Spotkałem się niedawno z taką historią, chciałbym aby jakiś lekarz się
wypowiedział czy "na oko" taka sytuacja powinna się zdarzyć czy też mogą
być jakieś zaniedbania.
Opis medyczny:

Pacjentka 80 lat, od 15-20 lat leczona na nadiśnienie tętnicze, 2006
wszczepiono rozrusznik (blok II stopnia) + chyba koronografia/koronoplastyka
- lipcu 2010 rozległy zawał serca (który przechodziła w szpitalu -
pamiętam z karty coś takiego: w trakcie hospitalizacji obserwowano na EKG
+ badaniach biochemicznych zawał serca, oczywiście bardziej medycznie) -
koronoplastyka/koronoplastyka (niestety nie bardzo rozróżniam te pojęcia)
- następnie pod kontrolą ambulatoryjną (nie znam wyników)

- początek października pobyt w szpitalu, początkowo oddział
kariologiczny, następnie ogólny wewnętrzny (stwierdzono inne dolegliwości)

- w trzy dni po wyjściu ze szpitala ponowny zawał serca!
(przy czym subiektywne samopoczucie pacjentki było wtedy bardzo dobre)

Zatem pytanie: czy będąc w szpitalu nie da się zawału 'przewidzieć'?
przecież jest EKG, codzienne mierzenie ciśnienia, możliwe dodatkowe
badania... Czy czegoś nie pominięto - bo dla mnie sytuacja jest lekko dziwna.

Z góry dziękuję za opinie.