolot leci cały czas w jednym kierunku, to po pewnym czasie okrąży
planetę dookoła i znajdzie się ponownie w tym samym miejscu - tyle że w przestrzeni
zamiast po powierzchni wypukłej, dryfujemy z tymi wszystkimi gwiazdami po wklęsłej;
Wszechświat będzie się tak rozszerzał, "kurczył" i wybuchał wiele razy (według
Plejaran 7) i za każdym następnym będzie lepsza jazda i ładniejsze ogrody - o to
chodzi. Przepowiednie Nostradamusa to fantazje bibliofila; "kod Biblii" to bzdura i
działa również zastosowany do "Moby Dicka" - niestety niektórzy izraelscy politycy
traktują go poważnie i opierają na nim swoje decyzje np. odnośnie akcji wobec
sąsiednich krajów. Przekazy Kasjopejan to ściema - to ludzie piszą dla ludzi.
Ziemianie nie przejęli żadnego wraku ufo - te pojazdy są odpowiednio zaprogramowane
na taką ewentualność; niesamowite technologie Amerykanów pochodzą od III Rzeszy i z
podglądania przyszłości przez posiadające taką umiejętność osoby, które następnie
opisują maszyny naukowcom. Jednocześnie Hejal przyznaje, że wiele informacji zostało
mu zablokowanych/wymazanych dla jego własnego bezpieczeństwa pod kątem porywania na
spytki przez służby lub tajne organizacje. Telefony komórkowe są bardzo szkodliwe, co
można sobie sprawdzić kładąc kilka aparatów antenkami do środka i umieszczając w nim
orzeszek lub przepiórcze jajo, a następnie wprawiając komórki w stan odbierania
sygnału - orzeszek od razu podskoczy, a białko jajka po pewnym czasie się zetnie.
Wersja o katastrofie Tunguskiej identyczna, jak ta od Billy'ego Meiera - to była
eksplozja pojazdu pozaziemskiego, dlatego w epicentrum drzewa nie zostały powalone,
podobnie jak budynki w Hiroszimie. Jeśli jednak dojdzie do tej III wojny światowej,
to najbezpieczniej będzie w centralnej części byłej Jugosławii, w Australii oraz na
Antarktydzie; Polska "może ucierpieć na skutek zbytniej uległości polityków wobec
obcych mocarstw i doznać skutków ataku nuklearnego z powodu tarczy antyrakietowej,
której radar ma być częścią rozszerzonego systemu szpiegowskiego Echelon" - jeśli ten
cały Hejal to mistyfikacja, to już wiemy, kto za tym stoi... Saleinjiczycy po
katastrofie wywołanej przez uderzenie meteoru 276 tys. ziemskich lat temu urządzili
na swojej planecie jeden pas mieszkalny oraz dwa pasy dzikiej przyrody, w których w
ogóle nie ingerują w ekosystem - nie gaszą naturalnie powstających pożarów ani nie
pomagają zwierzętom podczas powodzi. W naszym prawie według nich brakuje prawa łaski
i anulowania kary na życzenie ofiary przestępstwa; jest ich czterysta tysięcy, choć
kiedyś było 25 miliardów; są biseksualni, żyją w multi-rodzinach przypominających
hippisowskie komuny, mają jedną dziurkę w nosie i po cztery palce u rąk i nóg; słyną
ze sztuki barwienia ciał (nie używają ubrań); Ziemianie słyną w kosmosie z poczucia
humoru, wynikającego prawdopodobnie z absurdalności naszej rzeczywistości (czyli
pośrednio z tego, że jesteśmy największymi głąbami wśród cywilizacji ludzkich - inne
są od nas dużo słabiej rozwinięte technicznie, ale należą do tych Unii Galaktycznych
itp. konfederacji, ponieważ ich tam chcą i widzą, jako że są wystarczająco rozwinięci
duchowo, bo ewoluowali w sposób zrównoważony, a nie tak pozbawiony proporcji, jak my
na Ziemi, gdzie według bodajże Andromedan od Alexa Colliera, nasz poziom rozwoju
technicznego dziwnie wyprzedza fazę rozwoju duchowego o pi razy drzwi 20 wieków).
[koniec wiadomości od Hejala]

Info od Boryski, najwyraźniej "gwiezdnego dziecka" (ur. 1996) dorastającego w Rosji w
obwodzie wołgogradzkim (od małego sypie historiami o swoim poprzednim życiu na
Marsie, nazwami galaktyk i opisami prastarych ziemskich cywilizacji, choć nikt nie
udostępniał mu tego typu informacji, a nawet gdyby - to niby z jakiej paki mały umie
o tym opowiadać niczym profesor, zadziwiając naukowców i ufologów z całego świata):
Lemurianie mieli 9 metrów wzrostu i jeden z nich był jego przyjacielem, który zginął
pod skałą w czasie kataklizmu i jest im pisane spotkać się w tym życiu - tak że chyba
nie były to żadne gadoidy; jakkolwiek jego mama usłyszała kiedyś, jak synek mówi do
kogoś, samotnie bawiąc się w swoim pokoju: "Jestem pilotem statku badawczego,
naukowcem, ale nie, nigdy nie połączę DNA ludzkiego z gadzim..! To sprzeczne z
naturalnym prawem selekcji..." - a z kolorowych zabawek miał ułożone spirale DNA.
Według chłopca Ziemię czekają poważne katastrofy związane z wodą w latach 2009 i
2013. Wideo z wywiadu w j. ang. tu, artykuł o nim i dzieciach Indygo w j. pol. tutaj.

Emerytowany oficer (nazwa stopnia: Command Sergeant Major) sił powietrznych USA
Robert O. Dean służył m.in. w poprzedniej kwaterze głównej NATO w Paryżu w latach
60-tych, gdy niejednokrotnie napięcie pomiędzy obydwoma blokami militarnymi sięgało
zenitu z powodu wzajemnego podejrzewania się o agresywne prowokacje z użyciem
nieznanej broni powietrznej - a to tylko jakieś gigantyczne świetliste obiekty latały
w szyku z zawrotnymi prędkościami od Uralu po Wlk. Brytanię, jakby chciały sprawdzić,
kto szybciej zwołuje kryzysowe narady generałów, Układ Warszawski czy Pakt
Północnoatlantycki - udzielił w styczniu 2001 roku programowi 'Coast to Coast'
wywiadu, w którym przedstawił swój punkt widzenia na te tematy po 30 latach dociekań,
które prowadził na własną rękę odkąd pewnego razu, kiedy nudzili się w bazie, dowódca
powiedział mu "masz, to cię postawi na nogi" - i pokazał dokument potwierdzający
obecność obcych na Ziemi. W jego opinii mamy do czynienia z największą historią w
dziejach naszej cywilizacji, a ludzi, którzy ukrywają przed społeczeństwami prawdę o
naszej historii, można zrozumieć, ponieważ rzeczy tego kalibru nie ogłasza się tak po
prostu - np. kto w Twojej rodzinie zgłosi się na ochotnika, by powiedzieć babci, że
tak naprawdę jesteśmy hybrydami i nasz gatunek od początku był poddawany manipulacjom
genetycznym..? Albo jaki dzień tygodnia będzie dobry, żeby ogłosić, że w intrygę
przeciw młodemu rabinowi 2000 lat temu w Galilei zamieszane były czynniki
pozaziemskie? Według Roberta Deana już w roku 1964 wojsko miało niezłe rozeznanie co
do czterech głównych grup obcych aktywnych na Ziemi od dłuższego czasu; według jego
informacji temat Roswell polegał na 3 katastrofach w przeciągu 45-50 dni, pojazdów
dwóch różnych ras znajdujących się na odmiennym poziomie rozwoju, a obcych od
początku postrzegano jako zagrożenie w związku z nieprawdopodobnymi, z zupełnie innej
bajki możliwościami ich technologii, które wielokrotnie prezentowali - nie było
wątpliwości, że zwyciężyliby w otwartej konfrontacji, ani rozeznania co do ich planów
- i w latach 90-tych nie było go w dalszym ciągu. 50 lat polityki ukrywania i
ośmieszania wzięło się z wniosku, że skoro to takie niepokojące, to najlepiej będzie
nie frasować tym miliardów. Szokujące fakty na temat naszej historii i planety,
Księżyca i Marsa, to również nie są informacje, które ogłasza się tak z dnia na dzień
- ujawnianie jest w toku, ale nie powiedzą wszystkiego naraz zbyt nagle. Jak mówi Bob
Dean, im dłużej siedzi w tym temacie, tym bardziej rozumie ośrodki decyzyjne stojące
za ukrywaniem wszystkiego przed ludźmi. Zresztą (info z innych źródeł) wszyscy
pozytywni kosmici też wcale nie palą się do otwierania połączeń promowych pomiędzy
naszymi światami, według nich jesteśmy jeszcze takimi prostakami, że jako ogół nie
dojrzeliśmy do publicznego kontaktu - zaraz zrobilibyśmy z nich bogów, wrogów albo
samolubów, którzy nie chcą nam dać nowych lekarstw ani technologii, a poza tym
statystycznie nie jesteśmy na to jeszcze gotowi duchowo i gdyby nagle pokazali swoje
statki na niebie, wiele osób równie nagle straciłoby psychiczny grunt pod nogami, ich
światopoglądy uległyby z dnia na dzień wywróceniu i mogłoby to stanowić spory problem
na skalę społeczną; ale jeżeli jakaś niewiele bardziej rozwinięta cywilizacja do nas
podbije, to wtedy nie będzie aż takiej różnicy i prawdopodobnie w ten sposób się to
naturalnie zacznie. Wiadomości od Boba Deana z wywiadu dla Project Camelot: klauzula
'Cosmic Top Secret' jest najwyższa w NATO i pozwoliła mu na czytanie m.in. raportów z
autopsji obcych z rozbitych statków. W latach 60-tych pewien generał sił powietrznych
USA wydał rozkaz strzelania do ufo, który został wycofany po 90 dniach, ponieważ
latające spodki na kule odpowiadały wyłączaniem elektroniki w myśliwcach - a że były
to nielotne odrzutowce zwane przez pilotów "kowadłami", 30 samolotów spadło i kilku
ludzi zginęło. Po szczególnie efektownym przelocie obiektów w lutym 1961 r. NATO
powołało studium, które zakończyło prace opublikowaniem raportu w roku 1964 - w
projekcie tym wzięli udział przedstawiciele Niemiec, Francji, Włoch, Wlk. Brytanii
oraz USA, a także wybitni naukowcy, m.in. historycy, fizycy, antropolodzy i geolodzy
z najlepszych uniwersytetów. Dzięki posiadanym uprawnieniom Bob Dean miał wgląd
również do tego dokumentu. Wszystkie cztery podstawowe według ówczesnej klasyfikacji
grupy obcych posiadają formę humanoidalną, a jedna z nich nie różni się od nas
wyglądem w żaden rzucający się w oczy sposób. Raport zatytułowany "Assessment"
stwierdzał m.in., że fenomenem ufo interesowali się już ...starożytni Rzymianie.
Kiedy bohater II wojny światowej gen. Robert Lee zapoznał się z jedną z 15 kopii
dokumentu, przytłoczył go szokujący obraz prawdy i jednoczesna świadomość, że
wszystkie czołgi i myśliwce tak naprawdę na nic by się nie zdały. Relacja z drugiej
części wywiadu: rząd USA to nie to, co ludzie myślą - w kraju nie ma demokracji,
ukryte władze (ang. 'hidden government') działają bez poszanowania żadnych praw i nie
odpowiadają przed jakimkolwiek organem państwowym, Kongresem ani prezydentem, w ogóle
niewiele o nich wiadomo oprócz tego, że telefony z pogróżkami wykonywane są z numerów
NSA. Pytań bez odpowiedzi jest nadal sporo. Jak powiedzieć np. muzułmańskiemu
fundamentaliście, że wszystkie religie świata mają pozaziemskie korzenie? Jak i kiedy
zdradzić ludziom, że uprowadzenia to rzeczywistość, która nadal trwa? Jak oznajmić
chrześcijańskim fundamentalistom, że Jezus był uczestnikiem programu "Gwiazdy -
Ziemianom"..? Grupa 'Majestic' już się tak nie nazywa, ostatnio mieli kryptonim
PI-40, 20 lat wcześniej podzielili się na dwie zaciekle zwalczające się połowy, z
których jedna chciałaby wszystko ujawnić, a druga jest zdania, że nie i nigdy; w
latach 1998-2000 z budżetu Pentagonu w niewyjaśnionych okolicznościach znikało 2.7
biliona dolarów rocznie. Generalnie słuchając Boba Deana można odnieść wrażenie, że
ksiądz w dalszym ciągu przychodzi do niego z kolędą, a mimo otrzymywania pogróżek nie
skończył jak Phil Schneider, bo co kwadrans wzmiankuje, że tak naprawdę władze nie są
takie złe i chcą dobrze, a to całe ogłupianie to tylko tak z troski - ale z drugiej
strony, gdyby był tchórzem, toby się tym raczej w ogóle nie zajmował, a poza tym
przecież to nie jego wina, że go nie załatwili; najwyraźniej on po prostu wierzy w
to, co mówi, no i ma sporo ciekawych informacji, jak np. te z najnowszego wywiadu z
września 2008 roku (gość nieźle się trzyma w wieku 79 lat - trzy dekady badania ufo
najwyraźniej posłużyły mu lepiej niż Geriavit Pharmaton): planeta Nibiru (według
innych wersji jakiś jej księżyc) nadal leci w naszym kierunku, ale będzie tu dopiero
w roku 2017. Władze nie powiedzą o tym ludziom, żeby nie wywoływać paniki - tym razem
Nibiru ma się znaleźć po tej samej stronie Słońca, co Ziemia, a to nie jest dobra
wiadomość dla towarzystw ubezpieczeniowych, gdyż jest to duża planeta. Tymczasem w
pobliżu szczytu góry Ararat w Turcji satelita NRO sfotografował ...wielką łódź -
zrzuceni na lokację komandosi zebrali z drewnianego wraku kilka pamiątek, ale takich
rzeczy się nie ujawnia, żeby nie wywoływać sporów pomiędzy religiami, nie nastawiać
krajów antagonistycznie do siebie nawzajem, nie burzyć klimatu współpracy itd. Według
tego emerytowanego oficera sił powietrznych (miał specyficzną pozycję, bo nie był
żadnym generałem ani nawet pułkownikiem, ale miał dostęp do informacji, do których
oni nie posiadali uprawnień i musieli polegać na tym, co im mówił) Anunnaki istnieją,
mieszkają na Nibiru, są też od zawsze na Ziemi i grzebali przy nas od początku, na
Marsie również ich nie brakuje - znajduje się tam np. podziemne miasto wielkości
Chicago, które promieniuje tyle ciepła, że widać to na zdjęciach termo-jakichśtam.
Cenieni przez niego badacze to Zecharia Sitchin i sir Laurence Gardner - tymczasem
według Davida Icke'a i jego świadka po przejściach występującego pod przybranym
nazwiskiem Arizony Wilder (co do Gardnera tego samego zdania jest również Stewart
Swerdlow, z autopsji), są to świadomi dezinformatorzy na usługach Iluminatów, a tak w
ogóle to hybrydy - kobieta ta rzekomo nieraz widziała ich zmieniających postać, mówi
(j. pol.) o tym przed kamerami - też im była potrzebna do obrzędów ze względu na
swoją moc psychiczną (hybrydy jej nie mają i nie potrafią odsyłać przybywających
'demonów' z powrotem); wielu zwolenników Icke'a uważa ją za osobę podsuniętą mu w
celu wpuszczenia w maliny i skłócenia z innymi badaczami, z kolei zwolennicy wersji
Wilder argumentują, że o hybrydach mówiła jeszcze przed ukazaniem się pierwszej
książki brytyjskiego badacza, więc nie miała gdzie o tym przeczytać - a według niego
informacje od niej w pełni pokrywały się z jego ustaleniami, zanim je opublikował i
zaczął nagłaśniać na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Wracając do wywiadu z Bobem
Deanem - prowadząca Kerry Cassidy pytała go o planowany według zeznań świadków z
tajnych projektów krach ekonomiczny amerykańskiej gospodarki, jaki może się wydarzyć
w październiku'08, co sugerowałyby prace The Arlington Institute - ośrodka badającego
sny, który przewidział i zawczasu ogłosił zmiany w masowej świadomości we wrześniu
2001 i jeszcze bardziej długofalowe od października 2008 r. (oni po prostu zbierają
sny i analizują je statystycznie, a czasami wychodzą bardzo ciekawe wyniki i
faktycznie coś się potem dzieje - w ten sposób stali się renomowaną placówką, choć
zresztą od początku działali w poważny i metodyczny sposób). Według Boba Deana ten
krach to coś jak powycinanie nowotworów - to musiało nastąpić, bo te wszystkie
firmy-giganty to po prostu totalne zombie i oszukiwały w papierach od wielu pokoleń
księgowych.

Według Plejaran z domniemanego kontaktu B. Meiera, eksplozje bomb atomowych, oprócz
nieznacznej 'korekty' orbity Ziemi i zdziesiątkowania planktonu, zainicjowały także
powolną wędrówkę biegunów, której efekty staną się nie do przeoczenia za 1000 lat,
gdy jeden z biegunów będzie się znajdował na dzisiejszym Bliskim Wschodzie; jednak
nie wspominali nic o jakiejkolwiek możliwości nagłej zmiany co do ich położenia. Nie
wydobywają minerałów ze swojej planety, ponieważ to ją rani - planeta to także żywe
stworzenie Kreacji, które sobie ewoluuje na niższym poziomie świadomości. Ropa to dla
planety coś jak żywe bakterie, swoją drogą eksplozje nuklearne zabiły jedną trzecią
podziemnych zasobów tej nierozpoznanej jeszcze przez nas formy życia. Ze względu na
zaburzanie naturalnego przepływu energii po planecie, tamy wodne to zdecydowanie
kiepski pomysł; podobnie elektrownie jądrowe - rozszczepianie atomów ma również wiele
konsekwencji, których jeszcze nie dostrzegliśmy, gdyż staną się one widoczne dopiero
po wielu dekadach. Papież Paweł VI został otruty przez sitwę kardynałów i podmieniony
sobowtórem, a w celu zatarcia śladów sfałszowano nawet jego świadectwa szkolne.
Jezus/Immanuel nigdy nie mówił, że jest zbawcą, tylko że każdy może być swoim zbawcą
i odnajdzie drogę do szczęścia, jeśli tylko będzie żył zgodnie z Prawami Stworzenia -
które po prostu znał i to ich nauczał, będąc jednym z pierwszych kolaborantów
kosmitów, jakich pamięta nasza historia. Według Plejaran fajnie jest w coś wierzyć,
ale nigdzie w znanym im wszechświecie religie nie rozrosły się aż tak bardzo, jak u
nas, to znaczy nie osiągnęły takiej pozycji i wpływu na życie ludzi; chrześcijaństwo
jest nie lepsze niż islam i nie mniej skutecznie blokuje swoim wyznawcom/wychowankom
prawdę, skądinąd obserwowalną w naturze, świecie wokół i w ogóle w kolejach własnego
losu.

Łatwo jest potępiać Iluminatów, czy kto tam to zrobił, za wpuszczenie do Afryki AIDS
i ukrywanie 'lekarstwa na raka' (patrz Raymond Rife) - choć nikt z 'nich' nie zarobił
na tym pewnie ani centa, bo niby i w jaki sposób. Oni są źli, wiadomo, a my dobrzy,
szlachetni i naprawdę w głębi serca pewni, że świat byłby piękniejszy i szczęśliwszy
z dodatkowymi dwoma miliardami głodujących i jeszcze paroma dziesiątkami milionów
niemieckich turystów-emerytów, na których podróże i gorące kąpiele szłoby rocznie z
budżetu UE więcej, niż na obiadki szkolne dla niedożywionych dzieci we wszystkich
krajach Starego Kontynentu łącznie. Ale zajmując takie stanowisko i wygodną pozycję w
sporze, tak naprawdę chyba bez walki oddajemy im zwycięstwo i rację w oczach
decydentów, którzy są już za starzy, by pamiętać wesołe hasła szkolne, tylko po
prostu np. pracują w ONZ i muszą się martwić - wiedząc, że za za nich już nikt tego
nie zrobi - co będzie z tą planetą dalej za 10 czy 20 lat: jedna wielka katastrofa i
wojna o wodę jako najlepszy prezent dla naszych dzieci, na jaki było nas stać, czy
jeszcze nie i da się to na pewien czas odwlec, choćby przy użyciu środków gorzej niż
drastycznych - skoro faktycznie to jednak trochę ciężka wkrętka robić tę III wojnę
światową i pewnie trudno mieć potem fajne sny, gdy do wieczora pracowało się nad
planami, jak to zawczasu rozkręcić, coby nasz świat nie wykoleił się niczym
przepełniony pociąg. Osobiście uważam, że niepotrzebnie wyjeżdżali z tymi chorobami,
bo i tak wiele wskazuje na to, że za jakieś dwa wieki ludzi będzie znaczniej mniej -
wystarczy może nawet, jeśli prawdziwy okaże się tylko jeden z wątków takich, jak o
planecie Nibru, Czerwonym Meteorze, właśnie tej III wojnie światowej, comebacku
Drakonian czy monstrualnych trzęsieniach ziemi i zapadaniu się całych krajów pod wodę
w związku z tematyką a'la rok 2012. W tym kontekście chyba ten jeden raz już mogli
pozwolić ludziom namnożyć się jak szarańczy - przecież i tak zostaną zdziesiątkowani,
a populacja całej planety zejdzie poniżej pół miliarda, czyli tak jak chcieli, a
nawet o 100 czy 200 milionów bardziej - według niezależnych od siebie, a jednak
intrygująco ze sobą zgodnych relacji z wieków bliskiej przyszłości przedstawianych
niezłomnie przez Billy'ego Meiera i Ala Bieleka, którzy co jak co, ale nie wyglądają
na głupków, którzy by mogli pomyśleć, że ludzie uwierzą i jeszcze będą ich za to
nosić na rękach, kiedy im opowiedzą, że byli w przyszłości; może my już nie doczekamy
tych czasów, ale wiele wydaje się wskazywać na to, że za kilka-kilkanaście pokoleń
problem przeludnienia naszej planety w końcu odejdzie w zapomnienie. Czyli
wychodziłoby na to, że naszą współczesność dotknęły po prostu panikowanie i
nadopiekuńczość ze strony Iluminatów, uobecnione dość niesmacznymi przekrętami z
AIDS, SARS i rakiem - lekarstwa na które nigdy nie "zostaną" wynalezione i chyba
każdy mniej więcej się orientuje, dzięki szkole i mediom ma jako takie pojęcie, że te
choroby w oczach wszystkich naukowców z góry wyglądają na nieuleczalne i nie do
pokonania jeszcze przez przynajmniej kilka dekad (podczas gdy w rzeczywistości już w
latach 80-tych mieli lekarstwo nawet na ...starość - prawdopodobnie uzyskaną od
obcych technologię pozwalającą na cofnięcie stanu rozwoju ciała dorosłej osoby o
dowolną ilość lat: uczyniono tak z Alem Bielekiem w 1984 r., kiedy zaczął się
gwałtownie starzeć po skoku przez czas; wobec jego brata Duncana Camerona zastosowano
tym razem już na pewno pochodzącą od obcych technologię przeszczepu duszy,
świadomości i pamięci do innego ciała - gość ma inną twarz i sylwetkę, niż widział w
lustrze w młodości, gdy jeszcze mógł zostać bibliotekarzem zamiast zgłaszać się do
oddziałów specjalnych, jest niepodobny do brata i ma czego żałować, jeśli w
najlepszych latach stracił kupę czasu na mycie zębów, choć może wewnętrzny głos
intuicji podpowiadał mu, że to nie ma sensu; według Plejaran sztuczne przedłużanie
życia w nieskończoność byłoby jednak bez sensu, ponieważ dusza potrzebuje odpoczynku
"po tamtej stronie" i tak samo jak ktoś pozbawiony przez wiele dni snu, przebywając
za długo na tym świecie stawałaby się zidiociała). W niezależnym obiegu informacyjnym
nie ma i nie było zresztą bodaj ani jednej informacji z jakiegokolwiek źródła, że
ktoś coś słyszał od kosmity albo naukowca z podziemnej bazy, że gdzieś w przyszłości
ludzi na Ziemi dalej będą miliardy. Więc jak to jest, ci Iluminaci rządzą światem, a
nie mają nawet Internetu, żeby się zorientować, co w trawie piszczy..? A może z tym
przetrzebianiem innych ras chodziło jednak o coś innego, a owa troska o przyszłość
ludzkości stanowi tylko niezłą wymówkę, na której nie poznało się 95% samych
wykonawców tych planów i realizatorów tejże strategii? Słyszy się nieraz, że 80%
mieszkańców planety nie jest już potrzebnych możnym tego świata, skoro gros pracy
wykonują teraz maszyny - w dodatku owi niepotrzebni zużywają surowce, destabilizują
ekosystem, no i dalej się mnożą. Może to prawda, że to tylko o to chodzi; a może to
jednak naprawdę wzięło się z obawy przed katastrofalnym przeludnieniem, bo np. Nibiru
została zniszczona (Swerdlow), inwazję smoków przyjęli na klatę życzliwi nam obcy
(Collier), z rokiem 2012 sami sobie poradziliśmy w ramach międzynarodowej współpracy
w tajnych projektach, tak żeby nas nie zalało (Burish), III wojny wszystkim się w
sumie odechciało (Meier), a Czerwony Meteor doleci dopiero za 100 lat (oby) - tak też
to może być i w kontekście tego typu opcji warto się zastanowić, czy chcemy naprawdę
zmienić nasz system cichego załatwiania najtrudniejszych problemów przez 'globalnych
katów - wolontariuszy' w demokracji działającej nie lepiej od wybielacza z reklamy,
czy tylko dalej rzucać kamieniami w kordony Bogu ducha winnych policjantów,
ochraniające spotkania cynicznych bywalców szczytów władzy. Wątpliwe bowiem, żeby
ktokolwiek pozwolił nam zająć ich miejsce, widząc jak zgrywamy niewinnych "dobrych
ludzi", a tak naprawdę pasuje nam brak władzy i wiążącej się z nią odpowiedzialności,
umożliwiający niczym niezmącone żarliwe głoszenie szczytnych haseł, w które w dodatku
się wierzy i zasypia spokojnie - choćby ich wdrożenie musiało zamienić losy ludzkości
w już totalną jazdę bez trzymanki, jeśli faktycznie do końca nie można liczyć ani na
żadne rychłe katastrofy, ani na cwane potwory z kosmosu. Wyobraźmy sobie, ile
młodzieńczej paplaniny słychać za zamkniętymi drzwiami w ONZ, gdzie nawet Sarkozy
przestaje się uśmiechać, skoro wykresy mówią same za siebie, a w Drugiej Siedzibie
jeszcze pewnie Szarzy, jak to oni, pokazują klipy z przyszłości, na których tyle
zapłakanych dzieci tuła się po dymiących zgliszczach, że przy tym kroniki z Kambodży
to były filmy b.o. - ile tam, z dala od kamer telewizyjnych i mikrofonów, nawet sam
Demostenes zdziałałby z linią argumentacji "tylko nie róbmy niczego niegrzecznego, bo
to byłoby przecież nieładnie i wbrew przykazaniom, a Bóg i tak uratuje Ziemię, jakoś
to będzie"..? Jak to możliwe, że ci Iluminaci czy inne takie grupy, z niejedną
nieukaraną zbrodnią na koncie, nadal sobie sterują naszym światem nie niepokojone,
choć już co najmniej od pół wieku powstają o ich działaniach niezależne filmy
dokumentalne, książki i ludzie z krzeseł, bijąc brawo na konferencjach pełnych
prawdy, słono okupionej odwagi i wolnych stanowisk dla kamer telewizyjnych? A kto by
się tym zajął za nich - może politycy z naszego kraju, zawsze przedkładający ocenę
historii nad widzimisię wyborców, skądinąd też światłych ludzi..? Może ta współczesna
globalna sytuacja bierze się właśnie z tego zakłamania, że jako masy "dobrych" wolimy
po prostu nie wiedzieć o tych ciężkich klimatach i nie mieć z nimi nic wspólnego - my
to byśmy zmietli potężny przemysł farmaceutyków onkologicznych niczym kurz z regału i
w każdym domu zwyczajnie dobudowali piętra dla pradziadków, finansując to z nadwyżek
funduszy organizacji charytatywnych; a mieszkańcom Afryki posłalibyśmy paczki z
nasionami sztucznych jadalnych roślin, które szybko rosną nawet na pustyni bez opadów
- to nie żart, naprawdę coś takiego mają już od dawna, według źródła Icke'a, ale
prędzej użyją raczej tego drugiego zestawu nasion, agresywnych warzyw i zbóż
wyglądających jak normalne, lecz dających plony pozbawione jakichkolwiek wartości
odżywczych, tak by ludzie nawet z pełnymi żołądkami nadal umierali z głodu. Ciekawe,
ile dekad mieszkańcom Czarnego Lądu zajęłoby osiągnięcie populacji 10 miliardów i jak
wpłynęłoby to na tamtejszy poziom życia, wyżywienia, dostępu do wody oraz podstawowej
opieki medycznej, no i czy w tej sytuacji nie zaczęliby czasem emigrować po 20 mln do
każdego ze 100 najbogatszych krajów świata... Więc siłą rzeczy tak to się chyba
właśnie układa, że w gmachach globalnej biurokracji ściany wydają się sprzyjać osobom
pozbawionym skrupułów, kształtowaniem wydarzeń zajmują się ci "źli" i choć też pewnie
potem nieraz snują się zdołowani, to w sumie pewną taką jak gdyby siłą wyporu
pozostają u sterów, bo choć rzadko wybitnie szlachetni z twarzy, przynajmniej nie
głoszą na prawo i lewo, że trudne problemy nie istnieją, a 50 miliardów też brzmi
fajnie i jakoś byśmy się pomieścili, tylko trzeba by przegnać te wszystkiemu winne,
niegodziwe władze, coby już wszyscy mogli sobie żyć w słodkim świecie bez grzechu. Ja
już nie wiem, chyba też się zapiszę do tych Iluminatów i będę z "demonami" chłeptał
po podziemiach krew niewiniątek, a potem własne dzieci podłączał do prądu, żeby
uczynić je silniejszymi (jak opowiadała Svali) - nie ma strachu, że się wyda, skoro
informacje i zeznania byłych uczestników o tym wszystkim krążą już od dawna, na
wideo, pod przysięgą, podparte zaginięciami - wszystko, co chcesz - no i jakoś nikt,
dowiedziawszy się o tym, nie rozpowiada tego dalej wśród znajomych, zazwyczaj
słusznie przypuszczając, że o niczym takim nie chcieliby słyszeć. Więc może to już
tak musi być, potrwać jeszcze ze dwa wieki, zanim społeczeństwa nie dojrzeją do
uczciwego zajęcia się na płaszczyźnie publicznego dyskursu problemami typu "nie ma,
że boli, bo inaczej wszyscy jesteśmy utopieni"..? Czyli wrogiem, przeciwnikiem,
przyczyną zła w naszym świecie nie byliby tak naprawdę ani ci Iluminaci, ani żadni
inni 'sataniści' - tylko nasze własne powszechne, wygodne zakłamanie, naszych rodzin
i znajomych, sąsiadów oraz ludzi mijanych na ulicy..? Totalna nieszczerość w
wymiarach jednostkowym i grupowym, w żenującej symbiozie z bajeczkami religii i
halucynacjami punktualnie serwowanymi co wieczór z telewizora? A może gdybyśmy byli
tą dwudziestką pasażerów z rozbitego w Alpach samolotu, kanapki dawno by się
skończyły, a ciała z kokpitu jeszcze nie zepsuły - tak samo też kilka osób "poszłoby
coś upolować", podczas gdy reszta z mieszanymi uczuciami i rozbieganymi oczyma
zajęłaby się zbieraniem chrustu, a żadne z dzieci nigdy o niczym nie dowiedziało; i
mniej więcej tak samo zdaje się to wyglądać w naszym świecie w skali makro, niemalże
optymalnie, jak można było stawić czoła zaistniałej sytuacji: faktycznie, po co
dzieciakom opowiadać o tym wszystkim po szkołach - żeby potem na przerwach zamiast
śmiać się albo bujać sobie w obłokach, jedno obok drugiego stały niczym zombie, ze
spojrzeniami wolno szurającymi po asfalcie..? W takim razie zamiast świecenia z
latarką po oknach piwnic starych zamków, może więcej sensu miałaby 'praca organiczna'
nad bezkompromisowym przepytywaniem, w celu "zagnania w kozi róg", naszego świata
wzajemnych sympatycznych złudzeń, niesionego na falach tej samej paplaniny, której
nie sposób nie uświadczyć, zostawiając telewizor włączony na parę godzin albo
otwierając gazetę i czytając głębokie myśli felietonistów? A może ludzie zwyczajnie
wolą te iluzje od prawdy, może to nie nam pierwszym otwarły się oczy i patrząc po
świecie wokół, musielibyśmy jeszcze tylko szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie, czy
tak na oko, to otaczają nas kolejne wcielenia dawnych rycerzy i walecznych dziewic,
czy raczej hordy zawistników drepczących co tydzień do kościoła, po których trudno
się spodziewać klasy, odwagi bądź szacunku dla prawdy większego niż ten, jakim darzą
samych siebie..? Jeżeli jednak za współczesnymi zbrodniami kontroli populacji stoją
tak naprawdę dobre intencje, tyle że trudne, skomplikowane i kontrowersyjne,
niemożliwe do rozegrania w groteskowo zakłamanym dyskursie publicznym - to jakimi
dobrymi intencjami wytłumaczyć fluoryzację wody pitnej, mimo protestów wciąż
forsowaną w wielu krajach i od dekad stosowaną na terenie USA - choć już w latach
30-tych XX wieku wykazano szkodliwy wpływ floru na ludzki organizm, w szczególności
mózg, co do czego zgadzały się największe ówczesne autorytety pokroju laureatów
Nagrody Nobla, a przeprowadzone później testy porównawcze osób dorastających w
różnych stanach USA wykazały, że picie takiej wody przez całe życie obniża iloraz
inteligencji statystycznie o 20 punktów IQ..?

Ale może to wszystko tylko jakieś czcze spekulacje o bzdurach rodem z teorii
spiskowych. Spójrzmy na naszą rzeczywistość trzeźwo: jakie są szanse, że rodzina
rządząca starym światem bezlitosnych arystokratycznych monarchii - ród Windsorów - i
rodzina rządząca ostoją i gwarantem demokratycznego, wolnego świata - Bushów - będą
ze sobą spokrewnione..? W naszym kraju nie widzi w tym nic podejrzanego plus minus
żaden z tysiąca najbardziej renomowanych profesorów historii, filozofii czy
politologii, suto opłacanych z podatków górników i rybaków w rewanżu za 'dorobek
naukowy'; no ale co w tym dziwnego, skoro także według mediów, niezależnie i
obiektywnie kontrolujących przecież uczciwość życia publicznego wzdłuż i wszerz,
wszystko jest o.k. ..?

Pewnie mało która, a może i żadna z osób dowiadujących się o niepokojąco
przemilczanych sprawach, wypowiedziach i relacjach, wpadła na pomysł, aby w ośrodku
kultury w swojej miejscowości założyć fanklub tych pradawnych hybryd galaktycznych
ludzi z inteligentnymi kosmicznymi gadami - to znaczy nie w tym szerszym sensie, pod
który my też byśmy podpadali, tylko pod kątem wyłącznie owych 'Werther's Original',
'stradivariusów', w prostej i czystej linii potomków pierwszych starożytnych królów,
personifikujących lokalny planetarny pokój w największej wojnie pamiętanej przez
gwiazdy historii i nienaruszonymi proporcjami swojego DNA oddających hołd morzu łez i
wyrzeczeń własnych protoplastów, którzy zapewne niekoniecznie zakochiwali się też
zawsze tylko w hybrydach ze szczytów arystokracji - nakazy bogów z takimi czy innymi
głowami to jedno, a życie pisze własne historie, wiadomo jak to z bestiami i
pięknymi... Ale oprócz tak oczywistego, że nie trzeba go w ogóle wysławiać, moralnego
oburzenia i poczucia etycznej wyższości wynikających u nas z ich zwyczajów picia
niewinnej ludzkiej krwi - które pewnie gdzieś za 10-15 lat w "Rozmowach w toku" na
wyścigi będą wykrzykiwać i ze zgrozą wyrażać baby grube od skrzydełek maleńkich
kurcząt zaszlachtowanych przez ślepe mechaniczne ostrza po krótkim życiu w ścisku bez
dotknięcia prawdziwej ziemi, mamy ani promienia słonecznego światła - to w sumie
jeszcze nie udowodniliśmy, że my, 85% ludzie, jesteśmy istotami lepszymi od tych
50-50 miksów - kto wie, może to właśnie te hybrydy robią ciekawsze origami i
wymyślają śmieszniejsze kawały, rysują najbardziej wciągające komiksy i w ogóle są
istotami bardziej "na poziomie" zarówno od nas, jak i od rasowych, 100% gadoidów,
smoków czy jak ich tam zwał, tak zwał. Tymczasem dla zwykłych ludzi będą to pewnie po
prostu wypisz-wymaluj potwory - dlatego może faktycznie lepiej nie opowiadać o tym w
telewizji, bo zaraz by było: "Dali Zenek, chytej no za widły i jadymy do tej
Lotaryngii, żeby już proboszcz nie brynczoł..."; nawet wrażliwi poeci pewnie raczej
nie zaczną dedykować im tomików swoich wierszy; a miłośnicy kultury 'gothic', jak
można się spodziewać, woleliby bez ogródek nazywać te osoby po prostu "wampirami", co
brzmiałoby na dzień dobry wyraźnie pejoratywnie i szybko musiało stać się politycznie
niepoprawne ze względu na nadmierne uwypuklanie naturalnych potrzeb fizjologicznych
właściwych konkretnej rasie (choć w sumie są też takie domysły, że oni piją tę krew
głównie po to, żeby się nie przemieniać w tę budzącą szok formę, enzymy z krwi ssaków
po prostu utrzymują ich w ssaczej postaci; być może wbrew pozorom jakoś łączy się z
tym wątek, że tę gadoidzią wersję siebie trzeba zazwyczaj aktywować właśnie poprzez
picie krwi, inaczej pozostałoby się człowiekiem - tu by pasował motyw z legend
pouczający o tym, że pijąc krew stajesz się wampirem). Patrząc na to tak z boku,
oceniając ich sukcesy na arenie wieków jako program dowolny i jego wykonanie, to póki
co trzeba przyznać, że radzą sobie doprawdy nie najgorzej - jest ich tak mało, a
jednak to one z polotem nami sterują i od wieków żyją sobie wygodnie na salonach za
nasz pot i znój, przy czym skonstruowały nam matriks prawie jak prawdziwy świat, tak
trudno się zorientować nawet wielu ufologom pomimo mnóstwa materiałów krążących dziś
już nie tylko po Internecie i dostępnych w każdej chwili - wciąż niełatwo stać się
tak wewnętrznie pewnym co do ich istnienia i autentyczności tych wszystkich
doniesień, przyjąć to za fakt, jakby to już była normalna sprawa typu "tak to
jest..." W sumie dolina schodzi, kiedy się o tym myśli, że jest coś takiego, że "oni
żyją" - ale z drugiej strony, czyż nie wyjaśnia się przynajmniej ta gnębiąca na pewno
każdego zagadka, dlaczego ten nasz świat zawsze był i wciąż jest taki porypany, zryty
i przykry, jak gdyby to jakieś dziwolągi napisały historię i nagryzmoliły również
kontury współczesnej rzeczywistości, która tak naprawdę chyba nikomu ani przez moment
tak całkiem się nie podobała..? Czemu to wszystko jest takie rozczarowujące, los
człowieka niczym wypracowanie kompletnie nie na temat, akurat o taki krajobraz
perspektyw przecież nigdy żadnemu dziecku nie chodziło, dlaczego przyjaciele i
rodzina zawsze mówią do Ciebie zupełnie innym językiem, niż prezenterka z tv czy
autor artykułu w gazecie, a Ty też przy obcych wylewnością zwykle nie grzeszysz, bo
po prostu jakoś nie ufasz dalekiemu światu - czemu od zawsze naszym oczom ukazują się
te dwa zupełnie różne plany, a w potocznej mowie robotników często spotyka się
zupełnie nieobecne w słownikach szczególne znaczenie słowa "oni"..?

http://prawdaxlxpl.wordpress.com/aktualnosci-2/wszys
tkie-hipotezy-w-pigulce/wszystkie-hipotezy-w-pigulce
1/
http://prawdaxlxpl.wordpress.com/aktualnosci-2/wszys
tkie-hipotezy-w-pigulce/wszystkie-hipotezy-w-pigulce
2/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

opiekun medyczny
Ewolucja mózgu
Ci, którzy odchodzą z Omelas
jak dobrze ze zaraz znikne
filmuś

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »