Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Piekło jest tutaj,na ziemi.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Piekło jest tutaj,na ziemi.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2009-04-05 21:11:13

Temat: Piekło jest tutaj,na ziemi.
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


http://www.psychologia.edu.pl/index.php?dz=czytelnia
&op=opis&id=7645

Historia Ewy czyli różne oblicza wykorzystywania seksualnego

Niebieska Linia

Problem wykorzystywania seksualnego dzieci w rodzinie budzi u
większości ludzi silne emocje. Wynika to z dwóch powodów: każdy z nas
był dzieckiem i każdy pozostaje istotą seksualną.
Dla większości ludzi, także tych profesjonalnie pomagających ofiarom
przemocy seksualnej, zjawisko wykorzystania seksualnego ma przede
wszystkim wymiar moralny, prawny oraz tragiczny. Wymiar moralny
dotyczy oceny czynu w kategoriach dobra i zła, a ocena wykorzystywania
seksualnego jest oczywista. Wymiar prawny to podjęcie działań
zmierzających do ukarania sprawcy i/lub uwolnienia ofiary od zachowań
sprawcy. Aspekt tragiczny to rozumienie wykorzystywania seksualnego w
rodzinie jako doświadczenia, które destrukcyjnie oddziałuje na całe
życie osoby wykorzystywanej.
Dwa pierwsze obszary mają związek z działaniami interwencyjnymi, które
w polskich warunkach często, niestety, należą do psychologów i
psychoterapeutów. Niestety, albowiem zaangażowanie w interwencję
powoduje podjęcie działań w oparciu o prawne i moralne rozumienie
wykorzystywania seksualnego, a przyjęcie tych perspektyw jednoznacznie
definiuje doświadczenia osoby wykorzystywanej seksualnie jako coś
,,złego", uniemożliwiając prowadzenie oddziaływań
psychoterapeutycznych. Również traktowanie wykorzystywania seksualnego
w rodzinie jako fatum uniemożliwiającego satysfakcjonujące życie,
blokuje prowadzenie psychoterapii, ponieważ podporządkowuje działania
psychoterapeuty jego ideologii, oddalając go często od rzeczywistego
doświadczenia pacjenta.
Nie chcę powiedzieć, że wykorzystywanie seksualne nie jest złem, fakt
ten pozostaje poza wszelką dyskusją, natomiast znaczenie
wykorzystywania seksualnego w rodzinie dla osoby, która tego
doświadczyła, uczucia przeżywane w związku z tym oraz te żywione wobec
sprawcy, nie mogą podlegać ocenie moralnej. Z tego względu
psychoterapeuta pracujący z pacjentem, który doświadczył
wykorzystywania seksualnego w rodzinie pod żadnym pozorem nie może
prezentować postawy ,,opowiedz mi o wszystkich okropnych rzeczach,
które Ci zrobiono, a ja to przyjmę, udźwignę Twoje uczucia i Cię
wesprę", ponieważ zamyka to pacjentowi możliwość eksplorowania
wspólnie z terapeutą pozytywnych uczuć związanych z doświadczeniem
wykorzystywania. Jak pokazuje praktyka, czasami właśnie ,,udźwignięcie"
tych pozytywnych uczuć pacjenta jest najtrudniejsze dla
psychoterapeuty.
Byłam wykorzystywana seksualnie
Ewa zgłosiła się do placówki terapeutycznej, gdy miała 24 lata.
Mieszka w mieście odległym od placówki o ok. 60 km. Wcześniej nie
korzystała z pomocy psychoterapeutycznej, odbyła jedynie kilka spotkań
z psychologiem w związku z przygotowaniem do przesłuchania w sprawie
karnej przeciwko ojcu o wykorzystywanie seksualne. Problem, z jakim
się zgłosiła, sformułowała następująco: Byłam wykorzystywana
seksualnie w dzieciństwie. Dalej powraca to, co wcześniej było. Te
wydarzenia z dzieciństwa..., trudno mi się pogodzić z tym wszystkim.
Oczekiwania, jakie przedstawiła na koniec pierwszego spotkania z
terapeutą brzmiały: Nie mam swojego o sobie [zdania]. Za dużo się
przejmuję tym, co inni mówią. Takie myśli negatywne zawsze mnie
nachodzą. Nie potrafię już chyba... Wiem, że nie potrafię powiedzieć
,,nie".
Odkąd pamiętam...
Ewa ma czworo rodzeństwa. Każde z dzieci miało innego ojca
biologicznego. Wszyscy zostali przysposobieni przez męża matki i
nosili jego nazwisko. Ojczym był uzależniony od alkoholu i, jak podaje
Ewa, był bezpłodny. Akceptował kontakty seksualne matki z innymi
mężczyznami. Matkę Ewy zmuszał do współżycia, robił to również w
stosunku do córek. Zdaniem dziewczyny, całe zło zaczęło się z chwilą
śmierci dziadka, u którego mieszkała cała rodzina.
Odkąd Ewa pamięta, w domu była przemoc i alkohol. Oboje rodzice byli
uzależnieni od alkoholu. Oprócz tego ojczym stosował przemoc - bił
zarówno matkę Ewy, jak i dzieci. Był dwukrotnie w zakładzie karnym,
skazany za przemoc i kradzieże.
Ewa była molestowana i wykorzystywana seksualnie przez ojczyma od 6.
do 15. roku życia. Gdy ojczym zaczął ją molestować, nie wzywała
pomocy, ponieważ bardzo się wstydziła. Molestowanie przybierało różne
formy łącznie z regularnie odbywanymi stosunkami dopochwowymi. Mimo że
Ewa wiedziała, że ojczym jest bezpłodny, bała się, że zajdzie w ciążę.
Gdy stawiała opór, bił ją dotkliwie. Miała również kontakty seksualne
z mężczyznami przychodzącymi do domu rodziców. Odbywały się one bez
jej zgody, często dostawała za nie słodycze. Była to jedyna okazja do
zjedzenia czegoś, ponieważ w domu zazwyczaj brakowało jedzenia. Według
słów Ewy najgorszy koszmar zaczął się przed pierwszą komunią. Ojczym
wyszedł wtedy z zakładu karnego. Molestowanie seksualne odbywało się
niemal co noc. Ojczym dużo pił i był agresywny. Dziewczyna była
wówczas świadkiem molestowania seksualnego także swojej starszej
siostry. Mama dziewczynki nie interesowała się dziećmi. Ewa pamięta
opowieści ciotki, która wspominała, jak dzieci leżały zziębnięte i
głodne w łóżeczkach pełnych odchodów.
Rodzina Ewy była przez cały czas pod nadzorem opieki społecznej,
jednak poza pomocą finansową nigdy nie zostały podjęte żadne radykalne
działania w celu poprawy życia dzieci. Ewa twierdzi, że mama zawsze
mówiła, że kocha dzieci i obiecywała poprawę, a pracownice opieki
społecznej dawały jej kolejną szansę. Jednak matka nigdy niczego nie
zmieniała.
Diagnoza
Podczas diagnozy w Kwestionariuszu Objawowym ,,O" Pracowni
Psychoterapii Katedry Psychiatrii AM w Krakowie pacjentka zaznaczyła
objawy wskazujące na istnienie zespołu stresu pourazowego o
charakterze złożonego zespołu pourazowego. Zespół ten, wg J. L.
Herman, charakteryzuje się następującymi objawami:
1. Doświadczenie bycia poddanym totalitarnej kontroli przez długi
okres (miesiące lub lata). Przykłady obejmują zakładników, jeńców
wojennych, więźniów obozów koncentracyjnych i ofiary niektórych sekt
religijnych. Uwzględnia się też osoby poddane systemowi totalitarnemu
w życiu seksualnym i rodzinnym, łącznie z maltretowanymi kobietami,
dziećmi maltretowanymi fizycznie lub wykorzystywanymi seksualnie, jak
również ofiary zorganizowanego wyzysku seksualnego.
2. Zmiany w sferze emocjonalnej, w tym:
o uporczywa dysforia;
o ustawiczne myśli samobójcze;
o skłonność do samookaleczania;
o wybuchowość lub skrajne hamowanie gniewu (może występować
naprzemiennie);
o kompulsywność lub skrajnie zahamowania w sferze seksualnej (może
występować naprzemiennie).
3. Zmiany w świadomości, w tym:
o amnezja lub hiperamnezja w związku z traumatycznymi przeżyciami;
o przejściowe stany dysocjacji;
o depersonalizacja/derealizacja;
o ponowne przeżywanie zdarzeń traumatycznych w postaci objawów
wtargnięcia lub ruminacji;
4. Zmiany w postrzeganiu siebie, w tym:
o poczucie bezradności albo paraliżu inicjatywy;
o wstyd, poczucie winy i samoobwinianie;
o poczucie skalania albo napiętnowania (stygmatyzacji);
o poczucie kompletnej odmienności od innych (może to być poczucie
własnej wyjątkowości lub dotkliwej samotności, przekonanie o braku
zrozumienia ze strony otoczenia albo zdehumanizowane poczucie
tożsamości).
5. Zmiany w postrzeganiu prześladowcy, w tym:
o obsesyjna koncentracja na związku z prześladowcą (łącznie z
obmyślaniem zemsty);
o nierealistyczne przypisywanie prześladowcy absolutnej władzy;
o idealizacja albo paradoksalna wdzięczność;
o poczucie, że związek z prześladowcą jest wyjątkowy albo
metafizyczny;
o akceptacja systemu przekonań lub racjonalizacji prześladowcy.
6. Zmiany w relacjach z innymi, w tym;
o izolowanie się i wycofanie;
o zerwanie intymnych związków z innymi;
o powtarzające się poszukiwanie wybawiciela (może występować na
przemian z izolowaniem się i wycofaniem);
o trwały brak zaufania;
o nieskuteczne próby samoobrony.
7. Zmiany w systemie wartości:
o utrata wiary;
o poczucie beznadziejności i rozpacz.
W kontakcie Ewa była napięta, zalękniona, miała trudności w dzieleniu
się swoimi uczuciami. Gdy rozmowa dotyczyła trudnych dla niej tematów,
np. wspomnień traumy lub bieżących trudności w codziennym
funkcjonowaniu, pacjentka robiła charakterystyczną minę, polegającą na
opadnięciu żuchwy i wyszczerzeniu zębów. Nie towarzyszyła temu utrata
świadomości, było to chwilowe zaprzestanie kontaktu, które wspólnie z
pacjentką zakwalifikowałyśmy jako objaw dysocjacyjny.
Zaburzenia występujące u pacjentki, które zostały zidentyfikowane na
podstawie wywiadu i Kwestionariusza Objawowego to: o uczucie smutku,
przygnębienia; o wielokrotne sprawdzanie wcześniej wykonanych
czynności; o dokuczliwe napięcie;
o natrętnie nasuwające się, przeszkadzające, uporczywe myśli,
wyobrażenia i wspomnienia; o koszmary senne; o poczucie winy,
oskarżanie się;
o utrudniająca życie niepewność;
o męczące uczucie braku kogoś bliskiego; o utrata wiary we własne
siły; o brak siły i energii do działania;
o poczucie ulegania otoczeniu; o poczucie winy za niespełnienie
czyichś oczekiwań; o brak stabilnego obrazu siebie; o niskie poczucie
własnej wartości; o nieporadność życiowa.
Źródłem zaburzeń Ewy było wychowywanie się w skrajnie niekorzystnym
środowisku rodzinnym. Konsekwencją chronicznego urazu była postawa
nieustannej czujności, przerywana atakami padaczkowymi, na które
dziewczynka cierpiała od 6. roku życia i stanami dysocjacji, trudności
w nawiązywaniu bliskich relacji, natrętne traumatyczne wspomnienia,
rezygnacja z aktywnego działania, obniżenie inicjatywy i krytycznego
osądu, brak realnej oceny swoich możliwości, brak świadomości swoich
mocnych i słabych stron, poczucie odrzucenia ze strony innych ludzi.
Cel i formy terapii
Przy planowaniu pracy terapeutycznej przyjęto następujące cele:
o zbudowanie bezpiecznej relacji, przymierza terapeutycznego;
o przeprowadzenie meaning making;
o umożliwienie pacjentce eksploracji swoich stanów emocjonalnych;
o powiązanie doświadczanych emo-cji i trudności z przeżytą traumą;
o rozwój poczucia tożsamości.
Zaplanowano następujące etapy pracy terapeutycznej:
I. Stworzenie przymierza terapeutycznego i bezpiecznego otoczenia dla
pacjentki.
II. Rekonstrukcja historii urazu, przekształcenie traumatycznych
wspomnień i przeżycie żałoby po traumatycznej stracie.
III. Odbudowanie związków z samą sobą i innymi ludźmi, nauczenie się
walki i asertywnych zachowań, pogodzenie z samą sobą, uporanie się z
urazem.
Etapy określały najważniejsze wątki podejmowane na każdym z nich,
często jednak praca terapeutyczna przebiegała wielowątkowo.
Do chwili obecnej odbyłam z pacjentką 30 spotkań terapeutycznych i dwa
spotkania interwencyjne, związane z pomocą w trudnej sytuacji
życiowej. Spotykałam się z nią dwa razy w miesiącu. Taka częstotliwość
związana była z ograniczeniami finansowymi związanymi z dojazdami.
Podstawowym narzędziem w pracy terapeutycznej okazała się empatyczna,
nie oceniająca postawa terapeutki, która zaakceptowała sposób
przeżywania traumatycznych zdarzeń przez pacjentkę. Terapeutka
prezentowała przy tym jednoznaczną postawę moralną wobec tego, co
uczyniono Ewie (a nie czego doświadczyła!). Było to szczególnie ważne
ze względu na fakt, że ocena moralna wykorzystywania seksualnego przez
ojczyma różniła się od jego znaczenia dla emocjonalnego funkcjonowania
dziewczyny.
Trudna świadomość
Z wykorzystywania seksualnego Ewa po raz pierwszy zwierzyła się
koleżance ze szkoły zawodowej w 1994 roku, a następnie znajomej z
grupy modlitewnej. To dzięki tej ostatniej sprawa nabrała biegu
prawnego. Ewa myślała, że to, co się dzieje w domu, jest normalne.
Dopiero od koleżanki dowiedziała się, że jest to przestępstwo. Ewa
ujawniła, że chociaż zgłoszenie wykorzystywania spowodowało jego
zakończenie, nie było jednak równoznaczne z poprawą jej sytuacji
życiowej. Nie otrzymała wsparcia od osób z rodziny - babcia i siostra
zaprzeczyły wykorzystywaniu, a matka miała do niej pretensje, że
sprawa sądowa nie spowodowała osadzenia ojczyma w Zakładzie karnym. Po
rozprawie matka rozwiodła się z ojczymem, ale Ewa miała poczucie, że
zrobiła to ze względu na nią i obwiniała ją o to.
W trakcie pracy miałyśmy wielokrotnie możliwość obserwowania u
pacjentki objawów wtargnięcia, np. podczas kursu dla bezrobotnych,
który prowadzony był metodami warsztatowymi, Ewa miała przedstawić
się, siedząc w kręgu osób. Pierwsze słowa, które jej przyszły do głowy
brzmiały: Nazywam się Ewa i byłam molestowana seksualnie.
Analiza sposobu przeżywania przez Ewę traumatycznych wydarzeń
pokazała, że dla Ewy-dziecka o wiele większym problemem niż
molestowanie seksualne była przemoc. Bicie bolało i było widoczne na
zewnątrz - towarzyszyły mu siniaki, kłótnie, awantury i wyzwiska oraz
alkohol, który czynił sytuację jeszcze groźniejszą i nieprzewidywalną.
W przeciwieństwie do przemocy, kontakty seksualne z ojczymem były
jedynymi momentami w życiu Ewy, gdy była dotykana, pieszczona, czuła
się bezpieczna i kochana. Po rozprawie sądowej odczuwała dotkliwą
tęsknotę za ojczymem i za kontaktami seksualnymi z nim.
Pacjentka wspominała zdarzenie z okresu szkoły podstawowej, gdy
wyjechała na kolonie. Bała się, płakała i chciała spać w jednym łóżku
z nauczycielem WF, który był jedynym mężczyzną na kolonii, ponieważ to
kojarzyło jej się z domem i poczuciem bezpieczeństwa. Kontakty
seksualne kojarzyły jej się też z jedzeniem - za dotykanie innych
mężczyzn dostawała słodycze. Takie przeżywanie molestowania
seksualnego powodowało u pacjentki silną ambiwalencję - z jednej
strony poczucie winy i wstyd, z powodu tego, czego doświadczyła, z
drugiej tęsknotę, jaka towarzyszyła najlepszym, w jej ocenie,
wspomnieniom z dzieciństwa. Wszystkie te uczucia były omawiane na
wielu spotkaniach.
Sens istnienia
W sytuacji tak skrajnej deprywacji potrzeb Ewy, deprywacji nie tylko
emocjonalnej, ale i fizycznej, doświadczenie wykorzystywania
seksualnego potwierdzało sens jej istnienia oraz chroniło przed
rozpaczą i poczuciem unicestwienia, które jest u dziecka konsekwencją
niezaspokojenia potrzeb i porzucenia przez znaczące osoby. Odkrywanie
tego stało się możliwe dzięki wcześniej opisanej postawie terapeuty.
Z perspektywy niemal dwuletniej pracy terapeutycznej z Ewą stworzenie
przymierza terapeutycznego, opartego na bezwarunkowej akceptacji dla
sposobu reagowania, przeżywania i rozumienia pacjentki, umożliwiło jej
ujawnianie i przepracowanie treści, które stanowiły źródło poczucia
winy, wstydu, lęku i złości w stosunku do siebie i innych.
Świadomość bezwarunkowej akceptacji ze strony terapeuty pozwoliła
pacjentce na podjęcie takich tematów, jak: przyjemne emocje
doświadczane w związku z wykorzystaniem seksualnym; oczekiwanie
kontaktów seksualnych jako alternatywy dla znęcania się fizycznego, co
pacjentka rozumiała jako swoje pragnienie takich doświadczeń i
przyzwalanie na nie; subiektywnie pojmowane poczucie
współodpowiedzialności za to, co się działo; usprawiedliwianie
ojczyma; ujawnienie kontaktów seksualnych z kolegami ojca, do których
pacjentka była zmuszana, w zamian za co otrzymywała słodycze i
jedzenie.
Dopiero przepracowanie powyższych tematów umożliwiło wielowątkowe
zrekonstruowanie urazu i jego konsekwencji dla pacjentki oraz
przeprowadzenie meaning making i przejście do następnego etapu pracy
terapeutycznej.
1. Objawy występujące u Ewy zostały podkreślone.
2. Meaning making oznacza uporządkowanie myślenia o przeżytej traumie,
uświadomienie ofierze, co się realnie, w rzeczywistości przydarzyło,
po czyjej stronie jest odpowiedzialność za czyn, kto jest sprawcą, a
kto ofiarą.

[?]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Z PSPolityka
O menopauzie
Jeśli nie porno, to...
Chłopa właśnie...
[przydatne] Jak przetłumaczyć np menu niemieckie Fritza?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »