Picie wody podczas odchudzania

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 42

41. Data: 2007-03-08 19:51:31

Temat: Re: Picie wody podczas odchudzania
Od: Carrie <carrie.mn@!gmail.com!> szukaj wiadomości tego autora

W dniu Wed, 7 Mar 2007 01:35:32 +0100, Jurek wydukał(a) nieśmiało, a
wszystkim się zdawało, że to echo grało:

>> Kiedy mam chwile słabości i czuję, że najlepsze,
>> co bym mogła, to zjeść pudełko czekoladek, duże lody i solidny kawał
>> pizzy,
>>
> O Twoich zachciankach świadczy bardzo zła dieta. Kto odżywia się prawidłowo,
> ma prawidłową przemianę materii a zachcianki są wtedy zupełnie inne: nigdy
> na pizzę, jeżeli na lody, to swojej roboty (z żółtek, śmietany i cukru),
> może czasem na kawałek czekolady lub śliwkę w czekoladzie, nigdy na słodkie
> napoje...

Wydaje mi się, że zachcianki smakowe to raczej kwestia gustu. Miewam
zachcianki na pomarańcze, na marynowane śledzie, na jajecznicę, na
kiszoną kapustę i na mnóstwo innych rzeczy. Na określone słodycze,
orzechy lub kuchnię włoską niekiedy też :)
Ostatnio w rozmowie z dietetyczką olśniło mnie, że aktualne zachcianki
mam zupełnie inne, niż przed dietą. Bo wtedy, jak mnie chciejstwo
ogarnęło, to nie potrafiłam się powstrzymać - teraz potrafię bez
trudu. Albo, kiedy już sobie pozwolę na przyjemność, zaspokajam
chciejstwo małym kawałeczkiem czegoś - dwie kostki czekolady i
starczy, nie mam chęci na więcej, za słodko mi. Dietetyczka
powiedziała, że to właśnie jest dobry skutek odpowiednio skomponowanej
diety :) I mówi, żeby się nie katować przesadnie, odmawiając sobie
każdej przyjemności gastronomicznej. Pizza też jest dla ludzi ;)
Dodam jeszcze do tego, na wypadek, gdyby ktoś się nie zorientował:
jestem kobietą ;) Mam hormony. I PMS-y. I czasami bardzo dużo pracuję,
stresuję się albo wysilam się fizycznie [np. na długich wycieczkach
rowerowych latem]. Gdybym wcale nie miewała zachcianek kulinarnych,
byłabym poważnie zaniepokojona, bo to by znaczyło, że tracę apetyt, a
zmuszanie się do jedzenia bez apetytu to kiepska sprawa.

>> Uważam, że taka osoba bardzo się przydaje
>>
> To właśnie zmiana diety, a nie jakieś komitety wspierające odchudzającą
> się...:)))

A Tobie się wydaje, że zmiana diety to taka łatwizna? Próbowałam
wcześniej bez wsparcia. Wytrzymałam jakiś tydzień i dałam sobie
spokój, bo nie dość, że byłam ciągle głodna i zdenerwowana, to w
dodatku w nikim nie miałam oparcia ani konkretnej pomocy. Ludziom
niezorientowanym w temacie wydaje się, że dieta odchudzająca polega na
niejedzeniu, więc rzucają głupimi komentarzami typu "znowu jesz? który
to już raz dzisiaj? podobno się odchudzasz! a wolno ci jeść takie
rzeczy?". W dodatku nie byłam pewna, czy aby nie mają racji, więc mnie
to stresowało podwójnie. Teraz już nie :) I najważniejsze, że w razie
wątpliwości mogę o wszystko zapytać lekarkę lub dietetyczkę, a one nie
patrzą z politowaniem, tylko rzeczowo odpowiadają i doradzają [co
najlepsze, bez okazywania fanatyzmu wybranym rodzajem diety ;)].

Podziwiam ludzi, którzy potrafią sami sobie dobrać dietę, przestawić
się na nią i wytrzymać to bez uszczerbku na zdrowiu i psychice. Ja
jestem za słaba, w takich sprawach potrzebuję autorytetu i solidnego
wsparcia, i dlatego doradzam to osobom, które mają problemy z
odchudzaniem - niezależnie od tego, jaką dietę czy metodę wybiorą.
Zawsze to przyjemniej mieć się z kim cieszyć z efektów, a prawdę
mówiąc utrata dwóch czy trzech kilogramów, przy nadwadze kilkunastu
lub więcej, nie będzie widoczna dla osób postronnych.

Pozdrawiam, Carrie [o której chodzą rozmaite plotki w miejscu pracy,
bo współpracownicy zauważyli, że mi się sylwetka zmieniła... ;)]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami

Do góry

Zobacz także

42. Data: 2007-03-08 20:03:50

Temat: Re: Picie wody podczas odchudzania
Od: Carrie <carrie.mn@!gmail.com!> szukaj wiadomości tego autora

W dniu Wed, 7 Mar 2007 20:44:57 +0000 (UTC), Iwona Martyniuk
wydukał(a) nieśmiało, a wszystkim się zdawało, że to echo grało:

> Iwon\(k\)a <i...@p...onet.pl> napisał(a):

>> z tego co wiem, to z poczatku rzeczywiscie malo sie traci wagowo,
>> bo tluszcz malo wazy, wiec musi go ubyc zeby waga skoczyla. a
>> ciuchy juz zaczynaja leciec.

Jest też przeciwna teoria: że z początku kilogramy traci się szybciej,
bo organizm się trochę odwadnia. U mnie na początku spadały kilogramy,
a % tłuszczu w organizmie [według wagi lekarskiej] dużo wolniej. Jak
będę miała okazję, sprawdzę w tabelce wyników, jak to się miało do
wymiarów :)

> Zobaczę co mi da to moje całe odchudzanie, bo nie stosuję żadnej diety. Po
> prostu staram się mniej jeść (tak około 1400kcal dziennie)
> No i będę patrzyła na moje ubrania (choć są wszystkie luźne, albo na gumce i
> trudno mi też tak będzie)

Masz pewnie jakieś spodnie :) One zwykle są dopasowane, przynajmniej w
pasie i biodrach, i wtedy widać, jak się zmienia figura. Widziałam u
siebie, że w pasie coraz luźniej, ale dopiero koleżanki mi
uświadomiły, że i na pośladkach spodnie wiszą ;> Jakieś dwa miesiące
po rozpoczęciu odchudzania założyłam spodnie, w których poszłam na
pierwszą wizytę do lekarza, i własnym oczom nie mogłam uwierzyć. Wtedy
pasowały na mnie idealnie, teraz spadały z bioder i obwisały wszędzie
8-) 10 cm różnicy w obwodach to niby nie jest tak dużo - dopóki się
nie stwierdzi osobiście, że ubranie w "naszym" rozmiarze źle na nas
wygląda, bo zrobiło się za duże. Ale jaka to satysfakcja! ;)

Pozdrawiam, Carrie