« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2007-01-16 17:56:10
Temat: Re: Pensje lekarzy i nauczycieli
Jotte napisał(a):
> W wiadomości news:1168907631.898952.139240@51g2000cwl.googlegroup
s.com
> Roberto <d...@p...fm> pisze:
>
> >>> no proszę. Lekarze potrafią walczyć o swoje pieniądze a my się
> >>> cieszymy z 5% ochłapów.
> >> Ja to ujmę tak: cenię pracę nauczycieli, nie cenię nauczycieli.
> > cenię pracę prawników, ale nie cenię prawników, cenię pracę
> > lekarzy, ale nie cenię lekarzy, cenię pracę sprzątaczki, nie cenię
> > sprzątaczek, cenię pracę grafika, nie cenię grafików, cenię
> > pracę pielęgniarki, nie cenię pielęgniarek... można tak? Ciekawe.
> > Jaki z tego wniosek? Ja nie wiem.
> Nie moja wina. Ale jestem przekonany, że jak pomyślisz chwilę spokojnie i
> wnikliwie, to łatwo wniosek Ci się nasunie.
>
> --
> Jotte
Wniosek jest tylko jeden. Ktoś jest malkontentem. I tak źle, i tak
też źle... To, że ludzie nie lubią nauczycieli? Sam nie twierdzę,
że to idealne środowisko. Niestety nie jest różowo. Ale pytanie
polega na tym, dlaczego nauczyciele nie chcą nic robić aby to
zmienić. Chciałem kiedyś założyć stowarzyszenie bo nie miałem i
nie mam zamiaru osiąść na laurach. Marazm i narzekanie mnie nie
obchodzą. Wszyscy narzekali i narzekają, ale jak chciałem coś
zaproponować to nikt się nie chciał przyłączyć. Znajomy, z
którym chciałem to robić już jest w Anglii... i ma to w nosie.
Napotkaliśmy taki mur przeszkód i braku jakiejkolwiek chęci że
wszystko padło
Można poczytać
http://forum.interklasa.pl/mvnforum/viewthread?threa
d=21541&offset=0
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2007-01-16 20:28:20
Temat: Re: Pensje lekarzy i nauczycieliW wiadomości news:1168970170.452841.291790@m58g2000cwm.googlegrou
ps.com
Roberto <d...@p...fm> pisze:
> Wniosek jest tylko jeden. Ktoś jest malkontentem. I tak źle, i tak
> też źle... To, że ludzie nie lubią nauczycieli? Sam nie twierdzę,
> że to idealne środowisko. Niestety nie jest różowo. Ale pytanie
> polega na tym, dlaczego nauczyciele nie chcą nic robić aby to
> zmienić.
Mam na ten temat swoją małą teoryjkę, za wyłożenie której być może zostanę
odsądzony od czi i wiary.
Otóż bo to słabi ludzie są. (Oczywiście nie wszyscy, nie wszyscy. Lecz
ogromna większość.) To nie tylko efekt wieloletniej negatywnej selekcji do
zawodu ale i uregulowań systemowych oraz - co IMO b. istotne - stałej
polityki płacowej utrzymującej finanse nauczycieli na pasie ziemii
niczyjej - jeszcze nie tak mało aby doszło do niekontrolowanego wybuchu, a
wystarczająco dużo aby się na to godzić w zamian za pewną stabilność
zatrudnienia. Mała stabilizacja małych ludzi i tak trwają w tej gnuśności,
od czasu do czasu coś pobrzęczą, pokwękają aby sobie ego podreperować i na
tym się kończy (chyba zostanę za tę wypowiedź zbluzgany...).
Najlepsi odeszli albo wcale nie przyszli, a tych nielicznych co zostali
obejmuje zasada nec Hercules contra plures.
> Marazm i narzekanie mnie nie obchodzą.
To źle. Jak chciałbyś przeciwstawić się czemuś, co Cię nie obchodzi?
> Wszyscy narzekali i narzekają, ale jak chciałem coś
> zaproponować to nikt się nie chciał przyłączyć.
Znam to. Poprą Cię czasem, ale słowami zamiast czynami i raczej
nieoficjalnie. Jak przyjdą pierwsze trudności to oglądając się za siebie
nikogo nie zobaczysz. Może Ci się to niepodobać, ale musisz się z tym
liczyć.
> Znajomy, z
> którym chciałem to robić już jest w Anglii... i ma to w nosie.
Sam widzisz...
> Napotkaliśmy taki mur przeszkód i braku jakiejkolwiek chęci że
> wszystko padło
A ile razy tak było? Czy może raz dostaliście i wam wystarczyło?
> Można poczytać
> http://forum.interklasa.pl/mvnforum/viewthread?threa
d=21541&offset=0
Poczytałem. Przecież to nie miało szans na powodzenie. Pomyśl - przychodzi
dwóch nikomu nie znanych gości i mówi, że oni teraz chcą zbawiać polską
oświatę. W dodatku przy użyciu formacji, która nie posiada praktycznie
żadnych prerogatyw.
Takie cele osiąga się albo drogą demokratyczną, czyli trzeba uzyskać
możliwości wpływu na prawodawstwo i struktury resortowe, a więc w gruncie
rzeczy silną reprezentację parlamentarną (to zadanie na lata), albo drogą
siłowej konfrontacji - czyli dobrze zorganizowanym i konsekwentnie
przeprowadzonym strajkiem o zasięgu ogólnokrajowym.
Jedno i drugie wymaga uzyskania najpierw szerokiego poparcia. W pierwszym
przypadku społecznego (i tu blado widzę), w drugim co najmniej
środowiskowego (tu może byłaby szansa, choć niewielka).
Doceniam chęci, ale jakby tak zacząć od rzeczy mniejszych, nawet dużo
mniejszych, choćby dla nauki i zdobycia doświadczenia?
--
Jotte
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2007-01-16 22:21:42
Temat: Re: Pensje lekarzy i nauczycieli
Jotte napisał(a):
> Mam na ten temat swoją małą teoryjkę, za wyłożenie której być może zostanę
> odsądzony od czi i wiary.
> Otóż bo to słabi ludzie są. (Oczywiście nie wszyscy, nie wszyscy. Lecz
> ogromna większość.) To nie tylko efekt wieloletniej negatywnej selekcji do
> zawodu ale i uregulowań systemowych oraz - co IMO b. istotne - stałej
> polityki płacowej utrzymującej finanse nauczycieli na pasie ziemii
> niczyjej - jeszcze nie tak mało aby doszło do niekontrolowanego wybuchu, a
> wystarczająco dużo aby się na to godzić w zamian za pewną stabilność
> zatrudnienia. Mała stabilizacja małych ludzi i tak trwają w tej gnuśności,
> od czasu do czasu coś pobrzęczą, pokwękają aby sobie ego podreperować i na
> tym się kończy (chyba zostanę za tę wypowiedź zbluzgany...).
> Najlepsi odeszli albo wcale nie przyszli, a tych nielicznych co zostali
> obejmuje zasada nec Hercules contra plures.
>
Niestety ale masz rację. Nie zgodzę się z tym, że dotyczy to
wszystkich, ale zgodzę się z tym, że dotyczy to tych tzw.
doświadczonych nauczycieli. Ja już miałem w głowie robienie czegoś
innego, ale pewne sprawy spowodowały, że wiem co chcę robić.
Myśląc o innych zajęciach tylko się upewniłem w tym, że chcę
uczyć.
> > Marazm i narzekanie mnie nie obchodzą.
> To źle. Jak chciałbyś przeciwstawić się czemuś, co Cię nie obchodzi?
>
Chodziło mi o moje zachowanie.
> Znam to. Poprą Cię czasem, ale słowami zamiast czynami i raczej
> nieoficjalnie. Jak przyjdą pierwsze trudności to oglądając się za siebie
> nikogo nie zobaczysz. Może Ci się to niepodobać, ale musisz się z tym
> liczyć.
>
Liczyć? Ja już wiem, że nawet nie mam co się za siebie oglądać.
> > Napotkaliśmy taki mur przeszkód i braku jakiejkolwiek chęci że
> > wszystko padło
> A ile razy tak było? Czy może raz dostaliście i wam wystarczyło?
>
Walczyliśmy o to przez rok. Nawet mieliśmy zaproszenie do Gazety
Szkolnej. Przez rok gadanie tylko jedna osoba chciała się do nas
przyłączyć.
> > Można poczytać
> > http://forum.interklasa.pl/mvnforum/viewthread?threa
d=21541&offset=0
> Poczytałem. Przecież to nie miało szans na powodzenie. Pomyśl - przychodzi
> dwóch nikomu nie znanych gości i mówi, że oni teraz chcą zbawiać polską
> oświatę. W dodatku przy użyciu formacji, która nie posiada praktycznie
> żadnych prerogatyw.
> Takie cele osiąga się albo drogą demokratyczną, czyli trzeba uzyskać
> możliwości wpływu na prawodawstwo i struktury resortowe, a więc w gruncie
> rzeczy silną reprezentację parlamentarną (to zadanie na lata), albo drogą
> siłowej konfrontacji - czyli dobrze zorganizowanym i konsekwentnie
> przeprowadzonym strajkiem o zasięgu ogólnokrajowym.
> Jedno i drugie wymaga uzyskania najpierw szerokiego poparcia. W pierwszym
> przypadku społecznego (i tu blado widzę), w drugim co najmniej
> środowiskowego (tu może byłaby szansa, choć niewielka).
Uczciwie powiem, że blade poparcie społeczne to raz ale sami
nauczyciele sami by mniej coś takiego poparli.
> Doceniam chęci, ale jakby tak zacząć od rzeczy mniejszych, nawet dużo
> mniejszych, choćby dla nauki i zdobycia doświadczenia?
>
Teraz to ja też o tym wiem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2007-01-16 22:44:22
Temat: Re: Pensje lekarzy i nauczycieliW wiadomości news:1168986099.605821.34780@q2g2000cwa.googlegroups
.com
Roberto <d...@p...fm> pisze:
> Niestety ale masz rację. Nie zgodzę się z tym, że dotyczy to
> wszystkich, ale zgodzę się z tym, że dotyczy to tych tzw.
> doświadczonych nauczycieli.
O ho ho! ;)) Mam na koncie wiele opiek nad stażami nowicjuszy i
kontraktowych.
Oni mnie po wielekroć zadziwiali. Zadają pytania typu "a jak na to dyrekcja
popatrzy", "czy dyrekcji się to spodoba", a nawet - "ty znasz tu układy, co
zrobić żeby zadziabać u dyrekcji, miec dobry układ?".
Żeby jeszcze o jakąś sensowną kasę chodziło - zrozumiałbym, choć nie
usprawiedliwił szmaciarstwo. Ale za te groszowe ochłapy, cholera!
Człowieku, ci "doświadczeni" nauczyciele to może w środowisku przez lata
zpsiali, ale ci młodzi lizusostwo i włazidupstwo to chyba z mlekiem matek
wysali czy jak... ?
Ostatnio - w tym roku szkolnym - bardzo (wręcz drastycznie) ograniczyłem
udzielanie się w roli opiekuna stażu aby nie mieć z takm czymś do czynienia.
> Ja już miałem w głowie robienie czegoś
> innego, ale pewne sprawy spowodowały, że wiem co chcę robić.
> Myśląc o innych zajęciach tylko się upewniłem w tym, że chcę
> uczyć.
Nie martw się. Po pierwsze to z czasem minie, przynajmniej częściowo.
Po drugie - w oczekiwaniu na pierwsze uczyć można nie tylko w szkole, ale i
tam gdzie płacą godziwie. Jak to dobrze poustawiać, to nie jest tak źle.
--
Jotte
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2007-01-17 13:16:59
Temat: Re: Pensje lekarzy i nauczycieli
Jotte napisał(a):
> O ho ho! ;)) Mam na koncie wiele opiek nad stażami nowicjuszy i
> kontraktowych.
> Oni mnie po wielekroć zadziwiali. Zadają pytania typu "a jak na to dyrekcja
> popatrzy", "czy dyrekcji się to spodoba", a nawet - "ty znasz tu układy, co
> zrobić żeby zadziabać u dyrekcji, miec dobry układ?".
> Żeby jeszcze o jakąś sensowną kasę chodziło - zrozumiałbym, choć nie
> usprawiedliwił szmaciarstwo. Ale za te groszowe ochłapy, cholera!
> Człowieku, ci "doświadczeni" nauczyciele to może w środowisku przez lata
> zpsiali, ale ci młodzi lizusostwo i włazidupstwo to chyba z mlekiem matek
> wysali czy jak... ?
> Ostatnio - w tym roku szkolnym - bardzo (wręcz drastycznie) ograniczyłem
> udzielanie się w roli opiekuna stażu aby nie mieć z takm czymś do czynienia.
>
Widzę, że przechodzisz ten tzw. kryzys szkolny. Osobiście nie znam
takich sytuacji. Sam wiele robię w szkole (nawet bardzo wiele) ale ja
podchodzę do swojego miejsca pracy jak do swojej firmy. Nie podoba mi
się dziadostwo i tyle. Uczciwie powiem, że nie spotkałem się z
takimi sytuacjami. Jeśli tak jest to znaczy, że ci ludzie są
kretynami. Można mieć pomysł i zapytać się o coś dyrektora ale
działanie na zasadzie podszeptów to jakieś jaja. Sam troszkę o
sobie słyszałem z tzw. drugiego obiegu. Społecznik to
najłagodniejsze określenie. Nawet wciskano mi lizusostwo...
Obgadywanie to niektórych specjalność. Ale nauczyłem się w swoim
życiu robić swoje. W rytm zasady to co robisz rób najlepiej jak
potrafisz. I tak jest u mnie. A że ktoś to obgada to nie moja
sprawa. Najważniejsze, aby nie pozwolić sobie wejść na głowę. Na
całe szczęście w mojej szkole jest całkiem spora grupa ludzi,
która ma podobne zdanie, więc jakoś razem się uzupełniamy. Co się
tyczy tych podanych wcześniej negatywnych przykładów tzw.
doświadczonych nauczycieli, to oczywiście moja opinia nie dotyczy
wszystkich. Niestety w szkole są tacy ludzie, którzy już do niej
wchodząc myślą o tym kiedy z niej wyjść. Generalnie pewna część
nauczycieli nie cierpi swojego zawodu, a w takiej sytuacji nie ma się
co dziwić, że opinia społeczna ocenia nas tak, jak ocenie. Wiadomo,
że negatywna opinia jest silniejsza i trwalsza. Widzą też to
uczniowie.
I jeszcze. Jedno. Nie jestem przeciwnikiem dyrektorów, bo są i dobrzy
i źli. Ja w mojej szkole mam bardzo dobre kontakty na linii dyrekcja -
nauczyciel. Coś na zasadzie wspólnego dobra. Ale pracowałem przez
rok w innej szkole i tamta dyrekcja to było wspomnień komuny czar
(koszmar). I żeby było jasne, nie podpadłem w niczym. Gołym okiem
widać pewne sprawy.
> Nie martw się. Po pierwsze to z czasem minie, przynajmniej częściowo.
> Po drugie - w oczekiwaniu na pierwsze uczyć można nie tylko w szkole, ale i
> tam gdzie płacą godziwie. Jak to dobrze poustawiać, to nie jest tak źle.
>
> --
A czy ja się tym martwię? Mogę robić jeszcze kilka innych rzeczy,
ale na 100% nie przestanę uczyć.
pozdrawiam,
Robson
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2007-01-17 20:40:27
Temat: Re: Pensje lekarzy i nauczycieliW wiadomości news:1169039819.663378.220810@11g2000cwr.googlegroup
s.com
Roberto <d...@p...fm> pisze:
> Widzę, że przechodzisz ten tzw. kryzys szkolny.
No proszę - szybki diagnosta się znalazł... ;)
Nie, mój znawco dusz belferskich - żaden tam syndrom wypalenia zawodowego.
Patrzę realnie i dlatego mogę bez frustracji w szkole pracować. Po prostu
wiem w czym siedzę i podejmuję świadome decyzje. Nauczyciel to zawód, jak
każdy inny.
> Osobiście nie znam takich sytuacji.
Nie ponoszę za to odpowiedzialności.
A ile już latek w szkole i ile zaopiekowanych staży, jeśli wolno zapytać?
> Sam wiele robię w szkole (nawet bardzo wiele) ale ja
> podchodzę do swojego miejsca pracy jak do swojej firmy.
Tak? To spróbuj zwolnić tych, którzy źle pracują.
> Nie podoba mi się dziadostwo i tyle.
A to nie trza było do szkoły pracować przychodzić.
Przecież tu pensje są dziadowskie i warunki pracy też, a Tobie się
dziadostwo nie podoba.
Co więc robisz w szkole?
> Uczciwie powiem, że nie spotkałem się z
> takimi sytuacjami. Jeśli tak jest to znaczy, że ci ludzie są
> kretynami.
Myślę, że się mylisz. Oni nie są kretynami (przynajmniej nie zawsze). Oni,
jakby to powiedzieć, w sposób naturalny wykształcają cechy i mechanizmy
pozwalające łatwo i szybko dostosować się do środowiska, w którym
zdecydowali się egzystować. A że środowisko jest, jakie jest, to i cechy w
nim przydatne takie, a nie inne.
> Można mieć pomysł i zapytać się o coś dyrektora ale
> działanie na zasadzie podszeptów to jakieś jaja. Sam troszkę o
> sobie słyszałem z tzw. drugiego obiegu. Społecznik to
> najłagodniejsze określenie. Nawet wciskano mi lizusostwo...
> Obgadywanie to niektórych specjalność. Ale nauczyłem się w swoim
> życiu robić swoje. W rytm zasady to co robisz rób najlepiej jak
> potrafisz. I tak jest u mnie. A że ktoś to obgada to nie moja
> sprawa.
Widzę, że bardzo się polubiłeś. To nic złego.
Ale widzisz - nie masz patentu na jedynie słuszna postawę, choćbyś się
uwielbiał do upojenia.
Ja np. prezentuję nieco inną:
- jaka płaca taka praca,
- nie pracuję za darmo,
- pracuję by żyć, a nie żyję by pracować.
Bardzo mi się ona podoba, lubię ją i z powodzeniem stosuję.
> wchodząc myślą o tym kiedy z niej wyjść. Generalnie pewna część
> nauczycieli nie cierpi swojego zawodu, a w takiej sytuacji nie ma się
> co dziwić, że opinia społeczna ocenia nas tak, jak ocenie.
To jest prawda. Ale nie jakaś specyficzna dla zawodu nauczycielskiego. Wielu
ludzi różnych profesji wykonywanego przez siebie zawodu nie cierpi. Może
jest to tylko mniej widoczne w zawodach, bo nie opieraja się one na szerokim
kontakcie z licznymi przedstawicielami społeczeństwa. Poza tym IMO wśród
znacznej części społeczeństwa (szczególnie tej mniej rozgarniętej)
nauczyciel to ciągle nie zawód, lecz powołanie(sic!) (tak samo postrzegają
np. lekarzy i też na nich psioczą).
Idąc dalej tym prymitywnym tokiem "rozumowania" dochodza do wniosku, że jak
ktoś ma powołanie, to powinien je spełniać bez szemrania i z pełnym
poświęceniem, choćby żyjąc w nędzy i chodząc w łachmanach. Bo jak nie, to
swoje "powołanie" zdradza i jest godny napiętnowania.
Wiem, że nieco upraszczam i przejaskrawiam, ale to celowo - nie chcę się
wdawać w tyrady o szczegółach.
> I jeszcze. Jedno. Nie jestem przeciwnikiem dyrektorów, bo są i dobrzy
> i źli. Ja w mojej szkole mam bardzo dobre kontakty na linii dyrekcja -
> nauczyciel.
Bardzo się cieszę. A wszyscy tak mają, czy tylko Ty i ew. jakaś jeszcze
część grona?
> Mogę robić jeszcze kilka innych rzeczy,
> ale na 100% nie przestanę uczyć.
Nigdy nie mów nigdy, bo potem może Ci być głupio.
--
Jotte
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2007-01-18 18:13:23
Temat: Re: Pensje lekarzy i nauczycieli
Jotte napisał(a):
> No proszę - szybki diagnosta się znalazł... ;)
> Nie, mój znawco dusz belferskich - żaden tam syndrom wypalenia zawodowego.
> Patrzę realnie i dlatego mogę bez frustracji w szkole pracować. Po prostu
> wiem w czym siedzę i podejmuję świadome decyzje. Nauczyciel to zawód, jak
> każdy inny.
>
A dokładnie zawód jak każdy inny. I powinieneś go wykonywać dobrze
lub wcale. I aby było jasne nie chodi mi o podejście innych tylko
moje.
> > Osobiście nie znam takich sytuacji.
> Nie ponoszę za to odpowiedzialności.
> A ile już latek w szkole i ile zaopiekowanych staży, jeśli wolno zapytać?
>
9 lat i przyznam, że nie miałem zaopiekowanych staży ale nauczyciel,
który się mną opiekował to fachowiec i taki sam zapaleniec jak ja.
I świetny kolega (poza pracą też)
> > Sam wiele robię w szkole (nawet bardzo wiele) ale ja
> > podchodzę do swojego miejsca pracy jak do swojej firmy.
> Tak? To spróbuj zwolnić tych, którzy źle pracują.
>
No wiem, że dyrektor ma związane ręce. Zaraz podniesie się
socjalistyczny raban
> > Nie podoba mi się dziadostwo i tyle.
> A to nie trza było do szkoły pracować przychodzić.
> Przecież tu pensje są dziadowskie i warunki pracy też, a Tobie się
> dziadostwo nie podoba.
> Co więc robisz w szkole?
W szkole jest bida aż piszczy. Jak już napisałem, szkoły nie mają
na video a teraz w świecie jest już DVD. Ale to jest problem
związany z finansami. Ni z podziałem na gimnazja i LO, nie z
kretyńskimi socjalistycznymi wizjami naszych władz, ale z systemem
finansowania naszego szkolnictwa. Co robię w szkole? Pisząc o
dziadostwie myślałem też o dziadoskim podejściu wielu nauczycieli
do swojej pracy. Powiedziałem, że albo coś robię dobrze, albo
wcale. Czasami są wyjątki, ale staram się ...
>
> > Uczciwie powiem, że nie spotkałem się z
> > takimi sytuacjami. Jeśli tak jest to znaczy, że ci ludzie są
> > kretynami.
> Myślę, że się mylisz. Oni nie są kretynami (przynajmniej nie zawsze). Oni,
> jakby to powiedzieć, w sposób naturalny wykształcają cechy i mechanizmy
> pozwalające łatwo i szybko dostosować się do środowiska, w którym
> zdecydowali się egzystować. A że środowisko jest, jakie jest, to i cechy w
> nim przydatne takie, a nie inne.
>
To czas najwyższy potrząsnąć tym środowiskiem. Lub też zmienić
nieco zasady finansowania szkół (są gotowe rozwiązania np w Danii)
i dać większe prawa dyrektorom. Dotyczyć by one mogły też
dodatkowego premiowania tych najlepszych.
> Widzę, że bardzo się polubiłeś. To nic złego.
> Ale widzisz - nie masz patentu na jedynie słuszna postawę, choćbyś się
> uwielbiał do upojenia.
> Ja np. prezentuję nieco inną:
> - jaka płaca taka praca,
> - nie pracuję za darmo,
> - pracuję by żyć, a nie żyję by pracować.
> Bardzo mi się ona podoba, lubię ją i z powodzeniem stosuję.
>
Tym stwierdzeniem pokazałeś, że jednak przechodzisz tzw. kryzys
szkolny lub już w nim zostałeś. Ja też jednak coś od siebie dodam:
- nie pracuję za darmo,
- pracuję by żyć, a nie żyję by pracować.
- lubię swoją pracę
> ludzi różnych profesji wykonywanego przez siebie zawodu nie cierpi. Może
> jest to tylko mniej widoczne w zawodach, bo nie opieraja się one na szerokim
> kontakcie z licznymi przedstawicielami społeczeństwa. Poza tym IMO wśród
> znacznej części społeczeństwa (szczególnie tej mniej rozgarniętej)
> nauczyciel to ciągle nie zawód, lecz powołanie(sic!) (tak samo postrzegają
> np. lekarzy i też na nich psioczą).
> Idąc dalej tym prymitywnym tokiem "rozumowania" dochodza do wniosku, że jak
> ktoś ma powołanie, to powinien je spełniać bez szemrania i z pełnym
> poświęceniem, choćby żyjąc w nędzy i chodząc w łachmanach. Bo jak nie, to
> swoje "powołanie" zdradza i jest godny napiętnowania.
> Wiem, że nieco upraszczam i przejaskrawiam, ale to celowo - nie chcę się
> wdawać w tyrady o szczegółach.
>
Zgadzam się z tym całkowicie
> > I jeszcze. Jedno. Nie jestem przeciwnikiem dyrektorów, bo są i dobrzy
> > i źli. Ja w mojej szkole mam bardzo dobre kontakty na linii dyrekcja -
> > nauczyciel.
> Bardzo się cieszę. A wszyscy tak mają, czy tylko Ty i ew. jakaś jeszcze
> część grona?
A powinienem to wiedzieć? U mnie w szkole jest z 80 nauczycieli. Nie
znam wszystkich imion a co dopiero poglądów. Ci z którymi mam
kontakt myślą podobnie. Powiem więcej. Tzw. nowi po innych szkołach
są czsami troszkę zdziwieni tym co jest u nas. Może nazwiesz to
lizusostwem, ale to jest moje zdanie.
>
> > Mogę robić jeszcze kilka innych rzeczy,
> > ale na 100% nie przestanę uczyć.
> Nigdy nie mów nigdy, bo potem może Ci być głupio.
E no, tu już bawimy się niebezpieczne cytaty... Nie zmieniam zdania w
tej kwestii
pozdrawiam,
Robson
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2007-01-18 21:52:38
Temat: Re: Pensje lekarzy i nauczycieliW wiadomości news:1169144003.243520.324000@l53g2000cwa.googlegrou
ps.com
Roberto <d...@p...fm> pisze:
>> Nauczyciel to zawód, jak każdy inny.
> A dokładnie zawód jak każdy inny. I powinieneś go wykonywać dobrze
> lub wcale.
Pustosłowie. Powinieneś go wykonywać tak, jak Ci za to płacą. Wykonujesz
bowiem usługę edukacyjną. Jakość usługi jest związana z jej ceną.
Zresztą - nie Ty mi będziesz mówił jak mam wykonywać swój zawód i nie ja
Tobie.
>> ile zaopiekowanych staży, jeśli wolno zapytać?
> przyznam, że nie miałem zaopiekowanych staży
A ja 11. Obecnie trwają jeszcze 2. Dokończę i będzie dość, więcej nie
wezmę. Z różnych powodów. Niektóre podałem wczesniej.
>>> Sam wiele robię w szkole (nawet bardzo wiele) ale ja
>>> podchodzę do swojego miejsca pracy jak do swojej firmy.
>> Tak? To spróbuj zwolnić tych, którzy źle pracują.
> No wiem, że dyrektor ma związane ręce.
Nie zrozumiałeś mnie. Równie dobrze możesz próbować podchodzić do autobusu
PKS jak do swojego samochodu.
> Zaraz podniesie się socjalistyczny raban
Socjalistyczny???
>>> Nie podoba mi się dziadostwo i tyle.
>> A to nie trza było do szkoły pracować przychodzić.
>> Przecież tu pensje są dziadowskie i warunki pracy też, a Tobie się
>> dziadostwo nie podoba.
>> Co więc robisz w szkole?
> W szkole jest bida aż piszczy. Jak już napisałem, szkoły nie mają
> na video a teraz w świecie jest już DVD.
W mojej szkole nie ma na napełnieniem pompek mydłem i ręczniki papierowe.
Bywa, że nie ma papieru toaletowego, a w salach nie świecą się wszystkie
żarówki.
Myję ręce samą wodą i wycieram w serwetkę spod kwiatka. A Ty mi tu o DVD.
> Ale to jest problem związany z finansami.
Prawie wszystkie problemy są mniej lub bardziej związane z finansami.
> kretyńskimi socjalistycznymi wizjami
Znów socjalistycznymi? Masz jakąś obsesję?
> Pisząc o
> dziadostwie myślałem też o dziadoskim podejściu wielu nauczycieli
> do swojej pracy.
Dziadowskie pensje, dziadowskie podejście. Nic dziwnego.
> Powiedziałem, że albo coś robię dobrze, albo
> wcale.
Nie jesteś jednak pępkiem świata, ani nie masz monopolu na rację.
Przyjmij do wiadomości, że mogą być inne poglądy, w dodatku praktyczniejsze.
> To czas najwyższy potrząsnąć tym środowiskiem.
A jakie ty sobie uzurpujesz prawo (abstrahując od możliwości) kimś
potrząsać? A może tak poinformować, przekonać, zyskać poparcie i
zrozumienie?
Aha, Ty już to próbowałeś raz i nikt się za bardzo nie przejął. Więc teraz -
obrażony - chcesz nimi potrząsać? A jak Tobą ktoś potrząśnie?
> Lub też zmienić
> nieco zasady finansowania szkół (są gotowe rozwiązania np w Danii)
Gotowe rozwiązania są gotowe zazwyczaj po latach przygotowań. Takie
bezmyślne przeszczepy mogą przynieść więcej złego niż dobrego.
>> Bardzo mi się ona podoba, lubię ją i z powodzeniem stosuję.
> Tym stwierdzeniem pokazałeś, że jednak przechodzisz tzw. kryzys
> szkolny lub już w nim zostałeś.
Cóż, to na szczęście tylko Twoje zdanie.
Masz takie - miej dalej, nie szkodzi.
> Ja też jednak coś od siebie dodam:
(...)
> - lubię swoją pracę
Ja też. Ale nie pracę w szkole, tylko tę, w której zarabiam na życie.
Bo ja, widzisz, mam tak, że muszę gdzieś mieszkać i płacić rachunki, muszę
jeść, muszę się w coś ubrać, muszę coś wlać do baku, odłożyć na starość i
nieprzewidziane wypadki, muszę wyjechać czasem na porządny urlop, weekend,
itp.
I może Cię to zdziwi, ale nikt mi na to nie daje, nikt mnie nie utrzymuje, a
za ~1800 netto na to wszystko nie starczy.
Natomiast w szkole lubię swoich (i nie tylko) uczniów, zresztą z
wzajemnością.
>>> Ja w mojej szkole mam bardzo dobre kontakty na linii dyrekcja -
>>> nauczyciel.
>> Bardzo się cieszę. A wszyscy tak mają, czy tylko Ty i ew. jakaś jeszcze
>> część grona?
> A powinienem to wiedzieć?
Napisałeś (news:1169039819.663378.220810@11g2000cwr.googlegrou
ps.com), że
bardzo wiele robisz w szkole. Stąd wcale się nie dziwię, że masz dobre
kontakty z dyrekcją, przecież ktoś musi robić na ich "sukcesy". Chodziło mi
o to, czy te dobre kontakty masz tylko Ty i ew. część gorna robiąca równie
wiele, czy też wszyscy, a więc także ci, którzy robią po prostu tyle ile
trzeba z tytułu umowy o pracę i zakresu obowiązków.
>>> Mogę robić jeszcze kilka innych rzeczy,
>>> ale na 100% nie przestanę uczyć.
>> Nigdy nie mów nigdy, bo potem może Ci być głupio.
> E no, tu już bawimy się niebezpieczne cytaty...
Czemu uważasz, że roztropność jest niebezpieczna?
> Nie zmieniam zdania w tej kwestii
Ja wcale nie nalegałem, ja tylko doradzałem.
--
Jotte
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |